Index
Brzmienie – F1S
Monolithy F1S trudno oceniać w oderwaniu od ich poprzedników (F1). Użycie innych wooferów i korekty w zwrotnicy zmieniły charakter tych kolumn. Wcześniejsze modele zapewniały jako taką neutralność w odcieniu ciepłym, z lekkim zaokrągleniem konturów, ale też z całkiem niezłą dynamiką basu i jego czytelnością. Podstawowym atutem były jednak stereofonia i dobre barwy, choć podkolorowane w średnicy przez trochę „papierowy” charakter głośnika Ushera. W zestawach F1S akcenty rozłożono nieco inaczej. Można powiedzieć, że są to lepsze kolumny, choć jednocześnie straciły na pełnej uniwersalności, podążając w kierunku pewnej specjalizacji. Przy zachowaniu z grubsza podobnych właściwości w zakresie kreacji wrażeń przestrzennych (choć z lepszą precyzją ogniskowania), nowy model znacznie poprawił się w zakresie barw, precyzji i rozdzielczości wysokich tonów. Nie są one podbite ani ściszone, a po prostu akuratne. W relacji do ceny zestawów jakość omawianego zakresu jest więcej niż bardzo dobra. To poziom zbliżony do dolnej strefy tzw. high-endu. Soprany są dosyć neutralne: ani ciepłe, ani słodkie, ani ostre. Nie słychać jakiegoś wyraźnego charakteru tego zakresu. Czasem góra jest obfita, innym razem ściemniona – zależy to wyłącznie od nagrań. Wielu może się dziwić, że jakość wysokich tonów w ogóle uległa poprawie, skoro tweeter pozostał ten sam. Jak to możliwe? Ano możliwe – to efekt znany przez wielu doświadczonych konstruktorów. Odbiór każdego zakresu pasma jest subiektywny. Znane są przypadki, gdy zmiana głośnika wysokotonowego i odpowiednie zmiany w zwrotnicy poprawiają… bas. Tak działa nasz zmysł słuchu.
Z tego, co się dowiedziałem od producenta, zmiany w zwrotnicy były na tyle niewielkie, że nie mogły mieć istotnego wpływu na opisywany efekt. Konstruktor potwierdza, iż poprawa wysokich tonów jest zasługą woofera.
Głośnik Scan Speaka ma dość duży, wentylowany układ magnetyczny i równie solidną konstrukcję mechaniczną. Tweeter Vify to stary dobry znajomy – ten sam, który był stosowany w Monolithach pierwszej generacji.
Średnica także jest teraz lepsza. Dotyczy to zresztą obydwu testowanych modeli. Efekt papierowego zabarwienia jest zdecydowanie słabszy – teraz to zjawisko jest właściwie marginalne.
Na pochwały zasługuje gładziutkie połączenie środka i góry. Przejście odbywa się zupełnie niezauważenie, całkowicie płynnie. Środek i góra stanowią jedność, monolit. Widać, że nazwa kolumn nie jest przypadkowa. Podobnie było z poprzednikami.
Trochę inaczej ma się sprawa z basem – jest w miarę głęboki, ale pomimo tego, że jeszcze głębszy niż poprzednio, uległ nieznacznemu spowolnieniu i zaokrągleniu. W mojej ocenie różnica jest dość znaczna, wyraźnie odczuwalna. Zdecydowanie wolałem pod tym względem starszy model, który zapewniał całkiem niezły rytm i kontury basu. Tutaj szybkość i konturowość, definicja reprezentują dość przeciętny poziom. W porównaniu z testowanymi niedawno JBL-ami Studio 270 bas jest zdecydowanie mniej przejrzysty, słabiej zdefiniowany. Również kosztujące 1300 zł zestawy Polk Audio M20 wydają mi się lepsze na basie. Fakt, że zarówno jedne, jak i drugie są pod tym względem wybitne. Z drugiej strony F1S są jednak sporo droższe i na tym pułapie cenowym można już oczekiwać lepszych osiągów w omawianym aspekcie.
Reasumując, Monolithy F1S nie są w pełni uniwersalne. Przy rocku, muzyce techno czy dance sprawią się co najwyżej przeciętnie. Zupełnie inaczej będzie, gdy puścimy Vivaldiego, Chopina czy inną muzykę o niekoniecznie bardzo dynamicznym charakterze, za to z dużym udziałem instrumentów akustycznych i wokali. W takim repertuarze Akkusy czują się jak przysłowiowa ryba w wodzie, prezentując dźwięk naturalny i wyrafinowany. Są muzykalne, wciągające. Aby je docenić, nie wystarczy jednak tania elektronika.