PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Zestawy głośnikowe Magico A3

Paź 08, 2019

Takiej premiery jeszcze rok temu nikt się nie spodziewał. Magico stworzyło kolumny, w których wykorzystało rozwiązania z dotychczasowych modeli S. Z tą drobną różnicą, że za ułamek ich ceny.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl
Ceny: 45 000 zł (za parę)
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Filip Kulpa |  Zdjęcia: AV, Magico

Artykuł pochodzi z Audio-Video 6/2018

audioklan

 

 


Zestawy głośnikowe Magico A3

TEST

Magico A3

 

Co pchnęło Alona Wolfa (Magico) ku pomysłowi, by stworzyć kolumny niemal o połowę tańsze od S1 Mk2 (dotąd najtańsze podłogówki tej marki), a zarazem sporo od nich większe? Z pewnością chęć poszerzenia „audytorium”; bo wprawdzie liczba użytkowników produktów tej i paru innych marek głośnikowych, będących na tak zwanym topie, wciąż rośnie i każdy normalnie myślący konstruktor, a tym bardziej szef firmy, z trudem oparłby się pokusie zaoferowania swoich produktów tym, którzy do tej pory tylko o nich marzyli, a teraz może być ich na nie stać. No bo jakby nie patrzeć, 45 tys. zł to spora „oszczędność” względem podobnych gabarytowo S3 mk2, które kosztują trzy razy tyle…

Dwukrotnie na przestrzeni ostatnich lat miałem okazję dłużej rozmawiać z Alonem Wolfem i doskonale wiem, jak ambitny i nieprzejednany jest to człowiek. „Nigdy więcej nie użyję drewna do konstrukcji obudów – pod żadną postacią” – zadeklarował. Miękkie kopułki wysokotonowe – „o nich możesz zapomnieć” – jednoznacznie nakreślił swój stosunek do nich. Głośniki tworzy tak, że przy obecnym stanie wiedzy w zasadzie nie można lepiej (co najwyżej inaczej). Kompromisy? Ten termin Alon zna głównie ze słownika, w praktyce nie stosuje, a już na pewno nie w życiu zawodowym. Na pytanie, czy Magico będzie produkować znacznie tańsze kolumny, odpowiadał dotąd wymijająco, dając wyraźnie do zrozumienia, że nigdy nie pójdzie na skróty, wbrew swoim przekonaniom i wiedzy – tylko po to, by zwiększyć sprzedaż.

Jednak nieoczekiwanie, końcem ubiegłego roku, w świat poszła informacja, że firma opracowała, a na przełomie I i II kwartału 2018 r. wprowadzi na rynek, trójdrożne zestawy głośnikowe A3 za 9800 dolarów. Cena ta zszokowała nie tylko fanów marki, ale z pewnością także rywali, jak i „wyznawców” innych marek. Informacja ta nie byłaby jeszcze tak elektryzująca, gdyby nie to, że w A3 wykorzystano kluczowe rozwiązania Magico: w pełni aluminiowe obudowy zamknięte, głośniki NanoTec z warstwą grafenu, berylowy tweeter. W tym kontekście hasło „niemożliwe stało się możliwe” wcale nie wydaje się na wyrost. Zapowiada się rewelacja, ale czas to sprawdzić. Mamy to szczęście, a raczej przywilej, że uczyniliśmy to jako pierwsza redakcja w Polsce.

Gdzie te oszczędności?

Dwie z nich są dość oczywiste. Wykończenie jest tylko jedno – czarne, niejako w myśl sławnego powiedzenia Henry’ego Forda, który historyczny Model T reklamował w takich mniej więcej słowach: „możesz go zamówić w każdym kolorze, pod warunkiem, że będzie to kolor czarny”. Druga sprawa to opakowania: zamiast drewnianych skrzyń zastosowano zwykły (choć bardzo solidny) karton. Trzecia, chyba najważniejsza kwestia – kształt obudów: tym razem są prostopadłościenne, pozbawione większych wyobleń czy zaokrągleń, podczas gdy seria Sma mocno wypukłe boczne ścianki, które zbiegają się ku tyłowi. Ma to zapewne znaczny wpływ na koszt produkcji.

Kolejna oszczędność dotyczy głośników: A3 to układ trójdrożny, koncepcyjnie identyczny jak w S3 mk2 – kopułkowy tweeter, tuż pod nim 6-calowy głośnik średniotonowy, i sporo poniżej (w dolnej części obudowy) dwa, tym razem 7-calowe, głośniki basowe. Wszystkie przetworniki wyglądają bardzo podobnie do tych w S3 mkII (odnoszę się do tego modelu celowo, bo to druga najtańsza 3-drożna podłogówka w ofercie Magico), ale nie są identyczne. Istnieje jednak wiele zaskakujących podobieństw. Woofery i głośnik średniotonowy mają membrany NanoTec wykonane z wielościennych struktur z włókna węglowego pokrytych od zewnątrz warstwą grafenu. Ten fascynujący materiał jest dziś wytwarzany pod różnymi postaciami. Oczywiście, żadna z nich nie jest oferowana jako płaszcz o grubości jednej warstwy atomu węgla (byłaby to fantastyka naukowa). Magico nie podaje dostawcy, używa jednak nazwy XG Nanographene, która prowadzi do firmy XG Sciences z Lansing (Michigan). Wytwarza ona nanopłytki xGnPTM oferowane w czterech różnych klasach gramatury powierzchniowej (liczba metrów kwadratowych materiału przypadająca na jeden gram substancji: od 30 nawet do 750 m2!). Zbitki nanopłytek tworzą mikrocząsteczki o średnicy od 2 (w przypadku najdrobniejszej gradacji C) do 25 µm (gradacja R). W skali makro wygląda to jak drobniuteńki czarny proszek. Niezależnie od tego, jakiej postaci grafenu użyło Magico, powłoka tego superwytrzymałego materiału dodaje węglowym membranom jeszcze większej sztywności.

Magico A3

Jasny odcień 28-mm kopułki w tym przypadku oznacza, że jest ona berylowa, ale bez dodatku warstwy diamentowej, jak w seriach S i Q. Średniotonowiec NanoTec bardzo przypomina przetwornik rodem z droższych modeli.

 

Z materiałów firmowych wynika dość jednoznacznie, że 13-cm głośnik średniotonowy jest inną konstrukcją niż ten w drugiej generacji serii S, ale sama membrana – jej profil, kształt i wygląd – są toższame. Podobnie ma się sprawa z wooferami, które jednak w A3 są sporo mniejsze niż te w S3 mkII: mają średnicę 7, a nie 9 cali. Najbardziej ewidentna różnica dotyczy kopułki wysokotonowej, która ma inne, jaśniejsze zabarwienie od tej stosowanej w serii S. Powód? Berylowa membrana nie jest powlekana sztucznym diamentem. Do napędu posłużył magnes neodymowy, a główne cechy głośnika pochodzą z tweetera M-Project, w szczególności tylna komora wypełniona nowymi materiałami wytłumiającymi.

Również w przetworniku średniotonowym zastosowano silny napęd neodymowy z krótką tytanową cewką o imponującej średnicy 75 mm, pracującą w długiej szczelnie. Najmniej wiadomo na temat głośników basowych, poza tym, że mają membrany NanoTec, a ich magnesy też są neodymowe.

 

 

Imponująca obudowa

Najbardziej niezwykłą rzeczą w przypadku A3 wydają się jednak obudowy, w których – zgodnie z dewizą Wolfa – nie znajdziemy ani grama drewna (nie wspominając już o plastiku). W całości wykonano je z aluminium klasy lotniczej 6061 T6, czyli tego samego surowca, który Magico używa do obudów serii S i Q. Samo użycie sztywnego materiału, jakim jest ten lekki metal, oczywiście nie wystarcza, bowiem przy dostatecznie dużej powierzchni ścianek każdy materiał zacznie rezonować w pasmie akustycznym, a jak wiadomo, największą zmorą obudów są niekontrolowane drgania i rezonanse w pasmie kilkuset herców. Tak więc w środku znajduje się całkiem rozbudowany system czterech poziomych ażurowych półek (aluminiowych, rzecz jasna), takie samo wzmocnienie na samym spodzie, pełniące funkcję platformy montażowej dla zwrotnicy, oraz pionowa lita grodź w górnej części obudowy, która rozbija rezonans osiowy występujący w poprzek obudowy, w celu redukcji jego wpływu na pracę niezabudowanej jednostki średniotonowej.

Magico A3 front

Obudowy okazują się niesamowicie solidne i nadspodziewanie ciężkie. A3 ważą 50 kg (sztuka), co przy tych gabarytach jest niezwykłym wynikiem – szczególnie w przypadku kolumn niekosztujących fortunę. Jakość czy może raczej doskonałość wykonania A3 na tle znanych zestawów głośnikowych za 40–50 tys. zł (jak również tych sporo droższych) tworzy klasę samą dla siebie. Dopiero Wilsony Sabrina (78 tys. zł) są produktem, który jest w stanie realnie konkurować z A3 na tym polu.

Przy całym uznaniu dla obudowy, powinienem jednak wspomnieć o jednym zjawisku, które ma miejsce podczas głośnego grania. Wyjątkowo solidne kolce należy mocno skontrować nakrętkami, bo – jeśli zostaną dokręcone jedynie palcami – po chwili grania obluzują się i zaczną brzęczeć. W ciągu jednej sesji doświadczyłem tego kilkakrotnie. Powodem są dość silne drgania dolnej części obudowy, spowodowane umieszczeniem tam dwóch całkiem mocnych wooferów. W tradycji Magico obudowa jest zamknięta, a więc poddawana zjawisku poduszki powietrznej – mocne wychylenia membran naprzemiennie ciągną i popychają ścianki boczne, a szczególnie tylną. Dół kolumny wibruje konkretnie, wywołując wspomniany efekt odkręcania nakrętek. Zjawisko to, tyle że w dużo mniejszej skali, występowało też w S5 mk2.

Impedancja i faza elektryczna

Magico A3 impedancja

A3 będą trudnym obciążeniem dla podłączonego wzmacniacza. Co go czeka? W silnie obciążonym energetycznie zakresie 65–123 Hz kolumny „poczęstują” go impedancją o charakterze wyraźnie pojemnościowym (ujemne kąty fazy elektrycznej) i małej wartości poniżej 3 Ω , z minimum osiągającym 2,5 Ω przy 83 Hz. Przy 65 Hz modułowi impedancji 3 Ω towarzyszy „karzące” wzmacniacz przesunięcie fazy -45°, natomiast przy 77 Hz mamy kombinację impedancji 2,55 Ω i przesunięcia prądu względem napięcia o 30°. Warto wspomnieć o bardzo dużym ekstremum na wykresie fazy elektrycznej, wynoszącym -73° przy 47 Hz, korelującym z 8-omowym modułem impedancji. Reasumując, Magico A3 mocno obciążą prądowo i termicznie stopień końcowy wzmacniacza od około 45 do 120 Hz. Tym bardziej, że efektywność kolumn jest umiarkowana – realnie chyba bliższa 87 niż 88 dB. Mocny wzmacniacz tranzystorowy to w tym przypadku raczej konieczność.

Zwróćmy także uwagę na perfekcyjną zbieżność wykresu impedancji, a więc i fazy (bo ta jest pochodną pierwszej) obu sztuk z testowej pary (linie szara i czarna). Z równie małymi rozrzutami w parametrach użytych głośników (i jakości montażu obudów) spotkaliśmy się do tej pory w naszych testach jedynie w przypadku modelu S5 mk2. Czapki z głów!

 

Brzmienie

Główna cecha brzmienia kolumn Magico, które miałem do tej pory okazję testować (lub słuchać w dobrych warunkach) – i nie jest to tylko moja opinia – polega na braku łatwo identyfikowalnego charakteru, braku wyraźnych cech osobowości, które każdy zestaw głośnikowy prezentuje w mniejszym bądź większym stopniu. Pamiętam doskonale, że miałem poważny kłopot z określeniem sygnatury dźwiękowej modelu S5 mk2 – obiektywnie najlepszych, obok Wilsonów Sasha 2, zestawów głośnikowych, jakie gościły w moim pomieszczeniu. Tamte Magico faktycznie były niezwykle równe, w dodatku nie wprowadzały żadnych słyszalnych zniekształceń. O słuchanych wcześniej S1 mk2 mogłem powiedzieć w zasadzie to samo. Oczekiwałem więc podobnych wrażeń od A3, choć oczywistym było, że nie mogą być równie dobre jak “piątki”. Żałuję braku możliwości porównania z S3 mk2, choć mam nadzieję to jeszcze nadrobić.

A3 również są zestawami bardzo neutralnymi, które w minimalnym stopniu ingerują w muzyczny przekaz. Niemal od razu zwróciłem uwagę na wprost nieskazitelne przejście z zakresu średnich do wysokich tonów. Totalna gładź – takie jest pierwsze odczucie. Oznacza to, że także w tym modelu nie mamy do czynienia ze środkiem i górą, lecz ze „środko-górą”, czyli jednym, totalnie homogenicznym zakresem. Nie wiem, jak Magico to robi, sądzę jednak, że ma to ścisły związek z jakością samych przetworników oraz bardzo niskim poziomem zniekształceń. Tu również docenia się brak czynników powodujących dyskomfort – nawet przy wysokich poziomach SPL, które te zestawy generują bez odczuwalnego stresu, może z wyjątkiem średniego basu (ale do tego jeszcze dojdziemy). Jest więc bardzo czysto, ale – co ważne – nie klinicznie, nie sucho, nie twardo. Wypośrodkowanie pomiędzy subiektywnie odczuwaną precyzją transjentów a ich naturalnością oceniam jako wzorcowe w tym przedziale cenowym i daleko poza nim. To coś, co od razu daje do myślenia i przykuwa do fotela na dłuższą chwilę. Trochę na zasadzie przypadku postanowiłem „odkurzyć” dość stary album Joni Mitchell – „Misses”. Przesłuchałem go od początku do końca (nie siedząc cały czas w skupieniu) i zastanawiałem się, jak to jest, że ten nieco brudno i chropowato nagrany album “zagrał” tak – sam nie wiem jak to określić – higienicznie, spójnie, czysto? Nie, to brzmienie obiektywnie nie było wspaniałe (bo nie może być), ale próg irytacji został przesunięty o wiele dalej niż zwykle. O czym to może świadczyć? Na pewno o wielkiej klasie reprodukcji „środko-góry”. Oba skraje tego superzakresu wydały mi się jednak cokolwiek gorsze niż on sam jako całość. W trakcie odsłuchów nieraz odnosiłem wrażenie lekkiego przesilenia w niższej partii środka pasma (będę się odtąd trzymał tradycyjnego podziału, żeby było łatwiej adresować uwagi), objawiającej się pod postacią delikatnej emfazy przy – zgaduję – 300-400 Hz. Nie 
wiem, czy tak jest w istocie, ale subiektywnie tak to właśnie odbierałem. Niewielkie, ale jednak podkolorowanie.

Magico A3 zwrotnica

Eliptyczna, jak określa ją Magico, zwrotnica zawiera filtry Linkwitza-Rileya o nachyleniu zboczy 24 dB/okt. Wszystkie komponenty pochodzą od Mundorfa.

 

W S1 mk2 i S5 mk2 zachwycałem się jakością wysokich tonów płynących z berylowo-diamentowej kopułki. Tweeter A3 najwyraźniej nie jest już tak genialny. Jest bardzo dobry – to niewątpliwe – ale już bez tego magicznego połączenia wysmukłości, delikatności z fantastyczną rozdzielczością. Góra w A3 jest bardzo gładka, ale już nie tak ultradetaliczna, całościowo miałem wrażenie leciutkiego przykurzenia tego zakresu. Ciut więcej iskry by nie zaszkodziło.

Złożenie obu tych cech prowadziło, w mojej subiektywnej ocenie, do drobnego uproszczenia barwowego. Żeby nie być niewłaściwie odebranym: A3 grają w średnicy z wielką klasą i precyzją, bardziej jednak koncentrują się na akuratności oddania transjentów i detali niż tworzeniu nasyconych harmonicznie obrazów, które przemawiają do wyobraźni. Jest to zatem brzmienie zdecydowanie bardziej intelektualne niż emocjonalne. Pomijając ową emfazę w niższej średnicy, która nadaje całemu brzmieniu jeszcze większego „konkretu” i zdecydowania, w pozostałej części średnicy i góry kolumny nie robią absolutnie nic, by zostać szczególnie polubiane przez słuchacza. Niekoniecznie musi się to podobać, ale pozostaje zaletą.

Bez względu na to, jak opiszemy barwy (w porządku, przyznaję, mogłyby być ciut bardziej kolorowe), wszelkie „ale” trzeba odłożyć na bok z chwilą, gdy w nagraniu pojawia się dobrze zarejestrowana (lub zrobiona w studiu) scena dźwiękowa. Tu Magico A3 mogłyby dostać etat profesora wyższej uczelni. Patrzcie: tak należy oddawać głębię i ostrość lokalizacji, relacje przestrzenne pomiędzy planami, tak powinna wyglądać stereofonia. Piszę to pół żartem, ale z intencjami całkiem na poważnie. Najbardziej uderzyła mnie precyzja i stabilność obrazu stereofonicznego – z ważnym zastrzeżeniem: nie było w tym żadnej sztuczności ani efektu na pokaz. Swoboda, z jaką unosiły się wokale, różnicowanie ich wolumenu, odległości, a nawet wysokości, prezentowało poziom absolutnie high-endowy i było poza zasięgiem wszystkich znanych mi kolumn w cenie do co najmniej 50–70 tys. zł, podobnie jak sama głębia sceny. To naprawdę wielki atut najtańszych Magico.

A co z basem? – wszak mamy tu uznawaną za ideał obudowę zamkniętą (co jest oczywiście pewnym nadużyciem, nieuwzględniającym faktu, że głośnik w obudowie zamkniętej może być zestrojony w bardzo różny sposób). Przyznam, że nie oczekiwałem tak dobrej potęgi i swobody dynamicznej niskich tonów, mając na uwadze wielkość użytych głośników i sporą, ale nie bardzo dużą, objętość obudów. Tymczasem A3 łoją całkiem miło, oferując przy okazji nieprzeciętną precyzję w większości zakresu basowego. Nie jest to jednak ten sam poziom czystości i precyzji basu, którą zachwycałem się przy “piątkach”. Spodziewałem się podobnego charakteru co w nich, tyle że w dużo skromniejszym wydaniu. Tymczasem A3 starają się nie odbiegać pod względem „poweru” od kilkakrotnie droższych modeli, co jednak zostawia pewien ślad, pewną rysę na zwartości, zwinności i precyzji dołu pasma, który – dodajmy – schodzi naprawdę nisko. Q wyższe niż 0,7? Tak mi się wydaje. W midbasie jest sporo energii, zaś w wyższym miałem niekiedy wrażenie lekkiego niedoboru. Tak czy inaczej, żeby nie było, że narzekam: niskie tony są bardzo dobre, zdecydowanie nieprzeciętne, ale już bez efektu urywania... nie powiem czego. Dodam jeszcze, że czystość reprodukcji średniego basu mimo wszystko zawstydziła zarówno moje starutkie Zollery, jak i o wiele bardziej „wylewne” Focale. Pokój zwyczajnie mniej dudnił w zakresie 60–85 Hz. A3 zdają się być idealne do 25–30-metrowych pomieszczeń.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem

Magico A3 dane techniczneNiewątpliwie są wielkim osiągnięciem w swojej klasie. Żadne inne zestawy głośnikowe w zbliżonej cenie nie mogą się poszczycić równie zaawansowanymi obudowami. Głośniki to również ekstraklasa, a jakość wykonania jest w zasadzie poza skalą dla dużych, pełnopasmowych zestawów głośnikowych w zbliżonej cenie. Z kolei brzmienie, czyli to, z czym wszyscy wiązali największe nadzieje, ma nieomal wszystkie cechy dużo droższych kolumn Magico, choć ze zrozumiałych względów trudno A3 porównywać z S5 mk2. Różnica klas jest tu dość oczywista. Konstruktor A3 postawił na uzyskanie zdecydowanie większego rozmachu dynamicznego – szczególnie w niskim basie – niż w znacznie droższych dwudrożnych S1 mk2, kosztem 
pewnych uproszczeń i mniejszej, jak sądzę, rozdzielczości w górze pasma (inny tweeter jednak tu słychać). To, co najważniejsze, czyli czystość otwartość brzmienia, jakość ogniskowania, bardzo niski poziom zniekształceń, szybkość i niemalże brak podkolorowań, pozostały niezmienne i jednocześnie są tym, co zdecydowanie wyróżnia te kolumny – nie tylko w swoim przedziale cenowym, ale także daleko poza nim.

 

System odsłuchowy:

  • Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione
  • Źródło: Auralic Aries / Meitner MA-1 (v1)
  • Przedwzmacniacz: Conrad-Johnson ET2
  • Wzmacniacze mocy: Audionet AMP1 V2, D’Agostino Progression Stereo
  • Interkonekty: Stereovox HDSE, Albedo Metamorphosis
  • Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate
  • Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB (pod przedwzmacniaczem i przetwornikiem c/a)
  • Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, Spectrum, Zodiac
Oceń ten artykuł
(1 głos)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją