PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

NAD C390DD

Paź 17, 2016

Index

Niezwykłe możliwości

Gdy zobaczyłem, jakie wyposażenie ma ten dakowzmacniaczo-DAC, szczęka mi opadła. Do C390DD możemy bowiem podłączyć 4 konwencjonalne źródła sygnału S/PDIF, Toslink i AES/EBU, komputer (wejście jest asynchroniczne i akceptuje sygnały o rozdzielczości 24/96) oraz dwie pamięci masowe USB (w tym przypadku jest odtwarzany materiał o próbkowaniu do 48 kHz włącznie). To jednak nie koniec możliwości tego urządzenia – są bowiem dostępne dwie karty do rozbudowy o moduł analogowy (wejścia liniowe RCA i XLR oraz gramofonowe MM/MC) i połączenia HDMI. Ten drugi zawiera trzy wejścia i jedno wyjście (przelotkę) tego standardu. Dzięki temu na bazie integry NAD-a możemy stworzyć wysokiej klasy system kinowy 2.0 lub 2.1, nie inwestując wiele w odtwarzacz Blu-ray. Wystarczy najprostszy model. Pamiętajmy, że ścieżka LPCM 2.0 jest zawsze dostępna na płytach BD, zatem nie ma konieczności rozkodowywania strumieni DTS/DD na poziomie odtwarzacza. Ponadto inne wyjścia cyfrowe audio w odtwarzaczach BD mają zablokowaną opcję transferu bit-perfect dla nagrań w wysokiej rozdzielczości (sygnał jest downsamplowany do 16 bitów przy próbkowaniu 48 kHz). Tylko DAC z wejściem HDMI umożliwia odtworzenie ścieżek hi-res w całkowicie bezstratny sposób – do rozdzielczości 24/192 włącznie. Spośród dostępnych na rynku wzmacniaczy zintegrowanych stereo tylko testowany NAD (pomijając M2) zapewnia taką możliwość.

NAD C390DD wnetrze

Wzmacniacz waży niecałe 8 kilogramów. To zasługa m.in. braku zasilacza liniowego. Większe wrażenie robi jednak to, że C390DD w ogóle nie przetwarza sygnału cyfrowego na analogowy – dzieje się to dopiero nasamym wyjściu.

 

Moduł analogowy wiąże się z koniecznością konwersji analogowo-cyfrowej sygnałów wejściowych. Wynika to z faktu, że w odróżnieniu od innych wzmacniaczy z wejściami cyfrowymi, C390DD jest de facto wzmacniaczem cyfrowym, nie zaś analogowym ze stopniem mocy w klasie D. To bardzo istotne rozróżnienie.
Skoro tak, to C390DD pozwala robić rzeczy, których wzmacniacze analogowe z definicji nie potrafią. Mowa o precyzyjnej filtracji cyfrowej DSP, a konkretnie o dwóch możliwościach, które są obce układom analogowym. I tak, możliwe jest odfiltrowanie niskich tonów na wyjściach głośnikowych i przekazanie ich na wyjście pre-out, które w tym wypadku staje się wyjściem dla aktywnego subwoofera. Użytkownik może określić częstotliwość podziału w zakresie 40–200 Hz z dość precyzyjnym skokiem (na początku co 10 Hz). Drugą, jeszcze ciekawszą opcją jest Room EQ, czyli możliwość cyfrowej korekcji charakterystyki częstotliwościowej. NAD postanowił – i chyba słusznie – zawęzić obszar jej działania wyłącznie do zakresu niskotonowego (do 240 Hz), który jest najbardziej problematyczny. Do wyboru są częstotliwości 40, 60, 80, 120, 160, 200, 240 Hz oraz wybór jednego z dwóch filtrów – wąskiego i szerokiego (Narrow/Wide). Szkoda, że nie dodano możliwości programowania częstotliwości i parametru Q – wówczas możliwości precyzyjnego kompensowania modów pomieszczenia byłyby o wiele większe. Niemniej, i tak możliwość dość precyzyjnej korekcji basu zasługuje na uwagę.

Obecność asynchronicznego wejścia USB typu A pozwala zrezygnować z tradycyjnego źródła dźwięku na rzecz komputera PC lub Mac. W pierwszym przypadku trzeba zainstalować sterownik, w drugim – nie jest to konieczne, o ile system Mac OS nie jest starszy niż wersja 10.6 (zapewniająca natywne wsparcie USB Class 2 audio).

 NAD C390DD 2 tyl

Obok płytki z wejściem USB przewidziano miejsce na dwa kolejne moduły: z wejściami analogowymi (również phono MM/MC) oraz z wejściami i wyjściem HDMI. Standarowo, C390DD ma wyłącznie wejścia cyfrowe.

 

Jak na wzmacniacz za ponad 10 tys. złotych, NAD C390DD nie wygląda szczególnie. Dla mniej obytych ze sprzętem tej marki pewnym zaskoczeniem będzie to, że przednia ścianka jest plastikowa. Cóż, taki jest NAD nie od dziś i nawet jeśli cena jest znacznie wyższa niż innych modeli z serii Classic, to zastosowanie taniej obudowy do pewnego stopnia tłumaczy fakt wykorzystania nowatorskiej techniki. Jej pozytywną konsekwencją jest także zaskakująca lekkość urządzenia – C390DD waży mniej niż 8 kg. Nic dziwnego, skoro w środku nie znajdziemy żadnego dużego transformatora. Zasilacz jest impulsowy.


Oceń ten artykuł
(9 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją