PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Wzmacniacz zintegrowany Yamaha A-S701

Kwi 23, 2015

Index

Budowa

Jak na wzmacniacz za nieco ponad 2,5 tysiąca złotych, Yamaha jest świetnie wykonana – wręcz wzorowo. Przez dłuższą chwilę zachwycałem się działaniem przełączników w stylu retro (rodem z lat 80.) – płaskie pokrętła są naprawdę cool. Gałki i przełączniki wykonano wprawdzie z plastiku, ale aluminiowa czołówka jest odpowiednio gruba i solidna. Górna pokrywa została doskonale spasowana z resztą obudowy. Czuć tutaj solidność wykonania. Zresztą sama masa wzmacniacza – przeszło 11 kg – już o czymś świadczy.

yamaha-A-S701-gniazda

A-S701 jest świetnie wyposażony. Ma dwie pary przełączanych terminali głośnikowych (A, B, A+B), dwa  – wspomniane już – wejścia cyfrowe (optyczne i współosiowe) kompatybilne z sygnałem PCM 24/192 oraz 5 wejść liniowych i jedno gramofonowe MM. Więcej nikt nigdy nie będzie potrzebował. Jest też wyjście na subwoofer aktywny oraz port USB typu A do ładowania urządzeń mobilnych (maksymalny prąd wynosi, niestety, tylko 0,5 A). Nie znajdziemy natomiast wejścia na końcówkę mocy, co doceniliby użytkownicy amplitunerów A/V myślący o poprawie systemu pod kątem reprodukcji stereo.  

Z tyłu znajdziemy też dwa przełączniki. Większy po prawej służy do optymalizacji parametrów stopnia mocy pod kątem obciążeń 4- lub 8-omowych. Po dłuższym okresie nieużywania Yamaha przechodzi w tryb czuwania – jak większość współczesnych wzmacniaczy średniej klasy – ku złości osób chcących porządnie wygrzać i rozgrzać urządzenie przed odsłuchem. Na szczęście można tę ekofunkcję deaktywować, za co Yamasze należą się słowa uznania.

Atutem wzmacniacza jest wygodny, wąski (znany już z poprzedniej generacji) pilot zdalnego sterowania o wzorowej ergonomii. Przyciski regulacji głośności umieszczono najniższej, w oddali od pozostałych. Pilot może obsługiwać odtwarzacz, ale opcje te nie pogarszają przejrzystości obsługi, co jest, niestety, tak częstą przypadłością w nadajnikach innych producentów.

Wnętrze jest ciasno zabudowane. Lewą część zajmuje transformator EI – całkiem pokaźnych rozmiarów. Główne kondensatory filtrujące ulokowano w pobliżu stopni końcowych i terminali głośnikowych. To dwa Nichicony (po jednym na kanał) o pojemnościach 12 tys. uF każdy.

Do ładnie obrobionych aluminiowych radiatorów przytwierdzono końcówki mocy złożone z dwóch par tranzystorów Sankena w każdym kanale: 2SA1694/2SC4467. Stopnie poprzedzające wykorzystują elementy dyskretne i wysokiej klasy kondensatory. Montaż jest bardzo staranny. Ścieżka sygnałowa nie jest nadmiernie wydłużona, jak w większości japońskich konstrukcji, choć mamy tu trochę połączeń kablowych. Architektura wnętrza A-S701 generalnie w większym stopniu nawiązuje do wzorców europejskich, mimo że nie znajdziemy tu montażu SMD.

yamaha-A-S701-wnetrze1

Architektura wnętrza w niewielkim stopniu nawiązuje do wzorców europejskich, choć wciąż sporo tu połączeń kablowych.

Widać tutaj także rzadko spotykaną wśród urządzeń na tym pułapie cenowym dbałość o detale. Płytę główną wsparto na raminiu z tworzywa, zapewne w celu redukcji wpływu wibracji pochodzących od transformatora, tudzież półki stolika.

Płytka cyfrowa wykorzystuje odbiornik wejściowy PCM9211 i przetwornik c/a PCM5102A – rozwiązanie stosowane w amplitunerach A/V Yamahy.

Jedna uwaga dotycząca wejść liniowych i urządzeń źródłowych: otóż instrukcja obsługi podaje zaskakująco nisko położony margines przesterowania wejść – 2,2 V RMS. Warto sprawdzić, czy podłączony odtwarzacz/DAC nie ma wyższego maksymalnego napięcia, co się dość często zdarza.


Oceń ten artykuł
(6 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją