Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.eu |
Tekst: Michał Sommerfeld | Zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Marantz PM8006 - wzmacniacz zintegrowany
TEST
Wydaje się, że w swoich ostatnich produktach Marantz zrezygnował z części klasycznych rozwiązań stosowanych do tej pory. Klasa D we flagowym modelu PM-10, scalona regulacja głośności w testowanym PM8006 to jedne z ostatnich zmian. Czyżby Rainer Finck przejął pełną kontrolę nad działem projektowym? Moim zdaniem, jest to bardzo możliwe. W końcu Ken Ishiwata ma już ponad 70 lat.
Funkcjonalność
Z zewnątrz jednak nic nie zaskakuje – to wciąż ten sam Marantz, jakiego znamy i podziwiamy. Ma solidną i bardzo schudnie wykonaną obudowę z charakterystycznym frontem (wypukłe boczki są z tworzywa, ale reszta frontu jest aluminiowa) oraz stonowane niebieskie podświetlenie wybranego źródła, pary zestawów głośnikowych (A/B) lub załączonej funkcji Power Amp Direct (bezpośrednie wejście na końcówkę mocy)/Source Direct (pominięcie regulatorów barwy i balansu). Regulacje barwy są aż trzy: basy, średnie i wysokie tony. Nietypowe, ale całkiem rozsądne rozwiązanie. Nie zabrakło również 6,3-mm wyjścia słuchawkowego, które wychodzi z dzielnika napięcia z końcówki mocy.
Z tyłu mamy klasyczny zestaw wejść RCA, w tym gramofonowe MM z zaciskiem uziemiającym. Wejść liniowych jest pięć. Nie zabrakło mniej oczywistych złącz: wyjścia do nagrywania, wejścia na końcówkę mocy oraz wyjścia z przedwzmacniacza. Zaskakuje brak wejść cyfrowych. Choć może nie do końca. Należy pamiętać, że PM8006 jest naturalnym partnerem dla odtwarzacza NA8006, a ten posiada wejścia cyfrowe. Ot i cała tajemnica.
Jako jedyny w teście, PM8006 umożliwia łatwą integrację z jednostką AV (kina domowego). Wejście na końcówkę mocy jest tu bardzo pomocne. Brak wejść cyfrowych.
Dla osób łączących kilka urządzeń Marantza, dostępne jest wejście i wyjście zdalnego sterowania. Podwójne gniazda głośnikowe SPKT-1 są fantastyczne: wygodne, estetyczne, w dodatku wysokiej jakości (mosiądz pokrywany grubą warstwą srebra). Szkoda jedynie, że nie akceptują dowolnych widełek.
Budowa
PM8006 waży przeszło 12 kg, co wiele mówi o solidności wykonania tego sprzętu (made in Japan), tudzież o zawartości wnętrza. To wygląda znajomo: jest gęsto zabudowane trzema płytkami drukowanymi, potężnym aluminiowym radiatorem pośrodku oraz zasilaczem na bazie sporego toroidu. Zwraca uwagę spora liczba połączeń kablowych. Obok transformatora znajduje się płytka zasilacza pomocniczego. Zasilacz końcówki mocy znajduje się bezpośrednio na płytce przykręconej do dużego radiatora pośrodku obudowy, zawierającej także stopień końcowy na bazie komplementarnej pary tranzystorów bipolarnych 2SC3284/2SA1303 produkcji japońskiego Sankena. Układ ten jest objęty prądową pętlą sprzężenia zwrotnego, podobnie jak w poprzedniku. Zaskakuje bardzo mała impedancja wyjściowa wzmacniacza w zakresie niskich tonów (do 400 Hz). Współczynnik tłumienia osiąga wartość 1000 (co wskazuje na zastosowanie głębokiej pętli sprzężenia zwrotnego), w wyższych zakresach impedancja wyjściowa stopniowo wzrasta (zapewne wskutek niezerowej indukcyjności na wyjściu) malejąc do 150 na krańcach pasma akustycznego. Bardzo małe są także zniekształcenia: w zakresie małych i średnich częstotliwości współczynnik THD wynosi 0,001–0,003% (przy mocy 1 W na 6 Ω). Moc znamionowa to umiarkowane 70 W przy 8 Ω wzrastające do 100 W przy 4 Ω. Marantz nigdy nie budował najbardziej wydajnych wzmacniaczy w klasie. Z drugiej strony, to i tak wystarczająca moc do codziennego użytkowania.
Wnętrze na pierwszy rzut oka do złudzenia przypomina poprzednika. Istotnie, architektura wnętrza jest identyczna, zasilacz i końcówka mocy także.
Tor sygnałowy jest dyskretny, zawiera m.in. moduły HDAM SA2 i SA3. Jedyne układy scalone, jakie znalazłem (pomijając regulator głośności, którego nie udało mi się namierzyć), to dwa wzmacniacze operacyjne JRC2114 na płytce przedwzmacniacza gramofonowego.
Do budowy wzmacniacza użyto wysokiej jakości części od markowych producentów, można być więc spokojnym o trwałość urządzenia.
Mostek prostowniczy w głównym zasilaczu oparto na diodach Schottky’ego, a za główną filtrację odpowiadają dwa ułożone w poziomie kondensatory Nichicon o pojemności 18 tys. µF / 63 V.
W konstrukcji PM8006 znajdziemy dwie nowości. Pierwsza – to regulacja głośności na bazie układu scalonego. Przewaga tego rozwiązania polega na bardzo ciasnej tolerancji dla obu kanałów, w przeciwieństwie do potencjometrów, które potrafią być bardzo nierówne na początku zakresu. Motoryzowana gałka głośności jest wprawdzie połączona w tradycyjnym potencjometrem, ale nie jest on w tym przypadku elementem wykonawczym – sygnał audio do niego nie dociera. Drugą nowością jest przedwzmacniacz gramofonowy (Marantz Musical Phono EQ) umieszczony na innej płytce niż pozostałe obwody wzmacniacza – to dlatego, że element ten zapewnia duże wzmocnienie (rzędu 40 dB), przez co jest bardzo czuły na zakłócenia i szumy.
Brzmienie
Najnowszy wzmacniacz w portfolio japońskiego producenta stawia na spokój i kulturę przekazu. Marantz, jak zwykle, oferuje dźwięk ciepły, o bardzo dobrej przestrzeni. Swego czasu miałem przyjemność używać poprzedniej wersji PM8005. Choć czas zaciera wspomnienia, odnoszę wrażenie, że nowa wersja oferuje lepszą dynamikę niż poprzednik. Ciekawie wypada porównanie z testowanym niedawno PM7005. Względem niego PM8006 oferuje równiejszy charakter grania, choć nadal z akcentem na średnicę, która wiedzie prym w prezentacji. Nie da się ukryć, że na tle testowej grupy średnie tony są najlepsze: nasycone, pełne życia. Dzięki temu bardzo dobrze słucha się muzyki jazzowej oraz dawnej, gdzie większość instrumentów skupia się właśnie w tym pasmie. Rodzynkiem podczas odsłuchów na Marantzu był album „Jazz at the Pawnshop” Arne Domnerusa: realizm, fantastyczna przestrzeń i utwory będące standardami w tym gatunku muzycznym. Nie dziwię się, dlaczego płyta ta uchodzi za jedną z podstawowych w kolekcji każdego audiofila.
Umieszczenie kondensatorów filtrujących (Nichicon 18 tys. µF/63 V) w bezpośrednim sąsiedztwie końcówki mocy sprzyja optymalizacji zasilania.
Wraz z kolejnymi albumami pogłębiały się moje odczucia na temat tego wzmacniacza. To pełnokrwisty Marantz. Serwuje dźwięk pełen kultury, ale i własnego charakteru. Gra w sposób bardzo spójny: czarująca średnica połączona jest z krągłym basem oraz stonowaną górą pasma. Poza dźwiękiem nastawionym na przyjemność, ogromną zaletą tego wzmacniacza jest bardzo dobra scena dźwiękowa. Rozpościera się ona szeroko i głęboko, a pozycjonowanie dźwięków jest bardzo dobre. Przekaz jest bliski i momentami intymny. Oparto go na miękkim i obfitym basie, który nie ma w zwyczaju dominować. W porównaniu z Rotelem brakuje mu konturowości, zaś w stosunku do Exposure – sprężystości. Góra pasma, podobnie jak dół, lekko podąża za średnicą. Jest ona wygładzona i nieagresywna, czego czasem mi brakowało, zwłaszcza po odsłuchu brytyjskiego wzmacniacza. Wydawała się zbyt grzeczna na tle figlarnego Exposure. Ewidentnie jest to urządzenie o stonowanym charakterze.
Prywatnie korzystam z droższej integry tego producenta – PM-14S1 SE. W porównaniu z nim testowany model dysponuje mniejszą szybkością i słabszą kontrolą, ma również słabszą przestrzeń. Nic dziwnego: to wzmacniacz o połowę tańszy. Widać jednak wciąż spójną myśl projektową i przywiązanie do dobrze znanego dźwiękowego kanonu
Galeria
- HDAM HDAM
- Marantz PM8006 Marantz PM8006
- Dyskretny tor sygnałowy Dyskretny tor sygnałowy
- Gniazda Gniazda
- Kondensatory filtrujące Kondensatory filtrujące
- Stopień końcowy Stopień końcowy
- Wnętrze Wnętrze
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://www.avtest.pl/wzmacniacze/item/884-marantz-pm8006#sigProGalleria62db5bb22c
Naszym zdaniem
Fani marki mogą spać spokojnie, ponieważ otrzymujemy tę samą wysoką jakość dźwięku i wykonania, do których zostaliśmy przyzwyczajeni. PM8006 nie zdrożał względem poprzednika, a oferuje nieco wyższą jakość dźwięku. Można go polecić osobom szukającym relaksu i przyjemności w muzyce, czasem za cenę dynamiki czy neutralności. To bardzo dobry wzmacniacz do muzyki jazzowej, rockowej czy dawnej, lecz przy ostrzejszym, bardziej wymagającym materiale może mu zabraknąć werwy. Z tego powodu doradzamy towarzystwo łatwiejszych do wysterowania kolumn. Na szczególną pochwałę zasługuje bardzo dobry przedwzmacniacz gramofonowy
System odsłuchowy:
ŹRÓDŁA: Oppo BDP-150D, Chord Electronics Mojo
ZESTAWY GŁOŚNIKOWE: KEF LS50, Harpia Amstaff
Test grupowy - Klasyka kontra nowoczesność: wzmacniacze zintegrowane (5000-6000 zł)
Wzmacniacze stereo średniej i wyższej klasy dziś już niespecjalnie przypominają swoich protoplastów z lat 80. i 90. Większość jest sterowana mikroprocesorami, ma wejścia cyfrowe, wyświetlacze, a bywa także, że Bluetooth. Ostały się jednak konstrukcje jakby żywcem przeniesione z tamtej epoki. W naszym teście trzy modele reprezentujące trzy rózne podejścia: stare, nowe i pośrednie. Która koncepcja zwycięży?
Pozostałe wzmacniacze w teście grupowym
[/columns