PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Wilson Audio Sasha Series-2

Sty 08, 2016

Index

W dażeniu do perfekcji

Jak na tym tle sprawowała się Sasha serii drugiej? Początkowo kolumny grały odczuwalnie jasno w średnicy i lekko na basie – szczególnie dotyczyło to konfiguracji z przetwornikiem c/a podłączonym bezpośrednio do końcówki mocy (w mniejszym stopniu – Meitnera niż The Analog DAC-a). Ewidentna zmiana wiązała się także z wysokimi tonami – były bardziej jedwabiste i łagodne. Ale to akurat było do przewidzenia. Stało się oczywiste, że Dave Wilson dokonał przesunięcia akcentów: uszczuplił bas względem średnicy i wypolerował górę. Wydaje się, że z punktu widzenia tych, którzy do tej pory krytykowali W/P, to zmiana podążająca w słusznym kierunku.

Sasha S2 z boku

Początkowo, gdy zobaczyłem w zestawie komplet rezystorów, stwierdziłem, że na pewno ich nie użyję. Prawdę mówiąc, nawet nie dociekałem, jak dokonać ich wymiany, bo niby po co? Uznałem, że nie będzie takiej potrzeby. A jednak… Na tym pułapie jakościowym o sukcesie decydują przecież niuanse, a wspomniana jasność wyższej średnicy burzyła pełną satysfakcję. Wspomniany podzakres był bardzo otwarty, świetlisty, klarowny – słowem, bardzo wysokiej jakości, ale pojawiająca się nerwowość prezentacji, pewien niedostatek w ostatecznej spójności, homogeniczności powodował, że barwy nie były tak ciepłe i nasycone, jak bym oczekiwał. Przy głośnym odsłuchu, do którego te kolumny są przecież stworzone, do dźwięku wkradało się pewne napięcie. Uznałem, że należy wypróbować te oporniki. Niestety, instrukcja nie była zbyt pomocna: nie sugeruje, które rezystory wpiąć i w jakiej sytuacji. Wynika stąd, że to bardziej opcja przeznaczona dla doświadczonych dilerów i instalatorów niż klientów indywidualnych. Poszperałem chwilę w sieci: wygląda na to, że nikt nie próbuje poprawiać Wilsona. Nawet recenzenci! Ale skoro są rezystory, to znaczy, że konstruktor dopuszcza ewentualność korekty balansu tonalnego w pewnych warunkach. Moje pomieszczenie testowe – to samo od wielu lat – jest dość silnie wytłumione, a sposób ustawienia faworyzuje dźwięk bezpośredni, minimalizując udział ścian. Generalnie nigdy mnie nie zawodzi. Teoretycznie takie warunki sprzyjają temu, by usłyszeć prawdziwą naturę systemu, w szczególności zestawów głośnikowych. O to zresztą chodziło w adaptacji. Pamiętać jednak należy, że w zdecydowanej większości instalacji warunki odsłuchowe, w jakich pracują Sashe, są odmienne: pomieszczenia typu salonowego mają żywszą akustykę, co z reguły przesuwa balans tonalny w kierunku wyższych rejestrów.

Upewniwszy się, że rezystory od korekcji średnich tonów są wpięte szeregowo z głośnikiem, uznałem, że zamiast dwóch równoległych oporników 2,75 i 3,2 Ω (instrukcja podaje, że w tym miejscu powinny być dwa 3-omowe, co stanowi minimalną różnicę) wstawię najmniejsze z większych rezystorów – 5,3 Ω. Jak łatwo policzyć, dają one opór o 1,3 Ω większy niż w konfiguracji wyjściowej, co powinno dać słyszalny, lecz w miarę subtelny efekt. Nie będę opisywał, co i jak się zmieniło. Ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że to było dokładnie to, o co chodziło, i że taka konfiguracja pozostała już do końca testu. To właśnie jej dotyczy poniższy opis brzmienia.


Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją