Wydrukuj tę stronę

Wzmacniacz Marantz PM6005

Gru 03, 2014

Niedroga, świetnie wykonana integra, z wejściami cyfrowymi – w dodatku Marantza. Takie zestawienie cech musi budzić pożądanie.

Dystrybutor: Horn Distribution, www.marantz.pl
Cena: 2495 zł
Dostępne wykończenia: srebrny, czarny

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


marantz-pm6005-aaa 

Wzmacniacz ten zastąpił właśnie model PM6004 i jest nowością w ofercie Marantza. To najtańsza integra  w katalogu japońskiej marki i jednocześnie najtańsza w naszym teście.

Jak przystało na „japończyka”, PM6005 ma bogate wyposażenie. Standardowo, ma regulatory barwy i balansu, które można odłączyć przyciskiem Source Direct. Jest też funkcja loudness, zmieniająca barwę na fizjologiczną, co pomaga wydobyć pełną dynamikę przy bardzo cichych nocnych odsłuchach. Nie zabrakło też wyjścia słuchawkowego oraz wzmacniacza gramofonowego. Na pokładzie zmieścił się nawet przetwornik cyfrowo-analogowy, do którego można podłączyć dwa źródła cyfrowe. Zaciski głośnikowe są podwójne, przełączane za pomocą przekaźnika. Akceptują wszystkie rodzaje wtyków. Aby zastosować banany bądź końcówki BFA, konieczne jest jednak usunięcie zaślepek.


Budowa

Nie ma co ukrywać, że wygląd PM6005 będzie niewątpliwym atutem tego wzmacniacza, ustawionego na półce sklepowej, obok konkurentów. Mimo najniższej ceny, jakość wykonania jest, typowo dla Marantza, bardzo dobra i może być wzorem do naśladowania w tym segmencie. Czołówkę, a ściślej jej główną (środkową) część, wykonano z drobno szczotkowanego aluminium. Zachodzące na boki skosy – z tworzywa sztucznego, polakierowanego na kolor imitujący aluminium, identyczny jak w przypadku reszty obudowy. Od spodu zamontowano ozdobne nóżki z twardego tworzywa, ale przykręcono je do wzmacniacza z użyciem gumowej podkładki.

Lewa strona wnętrza obudowy została zarezerwowana na zasilacz. Znajdują się tam dwa transformatory. Jeden – mały (do podtrzymania zasilania w trybie spoczynkowym) i zasadniczy – toroidalny, który został całkowicie odizolowany metalową puszką. Na płytce wejściowej zasilania zauważyłem warystor, który chroni wzmacniacz przed przepięciami. Znajduje się tam również przekaźnik umożliwiajacy odcięcie zasilania w przypadku przegrzania lub zwarcia. Zasilanie ma wyłącznik mechaniczny, zlokalizowany na przedniej ściance. Przejście pomiędzy stanem uśpienia a pracą następuje na kilka sposobów: może być wyzwolone z pilota (w obie strony), poprzez poruszenie gałką wyboru źródeł (wybudzenie) albo w wyniku trwającej kilkanaście minut bezczynności (uśpienie).

marantz-pm6005-srodek

Pozostałe układy dzieli od zasilacza radiator, do którego po prawej stronie przykręcono tranzystory mocy. Zastosowano po jednej parze Sankenów na kanał: A1694/C4467. Końcówka mocy została zintegrowana z płytą główną, na której znalazły się też główne kondensatory filtrujące. Są dwie sztuki po 10 000 µF każdy. Na oddzielnej płytce zamontowano regulator głośności, którym jest tradycyjny potencjometr. Cały tor sygnałowy jest zbudowany z elementów dyskretnych.

Nad gniazdami wejściowymi zawieszono prostopadłościenną metalową puszkę, która zawiera przetwornik c/a. Szczelny ekran ma zapobiegać przedostawaniu się zakłóceń RFI do wrażliwych obwodów wzmocnienia. Chwali się taką dbałość o szczegóły.
Wzmacniacz ma wejście prądowe w standardzie IEC, dzięki czemu można zastosować dowolny kabel zasilający. Gniazdo jest pozbawione bolca ochronnego.


Brzmienie

Marantz musiał się zmierzyć z mocną konkurencją. Na jej tle wypadł dobrze, jednak w wielu aspektach musiał też ustąpić pola. Wynikało to raczej z jego niskiej ceny – najniższej w tym teście – na co trzeba wziąć poprawkę.

Brzmienie Marantza jest lekko wyostrzone, a wpływa na to nieco rozjaśniona góra pasma, która w dodatku wykazuje skłonność do zapiaszczenia. Nie są to czyste wysokie tony, jakimi dysponuje NAD, Atoll czy – w szczególności – Baltlab. W tym przedziale cenowym nie wymaga się co prawda superrozdzielczości i całkowitego braku zniekształceń, jednak popadanie momentami w natarczywość, nie jest pożądane, a to w niektórych fragmentach było słyszalne. Szczególnie instrumenty dęte eksponowały tę niepożądaną cechę. Nie przenosiło się to jednak na odbiór całościowy i w dużej mierze zależało od rodzaju muzyki. Jak wskazałem, natarczywość pojawiała się tylko chwilami. Muzykalność osiągnęła dobry poziom.

marantz-pm6005-gniazda

Jakość efektów przestrzennych oceniam jako niezłą. Instrumenty i wokale były prawidłowo lokalizowane, a rozmiary sceny – wystarczające. Stereofonii nie uznałbym za jakiś szczególny atut, lecz na pewno nie można powiedzieć, by była to wada PM6005. Przestrzeń oceniłbym na czwórkę z plusem. Ocena mogłaby być nawet lepsza, gdyby nie powiązanie z barwą średnicy. O ile więc wokale były lokalizowane poprawnie, o tyle ich barwa była niekoniecznie naturalnie ciepła, przez co wrażenie obecności, bezpośredniości kontaktu ulegało zatarciu.

Bas cechowała niezła wydajność, dzięki czemu nie pojawiało się wrażenie kompresji. Natężenie basu było porównywalne ze średnią w stawce. Konturowość i zwartość omawianego zakresu należy uznać za co najmniej akceptowalne. Bas to kolejna z tych cech, które sprawiają, że Marantz nie zawodzi, ale też nie wybija się ponad średnią.


Naszym zdaniem

Mimo że Marantz brzmieniowo nie porywa na tle testowej grupy wzmacniaczy, będąc tak zwanym średniakiem, to trzeba odnotować trzy rzeczy działające na jego korzyść: najniższą cenę, świetną jakość wykonania oraz wejścia cyfrowe, dzięki którym świetnie sprawdzi się w systemie AV, będąc podłączonym do dekodera telewizyjnego czy choćby wprost do telewizora, tudzież do odtwarzacza wizyjnego czy konsoli.

marantz-pm6005-ocena

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

1 komentarz