PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Polk Audio Signa S1

Cze 05, 2018

Tani dobry soundbar – brzmi to jak oksymoron, a jednocześnie budzi zainteresowanie setek tysięcy użytkowników w samej tylko Europie. Polk Audio, marka głośnikowa pochodząca zza Oceanu, pokazuje, że tego typu produkty jednak istnieją.

Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.pl
Cena: 1100 zł
Gdzie kupić: Mediaexpert

Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Polk Audio Signa S1 - Soundbar

TEST

Signa S1 1 aaa

Popularność soundbarów i pochodnych im głośników telewizyjnych stała się już na tyle znacząca, że z roku na rok skutecznie rywalizują one z tradycyjnymi kategoriami sprzętu do kina domowego: amplitunerami A/V i zestawami głośnikowymi 5.1. Nic dziwnego – te pierwsze zajmują nieporównywalnie mniej miejsca, ich funkcjonalność nie pozostawia wiele do życzenia (choć wiele zależy od ceny), a jakość dźwięku w wielu wypadkach okazuje się wystarczająca z punktu widzenia kogoś, kto nie ma wielkich wymagań w tej sferze. Nie bez znaczenia jest też cena – tu soundbary okazują się generalnie tańszym rozwiązaniem. Ich ceny zaczynają się już od poziomu kilkuset złotych, ale są też takie za 7–8 tys. złotych. Rekordzistą pod tym względem jest model Soundmaster SM2-200, niemieckiej firmy Lyravox – długi na 1,7 m system dźwiękowy kosztujący prawie 24 tys. euro… Abstrahując od ekstremów, środek ciężkości ofert głośników dopełniających źle brzmiące płaskie telewizory przypada na konstrukcje z przedziału 1000–1500 zł. Testowany model plasuje się w dolnych rejonach tego zakresu – kosztuje 1100 zł. To droższy z dwóch modeli przynależących do tańszej linii soundbarów (Signa) firmy Polk Audio, która jeszcze niedawno słynęła z niedrogich, ale klasycznych systemów głośnikowych do kina domowego i stereo. Oferta tego producenta liczy dziś (stan na czerwiec 2018 r.) łącznie 5 modeli soundbarów. Najdroższy z nich wyceniono na 2999 zł.

 

Funkcjonalność i budowa

S1 zbudowano według popularnego w tym segmencie schematu: długa, wąska belka, do zawieszenia pod lub postawienia przed ekranem TV, oraz aktywny subwoofer – oczywiście „bezprzewodowy”. Cudzysłów odnosi się do tego, że urządzenie nie ma, rzecz jasna, wbudowanej baterii, a zatem wymaga zasilania 230 V. Transfer sygnału z samego soundbara jest natomiast faktycznie bezprzewodowy. Bardzo niska obudowa (54,6 mm) nie zasłoni czujnika podczerwieni w telewizorze, rozwiązanie to sprzyja także instalacji ściennej – szczególnie że głębokość „belki” jest również niewielka (82 mm). Z tyłu plastikowej obudowy znajdziemy dwa mocowania dla haków/wkrętów naściennych, natomiast w dwóch trójkątnych nacięciach schowano gniazdo dla małego płaskiego wtyku zasilania oraz dwa gniazda sygnałowe: optyczne i analogowe 3,5 mm (mały jack). Trzecią możliwością wprowadzenia sygnału audio jest wbudowany moduł odbiorczy Bluetooth, którego specyfikacji producent nie ujawnia. Trudno więc liczyć na wsparcie kodeka aptX, a nawet AAC. Szkoda. Brak wejść HDMI rodzi potencjalne kłopoty z synchronizacją fonii z obrazem, jeśli nie korzystamy ze źródła wyposażonego w regulację lip-sync. Podczas testu nie stwierdziłem jednak, aby obraz się znacząco „rozjeżdżał” w stosunku do dźwięku.

 

Signa S1 3 soundbar

Front Soundbara

 

Do sterowania sprzętu służy niewielki, bardzo prosty nadajnik podczerwieni. Jest bardzo czytelny i naprawdę ergonomiczny. Zawiera 13 przycisków, z których dwa – „bass” i „volume” – mocno wyeksponowano, dzięki czemu cały czas mamy je pod kciukiem. W rzędzie powyżej znajdują się trzy przyciski bezpośredniego wyboru źródła dźwięku, włącznik i wyciszenie. Z kolei w dwóch dolnych mamy dostęp do trybów pracy soundbara (kino, noc, muzyka) oraz trzech trybów działania funkcji Voice Adjust, której działanie (w ustawieniach 2 i 3) polega na (karykaturalnym) wzmocnieniu partii dialogowej – efekt mówienia przez dłonie zwinięte w tubę. Jest to rodzaj bardzo prostej korekcji EQ, której generalnie nie polecamy.

Za reprodukcję dźwięku odpowiada typowy dwudrożny i dwukanałowy układ głośników: calowy tweeter i owalny głośnik średniotonowy o wymiarach 32 x 112 mm. Producent nie podaje żadnych szczegółów na ich temat, a maskownica jest niezdejmowalna.

 

Signa S1 7 pilot

 Gdyby nie to, że Signa S1 nie ma wyświetlacza, liczbę przycisków na pilocie można by zredukować do siedmiu. Tak jednak jest prościej i taniej: każde ustawienie dźwiękowe ma dedykowany guzik.

 

Jednostka niskotonowa jest niedużą konstrukcją o tradycyjnych proporcjach i niewielkich gabarytach (wysokość 34 cm, szerokość 17 cm, głębokość 31 cm). W środku znajduje się nieduży, bo zaledwie 13-cm głośnik niskotonowy pracujący w obudowie wentylowanej do przodu. Subwoofer wyposażono w dwubolcowe gniazdo zasilania i przycisk parowania z soundbarem.

Instalacja systemu jest dziecinnie łatwa. W moim przypadku nie było nawet konieczne parowanie jednostek. Wystarczyło podłączyć je do prądu, podłączyć źródło dźwięku (telewizor, odtwarzacz Blu-ray lub streamer) i voilla! Szkoda, że wejście optyczne jest tylko jedno (o czym zaraz się przekonamy).

 

Brzmienie

Soundbar z „bezprzewodowym” subwooferem za niewiele ponad 1000 zł – z punktu widzenia audiofila brzmi to niemalże jak recepta na dźwiękową katastrofę. Jednak z drugiej strony, jeśli za punkt wyjścia przyjmiemy jakość dźwięku oferowaną przez telewizor średniej czy nawet wyższej klasy, oczekując istotnej poprawy dźwięku z filmów, koncertów czy nawet programów telewizyjnych, to tego typu rozwiązanie ma niezaprzeczalny sens i może przynieść wymierne korzyści.

 

Signa S1 2 tyl

Z tyłu plastikowej obudowy znajdziemy dwa mocowania dla haków/wkrętów naściennych


Zacznijmy od kilku podstawowych obserwacji. Po pierwsze, Signa S1 nie jest soundbarem, który ma jakiekolwiek aspiracje do bycia kinem domowym. On nawet nie usiłuje wytworzyć efektów surround, co w droższych soundbarach jest dość typowym zabiegiem (mniej lub bardziej udanym). To po prostu głośnik stereofoniczny, który przy typowej odległości odsłuchu tworzy namiastkę stereofonii, z jako taką separacją planów i niedużą, acz uchwytną głębią – oczywiście w nagraniach, które ją w ogóle mają. Nie liczmy zatem na efekty dźwiękowe pojawiające się gdzieś „obok”, a tym bardziej z tyłu, za naszą głową. Zadaniem Polka jest przede wszystkim wytworzenie przyzwoitego nagłośnienia typowego salonu, gdy źródłem dźwięku jest telewizor, odtwarzacz wizyjny lub urządzenie mobilne. Używanie trybu „kinowego” ma pewien sens, ponieważ w tym ustawieniu średnica jest wycofana, zyskuje natomiast wyższy bas i niski środek. Brzmienie staje się mniej przejrzyste, ale bardziej potężne. Osoby oczekujące potęgi brzmienia jako takiej, mocnego i niskiego basu, nie będą jednak zachwycone; praw fizyki nie da się oszukać, więc trzęsienia podłogi i mebli od subwoofera z 13-cm głośnikiem nie powinniśmy oczekiwać. Realne rozciągnięcie niskich tonów w pomieszczeniu sięga 60–65 Hz. Poniżej tej częstotliwości głośnik niskotonoowy produkuje więcej szumu z portu BR i harmonicznych, niż czystego basu. Wynik generalnie do przewidzenia – moim zdaniem, całkiem przyzwoity, choć do kina domowego w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia, mający się nijak. Powyżej 70 Hz subwoofer zapewnia już całkiem mocny, a co najważniejsze – całkiem niezłej jakości bas. Tu muszę przyznać, że byłem mile zaskoczony, jednak gwoli wyjaśnienia dodam, że obserwacja ta bardziej dotyczy słuchania muzyki niż oglądania filmów, choć i tu S1 zaprezentował się z zaskakująco dobrej strony przy odtwarzaniu wybuchów.

 

Signa S1 5 soundbar przyciski

Przyciski


Niewątpliwym, w dodatku dużym atutem Signy jest zestrojenie niskich tonów. Nie wykazują one upiornej tendencji do buczenia i dudnienia, co było niemalże standardem w tanich kinach domowych sprzed kilku lat. Bas tworzy tu niezbędny fundament, oparcie dla całej prezentacji, nie ściągając na siebie uwagi słuchacza. Duży, choć pozornie nieoczywisty plus. Wiele zależy oczywiście od ustawienia głośności subwoofera (wspomniana regulacja z pilota), ale mam na myśli ustawienie najbardziej akuratne. Obserwacja dotycząca dobrej jakości basu w równej mierze tyczy się odsłuchu ścieżek filmowych, jak i muzyki. Tu jednak pojawia się drobne zastrzeżenie. Istnieje więcej niż duże prawdopodobieństwo, że większość użytkowników będzie strumieniować muzykę poprzez Bluetooth. Dopóki mówimy o puszczaniu plików mp3, muzyki z YouTube’a czy Spotifya, dopóty łączność bezprzewodowa jest wystarczająco dobrym rozwiązaniem. Co nie zmienia faktu, że z Polka S1 można uzyskać wyraźnie więcej. Jak? Choćby puszczając płytę CD w odtwarzaczu Blu-ray, podłączonym światłowodem bezpośrednio do soundbara (tu wychodzi ograniczenie funkcjonalne: tylko jedno wejście Toslink, niestety). Podczas testu korzystałem z innego rozwiązania: streamera Auralic Aries mini podłączonego do naszego soundbara za pomocą kabla optycznego Monstera. Poniższy opis dotyczy tej właśnie konfiguracji. Te same nagrania źródłowe (z plików bezstratnych 16/44,1, 24/44,1 i 24/48 – wyższe próbkowania nie są obsługiwane) puszczane z telefonu, poprzez BT, brzmiały znacznie gorzej: bardziej mętnie, mniej żywo i dynamicznie, z gorszą definicją niskich tonów i ogólnie gorszą przejrzystością.


Ogólny charakter brzmienia Signy S1 determinuje dość odważna, choć wcale nieprzejaskrawiona góra, całkiem żywy, otwarty środkowy i wyższy środek, stosunkowo ubogi zakres niskiej średnicy (ograniczony efekt „masy i wypełnienia) oraz, wspomniany już, zaskakująco precyzyjny i bezproblemowy, delikatnie zmiękczony bas. Przesłuchałem (po łączu optycznym, a więc w połączeniu bezstratnym) naprawdę pokaźną playlistę dobrze znanych mi utworów z przeróżnych gatunków muzycznych (włącznie z klasyką i jazzem) i muszę przyznać, że odsłuch Polka nie był żadną drogą przez mękę, ani tym bardziej karą. Słuchało mi się go całkiem komfortowo, choć w bardziej złożonych pasażach, przy dużym zagęszczeniu instrumentarium, potrafił się trochę pogubić. Niemniej brzmienie tego soundbara mogę z pełną odpowiedzialnością określić mianem dość łatwo strawnego, przyjemnie żywego, a nawet na swój sposób rytmicznego i przyjemnego. Przy cichym odsłuchu Polk tworzy całkiem przyjemne tło dźwiękowe o satysfakcjonującej czytelności szczegółów, zaś przy dużym – mile zaskakuje werwą i dynamiką. Bez żadnej przesady stwierdzam, że parę razy byłem mile zaskoczony możliwościami tego budżetowego zestawu. Dodam dla jasności, że są to uwagi poczynione z perspektywy audiofila, użytkownika wyrafinowanego toru klasy high-end, a odsłuchy odbywały się w dość dużym, otwartym salonie dziennym o efektywnej powierzchni 40 m2. W mniejszych pomieszczeniach zapas dynamiki będzie więcej niż wystarczający do codziennej eksploatacji, a w razie potrzeby – nawet do rozkręcenia niezłej imprezy.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem 

To oczywiste, że są soundbary lepsze, ale też sporo droższe. Co prawda wciąż jeszcze można kupić znakomitego (nieprodukowanego już) Samsunga HW-K650 (1299 zł), który góruje nad Polkiem funkcjonalnością, jednak w grupie soundbarów jeszcze tańszych, Polk Audio Signa S1 to więcej niż dobra propozycja. Ma dwa bardzo poważne atuty: całkiem dobrze brzmi, mile zaskakując jakością (nie ilością) niskich tonów, a poza tym jest bardzo przyjemny w obsłudze. Pod względem funkcjonalnym to prosty model, nieoferujący łączności sieciowej wi-fi ani choćby jednego złącza HDMI, jednak dzięki temu jest to sprzęt, który włączasz i po prostu działa. A przecież dla wielu użytkowników to zasadnicza kwestia, nieprawdaż?

Dane techniczne:

  • Konfiguracja głośników - 2.1-kanałowa BR
  • Głośniki - dwa 25-mm tweetery, dwa owalne średniotonowe 32 x 112 mm, subwoofer – 130-mm
  • Wejścia - optyczne (Toslink), liniowe 3,5 mm (analogowe)
  • Łączność bezprzewodowa - Bluetooth
  • LAN/WiFi - brak
  • Wbudowane dekodery surround - Dolby Digital
  • Sterowanie - pilot na podczerwień
  • Wymiary (szer. x wys. x głęb.) - soundbar – 900 x 54,6 x 81,8 mm, subwoofer – 171 x 341 x 312 mm
  • Masa* - soundbar – 1,76 kg, subwoofer – 5,15 kg

Ocena:

  • Muzyka ( 8,5 / 10 ) - Warto korzystać ze złącza optycznego i nagrań bezstratnych zamiast z Bluetooth. W trybie muzycznym całkiem przyjemna, lekko ożywiona barwa o niedużym poziomie podkolorowań. Granie z werwą i poczuciem rytmu – może się podobać, choć szczuplej zrealizowane nagrania wypadają zbyt chudo.
  • Film / Telewizja ( 8 / 10 ) - Efekty przestrzenne ograniczają się do stereofonii (niezbyt rozbudowanej), ale postęp jakościowy względem „gołego” ekranu TV jest bardzo duży.
  • Funkcjonalność ( 7 / 10 ) - Szału nie ma, HDMI – też. Ale jest to, co być musi. Szkoda, że Bluetooth ma podstawowe specyfikacje.
  • Obsługa ( 9 / 10 ) - W prostocie siła. Nie sposób się pogubić. Instrukcja zbędna, przyjazny pilot.
  • Ocena łączna - 81%
  • Kategoria sprzętu - D
  • Jakość / cena - Rekomendacja
Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją