Wydrukuj tę stronę

Wzmacniacz zintegrowany Yamaha A-S701

Kwi 23, 2015

Yamaha ma dar do tworzenia niezwykle atrakcyjnych, świetnie wykonanych i do tego niedrogich urządzeń. Jedną z najnowszych i najciekawszych propozycji jest integra A-S701. Wygląda jakby kosztowała grubo ponad trzy tysiące, a jest sporo tańsza.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl
Cena: 2649 zł
Dostępne wykończenia: srebrne, czarne

Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: autor, Yamaha

audioklan

 

 


Ponętny typ

yamaha-A-S701-aaa

W ubiegłym roku Yamaha wprowadziła naprawdę sporo nowości. Najpierw pojawił się system CD-S2100/A-S2100 (który niebawem przetestujemy), a kilka miesięcy później, podczas targów IFA, nastąpił dosłowny wysyp modeli dwukanałowych. Wzmacniacz A-S701 cenowo plasuje się na szczycie drabinki modeli trzycyfrowych i jest sporo tańszy od leciwego już, choć wciąż konstrukcyjnie imponującego modelu A-S1000.

„701-ka” celuje w dość ciekawy, bo stosunkowo słabo obsadzony, segment cenowy. Przy cenie 2650 zł jest bezpośrednim rywalem Marantza PM-6005 (testowanego w wydaniu 5/2014). Poza tym, konkurentów za wielu nie widać – zwłaszcza że na pokładzie Yamahy są dwa wejścia cyfrowe. Denon w ogóle nie ma odpowiednika A-S701; budżetowa integra PMA-720AE jest dwa razy tańsza, zaś kolejny w ofercie PMA-1520AE – dwa razy droższy. Z kolei wzmacniacze brytyjskie są albo droższe, albo gorzej wyposażone, albo dużej gorzej wykonane – a nierzadko wszystko naraz. Choć z drugiej strony, nie da się ukryć, że za kwotę wyższą o 500 zł dostaniemy bardzo udanego NAD-a C356BEE, który wydaje się być największym konkurentem recenzowanej Yamahy.

Jak wiadomo, są zwolennicy urządzeń japońskich (w ostatnich latach ich przybywa) i w kontekście poniższego nietrudno zrozumieć, dlaczego tak się dzieje.


Budowa

Jak na wzmacniacz za nieco ponad 2,5 tysiąca złotych, Yamaha jest świetnie wykonana – wręcz wzorowo. Przez dłuższą chwilę zachwycałem się działaniem przełączników w stylu retro (rodem z lat 80.) – płaskie pokrętła są naprawdę cool. Gałki i przełączniki wykonano wprawdzie z plastiku, ale aluminiowa czołówka jest odpowiednio gruba i solidna. Górna pokrywa została doskonale spasowana z resztą obudowy. Czuć tutaj solidność wykonania. Zresztą sama masa wzmacniacza – przeszło 11 kg – już o czymś świadczy.

yamaha-A-S701-gniazda

A-S701 jest świetnie wyposażony. Ma dwie pary przełączanych terminali głośnikowych (A, B, A+B), dwa  – wspomniane już – wejścia cyfrowe (optyczne i współosiowe) kompatybilne z sygnałem PCM 24/192 oraz 5 wejść liniowych i jedno gramofonowe MM. Więcej nikt nigdy nie będzie potrzebował. Jest też wyjście na subwoofer aktywny oraz port USB typu A do ładowania urządzeń mobilnych (maksymalny prąd wynosi, niestety, tylko 0,5 A). Nie znajdziemy natomiast wejścia na końcówkę mocy, co doceniliby użytkownicy amplitunerów A/V myślący o poprawie systemu pod kątem reprodukcji stereo.  

Z tyłu znajdziemy też dwa przełączniki. Większy po prawej służy do optymalizacji parametrów stopnia mocy pod kątem obciążeń 4- lub 8-omowych. Po dłuższym okresie nieużywania Yamaha przechodzi w tryb czuwania – jak większość współczesnych wzmacniaczy średniej klasy – ku złości osób chcących porządnie wygrzać i rozgrzać urządzenie przed odsłuchem. Na szczęście można tę ekofunkcję deaktywować, za co Yamasze należą się słowa uznania.

Atutem wzmacniacza jest wygodny, wąski (znany już z poprzedniej generacji) pilot zdalnego sterowania o wzorowej ergonomii. Przyciski regulacji głośności umieszczono najniższej, w oddali od pozostałych. Pilot może obsługiwać odtwarzacz, ale opcje te nie pogarszają przejrzystości obsługi, co jest, niestety, tak częstą przypadłością w nadajnikach innych producentów.

Wnętrze jest ciasno zabudowane. Lewą część zajmuje transformator EI – całkiem pokaźnych rozmiarów. Główne kondensatory filtrujące ulokowano w pobliżu stopni końcowych i terminali głośnikowych. To dwa Nichicony (po jednym na kanał) o pojemnościach 12 tys. uF każdy.

Do ładnie obrobionych aluminiowych radiatorów przytwierdzono końcówki mocy złożone z dwóch par tranzystorów Sankena w każdym kanale: 2SA1694/2SC4467. Stopnie poprzedzające wykorzystują elementy dyskretne i wysokiej klasy kondensatory. Montaż jest bardzo staranny. Ścieżka sygnałowa nie jest nadmiernie wydłużona, jak w większości japońskich konstrukcji, choć mamy tu trochę połączeń kablowych. Architektura wnętrza A-S701 generalnie w większym stopniu nawiązuje do wzorców europejskich, mimo że nie znajdziemy tu montażu SMD.

yamaha-A-S701-wnetrze1

Architektura wnętrza w niewielkim stopniu nawiązuje do wzorców europejskich, choć wciąż sporo tu połączeń kablowych.

Widać tutaj także rzadko spotykaną wśród urządzeń na tym pułapie cenowym dbałość o detale. Płytę główną wsparto na raminiu z tworzywa, zapewne w celu redukcji wpływu wibracji pochodzących od transformatora, tudzież półki stolika.

Płytka cyfrowa wykorzystuje odbiornik wejściowy PCM9211 i przetwornik c/a PCM5102A – rozwiązanie stosowane w amplitunerach A/V Yamahy.

Jedna uwaga dotycząca wejść liniowych i urządzeń źródłowych: otóż instrukcja obsługi podaje zaskakująco nisko położony margines przesterowania wejść – 2,2 V RMS. Warto sprawdzić, czy podłączony odtwarzacz/DAC nie ma wyższego maksymalnego napięcia, co się dość często zdarza.


Brzmienie

Wzmacniacze tej marki już od wielu lat cieszą się ustaloną renomą. Hasło „Natural Sound” oznacza tu w reguły nie tyle stuprocentową wierność, liniowość, ile właśnie naturalność dźwięku. Naturalność rozumianą jako brzmienie nieprzejaskrawione, odprężone – takie, jakie możemy zaakceptować długimi godzinami, bez odruchu skręcenia gałki głośności w lewo.

Z punktu widzenia recenzenta czy doświadczonego audiofila, A-S701 ma swój dość wyraźnie zaznaczony charakter. Nawet bez skupiania się na odsłuchu, niemal od razu wychwyciłem w tym brzmieniu charakterystyczne dla tej marki wygładzenie, zawoalowanie wyższych rejestrów. Jest ich jakby mniej, są dyskretne, pastelowe, nieprzykuwające uwagi. To bez wątpienia celowy zabieg konstruktorów. Droższe modele – jak kultowy już A-S2000 – tak nie grają, ale A-S701 to jednak inna półka cenowa – wzmacniacz, który z założenia ma grać z niedrogimi kolumnami, a te – jak wiadomo – z reguły eksponują soprany. Mniej lub bardziej, ale jednak podkreślają. Nie jestem wprawdzie zwolennikiem kompensowania charakterów urządzeń „na siłę”, ponieważ nigdy nie zdaje to egzaminu w stu procentach, ale w tym przypadku ma to sens. Zwłaszcza gdy puścimy Led Zeppelin, Deep Purple, Depeche Mode albo inną, źle nagraną muzykę. Gdyby wciąż było niestrawnie, zawsze można użyć regulacji barw, które jednym ruchem odłączymy aktywując (choćby zdalnie) funkcję Pure Direct (ominięcie balansu i tychże regulacji) lub CD Source Direct (ominięcie także selektora wejść). Nawiasem mówiąc, warto z tych opcji korzystać, choć progres w jakości brzmienia jest ledwo uchwytny.

yamaha-A-S701-tranzystor1

Stopnie końcowe wykorzystują po dwie pary tranzystorów bipolarnych na kanał.

W koncepcję brzmienia „701-ki” dobrze wpasowuje się – lub nawet ją współtworzy – miękkawy bas. Obfity (lecz nieprzesadnie), nisko schodzący i umiarkowanie szybki. Porównanie z roboczą redakcyjną integrą Atolla dość wyraźnie to ukazało. Francuski wzmacniacz – też obszerny w dole – wyraźnie lepiej kontrolował membrany redakcyjnych JBL-i Studio 280. Inna sprawa, że jest o połowę droższy.

Yamaha produkuje umiarkowanie napowietrzoną scenę dźwiękową. To konsekwencja obranego charakteru brzmienia. Nie można jednak narzekać: obraz stereo ma niezłą szerokość, ale rozdzielczość przestrzenna prezentuje poziom wzmacniaczy tej klasy.
Wejścia cyfrowe zapewniają nadspodziewanie dobrą jakość dźwięku. W połączeniu z Linnem DS w roli źródła sygnału S/PDIF, różnica w stosunku do Pioneera N-70A i wejść analogowych była całkiem nieduża.


Galeria


Naszym zdaniem

Yamaha A-S701 to wyrównany wzmacniacz, zasadniczo bez słabych stron. Oferuje masywne, lekko przyciemnione brzmienie bez tendencji do agresji czy wyostrzenia. Mięsisty bas, niezła scena i dobra detaliczność sprawiają, że przekaz jest przyjemny, niemęczący i szczególnie dobrze sprawuje się na rocku, na tle chudo brzmiących, bardziej analitycznych wzmacniaczy. Świetna jakość wykonania i wejścia cyfrowe to niezaprzeczalne, dodatkowe atuty. Reasumując: jest to bardzo dobra propozycja dla posiadaczy chudo brzmiących kolumn lub wręcz tych o rozjaśnionym brzmieniu.

System odsłuchowy:

  • Źródła: Pioneer N-70A, Linn Sneaky DS (sygnał cyfrowy)
  • Wzmacniacz odniesienia: Atoll IN100se
  • Zestawy głośnikowe: JBL Studio 280, Zoller Temptation 2000
  • Kable sygnałowe: Chord Anthem Reference
  • Kable głośnikowe: Albedo Air1 (z JBL), Equlibrium Sun Ray (z Zollerami)
  • Zasilanie: listwy Furutech FP-614Ag, Enerr Powerpoint

yamaha-A-S701-zz2yamaha-A-S701-zz1

 

Oceń ten artykuł
(6 głosów)