Wydrukuj tę stronę

Arcam FMJ A29

Kwi 11, 2017

Wzmacniacze Arcama już od dawna kojarzą się z dynamicznym, wartkim dźwiękiem. Jak to jest w przypadku względnie drugiej od dołu integry?

Dystrybutor: Audio Center, www.arcam.pl 
Cena: 6390 zł

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Arcam FMJ A29 - wzmacniacz zintegrowany

TEST

Arcam FMJ A29 1 aaa 

Arcam istnieje od 1976 roku – kiedy to dwóch studentów założyło przedsiębiorstwo Amplification and Recording Cambridge. W tym też roku opracowano pierwszy produkt – wzmacniacz A60. Okazał się strzałem w dziesiątkę – sprzedano go w łącznej liczbie 30 tys. egzemplarzy. W tym samym roku dołączył do niego tuner radiowy T21, a za kolejne dziesięć lat – pierwszy odtwarzacz CD. Dwa lata po nim firma opracowała DAC – pierwszy na świecie samodzielny, stacjonarny przetwornik c/a.

Lata 90. obfitowały w nowe produkty. Arcam zaangażował się nawet w branżę wideo, a dokładniej w związany z nią dźwięk, i zaoferował tuner telewizyjny (1990) obsługujący wówczas nowy system NICAM. Wprowadzono także amplituner AV (1995). Lata 90. przyniosły także rozwój słynnej linii α (Alpha). Wzmacniacz Alpha 2 powstał jeszcze w roku 1984, ale to modele lat 90. były tymi najbardziej rozpoznawalnymi, zwłaszcza licząc od modelu Alpha 7 z charakterystycznym łukiem na dolnej części przedniej ścianki (w rodzinie był wzmacniacz i odtwarzacz oraz tuner). Jako jeden z niewielu producentów Arcam oferował wówczas możliwość upgrade’u swoich odtwarzaczy CD. Kupując odtwarzacz Alpha 7, można go było po jakimś czasie przerobić na model Alpha 8 lub 9.

Obecnie oferta Arcama jest podzielona na trzy linie. Podstawową, którą można uznać za spadkobiercę serii Alpha, jest FMJ. Model A29 jest w niej pozycjonowany jako integra druga od dołu. Warto przy okazji wspomnieć, że gdy w latach 90. właściwie każdy wzmacniacz miał swój dedykowany odtwarzacz CD, tak teraz w katalogu serii FMJ jest tylko jeden model. Takie czasy.


Budowa

Pod względem wizualnym Arcam należy raczej do tzw. szarych myszek, czyli urządzeń nierzucających się w oczy. Kształt i wymiary przedniej ścianki co prawda myszki nie przypominają, ale w moim odczuciu całość jest aż nazbyt skromna i umiarkowanie charakterystyczna, a wrażenie to pogłębia szary kolor obudowy.

Funkcjonalnie mamy do czynienia ze wzmacniaczem nowoczesnym i dobrze wyposażonym. Zielony wyświetlacz matrycowy wskazuje poziom głośności, wybrane źródło oraz ustawienia balansu. Wybór źródeł odbywa się za pomocą guzików bezpośredniego dostępu, oczywiście sterowane jest poprzez przekaźniki. Gałka regulacji głośności obraca się bez oporów na krańcach, ponieważ nie jest połączona z żadnym potencjometrem. Wzmacniacz ma wyjście słuchawkowe, lecz – o dziwo – w standardzie 3,5 mm. Dla niektórych użytkowników ważnym plusem może być także wejście gramofonowe (MM), choć na tym pułapie jakościowym zapewne mało który audiofil zechce poprzestać na wbudowanym phono.

Wyjścia głośnikowe są pojedyncze, akceptują każdy rodzaj zakończeń i są wygodne w użyciu. Do zestawu dołączono pilot systemowy, który pozwala też na obsługę innych urządzeń marki Arcam.

Arcam FMJ A29 3 stopnie koncowe

Układ wnętrza Arcama różni się od pozostałych wzmacniaczy. Montaż SMD, duża liczba układów scalonych, brak potencjometru, zredukowane połączenia kablowe to główne cechy FMJ A29.

Układ zbudowano na jednej płycie głównej, która musiała pomieścić całą elektronikę. Montaż jest powierzchniowy. Zastosowano zarówno elementy dyskretne, jak i scalaki. W sekcji przedwzmacniacza można znaleźć wzmacniacze operacyjne JRC 4556AD. Układ regulacji głośności bazuje na układzie Burr Brown PGA2311 – Arcam jest jedynym urządzeniem w grupie, wykorzystującym tego typu rozwiązanie. Wśród konstruktorów opinie na temat wyższości tego typu regulacji nad mechanicznymi potencjometrami są podzielone. Jedno trzeba przyznać zwolennikom układów scalonych: nie mają one problemu z niezrównoważeniem kanałów (szczególnie przy cichym słuchaniu), co jest częstą przypadłością potencjometrów – nawet tych droższych.  

W części wzmocnienia prądowego pracują dwie pojedyncze pary tranzystorów NPN On Semi NJL 0281DG wykonanych w technice ThermalTrak. Przymocowano je do wewnętrznego radiatora umieszczonego tuż za przednią ścianką. Napięcia zasilające dostarcza transformator toroidalny oraz dwie pary kondensatorów (Samxin i Nover) o pojemnościach 10 000 i 6800 μF (po jednej parze na kanał). Na płycie głównej widać liczne regulatory napięcia oraz rozrzucone w różnych miejscach jeszcze liczniejsze kondensatory o różnej pojemności. Przy gniazdach głośnikowych zastosowano cewki. Zwraca uwagę niestandardowo duża liczba układów scalonych poza torem sygnałowym.

Topologia wzmacniacza również nie jest typowa. Końcówki mocy pracują – jak to określa Arcam – w klasie G. W tym przypadku nie chodzi jednak o sposób polaryzacji tranzystorów końcowych, lecz o sprytny sposób zasilania. Przy małej amplitudzie wzmocnionego sygnału (przy małej mocy oddawanej do obciążenia) wzmacniacz pracuje w klasie A korzystając wyłącznie ze wstępnego stopnia zasilania. Przy wzroście mocy (powyżej pewnego pułapu) załącza się dodatkowy zasilacz (rodzaj turbodoładowania), który dostarczając wyższe napięcie zasilania daje swoisty efekt turbodoładowania – wzmacniacz wychodzi z klasy A zyskując jednak na mocy, dynamice i sprawności. Rozwiązanie to pozwala na znaczące oszczędności energii i podwyższenie całkowitej sprawności przy zachowaniu walorów sonicznych typowych dla wzmacniaczy w klasach A i AB – twierdzi Arcam.

Obudowa jest stalowa. Do dolnej wanny, która tworzy ściankę tylną i bazę dla przedniej, przymocowano front z aluminium pomalowanego na szaro. Obudowę zamyka pokrywa tworząca jednocześnie ściankę górną i boczne. Całość stoi na czterech nóżkach z gumowymi zakończeniami.


Brzmienie

Arcam zawsze, odkąd interesuję się tematyką audio, był dla mnie synonimem dźwięku dynamicznego, szybkiego. W szczególności dotyczyło do wzmacniaczy. Doskonale pamiętam charakterystyczną z wyglądu (asymetryczne wybrzuszenie na dolnej części ścianki przedniej) serię Alpha (modele 7, 8, 9) z lat 90.

Pośród popularnych wówczas  marek – jak NAD, Rotel czy Creek – to właśnie wzmacniacze Arcama a także Audiolaba czy Naima były wybierane przez audiofilów szukających dźwięku szybkiego, bez kompromisów, bez rozmiękczania krawędzi. Ale czasy się zmieniają, firmy też. Zmienia się załoga, projektanci, co może powodować zmianę filozofii, założeń konstrukcyjnych. Może, ale nie musi. Z zaskoczeniem stwierdziłem, że w przypadku Arcama wszystko zostało po staremu.

FMJ A29 to wzmacniacz grający w niebywałą precyzją, co szczególnie daje się odczuć na basie. Ów jest bardzo konturowy, twardy, bardzo zwarty. Można to docenić słuchając choćby fortepianu. Jego lewa strona jest bardzo precyzyjna, bardzo czytelna. Podobnie to wygląda w przypadku jakiejkolwiek innej muzyki. Czasem jednak okazuje się, że bas jest trochę zbyt szczupły, że brak mu wystarczającej masy. Na głośno granych kawałkach rockowych występuje w tym względzie pewien niedosyt. Można to jednak łatwo skompensować sprzętem towarzyszącym. Zauważyłem, iż bas Arcama trzeba niejako pobudzić. W kinie domowym, w momentach silniejszego spiętrzenia efektownego basu, udawało się uzyskiwać całkiem obfite wybrzmienia niskich częstotliwości, przy w miarę równym rozłożeniu akcentów, bez podbić, z zachowaniem tej świetnej konturowości. Ewentualnym minusem może się okazać trochę mniej śmiałe, niż można by oczekiwać po świetnej szybkości, zapuszczanie się w głąb skali częstotliwości, bo akurat z tym jest raczej przeciętnie.

Arcam FMJ A29 2 tyl

Port USB z tyłu umożliwia ładowanie urządzeń przenośnych – taka lokalizacja wydaje się niezbyt trafna. Plus za wejście gramofonowe i wyjście pre-out. To jeden z najlepiej wyposażonych wzmacniaczy.

Dynamikę należy rozpatrywać na dwa sposoby. Tak jak wspomniałem we wstępie, Arcam oferuje dźwięk szybki. Natychmiastowość transjentów, gwałtownych wybuchów bez kompresji – jest niezła. Z drugiej jednak strony nieduża obfitość na basie ogranicza skalę brzmienia, co z kolei negatywnie rzutuje na subiektywną percepcję dynamiki. Arcam nie potrafi więc wykrzesać wielkich kontrastów i potęgi dźwięku.

Wracając jeszcze do wybrzmień i fortepianu, warto dodać, że ten instrument – w wykonaniu Arcama – jest atrakcyjny nie tylko ze swej lewej strony. Również pozostałe zakresy są ciekawe. W środkowej skali instrument ten wybrzmiewa długo, ma tzw. powietrze, słychać życie strun, wibracje. Dźwięk jest przy tym niezawoalowany, zupełnie otwarty. W mniej korzystnym zestawieniu może się oczywiście okazać, że wyższe zakresy tego instrumentu będą nieco za twarde, trochę może szkliste. Odpowiednie okablowanie (którego wpływ wiele osób ignoruje – błąd!) może jednak załatwić sprawę.

Trzeba będzie trochę więcej zachodu, aby uzyskać szlachetną i naturalną barwę skrzypiec. W tym  zakresie Arcam trochę osusza dźwięk i akurat ten instrument wypada mało wciągająco. Skrzypce są nieco za twarde, za mało plastyczne. Próba porównania z naturalnym wzorcem nie kończy się tu sukcesem. Co ciekawe, nie można tego samego powiedzieć o wokalach, które są z kolei niezłe. Przede wszystkim wyraziste, całkiem obecne, choć może niezbyt ciepłe. Przekonują w inny sposób.

Prezentacja sceny dźwiękowej nie jest może najsilniejszym z atutów tego wzmacniacza, ale i w tym aspekcie trudno doszukać się jakichś większych niedociągnięć. Głębia sceny jest więcej niż przyzwoita, lokalizacja poszczególnych źródeł – zupełnie poprawna. Stereofonia nie przyciąga większej uwagi, ale jest poprawna.


Galeria


Naszym zdaniem

Arcam A29 to bardzo szybko i czytelnie brzmiący wzmacniacz z niezwykle szybkim, bardzo konturowym basem. Minusem jest lekkie osuszenie barw oraz ogólne niedociążenie przekazu. Mały plus za dobre wyposażenie.

System odsłuchowy:

Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione w polu swobodnym na krótszej ścianie, w jednej trzeciej długości. Oddzielna linia zasilająca 25A z niezależnym uziemieniem.
Źródło: przetwornik M2Tech Young DSD plus laptop Asus A555L (Win 10 Pro, 4 GB RAM, Intel Core i3 2,0 GHz, J.River MC21)
Kable głośnikowe: Equilibrium Tune 55 Ultimate
Kable zasilające: Enerr Transcenda Ultimate
Listwa: Enerr One + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)

Arcam FMJ A29 5 zzz


Podsumowanie testu - Wzmacniacze zintegrowane w cenie do 7000 zł

Trzeba przyznać, że poziom przetestowanych wzmacniaczy był dość wyrównany i jednoczesnie całkiem wysoki. Nie odnotowalismy słabeuszy, których zupełnie nie warto rozważać w ramach decyzji zakupowych. Aż trzy konstrukcje otrzymały rekomendacje. To wyjątkowo dużo jak na niewielką w sumie grupę testową liczącą 6 sztuk. Xindak XA-6950(II) wyróżnił się nie tylko spektakularnymi gabarytami, wzorowym wykonaniem i zaawansowanym układem dual-mono z lampami na wyjściu i stopniem końcowym w klasie A, lecz także pięknymi barwami i zdyscyplinowanym basem. To ciepło brzmiący wzmacniacz, ale bez przesady. Atoll IN200se brzmi nawet cieplej, a jego atutami, prócz barw, są także stereofonia i dynamika. Heed Obelisk Si III również celuje w cieplejsze klimaty, lecz potrafi też nieźle radzić sobie z barwa, zapewniając przy tym całkiem dobrą równowagę pozostałych cech. Ujął nas swoją prezencją, a niemałym atutem jest też cena – najniższa w tym zestawieniu – a także minimalny pobór mocy. Jest to jednak wzmacniacz o najmniejszej wydajności, o czym warto pamiętać. Także jedyny, który można
upgrade’ować…

Pozostałe modele to również całkiem wartościowe wzmacniacze. Musical Fidelity M3si szczególnie usatysfakcjonuje zwolenników muzyki orkiestrowej. Roksan K3 to z kolei propozycja dla fanów rocka, z dużym potencjałem mocy, co czuć w postaci wielkiej swobody i panowania nad dźwiękiem. Najtrudniej przyporządkować Arcama. Jego atuty to niebywała precyzja, szybkość, konturowość basu oraz dobra funkcjonalność.

Wzmacniacze grupa blue main

Pozostałe wzmacniacze w teście grupowym

Atoll IN200se 1 aaa

Atoll IN200se

Roksan K3 1 aaa

Roksan K3

Heed Obelisk Si 1 aaa

Heed Obelisk Si III

Musical Fidelity M3si 1 aaa

Musical Fidelity M3si

XindakXA6950 1 aaa

Xindak XA6950 (II)

 

Oceń ten artykuł
(1 głos)