Wydrukuj tę stronę

Wzmacniacz Baltlab Epoca 2

Gru 08, 2014

Gdański Baltlab istnieje już wiele lat, ale nadal pozostaje marką niszową, nieznaną poza terytorium naszego kraju. Epoca 2, choć niedroga, pokazuje jak dobry i ambitny konstrukcyjnie może być wzmacniacz tej klasy.

Producent: Baltlab, www.baltlab.pl
Cena: 4000 zł (3500 zł bez zdalnego sterowania), opcja XLR – dodatkowo 500 zł
Dostępne wykończenia: srebrny

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


baltlab-epoca2-aaa

To podstawowy wzmacniacz gdańskiego producenta, firmy prowadzonej przez Ryszarda Kozłowskiego. Jest bezpośrednim następcą modelu Epoca 1 v.3, i choć sam twórca twierdzi, że to niemal to samo, można jednak zauważyć cały szereg drobnych zmian, szczególnie w doborze komponentów. Wiadomo również, że inny jest prąd spoczynkowy końcówek mocy względem starszego modelu.

Testowany tu Baltlab z trudem mieścił się w założonym przedziale cenowym, bowiem wersja za 3500 zł jest pozbawiona zdalnego sterowania, które w zasadzie należy uznać za obowiązkowe, niczym klimatyzację w samochodzie. Za ten „luksus” trzeba dopłacić 500 zł. Tyle samo kosztują opcjonalne wejścia XLR. Te jednak można sobie odpuścić.


Budowa

Na przedniej ściance umieszczono najbardziej podstawowe elementy sterowania: regulację głośności, wyłącznik sieciowy oraz przełącznik źródeł. Ten ostatni jest sterowany mikroprocesorowo, mimo że do jego obsługi służy klasyczna, aluminiowa gałka. Do Epoki 2 da się podłączyć pięć źródeł liniowych. Wyjścia głośnikowe są pojedyncze, całkowicie zaizolowane plastikiem. Akceptują każdy rodzaj wtyków oraz gołe kable.

Baltlab jest najcięższym wzmacniaczem naszego testu. Może i nie wygląda równie ładnie jak Marantz, lecz wzbudza zaufanie swoją solidnością. Widać i czuć, że to konkretny model z małoseryjnej produkcji. Obudowę wykonano z grubej stalowej blachy, jednakże przednią ściankę – z naprawdę grubego płata aluminium. Podstawa jest na tyle sztywna, że pozbawiony górnej pokrywy wzmacniacz, unoszony za przeciwległe narożniki, nie wygina się.

Po bokach widać rozbudowane radiatory, których obecność jest związana z wysokim prądem spoczynkowym, z jakim pracują końcówki mocy (klasa A).

Wnętrze Baltlaba jest przykładem zupełnie innego podejścia do tworzenia amplifikacji hi-fi niż w przypadku wszystkich innych modeli tego testu, poza Atollem. Mówiąc wprost, przypomina wzmacniacze high-end, i gdyby nie świadomość, że przynależy do produktu za mniej niż tysiąc euro, z pewnością większość uwierzyłaby, że jest on kilkakrotnie droższy. Swoją drogą, zastanawia fakt, że inny znany polski wzmacniacz półprzewodnikowy jest 4-krotnie droższy...

baltlab-epoca2-wnetrze

Ale do rzeczy. Architektura wnętrza jest symetryczna, jego centralną część zajmują dwa sporych rozmiarów 200-VA transformatory końcowe, wyprodukowane przez świdnicką firmę Badel Elektronik. Każdy z toroidów obsługuje jeden kanał. Wspomagają go dwa elektrolity Jamicon po 15000 uF/63 V każdy, co daje łącznie 60 tys. mikrofaradów pojemności filtrującej. Sporo jak na 60-watowy wzmacniacz.

Pozostałe elementy zasilania, czyli diody prostownicze i kondensatory zlokalizowano bezpośrednio na pionowych płytkach końcówek mocy przymocowanych do boków wzmacniacza. Stopnie końcowe, zbudowane na bazie aż 12 mosfetów na kanał (IRF540N), są zbalansowane. W praktyce oznacza to, że ujemny zacisk głośnikowy nie jest tożsamy z masą. Takie rozwiązanie jest naprawdę rzadko stosowane w sprzęcie tej klasy. Najbliższy cenowo, znany nam wzmacniacz wykorzystujący podobne rozwiązanie, to mimo wszystko droższa o około 1000 zł Yamaha A-S2000. Prąd spoczynkowy w stopniu końcowym jest na tyle duży, że wzmacniacz niewielką część mocy oddaje w klasie A.

Jak na model półprzewodnikowy, w dodatku wykorzystujący dużą liczbę tranzystorów w stopniu końcowym, Epoca 2 charakteryzuje się małym współczynnikiem tłumienia (ok. 20), czyli dużą opornością wyjściową (0,4 oma). To skutek braku pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego.

Tor sygnałowy zaczyna się od razu przy tylnej ściance, w bezpośrednim sąsiedztwie gniazd, z którymi został zintegrowany na jednej płytce. Wejścia przełączają przekaźniki Zettler. Na tej samej płytce wbudowano regulację głośności, którą realizuje klasyczny potencjometr Alps Blue Velvet. Takie umieszczenie potencjometru skraca drogę sygnału, ale wymaga zastosowania wałka łączącego z potencjometrem gałkę głośności. Z płytki wejściowej sygnał jest przekazywany interkonektami dalej – do końcówek mocy. 


Brzmienie

Odsłuch Baltlaba był jak zmierzenie się z legendą. Epoca 2 nie brzmi jak typowy wzmacniacz z tego zakresu cenowego. Powiedziałbym nawet, że w ogóle nie brzmi jak typowy wzmacniacz, gdyż zupełnie inaczej buduje przestrzeń. Pierwszy plan jest wyraźnie wycofany. Początkowo miałem nawet wrażenie, że go nie ma. To jednak kwestia przyzwyczajenia. Baltlaba słucha się jakby z dalszego rzędu, ale też nie do końca. Odsunięcie sceny jest faktem, jednakże równocześnie ma ona głębokość i szerokość znacznie większe niż zwykle. Jej rozmiar trudno nawet porównywać z tym, co generują pozostałe wzmacniacze tego testu, gdyż jest ona większa niż w większości wzmacniaczy w ogóle. Mimo pozornego wycofania, brzmienie instrumentów smyczkowych, czyli zarówno skrzypiec, jak i wiolonczeli, dawało nieprawdopodobne wręcz wrażenie bliskości i bezpośredniości. Akurat w tym aspekcie, czyli jakości odtworzenia barw oraz realizmu przestrzennego, kontaktu z muzykami, Baltlab wkraczał do sfery high-end. W kontekście jego ceny wydawało się to wręcz nieprawdopodobne, ale wielokrotne przesłuchania nie spowodowały zmiany oceny.

baltlab-epoca2-gniazda

Charakterystyka tonalna jest nieco przygaszona. Na tle pozostałych wzmacniaczy tego testu jego brzmienie jest nawet ciemne, a już na pewno znacznie cieplejsze. Jednocześnie doskonale spójne.

Ciekawe doświadczenia można było wynieść z odsłuchów basu. Jeśliby brać pod uwagę jedynie jego motorykę i porównać ze wzmacniaczami z tej stawki, okazałoby się, że nie jest ona mocną stroną  Baltlaba, a wynika to wprost z braku ujemnego sprzężenia zwrotnego. To jednak zależało od rodzaju muzyki. Baltlab na pewno nie sprawdzi się na rocku. Ale małe składy grające unplugged? Tak, to jest jego żywioł. Wówczas okazuje się, że i bas ma wysoką klasę, która objawia się wielkim zróżnicowaniem barwy i naturalnością. A że nie jest szybki? No cóż... taki po prostu już jest. 

 


Naszym zdaniem

Epoca 2 w pewnym sensie stanowi klasę samą dla siebie. To wzmacniacz o cechach, które daleko wykraczają poza oczekiwania stawiane tym urządzeniom za umowny tysiąc euro. Określenie klasa niższa średnia, czy nawet średnia, zdają się do niego nie pasować. Barwa środka, ale i całego pasma, jest wybitnie zróżnicowana, co dostarcza silnych wrażeń w obcowaniu z muzyką akustyczną. Natomiast dynamika i szybkość nie są żywiołem Baltlaba i jeśli szukamy wzmacniacza do rocka czy pochodnych gatunków muzycznych, wówczas Baltlab może już nie być tak oczywistym wyborem.

baltlab-epoca2-ocena

 

Oceń ten artykuł
(4 głosów)