PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Rotel A12

Kwi 28, 2017

Index

Funkcjonalność

Kiedy wypakowałem “świeżutki” model A12 (znamienny jest fakt braku litery R w nazewnictwie nowych modeli: A14, A12, A10), niemal natychmiast odżyły wspomnienia dotyczące mojego pierwszego Rotela. Płaska obudowa, przyjemna obsługa, dwie pary przełączanych terminali głośnikowych i, jak się później okazało, niemal identyczne gabaryty (430 x 93 x 345 mm vs 440 x 92 x 345 mm!) to ewidentne nawiązania do przeszłości. Zaskakujące okazały się zbieżności w specyfikacjach: wciąż te same 60 W na kanał, identyczne pasmo przenoszenia (100 kHz) i zniekształcenia THD (0,3%). Zwiększył się natomiast współczynnik tłumienia (220 vs 150), przybyło prawie 2 kg masy – fakt godny odnotowania wobec tego, że znakomita większość dzisiejszych urządzeń jest lżejsza i mniej solidna od tych starych. Najwyraźniej reguła ta nie dotyczy Rotela. Czy A12 jest droższy od niegdysiejszej 960-ki? Patrząc realnie – niewiele, jeśli uwzględnimy spadek wartości dóbr materialnych przez niemal ćwierćwiecze. RA-960BX2 kosztował na początku lat 90. około 350 funtów (co w dzisiejszych realiach odpowiada kwocie 650 funtów), podczas gdy za A12 trzeba zapłacić 800 funtów (w kraju producenta).

Zmiany, jakie zaszły w wyposażeniu i funkcjonalności wzmacniaczy przez te ponad dwie dekady, są olbrzymie i A12 dobrze oddaje ten stan rzeczy. Niczego nie ubyło, a ileż przybyło! Prócz wejść analogowych (włącznie w phono MM), mamy pięć wejść cyfrowych, w tym USB audio klasy 2 kompatybilne z sygnałem PCM 32/384 kHz. O takim formacie w latach 90. nikt nawet nie słyszał. A12 ma także moduł odbiorczy Bluetooth (aptX) – to tym bardziej rzecz wówczas nieznana; jak również dwa porty USB typu A – jeden z tyłu do ładowania urządzeń (niestety, o wydajności 0,5 A) oraz drugi, znacznie mocniejszy, z przodu (2,1 A), który pozwala na wykorzystanie iPhone’a czy iPada w charakterze dodatkowego źródła dźwięku. Wyjścia pre-out też kiedyś nie było, ale dzisiaj to już niemalże standard (w tej klasie).

Rotel A12 DAC2

Sekcja DAC-a wcale nie byle jaka. Wprawdzie sam przetwornik to poczciwy Wolfson WM8740, lecz cała reszta jest naprawdę solidna. Zwróćmy uwagę na kondensatory.

Integra Rotela jest dzięki tym wszystkim dodatkom nadzwyczaj wszechstronnym wzmacniaczem. Zważmy, że wejście USB audio to już nie tylko możliwość podłączenia komputera, lecz także audiofilskich odtwarzaczy strumieniowych z obsługą serwisów chmurowych. A to oznacza, że dodając do A12 jedno niewielkie pudełko w cenie ekonomicznego odtwarzacza CD (Rotel ma dedykowany model – RCD-12), możemy mieć niezwykle funkcjonalny system audio, który potrafi odtwarzać muzykę dosłownie ze wszystkiego – z płyt (CD, winyli), urządzeń mobilnych oraz Internetu.

Warto też zwrócić uwagę na ewolucję  w obsłudze. Spory ekran w czytelny sposób przekazuje informacje o poziomie, częstotliwości próbkowania sygnału, działaniu korekcji barw (lub jej deaktywacji), pozwala również zdalnie zmieniać ustawienia wzmacniacza, jaskrawość wyświetlacza i inne. W nowej serii 14 ekran jest większy i bardziej czytelny niż poprzednio. W szczególności dotyczy to wskazania głośności pokazywanego w formie cyfrowej, co jest o wiele praktyczniejsze niż kropka/dioda na pokrętle głośności (a tym bardziej goła gałka). Trzeba również pochwalić to, jak dobrze skalibrowano tę regulację.  Wciskamy przycisk – reakcja jest natychmiastowa, a tempo zmian dokładnie takie, jakiego oczekujemy. Przytrzymując przycisk głośności, ustawiamy ją dokładnie tam, gdzie chcemy – od razu, za pierwszym razem. Ktoś sumiennie nad tym detalem popracował. U rywali różnie z tym bywa.  

Mniej przekonuje nadajnik zdalnego sterowania. Ma 49 przycisków, które na szczęście logicznie pogrupowano, a ich wielkości zróżnicowano. Nie ma więc problemu z odnalezieniem po omacku regulacji głośności, włącznika i wyłącznika.
Obsługa z poziomu czołówki różni się od tej z poprzednich modeli. Pozostawiono tylko jedno pokrętło – metalową gałkę głośności. Płaskie regulatory barwy zastąpiono kursorami. W sumie muszę przyznać, że bardzo polubiłem ten wzmacniacz w trakcie codziennej eksploatacji. Wszystko działa, jak trzeba, niczego nie brakuje. No i jeszcze ta jakość wykonania. Każdy element został precyzyjnie spasowany, górna pokrywa o profilu odwróconej litery U została pomalowana farbą o strukturze charakterystycznych kropeczek, odporną na zarysowania i zatłuszczenia – nic dodać, nic ująć. To taki Rotel, jaki zawsze lubiłem.

 


Oceń ten artykuł
(24 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją