Naszym zdaniem
Naim – jak to Naim – nie zwykł produkować byle czego. Wokół premiery Mu-so podczas ubiegłorocznej wystawy w Monachium urządzono wielkie „halo”, chcąc zakomunikować wszem i wobec: patrzcie zrobiliśmy coś niezwykłego. Wówczas jednak Mu-so było tylko eksponatem, przyciągał uwagę zwiedzających pięknym wykończeniem i dbałością o detale. Teraz można go kupić. Jest w zasadzie produktem skończonym, w którym zapomniano tylko o jednym: odczycie bez przerw (gapless). Można by też pomyśleć o trzecim, bardziej suchym zestrojeniu basu. Niemniej i tak jest to niesamowicie dopracowany produkt, jedyny w swoim rodzaju. W stu procentach przekonuje brzmieniem, funkcjonalnością i wykonaniem. To benchmark, do którego trzeba będzie porównywać wszystkie głośniki podobnego typu – także soundbary.