Dystrybutor: Horn Distribution, www.marantz.pl |
Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: AV, Marantz Artykuł pochodzi z Audio-Video 11/2019 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF |
|
|
Marantz PM7000N - Wzmacniacz zintegrowany
TEST
Było wyłącznie kwestią czasu to, kiedy Marantz wreszcie stworzy i wyprodukuje takie oto urządzenie – wzmacniacz stereo z wbudowanym streamerem i przetwornikiem c/a. Siostrzany Denon od wielu lat rozwija platformę HEOS, która podobnie jak MusicCast Yamahy trafia do dziesiątek urządzeń obu marek. W ostatnim czasie rozwiązanie to dojrzało na tyle, że Marantz zaimplementował je w swoim odtwarzaczu strumieniowym średniej klasy – ND8006. A skoro tak, to nic stało na przeszkodzie, by umieścić je we wzmacniaczu zintegrowanym ze zbliżonego pułapu cenowego.
Problem był jeden, a w zasadzie dwa. Po pierwsze, odpowiedniej jakości moduł sieciowy trzeba zmieścić do istniejącej już obudowy, a integry Marantza raczej nie są puste w środku. Co więcej, wypadałoby to zrobić w taki sposób, by nie popsuć brzmienia samego wzmacniacza, co wiąże się z koniecznością ekranowania układów, oddzielnego zasilania itd. Druga kwestia ma charakter bardziej strategiczny lub – jak kto woli – biznesowy. Po co wprowadzać do oferty produkt, który zastępuje dwa inne? W końcu Marantz ma też streamer NA6006, który można połączyć ze wzmacniaczem PM7005. A gdyby tak stworzyć jedno urządzenie, które gra nie gorzej od tego duetu i kosztuje podobnie lub trochę mniej? Dziś, w dobie miniaturyzacji i postępującej integracji wszystkiego, co się da, tego typu rozwiązanie mogłoby przyciągnąć nowych użytkowników – tym bardziej, że odpada koszt interkonektu. Przy odpowiedniej kalkulacji marża i tak wyjdzie taka sama, tymczasem koszt produkcji jednego klocka zamiast dwóch jest mniejszy, nie mówiąc już o kwestiach związanych z planowaniem produkcji większej liczby modeli. Reasumując, wszyscy powinni być zadowoleni. Ale czy oby na pewno?
Funkcjonalność
Najprościej jest wyobrazić sobie PM7000N jako zwykłą integrę Marantza średniej klasy, na przykład PM7005, doposażoną w moduł strumieniowy HEOS. Łączność sieciową zapewnia wbudowana dwuzakresowa karta wi-fi (z dwoma gniazdami na anteny) oraz klasyczne połączenie przewodowe LAN. W porównaniu ze zwykłymi integrami, nowy model ma mniej wejść analogowych (trzy liniowe plus gramofonowe), może się natomiast pochwalić wyjściem na subwoofer aktywny o regulowanym odcięciu (40-120 Hz). Opcja ta nie wiąże się jednak z filtrowaniem sygnału na wyjściach głośnikowych, co w praktyce zmniejsza jej użyteczność (nie da się zwiększyć dynamiki systemu opartego o małe głośniki podstawkowe). Wejścia cyfrowe są trzy, z czego dwa to popularne optyki. Wydaje się, że to dokładnie tyle, ile potrzeba. Nadajnik zdalnego sterowania to stary dobry znajomy (RC004N).
Moduł wejść cyfrowych i HEOS-a został ładnie zaekranowany. To się nazywa prawidłowe podejście do tematu.
Niewątpliwym atutem nowej integry jest wyświetlacz OLED – zapożyczony z odtwarzaczy strumieniowych Marantza (ND6006, ND8006). Jest wzorowo czytelny i naprawdę użyteczny. Szkoda, że wskazanie głośności nie ma skali decybelowej.
O funkcjonalności HEOS pisaliśmy już tyle razy, że kolejny opis wydaje się zbędny, jednak skrótowo przypomnę, że mamy możliwość dołączenia PM7000N do już istniejącej sieci multiroom. W przeciwnym razie wzmacniacz użytkujemy dokładnie tak samo, jak inne komponenty Marantza czy Denona wyposażone w tę funkcjonalność, a więc poprzez dedykowaną aplikację Heos. Jest prosta, intuicyjna i działa bezproblemowo. Polecam strumieniowanie za pośrednictwem programu Audirvana 3.5, do którego wróciłem po latach, a który przejmuje kontrolę nad całym procesem strumieniowania UPnP, ale ma własną aplikację i usuwa drobny handikap HEOS-a, a mianowicie brak obsługi plików formatu AIFF. Poza tym, strumieniowanie przez Audirvanę przynosi niedużą, ale słyszalną poprawę jakości dźwięku. Ciekawostkę stanowi to, że przechodzenie w tryb Audirvany przejmuje kontrolę nad odtwarzaniem, ale jeśli chcemy wrócić do aplikacji HEOS, to nie ma z tym żadnego problemu – kolejka odtwarzania z Audirvany jest po prostu ignorowana. Dopełnieniem możliwości w zakresie streamingu jest Bluetooth oraz AirPlay 2 – coś dla zwolenników puszczania muzyki (i filmów) z YouTube/Vevo.
Budowa
Nieprzypadkowo przywołałem obecnie produkowany model PM7005. Siódemka na początku sugeruje podobieństwa konstrukcyjne i faktycznie tak jest, co potwierdza rzut oka na przednią ściankę (rozkład pokręteł, lokalizacja wyjścia słuchawkowego), a tym bardziej widok tyłu oraz identyczne rozmiary obudowy. Tę wykonano dokładnie tak samo, jak w tańszym modelu, jednak obecność wyświetlacza bardzo (pozytywnie) odmienia obraz czołówki, która wciąż niestety jest plastikowa. Grunt, że PM7000N mimo wszystko prezentuje się lepiej niż starszy kuzyn. Wygląda bardzo dobrze.
W rozplanowaniu wnętrza widać ewidentne podobieństwa do PM7005, ale jest też sporo różnic – także w zasilaniu (ekranowany toroid).
We wnętrzu zaszły dość istotne zmiany. Transformator EI został zastąpiony ekranowanym toroidem. W zasilaczu pojawiły się także inne kondensatory filtrujące (brązowe Elny zamiast Nichiconów). O dziwo, zmieniono również tranzystory w stopniu końcowym. W miejsce Sankenów 2SA1186/2SC2837 pojawiły się pary „mocniejszych”, także bipolarnych 14-amperowych 2SA1303/2SC3284. Nie wpłynęło to jednak na moc wyjściową, która nadal wynosi 80 W na kanał przy 4 omach. Z informacji od producenta wynika ponadto, że zastosowano wyższej jakości stopień korekcyjny MM zbudowany z elementów dyskretnych oraz wzmacniaczy operacyjnych. Pobieżne oględziny tej sekcji wskazują na to, że element ten potraktowano rzeczywiście poważnie. Trudno natomiast ocenić zakres (ewentualnych) zmian w obrębie toru sygnałowego przedwzmacniacza i układów wejściowych. Moduł cyfrowy jest tak duży, że przykrywa znaczną całą płytę główną. Wnosząc po parametrach (impedancja wejściowa, a przede wszystkim odstęp od szumu) także i tu dokonano jakichś modyfikacji. Wygląda więc na to, że pozbawiony sekcji cyfrowej PM7000N mógłby być lepszym wzmacniaczem niż PM7005.
Brzmienie
Testowanie tego wzmacniacza będę mile wspominał. PM7000N zapewnił wszystko, czego oczekiwałem od niego jako wzmacniacza, a jako muzyczny kombajny zagrał nawet lepiej niż przypuszczałem. Codzienna, nad wyraz przyjemna eksploatacja w systemie audio podłączonym do telewizora (w drugim, domowym systemie) umocniła moje przekonanie, że zainwestowanie 5500 zł w to urządzenie to całkiem rozsądne posunięcie. Prywatnie, zdecydowanie wolałbym taką opcję niż komplet NA6006 i PM7005. Nie dokonałem takiego porównania (żałuję, ale nie było takiej sposobności), jednak bardzo bym się zdziwił, gdyby okazało się, że ten tandem w jakikolwiek sposób góruje nad 7000N. Podłączenie wybornego, high-endowego źródła dźwięku pod postacią dCS-a Bartoka potwierdziło moje wstępne przypuszczenia, że PM7000N to naprawdę przyzwoity wzmacniacz klasy średniej. Nie jest to może poziom Rotela A12, sądzę jednak, że swojego starszego krewniaka (PM7005) pokonałby bez trudu. Sekcja wzmacniacza brzmi bowiem soczyście i szczegółowo, dźwięk ma niezłą skalę, a bas nie przeciąga się w sposób mniej lub bardziej typowy dla wzmacniaczy z serii Range.
Znakomite zaciski głośnikowe pochodzą z modelu PM7005.
Właściwsze i bardziej miarodajne jest jednak ocenianie PM7000N przez pryzmat brzmienia, jakie zapewnia w roli samograja. Degradacja jakości względem źródła referencyjnego była oczywiście bardzo wyraźna, ale w żadnym razie bolesna. Uważam, że wbudowany streamer jest adekwatną jakościowo częścią składową testowanej integry i szczerze wątpię, że podłączenie ND6006 mogłoby cokolwiek zmienić na plus. To z kolei tłumaczy postawioną tezę, że zestaw PM7005/ND6006 nie zagrałby lepiej. Obstawiam wręcz, że wypadłby gorzej.
Teraz ważna uwaga – PM7000N trzeba bardzo porządnie wygrzać (dotrzeć). Początkowo, brzmienie, które słyszałem – zarówno z Reveli, jak i Klipschów – było lekko przetarte, odchudzone w niskiej średnicy. Brakowało mi w nim wypełnienia, choć mile zaskakiwało szczegółowością. Podczas ostatniej, decydującej sesji odsłuchowej Marantz nagle przeszedł przeobrażenie. To chyba pierwszy, znany mi przypadek, że urządzenie dosłownie nagle, na przestrzeni 30 minut, zmienia charakter dźwięku i to w stopniu, który nie sposób określić jako subtelny. Prawie wszystko (za wyjątkiem basu), co do tej pory miałem do powiedzenia na temat tego urządzenia nagle się zdezaktualizowało. PM7000N zaczął grać w sposób niemalże ocieplony, jednak nadal żywy i dynamiczny. Dźwięk obfitował w szczegóły, a przestrzeń była znacznie lepsza niż sądziłem, że może być uzyskana z urządzenia typu all-in-one za 5500 zł. Szerokie plany, całkiem wyraźne ogniskowanie, dobra głębia, właściwa perspektywa – to wszystko gwarantowało wcale niemałą przyjemność z odsłuchu. A przecież mówimy o całym systemie (bez głośników) za kwotę – w dzisiejszych czasach – „budżetową”.
Dwa słowa na temat basu. Jest głęboki, schodzi nisko, ale ma pewne problemy ze spójnością i kontrolą. Czuć było, że wielkimi membranami bardzo czułych Kliipschów nie do końca sobie radzi, ale na plus trzeba zaliczyć to, że brzmienie nie było (po wygrzaniu) w żaden sposób wykonturowane czy wypłowiałe. Jakość barw, ich nasycenie oraz ogólna naturalność przekazu sytuują ten produkt co najmniej na poziomie oczekiwań, a nawet wyżej.
Wejście gramofonowe ma oddzielną płytkę i jest wysokiej jakości. Nie trzeba, ani nie warto inwestować w zewnętrzne phono.
Sprawdziłem również wejście gramofonowe Marantza, używając dwóch zewnętrznych phonostage'y jako punktów odniesienia. Wypadło ono całkiem dobrze. Grało mniej przejrzyście i nie tak szczegółowo jak nagrodzona Emotiva XPS-1 Gen2, a zarazem mniej płynnie i nie tak gęsto jak Heed, ale ogólny poziom jakości nie odbierał znacząco od żadnego z tych, wysoko przez nas ocenionych, przedwzmacniaczy. Sekcja MM Marantza lekko ociepla i rozluźnia przekaz, nie dając takiej barwności jak węgierski, wyjątkowo muzykalny phonostage. Nie zmienia to jednak faktu, że dla posiadaczy gramofonów za 3-6 tysięcy złotych, wyposażonych we wkładkę MM jest to zupełnie wystarczające rozwiązanie.
Galeria
- Wzmacniacz zintegrowany Marantz PM7000N Wzmacniacz zintegrowany Marantz PM7000N
- Znakomite zaciski głośnikowe pochodzą z modelu PM7005. Znakomite zaciski głośnikowe pochodzą z modelu PM7005.
- Wejście gramofonowe ma oddzielną płytkę i jest wysokiej jakości. Nie trzeba, ani nie warto inwestować w zewnętrzne phono. Wejście gramofonowe ma oddzielną płytkę i jest wysokiej jakości. Nie trzeba, ani nie warto inwestować w zewnętrzne phono.
- W rozplanowaniu wnętrza widać ewidentne podobieństwa do PM7005, ale jest też sporo różnic – także w zasilaniu (ekranowany toroid). W rozplanowaniu wnętrza widać ewidentne podobieństwa do PM7005, ale jest też sporo różnic – także w zasilaniu (ekranowany toroid).
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
- Moduł wejść cyfrowych i HEOS-a został ładnie zaekranowany. To się nazywa prawidłowe podejście do tematu. Moduł wejść cyfrowych i HEOS-a został ładnie zaekranowany. To się nazywa prawidłowe podejście do tematu.
https://www.avtest.pl/wzmacniacze/item/1116-marantz-pm7000n#sigProGalleriae24eb2323c
Naszym zdaniem
Wiele razy dawałem wyraz swojemu sceptycyzmowi wobec idei pakowania audiofilskich przetworników c/a do wzmacniaczy. Do podłączenia telewizora, konsoli czy Blu-raya wystarczą proste rozwiązania, lecz wielu producentów idzie dalej, dodając wejście USB audio, co niektórym się na pewno przyda, ale większość użytkowników zapłaci za coś, czego tak naprawdę nie wykorzysta. Przykład kilku znanych producentów pokazał także, że pójście o krok dalej, czyli dodanie modułu strumieniowego wcale nie gwarantuje sukcesu. Marantz sumiennie odrobił pracę domową. Sięgnął po sprawdzone i już dopracowane rozwiązanie, tworząc kombajn, który jest i dobrym wzmacniaczem, i dobrym odtwarzaczem. A przede wszystkim – świetnym samograjem w relacji do ceny. Tym bardziej, że otrzymujemy także wartościowy przedwzmacniacz gramofonowy i komplet wejść cyfrowych.
Jakość oferowanego dźwięku w każdym aspekcie spełnia oczekiwania. Śmiem nawet twierdzić, że przekona sceptyków, bo i ja się do nich zaliczałem. Odsłuch przynosi sporo satysfakcji, a kompletność urządzenia sprawia, że będzie ono idealnym rozwiązaniem dla kogoś, kto oczekuje funkcjonalnego rozwiązania zestawu audio o uniwersalnym przeznaczeniu. Tak przynajmniej to widzimy.
Artykuł pochodzi z Audio-Video 11/2019 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF
System odsłuchowy:
- Pomieszczenia: dedykowane o pow. 30 m2 (Klipsch), otwarty salon o żywej akustyce (Revel)
- Wzmacniacz odniesienia: Primare I35
- Transport CD: Denon DCD-1015
- Serwery plików: NAS Synology DS115, Audirvana 3.5/Mac OS
- Gramofon: Clearaudio Concept
- Phonostage: Emotiva XPS-1 Gen 2, Heed Audio Questar MM
- Zestawy głośnikowe: Klipsch RF7 III (zmodyfikowana zwrotnica zewnętrzna), Revel Concerta 2 F35
- Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate, Albedo