Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl Ceny (za parę): - Studio 148 – 9998 zł; - Studio 118 – 6498 zł Dostępne wykończenia: czarne, białe, naturalne okleiny: wiśnia, mahoń, klon |
Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Odwieczny dylemat
Od ostatniego testu kolumn ProAca upłynęło tyle czasu, że ten brytyjski producent z siedzibą w Brackley (hrabstwo Northamptonshire) zdążył wymienić wszystkie modele. Warto więc pokrótce przybliżyć bieżącą ofertę zestawów głośnikowych tej firmy. Otwierają ją nieśmiertelne „tabletki” w wersji rocznicowej (Tablette Anniversary), potem mamy serię Studio z dwoma testowanymi tutaj modelami (nie licząc zestawu centralnego), następnie najbardziej liczną serię Response (pamiętacie kultowy model 2.5 produkowany w latach 90.?) z aż ośmioma modelami kolumn. Wisienką na torcie są dwa high-endowe zestawy: K6 i szczytowy Carbon Pro 8. Jeśli porównamy bieżące portfolio ProAca z tym sprzed 10 lat, nie zauważymy większych różnic. No… może poza jedną: szeroko zakrojonym użyciem głośników wstęgowych, które już od dekady skutecznie wypierają kopułki.
W serii Studio, najbardziej interesującej polskich klientów, oferowane są tylko dwa zestawy głośnikowe stereo i to właśnie one są przedmiotem naszego testu – monitor Studio 118 oraz podłogowe zestawy Studio 148.
Sprzęt towarzyszący:
- Pomieszczenie: 29,5 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione
- Transport cyfrowy (USB): Auralic Aries Lightning (USB audio)
- Przetworniki c/a: Meitner MA-1, PS Audio DirectStream DAC
- Wzmacniacze: Conrad-Johnson ET2/Audionet AMP V2
- Interkonekty: Stereovox hdse (do pre), Albedo Metamorphosis (pre-power), Synergistic Research USB Active (USB)
- Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight/Sun Ray (bi-wiring)
- Zasilanie: listwa Furutech f-TP615E, kable sieciowe Furutech FP-614Ag/G
- Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4PBS/BBS, StandART STO
Budowa
Wydawać by się mogło, że obydwa „powinny” bazować na tych samych przetwornikach – co najwyżej z tą różnicą, że ten pierwszy ma jeden przetwornik nisko-średniotonowy, zaś zestaw podłogowy (ewentualnie) wykorzystuje także drugi woofer. Tak przecież robi zdecydowana większość wytwórców na całym świecie. Ale nie ProAc. W monitorach zastosowano 20-mm kopułkę tekstylną, która z wyglądu do złudzenia przypomina klasyczny tweeter Scan Speaka – D2010 – a to za sprawą wytłumionego pianką frontu. O ile membrana i front są identyczne jak w oryginale, o tyle układ napędowy różni się. Nie ma tu komory wytłumiającej, lecz występuje łatwo zdejmowalny magnes ze szczeliną wypełnioną ferrofluidem.
W podłogówkach znalazł się nowocześniejszy przetwornik kopułkowo-pierścieniowy o średnicy 25 mm – również produkcji Scan Speaka (D2604/830004). Katalogowa wersja o oznaczeniu 830000 umożliwia stosowanie niskiej częstotliwości podziału, ma cewkę CCAW (nawiniętą drutem aluminiowym pokrytym miedzią). Jakie są zmiany w wersji produkowanej dla ProAca – nie wiadomo.
Skąd w ogóle różnica w tweeterach? Przypuszczalnie powodem była zbyt mała czułość małej kopułki (i zbyt mała moc), by móc ją zastosować w Studio 148. Zestawy te mają bowiem ponadprzeciętną czułość (91 dB), podczas gdy monitory są o wiele cichsze. W rzeczywistości różnica w czułości sięga 4 dB (z danych producenta wynika, że jest to tylko 2,5 dB). Wydaje się, że konstruktor nie chciał zanadto tłumić większego tweetera, aplikując go do monitorów, poprzestał na mniejszym, słabszym mocowo i mniej czułym przetworniku.
Po lewej zwrotnica ProAc Studio 118, tuż obok oczywiście Studio 148. Jakość montażu i komponentów nie zawodzi. Bitumiczne wytłmienie ścianek obudów to standard od lat praktykowany przez ProAca.
Co ciekawe, Studio 148 będące konstrukcją 2,5-drożną, mają nieco prostszą zwrotnicę niż model kompaktowy: 6 elementów zamiast 7. Topologia filtrów wydaje się bardzo podobna, a różna liczba elementów jest pochodną użycia dwóch rezystorów w „118-tkach” zamiast jednego w 148. Zresztą, w ogóle, filtry Studio 118 są silniej tłumione (rezystory 3 i 4,7 Ω vs 1,5 Ω w Studio 148). Jakość komponentów w obydwu przypadkach jest bardzo zbliżona, choć podłogówki wypadają w tym względzie nieco gorzej z powodu obecności kondensatora elektrolitycznego w filtrze dolnoprzepustowym dolnego woofera. To mało krytyczna aplikacja, więc wybór tańszego komponentu wydaje się uzasadniony. Obydwie kolumny wykorzystują – od co najmniej kilkunastu lat – te same rodowane terminale głośnikowe. Masywne i niezwykle solidne. W roli zwór zastosowano proste pręty, które wystarczy opuścić, by rozłączyć obie pary zacisków do bi-wiringu.
Także obudowy obydwu kolumn zdradzają liczne podobieństwa. Są w tradycyjnych dla ProAca, prostopadłościennych kształtach, mają ostre krawędzie i identyczną szerokość – 190 mm – która jest najmniejszą możliwą przy uwzględnieniu faktu, że zewnętrzna średnica mocowania koszy wooferów wynosi 180 mm. Co ciekawe, ProAc opisuje te głośniki jako 6,5-calowe (165 mm), co bardziej odpowiada rzeczywistym rozmiarom membran. Nisko-średniotonowy w monitorach i analogiczny woofer w podłogówkach są identycznymi konstrukcjami z miękkimi, powlekanymi membranami, małymi układami magnetycznymi oraz odlewanymi koszami.
Typowo dla ProAc-a, obie kolumny reprezentują wysoki standard wykończenia. Obudowy pokrywa bardzo dobrej jakości, elegancka naturalna okleina, w jednym z czterech wybarwień do wyboru. Jesienią ubiegłego roku zaprezentowano piątą wersję wykończeniową – biały lakier (Silk White). Skrzynki nie mają wewnętrznych wzmocnień; zamiast nich, zastosowano bitumiczne wytłumienie ścianek – zabieg prostszy, ale pod pewnymi względami może i lepszy.
ProAc to producent niezwykle konserwatywny, jeśli chodzi o stosowane rozwiązania, a przede wszystkim o stylistykę. To klasyka klasyki, czyli zero udziwnień, zaokrągleń, przetłoczeń czy wyobleń. Prosta, klasyczna stolarka z ostrymi kantami – za to bardzo solidna. Mogłem się o tym przekonać bardziej dosłownie, niż zwykle. Tuż przed spakowaniem kolumn do pomiarów, jeden z monitorów upadł na podłogę z wysokości 70–80 cm. Podłoga jest pokryta średnio grubą wykładziną, ale lądowanie i tak należało do zdecydowanie twardych. Kolumna obrała za punkt kontaktu z podłogą tylną pionową krawędź, która doznała dwóch sporych wgnieceń, ale poza tym nie ucierpiała w żaden w inny sposób. Gdyby to była konstrukcja przeciętnej jakości, zrobiona z byle jak poklejonych płyt MDF, kolumna zapewne rozpadłaby się i nie nadawałaby się już do użytku.
Obydwa zestawy są bas-refleksami, tyle że o różnej orientacji tuneli. W monitorach port BR zamontowano tuż poniżej woofera. Ujście kanału nie ma żadnych zaokrągleń, co – biorąc pod uwagę to, że mamy do czynienia z nietanią kolumną z 2014 roku – budzi niezrozumienie. Konsekwencją tego stanu rzeczy jest wyraźny szum turbulencyjny w bardzo szerokim zakresie 20–90 Hz, słyszalny już przy niedużej głośności (5 V napięcia skutecznego na zaciskach głośnikowych).
W Studio 148 port znajduje się na dolnej ściance i – żeby nie było niedomówień – tym razem jest już wyprofilowany. Także i on szumi, choć mniej. Cokół stabilizujący ma odpowiednio wyciętą dziurę, by umożliwić swobodny przepływ powietrza. Skierowanie bas-refleksu w stronę podłogi zwiększa skuteczność wspomagania basu. Jak się zaraz przekonamy, fakt ten jest nie bez znaczenia podczas odsłuchu.
Brzmienie
Rozważanie zakupu monitorów lub podłogówek zwykle rozgrywa się na trzech płaszczyznach: brzmieniowej, ekonomicznej i „filozoficznej”. Pierwsza jest oczywista, druga – w zasadzie też. W naszym przypadku kolumny dzieli kwota 3500 zł, a to zdecydowanie więcej niż koszt dobrych podstawek. Niemniej, kupić je trzeba, a to sprawia, że realna różnica cen obu kolumn kurczy się. Wciąż jednak pozostaje znacząca, więc mamy dylemat: co wybrać? Na oko wygrywają Studio 148 – są trzy razy większe, mają dodatkowy woofer i większą czułość – kosztem 4-omowej impedancji.
O aspekcie „filozoficznym” wspominam z nieskrywaną ironią. Wielu audiofilów zalicza się do „wyznawców” takich czy innych rozwiązań. Nieraz miałem okazję słyszeć deklaracje w stylu: „ja wolę monitory”, „bo są bardziej audiofilskie”. Sprawdźmy więc, jak owa „audiofilskość" ma w przypadku serii Studio: czy faktycznie monitory okażą się czystsze, bardziej przestrzenne, mniej podbarwione, jak chcą tego zakochani w małych zestawach głośnikowych audiofile. No dobra, testujemy.
Na pierwszy rzut ucha, słychać wiele podobieństw. Obydwie kolumny łączy naprawdę przyjemna, lekko pastelowa średnica o całkiem bogatym kolorycie barw i znikomym poziomie podkolorowań. Cieszy to, że średnica i góra są świetnie ze sobą zszyte; przejście z jednego zakresu do drugiego odbywa się bez żadnych dziur czy wyostrzeń – gładko i płynnie. Może się dziś tym pochwalić coraz więcej kolumn, ale klasa ProAców pojawia się także na innym poziomie – kultury i wysublimowania – cech, które nie są wcale oczywiste nawet na tym pułapie cenowym. Posłużę się tu pewną analogią plastyczną. Brzmienie ProAców jest jak kolorowanie rysunków cienko zatemperowaną kredką, wykonywane z małym naciskiem na kartkę i dużą starannością (brakuje pustych obszarów i wyjeżdżania za obrysy). Obrazki nie będą bardzo kolorowe, wysycone, za to przyjemne dla oka – podobne do rzeczywistości. Dziecko posługujące się startą kredką, nawet jeśli wykaże się analogiczną starannością, uzyska inny efekt: bardziej zgrubny, a przez to niechlujny, uproszczony. Tak grają tańsze lub wcale niekoniecznie tańsze zestawy głośnikowe: niby poprawnie i neutranie, ale czuć, że w tym dźwięku coś przeszkadza. W ProAcach nie przeszkadza nic. To znaczy nie w średnicy, nie w barwach.
W porównaniu z testowanymi niemal równolegle monitorami Polk Audio, brytyjskie kolumny odznaczały się większą kulturą prezentacji w wyższej średnicy (brak nerwowości), a także większym dystansem. W szczególności odnosi się do Studio 118, których scena dźwiękowa jest wyraźnie cofnięta w głąb. Będzie to zaletą w ciasnych pomieszczeniach, w odsłuchu w bliskim polu. Jest też sprzyjające przy słuchaniu muzyki klasycznej.
I tak, przechodzimy do różnic. Łatwo zgadnąć, że ujawniają się one przede wszystkim w dolnym zakresie. Rzeczywiście, dysproporcja w potędze i dynamice basu jest olbrzymia – co najmniej proporcjonalna do różnicy w gabarytach obu kolumn. Podczas gdy Studio 118 produkują bas na miarę wolumenu obudowy (umiarkowanie rozciągnięty, ale na tyle czytelny, by nie zaburzać równowagi tonalnej nawet w dużym pomieszczeniu), podłogówki oferują go więcej, niż można by się spodziewać. W końcu nie są to szczególnie duże zestawy. To wysilenie wiąże się, niestety, ze słyszalnym podbiciem średniego podzakresu: okolice 60–80 Hz naprawdę dają do wiwatu, pogrubiając bas i zmuszając do szukania takiego ustawienia, w którym bas będzie możliwie najbardziej suchy i szybki. Spodziewam się, że w gorszych akustycznie pomieszczeniach, mocno wspomagających niskie tony, hojność ProAców w tym zakresie może być problematyczna. Z całą pewnością bliskość narożników pokoju nie będzie w takim przypadku sprzyjającą okolicznością. Mimo obfitości, konstruktorom udało się jednak uzyskać dobre oddanie konturu i niezłą szybkość. Różnicowanie tego zakresu też wypada nieźle, choć przyznam, że słyszałem lepiej zestrojone bas-refleksy. Większa wstrzemięźliwość kolumn w dziedzinie basu prawdopodobnie wyszłaby im na dobre. Jednak z drugiej strony, muszę również przyznać, że dzięki takiemu, a nie innemu, podaniu niskich tonów, Studio 148 dają więcej „funu” niż te klasyczne ProAki, jakie zapamiętałem. Owszem, cały czas słychać, że jest to brzmienie nastawione przede wszystkim na uzyskanie naturalności – niezwykle kulturalne, nieprzesuszone, niekliniczne – nie zaś na „efekty”. Okraszenie tego wszystkiego dobrą dynamiką sprawia jednak, że podłogowych ProAców zwyczajnie nie chce się wyłączać, odstawiać na bok.
Z początku, gdy w drugiej kolejności ustawiłem na podstawkach monitory, uznałem, że ich bardziej czysty (bo bardziej dyskretny) bas pozwoli lepiej wykazać się średnicy. W Studio 148 występuje bowiem niewielki, ale jednak słyszalny, efekt maskowania dolnej średnicy potężnym basem. Ale jest i druga strona medalu, a raczej pasma – soprany. Te w podłogówkach są wyraźnie bardziej otwarte na górnym skraju, lepiej napowietrzone, bardziej klarowne. Pozytywnie rzutuje to na rozdzielczość brzmienia Studio 148, która jest po prostu lepsza. Dowodem tej tezy może być porównanie dwóch wersji tego samego albumu – „Koncertów Brandendurskich" J.S. Bacha w wykonaniu Academy of Ancient Music pod dyr. Richarda Egarra (Harmonia Mundi). Jedna wersja to DSD (download z nativedsd.com), druga – PCM 24/88,2. Studio 148 wyraźnie rozróżniły oba zapisy, jednoznacznie wskazując na ten lepszy (DSD). Studio 118, poprzez zawoalowanie górnego skraju pasma, miały z tym wyraźny problem. Lepsze wysokie tony przy równie dobrej spójności tego zakresu ze średnicą powodują, że barwy uzyskiwane z podłogówek są żywsze, lepiej nasycone. Monitory brzmią bardziej pastelowo, miękko. Mówiąc bardzo obrazowo – z celowym przerysowaniem – „118-tki” są „okastrowaną” ze skrajów pasma wersją podłogówek.
Powyższy stan rzeczy rzutuje na jeszcze jedną ważną dyscyplinę wierności brzmienia – przestrzenność. Studio 148 i w tej materii zdecydowanie górują. Tworzą bardziej ekspansywną scenę o wyraźnie większej głębi. Lokalizacja jest równie dobra, jeśli nie lepsza. W ogóle, jeśli chodzi o stereofonię, są to autentycznie świetne kolumny. Dorównują nieomal testowanym miesiąc temu Brystonom Mini A. To już naprawdę COŚ.
Obraz dźwiękowy z monitorów jest wyraźnie bardziej intymny, dostosowany do zdecydowanie mniejszych pomieszczeń. Studio 148 na moich niespełna 30 metrach oddychały pełną piersią, podczas gdy monitory szukały wsparcia ścian, by pokazać się z lepszej strony.
Na koniec dnia, gdy już było po formalnych odsłuchach, a jako ostatnie grały Studio 118, miałem w głowie jedną myśl: żeby powrócić do podłogówek. Przekazują więcej prawdy o nagraniach i dają więcej funu. Są o wiele głośniejsze. A jednocześnie tak pięknie wyrafinowane, nie za słodkie i nie ewidentnie złagodzone – jak to się zdarza (vide: Dynaudio Focus). Coś w rodzaju złotego środka – no, może poza basem.
Pomiary
Komentarz
Monitory są równiejsze na średnicy i mają lepsze charakterystyki w pionie. Studio 148 dysponują obiektywnie lepszymi skrajami pasma, co pozostaje w dokładnej korelacji z wynikami odsłuchów. Ich bas jest głębszy i równiejszy, choć i tak rozciągnięcie trzeba uznać za umiarkowane dla kolumn o tych gabarytach. Soprany są równiejsze, lepiej rozciągnięte i czystsze niż w monitorach. Na ich korzyść przemawia też spora efektywność (czułość napięciowa), dzięki czemu wystarczające do napędzenia tych kolumn będą już 30–40-watowe wzmacniacze.
Obydwie kolumny w zasadzie nie mają żadnych wpadek, chociaż zestrojenie basu monitorów jest dalekie od ideału.
Galeria
- ProAc Studio 148 kontra Studio 118 ProAc Studio 148 kontra Studio 118
- Dane techniczne Dane techniczne
- Ocena Ocena
- ProAc Studio 148 kontra Studio 118 ProAc Studio 148 kontra Studio 118
- ProAc Studio 118 Gniazda ProAc Studio 118 Gniazda
- Zwrotnica ProAc Studio 118 Zwrotnica ProAc Studio 118
- ProAc Studio 148 Głośniki ProAc Studio 148 Głośniki
- ProAc Studio 148 Głośniki ProAc Studio 148 Głośniki
- ProAc Studio 148 Głośniki ProAc Studio 148 Głośniki
- ProAc Studio 148 Głośniki ProAc Studio 148 Głośniki
- Tweeter Tweeter
- Proac Studio 148 Zwrotnica Proac Studio 148 Zwrotnica
https://www.avtest.pl/zestawy-glosnikowe/item/212-proac-studio-118-kontra-studio-148?tmpl=component&print=1#sigProGalleria395e12f7df
Naszym zdaniem
Mimo że obie kolumny wyglądają jak produkty z ubiegłej dekady, które już 10 lat temu „błagały” o następców, to w rzeczy samej są to bardzo wartościowe zestawy głośnikowe adresowane do zwolenników naturalnych barw, nieprzerysowanego obrazu dźwiękowego, precyzyjnej, dobrze zorganizowanej przestrzeni. Dla kogo są monitory, dla kogo podłogówki? Wbrew pozorom, tym razem sprawa jest prosta. Studio 118 powinni zainteresować się Ci, którzy mają zbyt małe, na przykład 10- czy 12-metrowe pomieszczenie, by wstawić podłogówki – szczególnie takie o obszernym basie, jak w przypadku Studio 148. Monitory są obiektywnie bardzo dobrą propozycją, choć niewyróżniającą się jakoś szczególnie na tle monitorów w zbliżonej cenie. Przekonują spójnością rejestrów, ogólnym wysublimowaniem i „stoickim spokojem” oraz wynikającą stąd łagodnością dla słabszych realizacji. Są też trudniejsze do napędzenia, a ich dynamika zadowoli co najwyżej tych, dla których szczytem muzycznej ekspresji jest mocniejsze pociągnięcie strun gitary klasycznej.
Studio 148 to pozornie ten sam charakter brzmienia: z wielką kulturą i ogładą, ale z o wiele większą ochotą do grania, znacznie czytelniejszymi skrajami pasma, sopranami dużo lepszej jakości, nieporównywalnie potężniejszym i głębszym basem oraz znacznie większą szybkością i dynamiką. To bezsprzecznie dużo lepsze zestawy głośnikowe, a także te o lepszej relacji jakości do ceny. W ogóle jest to jedna z ciekawszych propozycji wśród podłogówek do 10 tysięcy złotych. Szczególnie jeśli cenicie przestrzenność i naturalność brzmienia, a niekoniecznie szybkość czy dynamikę, choć w tych dziedzinach też jest nieźle. Na okrasę dostaniecie mocny bas oraz dużą efektywność pozwalającą realnie pomyśleć o lampowcu. Tak, tak…