PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Wzmacniacz zintegrowany Yamaha A-S2100

Sie 20, 2015

Index

Brzmienie

Analogicznie jak poprzednik, A-S2100 zdecydowanie woli być „karmiony” sygnałem zbalansowanym niż asymetrycznym. Wynika to wprost z topologii układu i braku odwracacza fazy na wejściu. Poprawa jakości dźwięku jest niebagatelna. O ile w przypadku wejść RCA plasuje się ona w górnych stanach kategorii B, o tyle po przejściu na XLR-y wzmacniacz Yamahy „puka” do bram high-endu, i to bardzo donośnie. Postęp dotyczy wielu aspektów brzmienia – przede wszystkim subiektywnej dynamiki, rozumianej jako żwawość, energetyczność przekazu, oraz przestrzenności. W porównaniu z XLR-ami brzmienie uzyskiwane z wejść RCA jest „sflaczałe”, wolniejsze, mniej klarowne. – jednoznacznie gorsze. W czasie testu dysponowałem identycznymi interkonektami Equilibrium Turbine w wersjach RCA i XLR. Tej różnicy nie da się skompensować lepszymi kablami (cinch) – jest po prostu za duża. Inaczej mówiąc, bez odpowiedniego źródła sygnału (zbalansowanego) nie wykorzystamy w pełni potencjału tego wzmacniacza. A potencjał ów jest naprawdę spory.

Przyznam, że nie spodziewałem się wielkiego przeskoku względem starszego modelu. Podobieństwa konstrukcyjne są tak wyraźne, wzmacniacze tak do siebie podobne, iż początkowo uznałem nowy model bardziej za wymysł szefów sprzedaży niż skutek rzeczywistego postępu, jakiego dokonali inżynierowie Yamahy. Znajomy wypożyczył mi swój prywatny 4-letni egzemplarz A-S2000, dzięki czemu możliwe było bezpośrednie porównanie. Myliłem się – nowy wzmacniacz zdeklasował poprzednika, i to pod każdym względem. Większa swoboda dynamiczna, lepsze oddanie transjentów, nieporównywalnie lepsza stereofonia i rozdzielczość, większa namacalność i plastyczność pierwszego planu, sugestywniejsze podanie rytmu – to wszystko sprawiało, że tych samych nagrań za pośrednictwem S2100 chciało się słuchać, podczas gdy stary wzmacniacz był ospały, rozmyty, słowem – nijaki. Przeskok był tak wielki, że nie mogłem się wprost nadziwić temu, co słyszę. Nie podejrzewam, by w grę mógł wchodzić efekt zestarzenia się układu, ale fakty są takie, że po odsłuchach A-S2100 poprzedni model wydał mi się zupełnie nieatrakcyjny.

Dokonałem też bezpośredniego porównania z redakcyjną integrą Atoll IN100SE – wzmacniaczem znacznie tańszym, ale znakomitym w swojej klasie. W końcu cena tylko zgrubnie określa jakość brzmienia i – jak wiadomo – 2-krotny przyrost ceny wcale nie gwarantuje lepszego dźwięku. Tym razem jednak tak właśnie było. W dość „przyziemnym” systemie złożonym z Pioneera N-70A w roli źródła i redakcyjnych kolumn JBL Studio 280 (jak ja je lubię!) wpięcie Yamahy spowodowało wyraźny przyrost wolumenu dźwięku, rozmachu i swobody przestrzennej. Scena urosła co najmniej o 50%. Instrumenty na dalszych planach stały się bardziej czytelne, bardziej wyraziste, bardziej trójwymiarowe. Transowe afrykańskie rytmy z albumu „Circle of Drums” Babatunde Olatuji (DSD, Chesky Records) wciągały bardziej niż w przypadku Atolla. Yamaha miała lepszy drive i choć sama szybkość basu nie była lepsza, to realizm oddania barwy bębnów znacznie przewyższał to, co słyszałem z francuskiej integry. Różnica w realizmie autentyczności wspomnianej muzyki była na tyle duża, że nie musiałem się koncentrować na odsłuchu, siedzieć w sweet spocie, by ją usłyszeć i docenić.

To, co testowany wzmacniacz zaprezentował w systemie referencyjnym, mogę określić następująco: nie spodziewałem się takiej rozdzielczości i przestrzeni z japońskiej, naszpikowanej przełącznikami integry. Prawda jest taka, że muzyki za pośrednictwem tego wzmacniacza słuchało mi się subiektywie nie tak znowu znacznie gorzej niż ze wzmacniacza referencyjnego, który uznaję za swój prywatny punkt odniesienia w przedziale cenowym do co najmniej 50 tys. złotych. Nieźle, nieprawdaż?

yamaha-as2100-gniazda

Mam jeszcze dość świeżo w pamięci Naima Naita XS2 (przedział cenowy Yamahy). Jestem absolutnie przekonany co do tego, że Naim nie ma szans w starciu Yamahą pod względem ogólnej przejrzystości, szczegółowości i namacalności średnicy. Średnica oraz soprany pasma są bowiem tym, co w brzmieniu A-S2100 urzeka najbardziej. Otwartość tych zakresów jest po prostu znakomita – osiąga poziom high-end. Wokale były prezentowane w postaci trójwymiarowych brył, nie zaś „placków” na wirtualnej scenie. Ta cechowała się naprawdę dużym wysublimowaniem: świetna była projekcja głębi, nienaganne ogniskowanie. Pierwszy plan zdawał się minimalnie odsunięty do tyłu, ale w żadnym razie nie burzyło to poczucia namacalności i plastyczności pierwszego planu.

Pod względem barwowym Yamaha operowała po jaśniejszej stronie neutralności. To dość nieoczekiwane, ponieważ wszystkie do tej pory testowane wzmacniacze i amplitunery tej marki wykazywały tendencję do lekkiego przycinania góry.

A-S2000 był neutralny, ale całościowo powściągliwy dynamicznie, co też dawało efekt swoistego wycofania. Nowy S2100 jest żywszy, klarowniejszy. Równowaga tonalna wydaje się przesunięta lekko do góry, ale nie dlatego, że soprany są podkreślone, lecz dlatego, że wyższy bas wydaje się lekko deficytowy. Niskie tony tego wzmacniacza jednoznacznie kojarzą się z miękkością. Nie można jednak powiedzieć, że są mało dynamiczne i pozbawione konturu. Owszem, przydałoby się go więcej, silniejszy wykop też byłby mile widziany, ale w jednym nie można Yamasze odmówić klasy: bas tego wzmacniacza ma prawdziwy „oddech”, tę swoistą „parę” kojarzoną zwykle z dużymi końcówkami mocy. Efekt jest taki, że świetnie nagrany kontrabas z albumu Patricii Barber „Verse” niemalże wchodził do pomieszczenia odsłuchowego. Jak wspomniałem, mógłby być bardziej napięty, bardziej zwarty, ale jeśli chodzi o oddanie barwy i realizm tego zakresu (wynikający ze znakomitego rozciągnięcia), to nie można mieć żadnych zastrzeżeń.  

Reasumując, jest to naprawdę świetny wzmacniacz. Znakomicie słucha się na nim klasyki, równie dobrze akustycznego jazzu, może ciut gorzej rocka, ale punktując całość, odnosząc ją do konkurencji, otrzymujemy zawsze ten sam, zupełnie nieprzeciętny wynik.


Oceń ten artykuł
(9 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją