Brzmienie
Wygląd i historyczne korzenie w BBC sugerują wspólne cechy brzmieniowe z kolumnami takich marek, jak Spendor czy zwłaszcza Harbeth. Kto zna brzmienie Harbethów, doskonale wie, co mam na myśli. To brzmienie barwne i lekko zaokrąglone. Poszczególne modele różnią się między sobą, ale w każdym można dostrzec wskazane cechy. Grahamy to jednak inna szkoła. To kolumny na wskroś studyjne, na serio traktujące hasło „brzmienie monitorowe”. Z jednej strony powinno to oznaczać brzmienie nijakie, z drugiej, biorąc pod uwagę sferę emocjonalną, z pewnością nijakie nie jest. Bez wątpienia zaś jest to brzmienie neutralne. Zwraca uwagę dobry balans tonalny, a szczególnie brak dołka w zakresie przejścia między środkiem a górą pasma bądź w dolnej części wysokich tonów, tak chętnie stosowanego w wielu kolumnach w celu uładnienia i złagodzenia brzmienia. Projekt nowych LS 5/9 nie mógł taki być. Derek Hughes stroił je tak, by brzmienie było rzetelne. I takie właśnie jest.
Dźwięk Grahamów można i należy nazwać analitycznym. Zazwyczaj określenie „analityczny dźwięk” kojarzy się z czymś mało przyjemnym, brzmieniem nastawionym na wydobycie detalu kosztem przyjemności. To zupełnie nie tak.
Analityczność Grahamów to przede wszystkim świetne różnicowanie barw. Kolumny same z siebie nie dodają niczego, nie nasycają, nie poprawiają, nie upiększają. Aby zabrzmiały atrakcyjnie, potrzebują atrakcyjnego sygnału. Specjalnie posłuchałem na nich różnych nagrań z serwisu YouTube (prócz normalnej procedury testowej z plikami audio hi-res). Jak wiadomo, rozpiętość jakości jest tam gigantyczna: od fatalnej do całkiem znośnej. Zwykle powiązane jest to z jakością obrazu. Grahamy czytelnie pokazują, jak wielkie są to różnice i na czym polegają. Wskazują też mnóstwo niuansów, w tym różnych błędów, zawartych w tych nagraniach. Dokładnie słychać, jak dobre, albo jak słabe, jest dane nagranie. I od razu wiadomo – dlaczego.
Paradoksalnie, nie powstaje jednak efekt jakiegoś zwiększonego dyskomfortu przy słuchaniu tych słabych nagrań. Owszem, od czasu do czasu pojawi się jakiś zgrzyt i spowoduje reakcję obronną słuchu, jednakże przeważnie polega ona na wzbudzaniu ciekawości: kolumny zachęcają do dalszego odsłuchu, chcemy wiedzieć, co będzie dalej. Efekt ten występuje tak samo przy odsłuchu nagrań o wyższej jakości.
Jest to więc brzmienie dające świetny wgląd w nagrania. Neutralne, nieostre i niezmiękczone, o temperaturze barw nastawionej na zero, ale z dużą możliwością amplitudy, zależnej od dostarczanego sygnału.
Poziom rozdzielczości sygnału nie różni się zasadniczo pomiędzy poszczególnymi zakresami pasma – jest równie wysoki na górze, co na dole. Byłem zdziwiony tym, że kopułka tekstylna i polipropylenowy woofer mogą zapewniać tyle precyzji brzmienia. Ją przypisuje się zazwyczaj membranom twardym, o tłokowym charakterze pracy. Słuchając Grahamów po ciemku, trudno byłoby odgadnąć, jakiego rodzaju membran użyto. Zwłaszcza bas ujawnia charakter zastosowanego materiału. Niskie tony Grahamów są twarde, zwarte, bardzo szybkie. Owszem, istnieją konstrukcje o basie jeszcze szybszym, ale to już i tak poziom bardzo zaawansowany. LS 5/9 serwują bas mocno zależny od materiału. Kolumny z łatwością eksponują monotonię niektórych syntetycznych nagrań. Tylko jedna cecha pozostaje stała: omawiany zakres nie sięga otchłani. Prawdziwej głębi niskich tonów nie odczujemy.
Pozostałe cechy Grahamów sprawdzą się też w kinie domowym. Mam tu na myśli precyzyjną i sugestywną stereofonię, z dokładną lokalizacją źródeł pozornych oraz brak podbarwień w środku pasma, co korzystnie wpływa na naturalność dialogów. (ML)