PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Audio Physic Virgo 25plus+

Paź 16, 2014

Index

Brzmienie

Virgo 25plus+ zapewnia zrównoważony balans tonalny, jednakże dość łatwo można stwierdzić, że delikatne złagodzenie wyższego środka i nienarzucająca się góra pomagają nagraniom nieco gorszej jakości zabrzmieć dużo lepiej, niż można by oczekiwać. To bardzo przyjemna cecha, pozwalająca na słuchanie muzyki bez rygorystycznego eliminowania i zastanawiania się, czy danego utworu da się spokojnie posłuchać, czy też nie.

Wysoki poziom przezroczystości sprawia jednak, że nagrania rzeczywiście złe brzmią źle. Mimo to nie męczą. Z tych lepszych, ale również tych po prostu przeciętnych, jest wydobywana niesamowita przestrzeń. Jakość stereofonii jest tak fenomenalna, że wywołuje konsternację. Nie przypominam sobie żadnych zestawów głośnikowych, które mogłyby się równać z Virgo w tym zakresie. Oklepane sformułowania w stylu: „stereofonia 3D” czy „holograficzna przestrzeń”, bądź inne podobne, nasuwają się na myśl same i trudno jest się ich pozbyć próbując napisać coś bardziej oryginalnego. Głębia sceny, jej szerokość oraz zdolność do tworzenia obrazów przed linią kolumn są wyraźnie lepsze niż w przypadku większości kolumn. Zadziwia przy tym wszystkim precyzja lokalizacji, a wszystko dzieje się zupełnie naturalnie. Dźwięk dochodzi nieomal zewsząd, tylko nie z kolumn. Podczas słuchania Virgo wreszcie dociera do nas, czym naprawdę jest właściwa stereofonia. Wbrew pozorom, nie ma tu żadnych efektów, które można by zaliczyć do sztucznych. Głębia sceny nie została wywołana sztuczką polegającą na odsunięciu wszystkiego w głąb, poprzez wycofanie również pierwszego planu. Ten potrafi być bliski i bezpośredni. Tym bardziej imponuje wymiar w głąb sceny. Ta cecha pomaga oczywiście w każdym rodzaju muzyki, jednakże klasyczna zyskuje najbardziej. Jak bowiem można pokazać ogrom orkiestry, skoro większość pomieszczeń by jej nie pomieściła? Virgo nie mają z tym problemu i dzięki nim atmosfera dużej sali i wielkiego składu orkiestrowego daje się odczuć w realistyczny sposób. Wpływają na to również dwa pozostałe fundamenty brzmienia – chociażby bas. Jego rozciągnięcie jest tak dobre, że trudno uwierzyć, iż niskie tony wydobywają się z zaledwie dwóch wooferów o średnicy 7 cali na kanał. Zakres 30–40 Hz jest odtwarzany z taką łatwością, jak w niektórych kolumnach częstotliwość 100 Hz. Wiele subwooferów średniej klasy mogłoby Virgo tego pozazdrościć.

ap-virgo25plus-gniazda-boczne
Niskie tony nazwałbym jędrnymi i sprężystymi, lecz na pewno nie twardymi. Ich zwartość w zestawieniu z rozciągnięciem jest niezła, ale na pewno nie jest to bas superkonturowy. Wysoko należy jednak ocenić czystość omawianego zakresu, wyrażającą się w braku rezonansowych zniekształceń, a tym bardziej w barwach. Właśnie tu doszukiwałbym się zalet nietypowego rozwiązania z pianką ceramiczną w komorze wooferów. Od dawna wiadomo, że większość materiałów tłumiących ma swoje wady, a podstawową jest choćby brak liniowości. Być może nowy materiał rozwiązał wiele z problemów. Tak czy inaczej, barwa basu przekonuje swoim zróżnicowaniem, dzięki czemu słuchanie różnorodnych instrumentów basowych jest autentycznie wielką przyjemnością. Okazuje się, że instrumenty mogą mieć bardzo rozbudowaną strukturę harmoniczną, o czym się nie dowiemy słuchając kolumn, których bas nie oddaje tak dobrze barw. Bas Virgo 25plus+ sprawdza się w przypadku każdej muzyki, również rocka, jednak z wyjątkiem jego cięższych odmian. Także szybka, rytmiczna muzyka taneczna z elektronicznie generowanym basem nie będzie dawała takiej satysfakcji, jak na kolumnach szybszych.

Cały zakres pasma zasługuje na uznanie w kwestii zróżnicowania barw. Im większy udział instrumentów akustycznych, tym lepiej. Świetnie, naturalnie i precyzyjnie brzmią gitary. Czuć doskonale krawędź brzmienia struny, ale uwaga skupia się na wypełnieniu i długim wybrzmieniu. Jeszcze lepiej wypada fortepian, który w końcu jest poprawnie zlokalizowany przestrzennie, z wszystkimi odbiciami w pomieszczeniu, w którym go nagrano. Wreszcie czuć też jego prawdziwą potęgę. Podobać się mogą także wokale – są rewelacyjnie odcięte od tła, a ich brzmienie, choć bogate w detale artykulacji, jest zupełnie gładkie, bez niepożądanych nieczystości. Dźwięk ma dobre wypełnienie, choć w żadnym razie nie brakuje mu precyzji. Relacja pomiędzy detalicznością dźwięku na średnich i wysokich tonach a jego gładkością jest niezmiernie korzystna.

Na koniec jedna uwaga, która może mieć znaczenie podczas indywidualnych odsłuchów w domu. Otóż kolumny dotarły do testu po dłuższej podróży i, jak się okazało, były „zmarznięte” (początek marca). Po czterogodzinnym okresie adaptacji, gdy wydawało się, że już „odtajały”, zostały podłączone i... zagrały bardzo słabo. Włączone dwa dni później – zagrały zniewalająco. Wniosek jest prosty: to kolumny bardzo wrażliwe na temperaturę, stąd też ich fizyczne rozgrzanie ma kluczowe znaczenie dla uzyskanej jakości dźwięku. Zimne brzmią niespójnie, matowo, z niespecjalną stereofonią i ciągnącym się basem. Warto więc odczekać jeden dzień, zanim je podłączymy.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją