PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Wzmacniacz Hegel H160

Maj 19, 2015

Index

Brzmienie

Ten model Hegla od razu dał się poznać jako wzmacniacz budzący emocje. Początkowo jednak wydawało się, że wynikają one z barwy, jakości mikrodynamiki, która stała na stosunkowo wysokim poziomie. Wcale nie od razu ujawniła się cecha, która wybija się mocno ponad inne. Co prawda, było słychać pewne oznaki tego, że wzmacniacz dysponuje sporą mocą, jednakże na wielu gatunkach muzycznych nie miało to wielkiego znaczenia. Jak zwykle, sprawa wyjaśniła się, gdy do akcji wkroczył rock i metal. Okazało się, że wzmacniacz jest wręcz nieprawdopodobnie dynamiczny. Nie napiszę tego, choć w trakcie odsłuchu chodziły mi po głowie same niecenzuralne określenia dotyczące dynamiki basu. Ugrzeczniając i trzymając się kanonów, można powiedzieć, że jest to urządzenie dysponujące potężnym uderzeniem.

Basu jest więcej niż średnio, ale nie ma w nim krztyny bułowatości czy spowolnienia. Wrażenie obcowania z kolumnami dwa razy większymi niż się posiada jest jak najbardziej odczuwalne. Moje Equilibrium Atmosphere, których używam od czasów korzystania z pokoju odsłuchowego 16 m2, które są zestrojone tak, żeby przede wszystkim pracować szybko i raczej oszczędnie na basie, w obecnym, ponaddwukrotnie większym i dobrze tłumiącym bas pokoju wydają się z większością neutralnie brzmiących wzmacniaczy zbyt oszczędne w niskich rejestrach. Z Heglem nagle urosły, jakby dostały dodatkowe głośniki basowe. To, że basu jest mniej czy więcej, nie decyduje jednak o jakości ani samego basu, ani w ogóle czegokolwiek. Clou całego programu jest szybkość. Również basu, choć w H160 koherentnie dotyczy to całego pasma. Jednak to bas jest tym zakresem, który może zaimponować szybkością. Choćby dlatego, że zwykle są z tym poważne problemy. Czar basu Hegla H160 polega na tym, że problemu z szybkością nie ma. Problem mają raczej kolumny, albo ich właściciel, gdyż siła, z jaką są szarpane membrany, rodzi obawy o to, czy owe kolumny nie ulegną lada chwila rozerwaniu. Aby zbyt nie poetyzować tekstu, odniosę się do osiągów konkurencji. Całkiem niedawno kupiłem do swojego systemu wzmacniacz dzielony Atoll PR400/AM400. Wzmacniacz droższy od Hegla znacznie, bo kosztujący 38 tysięcy zł. Bezwzględnie lepszy i słychać to natychmiast, bez wątpliwości, jednakże podczas odsłuchu Hegla nieraz zastanawiałem się, czy nie można by jakimś magicznym sposobem bas z Hegla przenieść do mojego wzmacniacza. Może i straciłbym na neutralności, ale dla takiej frajdy chyba byłoby warto. Mówiąc wprost: dynamika basu Hegla jest lepsza niż Atolla. Oczywiście działa tu efekt subiektywny, związany z jego większą ilością w Heglu, niemniej jednak fakt jest faktem. Subiektywne wrażenie siły ataku, szybkości, gwałtowności jest w Heglu po prostu lepsze. W do niedawna używanym Naimie NAC 202/NAP 200 również bas, który uważałem tam za bardzo dobry, wydaje mi się, że chyba nie w pełni dorównywał Heglowi szybkością i siłą (siłą na pewno nie). Tym bardziej nie robi tego Naim Supernait 2. Polski Struss R150 pod tym względem odstaje już bardzo daleko, również rodzimy Baltlab Endo 2 może jedynie konkurować w zakresie głębi. Ulec muszą także Audionet SAM G2 i Krell S300i. Jedynymi wzmacniaczami, które chyba mogą zagrozić Heglowi pod względem szybkości są Primare. Te jednak nie mogą z nim konkurować barwą niskiego zakresu pasma. Hegel nie został bowiem tylko obliczony na siłę i szybkość, ale w takim samym stopniu radzi sobie z reprodukcją barw. Cały czas mówimy jeszcze o basie. Jego barwa jest lepsza niż z dwóch wymienionych Naimów, natomiast w porównaniu z Atollem PR400/AM400 – już jednak gorsza. Wynik, obiektywnie patrząc, znakomity.

Hegel-H160-gniazda2

Jeśli chodzi o barwę wyższych zakresów – w tej klasie cenowej nie można mieć zastrzeżeń. Zakres średnio-wysokotonowy uznałbym z grubsza za neutralny, więc w zależności od konfiguracji sprzętu towarzyszącego można uzyskać dźwięk ciepły albo ochłodzony. Prócz trochę wzmocnionego basu, nie ma innych podzakresów, które wybijałyby się przed linię. Jest równiutko. Gdybym jednak na siłę próbował zmierzyć, w którą stronę od zera odbiega temperatura tego brzmienia, wskazałbym na ułamek stopnia na minus, aczkolwiek jedynie w odniesieniu do samej góry pasma. W całościowej ocenie brzmienie jest raczej ciepłe, co wynika z podbudowy basowej.

Niezła jest mikrodynamika, jak na wzmacniacz za 13 tysięcy. Ładunek emocjonalny nie jest może wyjątkowo obfity, jednakże na pewno można to określić jako brzmienie ciekawe, dobrze nasycone. W relacji do wybitnych możliwości makrodynamicznych, które w wielu wzmacniaczach zazwyczaj łączą się z wyostrzeniami i wyraźnym ochłodzeniem wyższych rejestrów, trzeba uznać, że barwa Hegla jest relatywnie bardzo ciekawa. Na pewno niemęcząca i pozwalająca na długie i głośne słuchanie. Wydaje mi się, choć nie robiłem teraz bezpośredniego porównania i bazuję na własnej pamięci, że H160 w stosunku do H200 uzyskał progres w umiejętnościach oddawania emocji, jego barwy uległy lepszemu nasyceniu. Postęp w stosunku do modelu 200 czuć było też w dole pasma – w postaci lepszego konturu. Generalnie można uznać, że H160 bliżej jest do modelu 300, niż 200,  mimo że zastępuje (wraz z „dwusetką”) model 100.

Bardzo dobra jest stereofonia. Wyraźnie rysowane są źródła pozorne. Dobrze zogniskowane i rozseparowane. Scena jest szeroka. Nie tak jak w Baltlabie Endo 2, ale jednak. Odnośnie głębi projekcji porównanie z Endo 2 wypada niekorzystnie, także Krell S300i ma głębiej rysowane dalsze plany. Te dwa wzmacniacze są jednak wybitne w tej dziedzinie. Stereofonię H160 porównałbym do możliwości koreańskiego April Music Stello Ai500 – również znakomitego wzmacniacza w dziedzinie stereofonii, natomiast takie wzmacniacze jak Struss R150 czy Naim Supernait 2 oraz kilka innych sklasyfikowałbym niżej.

Po podłączeniu komputera do wejścia USB pierwsze wrażenie było takie, że nic się nie zmieniło. W szczególności ostatnia z opisanych cech – stereofonia. Nadal było równie dobrze. Początkowo byłem skłonny sądzić, iż wielkiej różnicy nie ma, a jeśli nawet jest, to klasa wzmacniacza nie jest zdolna do jej pokazania. Jednak wraz z upływem czasu wyłaniał się obraz pokazujący zarówno mniejszą przejrzystość, jak i zdegradowaną barwę. Ta była po prostu mniej szlachetna, choć nadal mieściła się w podobnej, dość neutralnej, stylistyce. Największa strata nastąpiła jednak tam, gdzie Hegel wcześniej brylował – w dynamice. Siadła bardzo wyraźnie. Transjenty w ogóle, ale szczególnie na basie, były wyraźnie stępione, a całość nie miała już takiego wigoru. Nawet siła basu była wyraźnie zredukowana. Wbudowany przetwornik na pewno poprawi brzmienie peryferyjnych źródeł cyfrowych, takich jak odtwarzacz Blu-ray czy niedrogi odtwarzacz CD, jednakże jeśli brać pod uwagę PC Audio poprzez USB, to jest to dobra opcja tylko na początek. Zewnętrzny DAC zmienia brzmienie diametralnie na korzyść, a wystarczy kwota około 5000 zł i już można myśleć o znakomitym Heglu HD12 (koniecznie przez wejście USB w trybie „B” – 2.0!) czy równie dobrym (po najnowszej aktualizacji firmware’u) M2Techu Young DSD. Pierwszy da świetną przestrzeń, drugi – precyzję basu i dynamikę.


Oceń ten artykuł
(6 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją