Yamaha ma dar do tworzenia niezwykle atrakcyjnych, świetnie wykonanych i do tego niedrogich urządzeń. Jedną z najnowszych i najciekawszych propozycji jest integra A-S701. Wygląda jakby kosztowała grubo ponad trzy tysiące, a jest sporo tańsza.
Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl |
Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: autor, Yamaha |
|
|
Ponętny typ
W ubiegłym roku Yamaha wprowadziła naprawdę sporo nowości. Najpierw pojawił się system CD-S2100/A-S2100 (który niebawem przetestujemy), a kilka miesięcy później, podczas targów IFA, nastąpił dosłowny wysyp modeli dwukanałowych. Wzmacniacz A-S701 cenowo plasuje się na szczycie drabinki modeli trzycyfrowych i jest sporo tańszy od leciwego już, choć wciąż konstrukcyjnie imponującego modelu A-S1000.
„701-ka” celuje w dość ciekawy, bo stosunkowo słabo obsadzony, segment cenowy. Przy cenie 2650 zł jest bezpośrednim rywalem Marantza PM-6005 (testowanego w wydaniu 5/2014). Poza tym, konkurentów za wielu nie widać – zwłaszcza że na pokładzie Yamahy są dwa wejścia cyfrowe. Denon w ogóle nie ma odpowiednika A-S701; budżetowa integra PMA-720AE jest dwa razy tańsza, zaś kolejny w ofercie PMA-1520AE – dwa razy droższy. Z kolei wzmacniacze brytyjskie są albo droższe, albo gorzej wyposażone, albo dużej gorzej wykonane – a nierzadko wszystko naraz. Choć z drugiej strony, nie da się ukryć, że za kwotę wyższą o 500 zł dostaniemy bardzo udanego NAD-a C356BEE, który wydaje się być największym konkurentem recenzowanej Yamahy.
Jak wiadomo, są zwolennicy urządzeń japońskich (w ostatnich latach ich przybywa) i w kontekście poniższego nietrudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.