Wydrukuj tę stronę

Sonus Faber Principia 5

Sty 16, 2017

Fani marki mają powody do rozpaczy, ale Sonus faber, wypuszczając ekonomiczne Principie, wyszedł naprzeciw oczekiwań szerokiej grupy odbiorców. Nie są to bynajmniej słabe kolumny.

Dystrybutor: Horn Distribution, www.sonusfaber.pl
Cena (za parę): 4998 zł
Dostępne wykończenia: czarne matowe

Tekst i Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Sonus Faber Principia 5 - zestaw głośnikowy

TEST

SF Principia 5 1 aaa

Sonus faber przez lata, a właściwie całe dwie poprzednie dekady, inspirował i fascynował. Założyciel i główny konstruktor, Franco Serblin, nigdy nie tolerował niczego poniżej perfekcji. To samo podejście przekazał swojemu synowi, budującemu dziś kolumny pod marką Serblin Studio. Franco był artystą, który potrafił swoich kolumnom nadawać cechy dzieł sztuki, nie tylko zwykłych przedmiotów. Gdy odszedł z tego świata, a jego marka wcześniej trafiła we władanie funduszu inwestycyjnego, nie brakowało negatywnych komentarzy dotyczących zmiany „kursu” cenionego włoskiego brandu. Cóż, takie są prawa właściciela marki: może z nią robić, co zechce. Sonus faber istotnie się zmienił. Oferta znacznie się rozszerzyła, lecz straciła na spójności. Widać nawet dziś, że szefostwo nie może się do końca zdecydować, w którą stronę podążać, słusznie obawiając się odcięcia od znamienitej przeszłości. Z jednej strony stworzono kilka ekstremalnie drogich modeli (limitowany The Sonus Faber, Aida, Lilium, IL Cremonese), które mają utrzymać prestiż marki, z drugiej zaś – wciąż można kupić (choć już podobno niedługo) Stradivarii. Głębszy i – trzeba przyznać, że uzasadniony – niepokój fanów marki wzbudziło pojawienie się niedrogich serii Venere i Chameleon produkowanych w Chinach. Pojawienie się nowej serii Principia staje się kolejnym argumentem dla tych, którzy twierdzą, że marka ulega deprecjacji, tracąc tożsamość. Zostawmy jednak te dywagacje. Nas interesują fakty. A konkretnie to, ile (dobrego) brzmienia ma do zaoferowania mniejsza z podłogowych kolumn w tej gamie – pomyślanej jako kompletna propozycja systemu wielokanałowego, nie żaden tam high-end.


Budowa

„Piątki”, bo o nich mowa, to bardzo zgrabne kolumny, wyposażone w cokoły, odchylone do tyłu obudowy, są wąskie i smukłe. Metr wysokości to już słuszny wzrost, choć wcale tego nie widać. Principie są kolumnami drobnej postury. Same obudowy mają 94 cm wysokości, ich szerokość wynosi tylko 17,4 cm. Masywności i ciekawego wyglądu nadają im relatywnie szerokie cokoły. Dobrze wyregulowane, solidne kolce sprawiają, że postawione na twardej podłodze, Sonusy ani drgną. Stabilność boczna jest naprawdę niezła. Rodzice małych dzieci nie będą mieli powodów do niepokoju (no, prawie).

SF Principia 5 2 terminale

Naturalne okleiny w przypadku podłogówek w cenie 5000 zł za parę nie są może standardem (co innego w monitorach), lecz widujemy je coraz częściej. Niestety, Sonus faber nie oferuje nam tego typu „luksusów” – czarna okleina (o dziwo, jest to jedyne dostępne wykończenie) to dość zwyczajna folia drewnopodobna. O skórze, rzecz jasna, możemy zapomnieć (tańsze Chameleony ją mają). Całość nie wygląda wprawdzie źle, ale do niegdysiejszych sonusowych standardów jednak daleko. Z renomą marki nieszczególnie dobrze korelują plastikowe (polipropylenowe) mleczno-srebrzyste membrany. Budzą skojarzenia z kolumnami klasy budżetowej. Postrzegana wartość kolumn mimo wszystko „dobija” do ich rzeczywistego pułapu cenowego. Zaokrąglenie przedniej, górnej i dolnych krawędzi ma dawać poczucie, że to jednak nie są pierwsze lepsze zestawy. Tym bardziej, że górna ścianka opada ku tyłowi w dół, a całość jest odchylona do tyłu o kąt 4 stopni.

Producent podaje, że mamy do czynienia z konstrukcją dwudrożną, mimo że woofery są dwa, co oznaczałoby, że w całym pasmie roboczym pracują w tandemie, mocno ze sobą interferując w obrębie wyższej średnicy. Podział pasma przypada przy częstotliwości 2,5 kHz. Tego typu konfiguracja byłaby ryzykowna, choć niekiedy bywa stosowana. Sprawdziłem, czy tak jest w istocie. Wyprowadzenia przewodów ze zwrotnicy potwierdzają ten stan rzeczy. W konsekwencji Principie są czułe na wysokość miejsca odsłuchu. Odchylenie obudów do tyłu nie jest więc li tylko zabiegiem estetycznym.

Głośniki nisko-średniotonowe mają średnice 150 mm i wykorzystują formowane termicznie membrany polipropylenowe. Wydawałoby się, że ten materiał ma już dawno za sobą lata świetności, a jednak włoscy inżynierowie odkryli w nim zalety – z pewnością duże tłumienie wewnętrzne (i zapewne łatwość w produkcji). Górę pasma odtwarza większa, niż zwykle, 29-mm kopułka tekstylna. Również i ona jest własnym opracowaniem Sonusa. Głośnik ten wyposażono w pokaźny, ferrytowy, niewentylowany układ magnetyczny. Kosze wooferów są blaszane. Zapewniają jednak chłodzenie cewki w okolicach dolnego resoru. Magnesy są podwójne.

SF Principia 5 5 glosniki

Obydwa woofery są identyczne i mają podwójne magnesy. Kosze stalowe, z otworami wentylującymi dla cewki.

 

Dobre wrażenie sprawia wysoka jakość zwrotnicy. W filtrze niskotonowym zastosowano pokaźną cewkę powietrzną nawiniętą grubym drutem, czyli o możliwie małej (jak na dużą cewkę powietrzną) rezystancji. Wszystkie kondensatory są polipropylenowe.

Rownież konstrukcja obudowy zasługuje na ciepłe słowa. Wprawdzie grubość przedniej ścianki jest bardzo umiarkowana (16 mm), ale ciągnące się przez 3/4 wysokości obudowy solidne ożebrowanie wskazuje, że walka z rezonansami faktycznie zaprzątała głowę konstruktora.

Jak widać na zdjęciach, mamy do czynienia z klasycznym bas-refleksem. Otwór umieszczony w dolnej części przedniej ścianki ma wyprofilowane ujścia, jednak mimo to przy dużych poziomach SPL potrafi wydawać „obce” dźwięki. Dotyczy to jednak wyłącznie bardzo forsownej pracy. Lokalizacja portu BR z przodu to jednoznaczny ukłon producenta w stronę „normalnych” użytkowników poszukujących kolumn do niedużych pomieszczeń.


Brzmienie

Principie grały nie więcej niż o 2–3 dB ciszej od kolumn odniesienia, co zdaje się w pełni potwierdzać specyfikacje producenta (90 dB). To dobra wiadomość dla wszystkich tych, którzy kolumny te chcieliby sparować z ekonomicznym wzmacniaczem lub jakimś 30-watowym samograjem. Nawet wtedy nie będzie problemu, by nagłośnić nawet spory salon – to pierwsza dobra wiadomość.

Druga jest taka, że są to kolumny brzmiące bardzo zwiewnie i przestrzennie. Dźwięk z łatwością odrywa się od wąskich obudów, bardzo ładnie wypełniając pomieszczenie – szczególnie na szerokość. Kolumny ustawiłem jak zwykle szeroko, tworząc trójkąt równoboczny z miejscem odsłuchu i w takim ustawieniu scena była bardzo obszerna, dobrze napowietrzona, a instrumenty i wokale miały sporo namacalności. Wrażenie głębi nie było może szczególnie dobre, podobnie jak precyzja lokalizacji (obrazy pozorne są trochę rozmyte i nie do końca stabilne), jednak nie psuje to przyjemnego efektu przestrzenności uzyskiwanej tych głośników. Wielu audiofilów bardzo to lubi, ja – nie ukrywam – także.

Natychmiast po podłączeniu, a także długo później, słychać, że równowaga tonalna jest rozjaśniona. Wysokich tonów mamy w nadmiarze – zdecydowanie więcej niż zwykle. Efekt ten nie powoduje jednak wrażenia ostrości czy natarczywości. Co więcej, ma też swoje pozytywne konsekwencje: po pierwsze, – wzmaga wrażenie owej zwiewności dźwięku; po drugie – sprawia, że brzmienie odbieramy jako żywe i kontrastowe. Sztuka polega na tym, że soprany są całościowo dość miękkie i nie męczą, mimo że nie można ich uznać za czyste. Tekstylna kopułka tu i ówdzie powoduje charakterystyczne dla niezbyt wyszukanych przetworników tekstylnych przybrudzenia. Można je jednak zaakceptować, choć byłoby to z pewnością łatwiejsze, gdyby cena kolumn była trochę niższa.

SF Principia 5 4 tweeter

29-milimetrowa kopułka tekstylna jest własnym opracowaniem Sonusa fabera.

 

Dokładniejsze wsłuchanie się w brzmienie instrumentów akustycznych, w szczególności fortepianu, a także w dobrze znane wokale, zdradza pewne podbarwienia w średnicy i na jej przełomie z wysokimi tonami. Skala zjawiska nie jest jednak duża ani – tym bardziej – alarmująca. Odczuwalne jest – typowe dla membran polipropylenowych – stłumienie wyższych partii średnicy, ograniczenie ich ekspresji. I zapewne to jest powód, dla którego twórcy kolumn zdecydowali się na wyraźną ekspozycję góry. Bazując na znanym z psychoakustyki efekcie maskowania, „uzupełnia” ona to, czego brakuje w niższych rejonach pasma. Przynajmniej tak to subiektywnie odbieram.

Współczesne kolumny głośnikowe dzielą się zasadniczo na dwie grupy: te, które brzmią czysto i schludnie (nierzadko neutralnie), ale zwykle też „jałowo” i nudno” oraz te, których konstruktorzy mniej przejmowali się rezonansami i zniekształceniami, koncentrując się w zamian na ekspresji. Testowane Sonusy zdecydowanie zaliczają się do tej drugiej grupy. Dobrze to czy źle – to rzecz gustu. Uważam, że to lepsza opcja, choć fajnie byłoby, gdyby góra była nieco czystsza, a średnica – pełniejsza. Ale i tak brzmienie jako całość przekonuje dużo bardziej niż suma jego składników. Dlatego nie patrzcie za bardzo na punktację końcową. Uwagę przyciągają niskie tony i są jednocześnie elementem, który ratuje całość (równie dobrze mógłby ją popsuć). Nieprzypadkowo wspominam o nich na końcu, nie jest to bowiem najważniejszy aspekt brzmienia tych kolumn. Bas jest dobrze zestrojony: dość szybki i wartki, o prawidłowej motoryce, niespowalniający brzmienia. Niewątpliwym atutem Principii – z całą pewnością bardziej niż precyzji czy rozdzielczości – jest muzyczny timing. Muzyki odtwarzanej za pomocą tych kolumn po prostu chce się słuchać. Nawet jeśli to czy tamto będzie nieczyste czy podkolorowane, to całościowy odbiór muzyki jest pozytywny. To takie żywe, niepozwalające się nudzić, pozytywne granie. Myślę, że to był główny cel twórców tych kolumn. I został on osiągnięty.


Galeria


Naszym zdaniem

Chyba wszystko zostało powiedziane, ale podsumujmy to zwięźle: najtańsze podłogowe Sonusy są niewątpliwie muzykalne i mają ochotę do grania. Są żywe, ekspresyjne, zapewniają niezłe barwy, dosyć imponującą przestrzenność i są łatwe do wysterowania. Do tego grają czytelnym, krótkim i niezbyt głębokim basem. Całość ma sens i zapewnia przyjemny odsłuch. Trzeba tylko zaakceptować sporą ilość wysokich tonów, stroniąc tym samym od jasnej elektroniki. Naim, Exposure, Heed – to może być właściwe połączenie.  Warto posłuchać.

System odsłuchowy:    

Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione, kolumny ustawione w dużej odległości od ścian, odsłuch w polu quasi-bliskim (2,4 m od bazy)
Źródło: Auralic Aries (FW. 3.3) (USB audio out) + Meitner MA-1 DAC
Wzmacniacze: Conrad-Johnson ET2 / Audionet AMPI V2, Atoll IN100se
Interkonekty: Stereovox HDSE, Albedo Metamorphosis (pre-power)
Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight
Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB (pod przedwzmacniaczem i przetwornikiem c/a)
Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy prądowe Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2, kable zasilające KBL Sound Red Eye Ultimate II, Spectrum, Zodiac

SF Principia 5 9 zzz

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)