PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Audio Research GS150

Mar 16, 2016

Index

Budowa

Cucuzza postanowił połączyć tradycję z nowoczesnością, co nie dziwi w kontekście tego, jak zakorzeniony jest design produktów ARC w świadomości audiofilów. Inspiracją dla nowego projektu była ponoć końcówka mocy D79 z 1979 roku. Rzeczywiście, gdy na nią spojrzeć, nietrudno odnaleźć elementy wspólne z Galileo: trzy prostokątne okna wskaźników mocy w jednym rzędzie czy ogólne proporcje czołówki.  Pionowe uchwyty uznano jednak za zbyt szpetne, ale by tradycji stało się zadość, przeniesiono je na bok, przekręcając o 90 stopni i chowając za nieco szerszą od reszty płytą czołową. Wykonano ją nie z aluminium, lecz ze stali, gdyż inaczej odbija światło, dając ten „żywy”, nazwijmy to „kościsty” charakter urządzenia. Aluminium – to już moja subiektywna interpretacja – daje efekt urządzenia nowoczesnego, bardziej lifestylowego, tymczasem Galileo ma być głęboko zakorzeniony w 45-letniej tradycji marki, konsekwentnie budowanej przez jednego człowieka. Boki i reszta obudowy są już jednak aluminiowe, wykonane z dość cienkich blach. Na tylnych krawędziach, w pobliżu terminali głośnikowych, widać ręczną robotę: pewne nieregularności szlifowania.

Audio Research GS150 test

Uwagę przykuwa jednak świetnie obrobiona czołówka, która zdecydowanie poprawia wygląd wzmacniaczy ARC. Na tle Reference 150, Galileo wygląda po prostu cudnie, niemalże jak wyrób jubilerski. Ciekawym zabiegiem jest to, że ów panel zasłania niemal całą resztę wzmacniacza – jest sporo wyższy od znajdującej się tuż za frontem obudowy transformatorów wyjściowych i zasilającego. Taka ich lokalizacja powoduje, że GS150 jest specyficznie wyważony – na przód przypada ponad 30 z 39 kilogramów masy, tył wydaje się lekki jak piórko. Umiejscowienie poziomych uchwytów pozwala jednak pewnie uchwycić, unieść i przestawić wzmacniacz. Jedna osoba ze zdrowym kręgosłupem z powodzeniem da sobie radę.

Złączone optycznie w jedną całość trzy wskaźniki pokazują moc chwilową (przynajmniej teoretycznie) dla każdego kanału oraz napięcie zasilania. Nie są to jednak dokładne wskazania, bowiem na położenie wskazówki „woltomierza” wpływa moc świecenia podświetlenia (dwa stopnie plus możliwość jego wyłączenia), zaś „mocomierze” pokazują znacznie mniejszą moc niż faktyczna. Napięcie 10 V na zaciskach głośnikowych (pod obciążeniem 4,7 Ω) dawało odczyt „0,015” zamiast 12,5 W, a podczas najgłośniejszych odsłuchów wskazówka docierała w okolice zaledwie 1,5 W. W ten sposób producent chce chyba wywołać u użytkowników wrażenie, że wzmacniacz ma olbrzymie rezerwy mocy.

Wskaźniki mocy mają też inną funkcję: mierników prądu spoczynkowego (biasu) dla lamp w stopniu końcowym. Optymalna wartość (65 mA) odpowiada znacznikowi pomiędzy liczbami 15 i 150. Po włożeniu lamp, włączeniu wzmacniacza i odczekaniu 15 minut należy skontrolować tę wartość oddzielnie dla każdej lampy, przekręcając pokrętła w kolejne pozycje. Do regulacji służą mikropokrętła po bokach, w przedniej części obudowy – każde z nich steruje jednak biasem dla pary lamp, w związku z czym istotne jest ich dokładne parowanie. Producent oznacza każdą z lamp numerami oraz pomierzonymi wartościami prądów

W egzemplarzu testowym okazało się, że jedna z lamp była  uszkodzona i konieczna była wymiana pary, wraz z rezystorem zabezpieczającym.

Co się tyczy samego układu, to producent nie ukrywa, że pochodzi on z końcówki mocy REF150, przy czym został poddany pewnym modyfikacjom komponentów. Wszystkie parametry elektryczne pozostały bez zmian: dotyczy to wzmocnienia, czułości i impedancji wejść/wyjść, głębokości pętli sprzężenia zwrotnego itd.

Wzmocnienie wstępne i sterowanie realizują po dwie triody 6H30 (Sovtek), zaś stopnie końcowe wykorzystują kwartet nowych, atrakcyjnych tetrod KT150 (patrz apla) pracujących w push-pullu, w klasie AB1,  z prądem spoczynkowym 65 mA (27 W wydzielanej energii przy braku obciążenia, na każdą lampę). Gwarantowana przez producenta moc wyjściowa jest nieznacznie wyższa niż w REF150 – wynosi 155 W na kanał. Niezależne pomiary wykonane przez Paula Millera z HiFi News wskazują na lekką nadwyżkę rzeczywistej mocy ciągłej – 170 W przy obciążeniach 8- i 4-omowych – oraz moc dynamiczną sięgającą 200 przy 2 Ω. Prąd szczytowy przekracza 13 A, tak więc bez większej przesady można powiedzieć, że GS150 wysteruje dowolne zestawy głośnikowe. Impedancja wyjściowa jest niska jak na wzmacniacz lampowy – w newralgicznym zakresie niskotonowym wynosi 0,6 Ω.

Audio Research GS150

Podobnie jak REF150, wzmacniacz przyjmuje wyłącznie sygnał zbalansowany. Stosowanie przejściówek nie jest zalecane – stwierdziliśmy to doświadczalnie. W ten sposób trudno jest wysterować tę końcówkę mocy, co wynika z faktu, że przy braku sygnału na pinie 3 (dodatni jest „2” – wzmacniacz nie odwraca fazy) wzmocnienie napięciowe spada do 18 dB. To wymusza konieczność doprowadzania dwukrotnie większego sygnału, co przy głośnym odsłuchu przesterowuje układy wejściowe.

GS150 jest bardzo cichym wzmacniaczem (czytaj: o bardzo małym poziomie szumów własnych). Podłączony do wyjść przetwornika c/a generował ledwie słyszalny syk (po przyłożeniu ucha do tweeterów kolumn o efektywności 93 dB). Żadnego brumienia, przydźwięków – absolutnie nic. Pod tym względem dorównuje bardzo dobrym tranzystorowym końcówkom mocy.

Tylny panel, poza wejściami XLR i oddzielnymi zaciskami dodatnimi dla kolumn 4- i 8-omowych, zawiera ciekłokrystaliczny zegar zliczający czas pracy lamp, 7-amperowy bezpiecznik zwłoczny (Slo-Blo), gniazdo triggera 12V DC, port RS-232 dla systemów sterowania, przełącznik prędkości obrotowej wentylatorów chłodzących (te znajdują się z metalowej klatce ochronnej dla lamp, której jednak nie było w testowym egzemplarzu) oraz wyłącznik układu automatycznie wyłączającego wzmacniacz po dłuższej nieobecności sygnału na wejściu. To rozsądne rozwiązanie w kontekście tego, jak mało „zielony" jest to wzmacniacz. W zimowe dni można liczyć na całkiem przyzwoite dogrzanie niewielkiego pomieszczenia, jako że już na biegu jałowym na ciepło zamienianych jest aż 470 W. Pewną przesadą jest zastosowanie 20-amperowego gniazda prądowego. Maksymalny pobór mocy wynosi „tylko” 900 W (czyli około 8 A przy zasilaniu 110/120V i 3,9 A w wersji europejskiej). 


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją