PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Audiovector QR3

Lis 29, 2016

Index

Brzmienie

Moja ciekawość co do tych kolumn była na tyle duża, że zdecydowałem się na ich ekspresowy test, wiedząc, że do chwili zamknięcia numeru nie zdążymy przeprowadzić pomiarów – te wrzucimy na naszą stronę avtest.pl niebawem po ukazaniu się niniejszego numeru (w druku). Swoją drogą, sam jestem ciekaw wyników. W gruncie rzeczy liczy się jednak przede wszystkim to, jak kolumny grają – a QR3 grają lepiej niż dobrze. Znacznie lepiej.

Charakter nowych Audiovectorów to rzadkie, na tym pułapie cenowym wręcz niespotykane, połączenie delikatności i gładkości brzmienia z autentycznie dużą detalicznością, świetnym wglądem w nagrania. W początkowej fazie kolumny zwracają uwagę kilkoma ewidentnymi atutami, jak przejrzystość i wyśmienita klarowność, ale też swoistą lekkością średnich tonów oraz delikatnym rozświetleniem wyższego zakresu. Wstępna ocena jest taka, że podciągnięto soprany – pewnie po to, by uwydatnić detal, doświetlając całość. Dalsze odsłuchy niekoniecznie potwierdzają ten stan rzeczy, choć to, o czym teraz piszę, zaobserwowałem w dwóch systemach w zupełnie rożnych pomieszczeniach. Efekt okazuje się dość subtelny i w dużej mierze zależy od podłączonej elektroniki. Jak się później okazało – gdy wzmacniacz odniesienia zastąpiłem świetną, acz kilka razy tańszą integrą Normy Audio – cieplejsza, gęściej brzmiąca elektronika, w tym przypadku wzmacniacz, wychodzi tym kolumnom na plus. W szczególności okazuje się, że one potrzebują dociążenia w niskiej średnicy, jej przełomie z basem. To – jak ustaliłem nieco później – stanowi chyba główny powód efektu odczuwalnego „pocienienia” średnicy. I choć nie wynika to wprost z odsłuchów w moim pomieszczeniu testowym, to na podstawie tego, co słyszałem wcześniej, posunę się do stwierdzenia: że efekt może być zależny od pomieszczenia. W tych, które mocniej dociążają górny bas, może zostać w ogóle niezauważony. Z całą pewnością nie przeoczymy natomiast wielu ewidentnych zalet tych kolumn.

Nie przypominam sobie kolumn za mniej niż co najmniej 10 tys. zł, które oferowałyby lepsze wysokie tony. Nowy tweeter AMT Audiovectora przy cenie kolumn 8 tys. zł (weźmy pod uwagę, że są jeszcze monitory za niewiele ponad połowę tej kwoty…) jest klasą dla siebie. Połączono tu nadzwyczajnie dobrą klarowność i rozdzielczość całego zakresu wysokotonowego z jego miękkością, zupełną gładkością i brakiem zapiaszczenia. Czyżby ideał? Oczywiście, że nie. Redakcyjne Audiovectory SR3 Avantgarde Arrete mają górę barwniejszą, jeszcze czystszą i szybszą, ale to kolumny 4-krotnie droższe. Z kolei jeśli odniesiemy możliwości QR3 do zestawów głośnikowych za 6–8 tys., które w znakomitej większości korzystają z miękkich lub twardych kopułek, wniosek będzie taki jak wyżej.

 

Audiovector QR3 6 xover

Zwrotnica składa się z 7 elementów niezłej jakości. Cewki są rdzeniowe. Sposób wytłumienia obudowy jest dość szczególny.

 

Zupełną rewelacją – przypuszczam, że będącą częściowo pochodną możliwości tweetera – jest przestrzenność nowych Audiovectorów. QR3 ogniskują instrumenty i wokale z wielką precyzją, w dodatku zatapiając je w dużej, trójwymiarowej scenie. Efekt jest doprawdy rzadko spotykany, choć nie twierdzę, że unikatowy, bo nieraz się już zdarzyło, że kolumny za mniej niż 10 tys. są w pod tym wzglądem rewelacyjne. Nie przesadzę jednak ze stwierdzeniem, iż „trójki” osiągają w omawianej kwestii poziom wielu kolumn high-end w cenach zaczynających się od dwójki. Oczywiście, nie wszystkich. W każdym razie scena dźwiękowa imponuje różnicowaniem planów i plastycznością – szczególnie tam, gdzie zwykle ulega spłaszczeniu, czyli w obszarach skrajnych, z lewej i z prawej strony. Tu mamy prawdziwe wypełnienie substancją dźwiękową, konkretną gradację. Zachwyciła mnie namacalność orkiestry i chórów w mszy J.S. Bacha w wyk. Dunedin Consort (PCM 24/192). Była naprawdę znacznie powyżej oczekiwań stawianych zestawom głośnikowym tej klasy. Nawiasem mówiąc, w omawianych kwestiach QR3 górują nad sporo droższymi Audiovectorami SR3 Super… To zdaje się potwierdzać tezę, że kapitalne znaczenie odgrywa tutaj głośnik wysokotonowy.

Wspomniałem o tym, że średnica jest lekko „rozrzedzona”, co nie jest czymś zupełnie niespodziewanym biorąc pod uwagę naturę membran. W żadnym razie nie można jednak powiedzieć, że QR3 brzmią metalicznie, że „dzwonią”. Wzmacniacz Normy umiejętnie zatuszował omawiany efekt, ponadto – jak wspomniałem – wiele będzie zależeć od pomieszczenia i ustawienia. W „Sailing to Philadelphia” (PCM 24/48) – nagraniu, które często traktuję jako próbnik spójności i wypełnienia brzmienia – Audiovectory wypadły więcej niż dobrze, szczególnie w duecie z włoską integrą. Miłym zaskoczeniem było to, jak płynnie i gładko łączą się ze sobą zakres średnio- i wysokotonowy. W ogóle w całościowym odbiorze, pod koniec testu (a więc po stosunkowo dobrym już wygrzaniu) kolumny zaczęły grać zaskakująco – w kontekście pierwotnych spostrzeżeń – wyważonym, a nawet ciepłym dźwiękiem. Nie jest to typowe ocieplenie wynikające z przeładowania basem, cofnięcia góry czy miękkiego charakteru poszczególnych zakresów, lecz rodzaj całościowego, minimalnego zaokrąglenia – ale niepodążającego w kierunku zaowalowania. I tu właśnie tkwi sedno klasy tych kolumn – potrafią grać bardzo gładko, ale bez dosładzania dźwięków (góra cały czas trzyma kontury), jednocześnie nie wchodząc w kompresję czy spowolnienie.

Właśnie: dynamika. Wszystkie Audiovectory są w tym względzie co najmniej dobre i QR3 nie powinny być tu wyjątkiem. I nie są. Grają dynamicznie, z werwą, więcej niż dobrym timingiem, rytmicznością, której najlepszym świadectwem są mimowolne ruchy poszczególnych części ciała. Mimo że kolumny są całkiem nieduże, to zapewniają naprawdę sporą odporność na kompresję, nie bojąc się odważnych wychyleń gałki głośności we wzmacniaczu. Nawet trudne testy na średni i niski bas dość długo nie powodują w tych kolumnach „zakłopotania”: objawów spowolnienia, zmiękczenia, utraty konturów. Nowe woofery najwyraźniej dają radę, pozostając długo w granicach braku kompresji i zniekształceń. QR3 zapewniają coś jeszcze: poczucie głębokiego czarnego tła – efekt znany z kolumn high-end, a zwykle przypisywany wymyślnym przetwornikom high-tech i równie zaawansowanym obudowom. Objawia się on tym, że gdy np. rozpoczyna się jeden z moich ulubionych utworów trio Adama Bałdycha i Helge Liena – „Riese” – uwaga słuchacza skupia się na budowaniu napięcia, wysłuchiwaniu uderzeń w hi-hat, bębnów, by w kolejnych taktach móc śledzić tę piękną, zabarwioną słowiańską wrażliwością melodię. Tej czerni pomiędzy poszczególnymi dźwiękami nie zapewniają kolumny za kilka tysięcy złotych. Coś zawsze rozprasza moją uwagę, po prostu nie ma efektu „wchodzenia” w nagranie. Tymczasem QR3 – w połączeniu z elektroniką odpowiednio wysokich lotów (bez niej, niestety, nie da się tego uzyskać z żadnych kolumn) – omawiany efekt zapewniają.

 

Audiovector QR3 7 AMT

Trzeba uczciwie przyznać, że nowy tweeter AMT wzbudza respekt. Siateczka skutecznie tłumi sybilanty.

 

Niskie tony są kolejnym obszarem, w którym QR-trójki potrafią mile zaskoczyć, a nawet zabłysnąć. Sęk w tym, że jak na tak nieduże kolumny uzyskano zaskakująco dobre wypełnienie i potęgę basu. Wbrew jednak temu, co teraz pomyślicie, zakres nie jest przeładowany ani spowolniony. Miałem okazję dobrze poznać Olego Klifotha i wiem, iż tego typu rzeczy nie toleruje. Wydaje się, że jeśli chodzi o potęgę niskich tonów posunięto się tak daleko, jak to było wskazane, by nie utracić motoryki i szybkości basu. I rzeczywiście: również pod tymi względami trudno QR3 cokolwiek zarzucić. W szczególności zaś nie ma problemu rozmydlania rytmu odtwarzanej muzyki. Kolumny cały czas subiektywnie zachowują „zwartość”.

I jeszcze jedno: efektywność jest więcej niż dobra. Nie spodziewam się wyniku w pomiarach istotnie gorszego niż deklarowany przez producenta – 89 dB to minimum. A to kolejna dobra wiadomość, zwłaszcza dla posiadaczy niemocarnych wzmacniaczy.  


Oceń ten artykuł
(27 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją