Wydrukuj tę stronę

Arcam HDA SA30

Gru 02, 2020

Arcam zbudował wzmacniacz, który nie tylko swoim wyposażeniem i możliwościami, ale także brzmieniem rozstawia znakomitą większość rywali po kątach. Jak to możliwe?

Dystrybutor: Audio Center Poland, www.audiocenter.pl
Cena: 9990 zł

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2020 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

audioklan

 

 


Wzmacniacz zintegrowany Arcam HDA SA30

TEST

Arcam HDA SA30
 

Ta brytyjska marka, należąca dziś do grupy Harman Luxury Audio (wraz z Markiem Levinsonem, Revelem i JBL Synthesis) w ostatnich latach gruntownie przebudowała swoją ofertę. Zawiera ona aż 8 amplitunerów A/V, z czego połowa przypada na serię FMJ (niegdyś skupiającą wyłącznie urządzenia stereo), zaś druga połowa – na linię HDA, którą po raz pierwszy zaprezentowano dwa lata temu. Początkowo pojawił się w niej jedynie odtwarzacz strumieniowy CD/SACD oraz dwie niedrogie integry – SA10 i SA20, które zastąpiły modele z gamy FMJ (A19 i A29). Posunięcie to „oczyściło” wyżej pozycjonowaną linię z urządzeń dwukanałowych. Nie znaczy to jednak, że linia HDA została zarezerwowana dla modeli stereofonicznych. Jesienią 2019 r. dołączyły do niej trzy amplitunery A/V i trzy końcówki mocy: 2-, 4- i 7-kanałowa. A więc kino domowe pełną gębą. Pojawił się też jeden, dotąd brakujący element: wzmacniacz zintegrowany stereo, który zastąpiłby poprzednika (A39), a może także flagowy model FMJ A49. W maju 2019 r. HDA SA30 został anonsowany w Monachium, lecz dopiero w lutym br. pojawiły się pierwsze egzemplarze do sprzedaży, przynajmniej u nas.

Funkcjonalność

Na przykładzie HDA SA30 i jego poprzednika doskonale widać, jak bardzo zmienia się oblicze współczesnych wzmacniaczy stereo. FMJ A39 wszedł na rynek 5 lat temu i był po prostu wzmacniaczem. Miał same wejścia analogowe, dwie pary zacisków głośnikowych i mnóstwo mocy. Żeby posłuchać na nim muzyki konieczne było źródło. Nowy model nie dość, że wygląda zupełnie inaczej (z pewnością nowocześniej, ale czy lepiej – to już rzecz gustu), to źródła w zasadzie nie potrzebuje, bo ma je w środku. Dokładniej rzecz biorąc, otrzymał przetwornik c/a (i to nie byle jaki), moduł strumieniowy UPnP, funkcjonalności Chromecast, AirPlay 2, Roon Ready i dekoduje MQA. Ponadto umożliwia podłączenie gramofonu z wkładką MC. Lista wyposażenia robi jeszcze większe wrażenie, gdy dodamy port HDMI z eARC oraz zaawansowaną funkcję korekcji dźwięku Dirac Live. To jeden z pierwszych wzmacniaczy stereo na świecie, wyposażonych w tę jakże ciekawą opcję. Nawet malkontenci muszą przyznać, że przeskok od A39 do SA30 robi wrażenie.

Arcam SA30 pilotOczywiście, nowy model jest sporo droższy od A39 (w momencie premier), ale trudno oczekiwać, by te wszystkie dodatki mogły być gratis. Oba urządzenia łączy w zasadzie tylko moc wyjściowa (120 W na kanał przy 8 omach) i końcówki mocy pracujące w klasie G. Reszta jest zupełnie inna – włącznie z obudową. Stylistyka została mocno ujednolicona względem tańszych modeli SA10 i SA20 – z tym, że nowa flagowa integra Arcama jest od nich wyższa i sporo cięższa. Pod względem solidności, HDA SA30 mile zaskakuje, chociaż na tle A39 postępu w zasadzie nie widać. Wzmacniacz waży niecałe 11 kg. Główna zmiana dotyczy reorganizacji przedniego panelu, na którym gałka głośności (służąca także do nawigacji po menu) powędrowała na lewą stronę, robiąc miejsce dla większego, czytelniejszego wyświetlacza – nie w kolorze zielonym, jak dawniej, lecz biało-niebieskim. Displej ma umiarkowaną gęstość (matryca LED) i nie wygląda zbyt nowocześnie, ale jest czytelny. Plus przyznajemy za wyświetlanie pełnych nazw wejść, minus – za to, że przy ich wybieraniu, po każdym kliknięciu, należy poczekać na wyświetlenie nazwy danego źródła na ekranie i dopiero wtedy można iść dalej. Łatwiej posłużyć się uniwersalnym pilotem systemowym, którego przyciski są podświetlane. Czytelność i logika sterownika nie należą do wzorowych, ale sporym atutem jest funkcja nauczania komend z dowolnego pilota. Do domowego systemu A/V opcja jak znalazł. Aby przełączyć wzmacniacz do stanu czuwania, trzeba użyć pilota albo poczekać aż wzmacniacz sam się wyłączy. Opcję tę na szczęście można deaktywować. Poruszenie gałką głośności automatycznie wybudza wzmacniacz, podobnie jak przycisk stand-by na pilocie. Pomiędzy pokrętłem głośności a przyciskami funkcyjnymi znalazły się dwa gniazda 3,5-mm. Jedno to wyjście słuchawkowe (o więcej niż porządnych parametrach – identycznie jak w A39), drugie to wejście Aux.

W porównaniu z A39, SA30 ma znacznie mniej wejść analogowych, co akurat nie powinno dziwić. Wyjścia głośnikowe też okrojono – do jednej pary. Obok trzech wejść liniowych, mamy dwa (!) wejścia gramofonowe (MM i MC), wyjście pre-out, zacisk uziemienia, cztery wejścia cyfrowe (optyczne, elektryczne), wspomniane gniazdo HDMI ARC/eARC, port szeregowy (RS-232C), gniazdo USB typu A do odtwarzania muzyki z pamięci masowych, LAN (Ethernet) oraz dwa złącza dla anten WiFi.

Platforma sieciowa jest rozbudowana i bardzo elastyczna. Ogromne możliwości zapewniają integratorom pełne sterowanie przez IP (Control4, Creston) oraz port RS-232. Konfigurację i sterowanie streamerem można realizować na dziesiątki sposobów. Wstępnie najwygodniej jest posłużyć się aplikacją Google Home, która pozwala na wejście w tryb mirror link (Google Cast/Chromecast), czyli strumieniowanie z aplikacji zainstalowanych na smartfonie. Do obsługi trybu UPnP/DLNA można wykorzystać dowolną aplikację tego typu, choćby Bubble UPnP. Wspierany jest także protokół RAAT (Roon Ready). Maksymalna jakość strumieniowanego sygnału jest ograniczona do formatu PCM. Z gaplessem nie ma problemu.

Direc Live

Sposób działania tego systemu zasadniczo różni się od innych dotychczas stosowanych korekcji (kompensacji) akustycznej. Dirac Live wykorzystuje bowiem wzmacniacz w roli generatora sygnałów, które ten produkuje na polecenie aplikacji zainstalowanej w komputerze. W ostatniej fazie procedury wzmacniacz otrzymuje gotowe filtry, które można zapisać jako trzy oddzielne ustawienia w menu. Akwizycję danych i ich obróbkę realizuje komputer, co oznacza znacznie większe możliwości ich analizy, edycji, jak również bardziej zaawansowane algorytmy obliczeniowe niż gdyby to samo działo się na pokładzie wzmacniacza. No dobrze, ale jak konkretnie to działa?

Komputer z zainstalowanym programem, który ściągamy ze strony www.live.dirac.com musi być podłączony do tej samej sieci, co wzmacniacz. Następnie znajdujący się w zestawie mikrofon pomiarowy (nie wygląda on równie dobrze, co te dołączane do urządzeń Lyngdorfa, ale też nie przypomina zabawek rodem z amplitunerów A/V) podłączamy do komputera. Po uruchomieniu programu ten graficznie wskazuje sposób umieszczenia mikrofonu w kilkunastu lokalizacjach, poczynając od miejsca odsłuchu i oddalając się od niego symetrycznie w różnych kierunkach. Wyświetlane są szczegółowe opisy każdej czynności. Mierzona jest charakterystyka częstotliwościowa oraz odpowiedź impulsowa. Po zakończeniu procedury program proponuje odpowiednią korektę, którą można modyfikować (graficznie). Tym sposobem da się utworzyć trzy różne filtry, a następnie wyeksportować je do wzmacniacza. Korekcje te stają się wówczas dostępne pod przyciskiem „Dirac” – wybieramy je sekwencyjnie (lub rezygnujemy z korekcji). Tym sposobem można w bardzo łatwy sposób ocenić, czy korekcja jest przydatna, czy też nie. Ze względu na konieczność konwersji a/c w przypadku sygnałów analogowych, puryści mogą łatwo decydować, czy dla danego wejścia korekcja ma być aktywna. Z technicznego punktu widzenia, jej ewentualny (negatywny) wpływ na dźwięk nie dotyczy wejść cyfrowych i streamingu.

Arcam HDA SA30 mikrofon

Mikrofon systemu Dirac Live łączy się nie ze wzmacniaczem, a komputerem (przez USB).

 

Budowa

Wzorem poprzednika, SA30 został wyposażony w wydajną końcówkę mocy pracującą w (analogowej) klasie G. To rozwiązanie jest stosowane przez Arcama już od lat, zresztą nie tylko przez niego (inny przykład to wzmacniacze Creeka z serii Evolution). Sprowadza się ono do zastosowania dwusekcyjnego zasilacza o małym i dużym napięciu zasilania. Zasilacz wysokonapięciowy generuje dużo ciepła i jest nieefektywny, jeśli pozostaje nieobciążony, dlatego gdy wzmacniacz pracuje z małą mocą lub jest w ogóle nieobciążony, jego końcówkę mocy zasila sekcja niskonapięciowa, która nie powoduje mocnego nagrzewania się układu. Wówczas stopnie końcowe mogą pracować nawet w klasie A – i tak było w przypadku poprzednika (oddającego do 20 W mocy w klasie A). W przypadku SA30 Arcam już się tym nie chwali, można więc założyć, że stopnie końcowe pracują przez większość czasu w klasie AB. Zbudowano je z pojedynczych par bipolarnych tranzystorów wyjściowych ThermalTrak On Semi NJL3281DG / NJL1302DG – tych samych, które w swoich wzmacniaczach używa np. McIntosh. Towarzyszy im grupa, również przymocowanych do radiatora, tranzystorów przełączających – prawdopodobnie powiązanych z działaniem klasy G. Stopień wzmocnienia napięciowego tworzy komplementarna para 2SA1220A/2SC2690A. Tor sygnałowy zbudowano z elementów dyskretnych, montaż znakomitej większości elementów jest powierzchniowy (jedynie tranzystory wlutowano klasycznie). Regulacja głośności bazuje na układzie scalonym PGA2311 – to dobre, sprawdzone rozwiązanie.

Arcam HDA SA30  wnetrze

Wejście gramofonowe MC – dotąd można je było spotkać jedynie w drogich Denonach i Yamahach. Czasy się zmieniają. Arcam jest doskonale wyposażony.

 

W części cyfrowej, w postaci oddzielnej płytki przymocowanej do górnej części tylnego panelu, widać odbiornik wejściowy AKM AK4113VF, za nim uwagę zwraca kość 32-bitowego przetwornika a/c (nowoczesny AKM AK5552VN) konieczna do cyfryzowania sygnałów sygnałów wejściowych, jeśli chcemy je poddać korekcji Dirac Live. Sekcja przetwornika c/a wykorzystuje zaawansowany, 32-bitowy układ Sabre ES9038K2M.

Zasilanie opiera się na dużym (800 VA) transformatorze toroidalnym Noratel, parze diod prostowniczych oraz banku czterech kondensatorów Lelon 18 000 µF. W całym projekcie widać duże know-how i brak jakiejkolwiek przypadkowości. Układ znacząco różni się od tego w A39 – także, jeśli chodzi o część analogową.

Brzmienie

Balans tonalny Arcama odbiega od neutralności. Faworyzowane są skraje pasma, dół jest niezwykle efektowny. Jego zdolność do penetracji najniższych rejonów pasma uznałem za wyjątkową w tej klasie cenowej, co zresztą potwierdził redaktor naczelny w swoim systemie (miał okazję krótko posłuchać Arcama). Porównywalne możliwości wśród wzmacniaczy testowanych w ostatnim roku miała jedynie końcówka mocy ATC P2. Bas z ATC nie był jednak aż tak potężny i tak efektowny. Gdybym chciał zorganizować robiącą wrażenie prezentację basu dla znajomych, wybrałbym właśnie Arcama.

Soprany również wyraźnie zaznaczają swoją obecność. W tym zakresie pasma nie odnotowałem żadnego zmiękczenia czy osłodzenia. Są bardzo otwarte i bezpośrednie. Talerze wybrzmiewały mocno efektownie i koncertowo, z dużą precyzją, ale bez wyostrzenia. Wysokie tony odebrałem jako czyste, bez oznak zapiaszczenia, a do tego świetnie rozciągnięte w kierunku najwyższych dźwięków (tzw. powietrze). Jak na wzmacniacz w tej cenie, wyborna jest także ich rozdzielczość i choć odnotowałem w tym względzie drobne ograniczenia, to jedynie w skali bezwzględnej.

Podkreślone skraje pasma brzmią bardzo efektownie, w dodatku są czyste i pozbawione granulacji. Taka prezentacja musi bardzo dobrze sprawdzać się przy szybkich porównaniach w sklepie. Sądzę, że inne wzmacniacze są tu od razu na straconej pozycji – w szybkim porównaniu A/B Arcam wypadnie dużo lepiej od rywali. Taki obrót sprawy nie będzie tylko zasługą charakterystyki tonalnej w lekkie „V”. SA30, prócz dużej precyzji, dysponuje też zadziwiającą dynamiką. Słuchając go ma się przekonanie, że w torze pracuje dużo większy i mocniejszy wzmacniacz.

Arcam SA30 koncowki mocy

Arcam SA30 otrzymał naprawdę porządną sekcję cyfrową i precyzyjną regulację głośności (PGA2311).

 

To jednak nie wszystko. Clou całego programu stanowi przestrzeń. Pod tym względem wzmacniacz Arcama osiągnął poziom, który przy cenie 10 tys. zł trzeba określić nie inaczej, jak wybitny. Scena, którą roztacza przed słuchaczami cechuje się zadziwiająco głęboką perspektywą (oczywiście zależy to od nagrania, ale uśredniając, tak to właśnie wygląda). Zauważyłem, że nawet głęboko osadzone instrumenty w dużym składzie, były prezentowane ze swobodą i precyzją. Tym samym SA30 zapewniał znakomity wgląd w nagrania, świetnie separując skrajnie położone instrumenty. Nie odnotowałem przy tym efektu wycofania pierwszego planu. Bliskie wokale niekiedy pojawiały się nawet przed linią głośników. Osiągnięto więc wysoki poziom namacalności, czemu towarzyszyła doskonała precyzja lokalizacji. Bez wątpienia stereofonia w wykonaniu recenzowanego wzmacniacza to prawdziwe osiągnięcie brytyjskich konstruktorów.
Wiele dobrego mogłem powiedzieć o barwach. Połączeniu precyzji i czystości towarzyszy nasycenie w alikwoty i mocno rozwibrowana mikrodynamika. Poczucie realizmu nieprzeciętne.

Początkowo uznałem, że walory Arcama predestynują go do odtwarzania muzyki rockowej. Owszem, wykop i potężna dawka emocji zapewniały mnóstwo „funu”, zachęcając do długich i jednocześnie głośnych sesji odsłuchowych. Prawdziwe zdziwienie nastąpiło w momencie, gdy na playliście pojawiła się muzyka akustyczna. Zarówno dęciaki, jak i smyczki (duże i małe) czy wreszcie fortepian brzmiały doprawdy realistycznie. Żaden rodzaj muzyki nie zabrzmiał słabo, czy jakkolwiek gorzej od pozostałych. Arcam jest szalenie uniwersalny!

Po weekendowej przerwie na „ochłonięcie” wróciłem do odsłuchów, szukając słabych punktów, jakiegoś „haczyka”. Na początku opisu wspominam, że wzmacniacz faworyzuje skraje pasma, czyniąc tym samym dźwięk bardziej efektownym. No właśnie, skoro faworyzuje skraje, to co ze średnicą? Z jednej strony muszę przyznać, że do jej jakości nie miałem absolutnie żadnych zastrzeżeń w kontekście ceny urządzenia, jednak w pewnych nagraniach, np. z udziałem męskich wokali, dawało się niekiedy odczuć, że czegoś jakby brakowało. Co najciekawsze to fakt, że o ile na materiale muzycznym deficyt obecności średnicy był raczej subtelny, o tyle na znanym mi materiale filmowym, miewałem wrażenie niedosytu – jakby bohaterowie mówili nieco za cicho lub za mało dobitnie. Tymczasem wszelkie efekty specjalne, dynamika wynikająca z akcji były oddawane wprost spektakularnie.

DAC i moduł strumieniowy

Za opisany efekt odpowiada wyłącznie analogowa część wzmacniacza. A jak wypada wbudowany moduł strumieniowy – czy jest źródłem o jakości adekwatnej do powyższej? W tym miejscu zwykle robimy krok do tyłu, pisząc coś w rodzaju: „jest dobrze, ale z całą pewnością można lepiej, podłączając do wejść analogowych dobry DAC lub streamer”.

Nie tym razem. W porównaniu z dźwiękiem uzyskiwanym z odtwarzacza CA Edge EQ w roli USB DAC-a, brzmienie modułu strumieniowego w trybie DLNA okazało się jeszcze bardziej efektowne. Wynikało to z jego bardzo dużej czystości i przejrzystości dużej wysokiej precyzji, które dodatkowo wzmacniały pozytywne wrażenia. Efektownie ukazana przestrzeń sprawiała, że czytelność dalszych planów była jeszcze lepsza i nie ukrywam, że były takie momenty, iż pomyślałem sobie: "po co komu droższy i bardziej rozbudowany sprzęt?" Brzmienie Arcama traktowanego jako urządzenie alll-in-one okazuje się tak dobre, że kupowanie zewnętrznego źródła cyfrowego jest w moim odczuciu pozbawione sensu. W tym kontekście obecność dwóch wejść phono staje się jakby zrozumiała, choć ich jakości nie sprawdzałem.

Arcam SA30 transformator

Zasilanie opiera się na dużym (800 VA) transformatorze toroidalnym Noratel, parze diod prostowniczych oraz banku czterech kondensatorów Lelon 18 000 µF. W całym projekcie widać duże know-how i brak jakiejkolwiek przypadkowości.

 

Kolejna ciekawostka wiązała się z obsługą przez Roona. Ku mojemu zdziwieniu, brzmienie w tej konfiguracji uznałem za jednoznacznie gorsze niż w protokole DLNA. Bas cechował się mniejszą szybkością, słabszą precyzją, sprawiał wrażenie bardziej bułowatego, mniej zdefiniowanego i jednostajnego. Na tle wyśmienitych, zróżnicowanych, bardzo zdyscyplinowanych niskich tonów w trybie DLNA, dało się odczuć spory regres. Słabszej jakości też była średnica – mniej czysta, bardziej rozmyta, tworząca chwilami jakby dwudźwięk tonu podstawowego i towarzyszącego mu zanieczyszczenia. Także górę pasma oceniłem jako mniej otwartą i już nie tak przejrzystą. Taka różnica między Roonem a DLNA (na niekorzyść tego pierwszego) to pierwszy tego typu przypadek w naszych testach.

Z korekcją i bez

Największą zmianą i zarazem korzyścią wniesioną przez korekcję Dirac była poprawa jakości średnich tonów. System bardzo zręcznie skompensował wspomniane wcześniej wycofanie męskich wokali, osłabiony efekt ich czytelności i obecności w pomieszczeniu. Wokale nabrały pełni, stały się większe, a dzięki temu – bardziej namacalne. Wpłynęło to bardzo pozytywnie na subiektywnie odbieraną przestrzeń. O ile wcześniej wskazałem, że wzmacniacz cechuje się wybitną zdolnością do precyzyjnego rysowania zdarzeń w głębokiej perspektywie sceny, tak po korekcie równie wysoko oceniłem także pierwszy plan. Początkowo miałem jednak pewne wątpliwości. Wydawało mi się, że dźwięk skorygowany stał się zbyt natarczywy. Istotnie, taki był na słabych realizacjach, ale wynikało to poniekąd z tego, że średnica stała się po prostu głośniejsza. Po przesłuchaniu kilku nagrań i powrocie do ustawienia bez korekty, szybko jednak zatęskniłem za Diraciem.

Pomiar wykazał pewną anomalię w obrębie wysokich tonów, która polegała na mocnym i szerokim podbiciu powyżej 10 kHz (ze szczytem przy 15 kHz). Po kilku zaaplikowaniach korekcji doszedłem do przekonania, że dźwięk wyrównany w średnicy i bez podbicia w sopranach brzmiał jednakowoż bardziej spójnie. Kolejny punkt dla Diraca.

Wykryte w pomiarze dziury także przy ok. 100 Hz i 35 Hz zostały skorygowane połowicznie. Program „uznał", że korekcja poniżej 42 Hz jest niecelowa i może przynieść więcej szkody niż pożytku – słusznie! Skompensowana została druga zapadłość (przy 100 Hz), ale w głośniejszych fragmentach powodowało to wzrost zniekształceń i kompresję (co w przypadku dwudrożnych monitorów jest dość łatwe do przewidzenia). Zwykle problemem domowych systemów hi-fi nie są wąskopasmowe dołki, a dokuczliwe podbicia i zdudnienia basu. W takich przypadkach korekta polegająca na skompensowaniu modów pomieszczenia zapewne przyniesie znaczące korzyści.

Galeria

 

Naszym zdaniem

Arcam SA30 wygląda niepozornie, ale to prawdziwa bestia, która nie dość, że ma mocy pod dostatkiem i gra jak rasowy, duży wzmacniacz, to jeszcze zadziwia przejrzystością, stereofonią i jakością oddawanych barw. Faworyzuje skraje pasma, ale czyni to z umiarem i klasą. Wbudowany streamer nie powala parametrami, ale jego jakość jest tak dobra, że kwestionuje sens zakupu odtwarzacza plików czy DAC-a. Kto chce korzystać z gramofonu, ten ma do dyspozycji wejścia MM i MC – kolejna rzecz, której nie oferuje konkurencja. Jakby tego wszystkiego było mało, dźwięk można dodatkowo poprawić za pomocą efektywnej i elastycznej korekcji Dirac Live, kompensując w ten sposób niedoskonałości pomieszczenia i ustawienia. Ręka w górę: kto da więcej? Oj, marnie to widzę.

Ocena i dane techniczneArtykuł pochodzi z Audio-Video 3/2020 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

System odsłuchowy:

  • Pomieszczenie: pokój mieszkalny o powierzchni ok. 19 m2, zaadoptowany akustycznie poprzez zastosowanie ustrojów tłumiących i rozpraszających. Uzyskano krótki czas pogłosu.
  • Kolumny: Akkus Redwine 71
  • Źródło: SOtM sMS-200 Neo + zasilacz Keces P8 + Cambridge Audio Edge NQ
  • Interkonekty: Purist Audio Design Vesta, Tara Labs Apollo Extreme, iFi Audio Gemini (USB)
  • Kable głośnikowe: Equlilibrium Equilight II (2019)
  • Podstawki pod głośniki i stolik: Rogoz Audio
  • Zasilanie: listwy sieciowe Enerr One 6s z kablami Enerr Transcenda Supreme HC; kable do urządzeń własnej konstrukcji

 

 

Oceń ten artykuł
(16 głosów)

1 komentarz