PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

JBL Studio 270

Lis 23, 2016

Index

Brzmienie

Skromny, niepozorny wygląd nie zapowiada sensacji do momentu, gdy te kolumny zaczynają grać. Osoby przyzwyczajone do brzmienia tanich kolumn sprzed dekady, a które zdążyły już (często nieraz) wymienić swoją elektronikę, mogą być mocno zdziwione, jak wielki postęp nastąpił w projektowaniu kolumn głośnikowych. Jeszcze niedawno uważało się, że zachodzi on w źródłach cyfrowych, a wzmacniacze i głośniki reprezentują mniej więcej ten sam poziom co dwadzieścia lat temu. To jednak bzdura. Osobiście mam wrażenie, że szczególnie kilka ostatnich lat przyniosło wręcz skokową poprawę jakości brzmienia kolumn głośnikowych. Studio 270 są tego namacalnym dowodem. Nie tylko zresztą one, bo inne modele JBL-a, jak testowane niedawno Arena 180 czy wcześniej Studio 280 a także wiele innych nowych modeli innych producentów, potwierdzają postawioną tezę.

JBL Studio 270 3 detal

6,5-calowy (165 mm) woofer ma porządku skok membrany. Ona sama też jest bardzo charakterystyczna dla serii Studio 200.

 

Inaczej niż zwykle, zacznę od tych słabszych stron. Od razu jednak uprzedzę, że wad jako takich – zasadniczo i obiektywnie – szczególnie w relacji do ceny, Studio 270 zwyczajnie nie mają. Gdybym miał szukać dziury w całym, to ewentualnie ostrzegłbym potencjalnych nabywców, że bardzo wyrównany bas nie ma typowego podbicia w średnim lub wyższym podzakresie. Oznacza to, że brzmi mniej spektakularnie, co w kinie domowym może powodować pewien niedosyt pod względem masywności dźwięku. Przy odtwarzaniu muzyki takie zestrojenie basu to jednak zaleta. Brzmienie JBL-i jest więc lepiej rozciągnięte niż w przypadku kolumn Indiana Line. Generalnie jest dość pełnopasmowe, lecz to dopiero początek zalet basu. Drugim atutem jest jego dynamika. To właśnie z tego powodu słuchając muzyki nawet w dość obszernym, 37-metrowym pokoju, nie czułem żadnego niedosytu. Uderzenia były świetnie zróżnicowane – raz cichsze, raz głośniejsze. Występowała tu duża skala tych różnic, a w momentach kulminacji trudno było się doszukiwać ograniczeń. W ramach odsłuchów uznawanych za głośne nie udało mi się ani razu sprowokować kompresji. Przekonuje także świetna barwa basu i jego przezroczystość. Momentami miałem nieodparte wrażenie, że słucham kolumn high-end! Nie tylko zresztą z powodu basu, gdyż okazało się, iż JBL-e są nad wyraz utalentowane także w innych dziedzinach –chociażby przestrzeni.

W recenzji kolumn Indiana Line napisałem, że Noty 550 bardzo precyzyjnie lokalizują źródła pozorne. Studio 270 potrafią to samo, dorzucając jeszcze bardzo poprawne proporcje, plastyczność i przede wszystkim ciągłość sceny dźwiękowej. Równowaga pomiędzy precyzją lokalizacji, wrażenie ogólnej przestrzenności czy namacalności dźwięku jest tutaj na wyższym poziomie, niż moglibyśmy się spodziewać po modelu w tej klasy cenowej. Zwraca uwagę naturalizm efektu otoczenia dźwiękiem, wciąganie w muzyczny spektakl. Rzecz jasna, nie byłoby to możliwe, gdyby nie wysoce poprawne barwy. JBL-e dysponują bardzo równym balansem tonalnym, są neutralne i spójne. Ich otwarta, ale jednocześnie zupełnie pozbawiona agresji czy natarczywości prezentacja, daje całkiem spore szanse na to, że dźwięk przez większość słuchaczy zostanie odebrany jako naturalny. Ze zdziwieniem odnotowałem nawet, że także wysokie tony nie są w tym zbliżeniu do natury żadną przeszkodą. Ich jakość jest bez zarzutu, ocierają się wręcz o brzmienie dobre – bez względu na cenę. Czy to oznacza, że droższe kolumny nie będą lepsze? Będą, ale dopiero przy sporej – dla niektórych wręcz słonej – dopłacie. Nierzadko dużo lepiej będzie ją przeznaczyć na elektronikę.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją