PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

KEF LS50 Wireless

Lis 22, 2017

Index

Budowa

Ci, którzy znają pasywne LS50, powiedzieliby: „koń jest, jak każdy widzi”. Jedynie drobny dopisek „Wireless” na froncie zdradza, że coś jest na rzeczy. Reszta wygląda identycznie. Zakrzywiony front z centralnie umieszczonym głośnikiem współosiowym jest jedną z bardziej rozpoznawalnych cech tych niedużych kolumn. 13-cm przetwornik Uni-Q też jest ten sam – jego membrana ma średnicę 110 mm. Wykonano ją ze stopu magnezowo-aluminiowego. W miejscu kopułki przeciwpyłowej znajdujemy aluminiową kopułkę wysokotonową. Ta druga jest zakryta przez falowód Tangerine. Kształtuje on dyspersję głośnika wysokotonowego. To jeden z najważniejszych patentów KEF-a. Tych w konstrukcji LS50 jest zresztą o wiele więcej. 

Obudowa, której kształt i detale (choćby) zostały podyktowane względami akustycznymi, w szczególności, zaś dążeniem do minimalizacji dyfrakcji, została pokryta perfekcyjnie położonym lakierem fortepianowym (jednym z trzech kolorów do wyboru). Kolor membrany zmienia się w zależności od wykończenia obudowy. Każda z trzech dostępnych kombinacji jest bardzo atrakcyjna z wyglądu. Niebieskie membrany w połączeniu z czarnym lakierem o wysokim połysku prezentują się fantastycznie.

 

KEF LS50W 8 UniQ z boku

Głośnik Uni-Q to też niebanalna konstrukcja. Płaskie zawieszenie Z-Flex redukuje rezonanse, a nawet dyfrakcję.

Nietrywialna konstrukcja obudów jest wyjątkowo sztywna i mocno tłumi wibracje. Stukanie w nią przypomina uderzanie w monolit. Wewnętrzne usztywnienia zrealizowano za pośrednictwem tłumiących drgań przekładek (CLD – Constrained Layer Damping). Równie ciekawy jest tunel bas-refleksu. Pośrodku swojej długości ma elastyczne ścianki z pianki, co ma na celu zapobieżenie jego rezonansom mechanicznym. Powoduje to zmniejszenie podbarwień w środkowym zakresie pasma. Nie ulega wątpliwości, że LS50 (Wireelss) to jedne z najbardziej zaawansowanych technicznie kolumn w swoim przedziale cenowym, a także daleko poza nim.

Plecy obu kolumn różnią się od siebie, choć obie zaopatrzono w aluminiowe, ładnie wyprofilowane radiatory. Lewa ma gniazdo zasilania, wejście sygnału (RJ-45) przekazywanego przez kolumnę prawą oraz regulację balansu w postaci miniaturowego potencjometru. Na górnej ściance prawej kolumny znajdziemy dotykowy panel sterowania. Jest estetyczny i działa bardzo sprawnie. To właśnie prawy głośnik kryje w sobie centrum dowodzenia. Znajdziemy tu wejścia: USB, optyczne, LAN (RJ-45) oraz parę analogowych RCA (L/R). Poniżej znajduje się czteropozycyjna regulacja położenia kolumn (Desk/Stand/Wall/Free Space) oraz przycisk reset. Wyjścia są dwa: cyfrowe do lewej kolumny oraz subwooferowe (RCA). Za pośrednictwem wejścia USB KEF-y przyjmują 24-bitowe sygnały PCM 192 kHz. Dostępna jest również łączność po Wi-Fi (2,4/5 GHz, a także Bluetooth 4.0 z aptX dla posiadaczy sprzętu przenośnego.

Prawa kolumna zawiera całą elektronikę. Miejsca na nią jest niewiele, więc inżynierowie musieli się mocno nagimnastykować, by, nie tracąc cennej objętości, stworzyć układ, który podoła zadaniu. Na płytkę wzmacniacza przeznaczono kilka centymetrów wzdłuż całych pleców kolumny. Tylna ścianka z wersji pasywnej powędrowała głębiej do środka. Układ ma postać dużej płytki SMD (zajmującej niemal cały tył obudowy) i dosłownie „na styk” wypełnia całą dostępną przestrzeń, którą zamyka aluminiowa płyta z dwoma radiatorami (góra i dół). Do nich dopiero przymocowano ozdobny radiator stanowiący plecy kolumn. Końcówki mocy są oczywiście cztery – po jednej dla każdego głośnika. Moc znamionowa wynosi 200 W dla sekcji nisko-średniotonowej i 30 W dla tweetera. Pierwszy ze wzmacniaczy pracuje w klasie D, drugi – i to jest niewątpliwa ciekawostka – w klasie AB. Tak zdaniem KEF-a, jest po prostu lepiej.

Wielu audiofilów postrzega głośniki aktywne poprzez pryzmat zmiany położenia i liczby wzmacniaczy, a także tego, że przewody głośnikowe zastępujemy interkonektami. To akurat najmniej istotne. Najistotniejszą różnicą przemawiającą na korzyść konstrukcji aktywnych jest eliminacja z natury mocno niedoskonałych filtrów pasywnych, które czynią zestawy głośnikowe niespójnymi czasowo, wprowadzając przy okazji ograniczenia w zakresie stromości zboczy. Analogowe filtry aktywne są dużo dokładniejsze, ponadto nie pogarszają tłumienia głośników (brak szeregowych cewek). Filtry cyfrowe oparte na obróbce DSP zapewniają jeszcze większe możliwości, dodatkowo ograniczając zniekształcenia fazowe, a ponadto umożliwiając skuteczną korekcję EQ (np. różne ustawienia charakterystyki niskotonowej, jak właśnie w przypadku LS50W). Są to rzeczy, których w pasywnym zestawie głośnikowym w ogóle nie da się zrobić.

 

KEF LS50W 6 otwarte

Po zdjęciu tylnej ścianki ukazuje się taki oto widok wzmacniacza i niebanalnego portu BR zintegrowanego z aluminiowymi plecami.

 

Oczywiście, za to wszystko trzeba zapłacić pewną cenę: nie tylko w rozumieniu dosłownym (tu około 5 tys. zł), lecz także w postaci:

  • ograniczenia objętości czynnej akustycznie (tej do dyspozycji woofera);
  • ryzyka pojawienia się efektów mikrofonowania w obrębie ciasno upakowanej elektroniki zamkniętej w małej, narażonej na wibracje obudowie (nawet jeśli jest zamknięta we własnej subobudowie);
  • konieczności cyfryzacji analogowych
  • sygnałów wejściowych;
  • braku możliwości kształtowania brzmienia poprzez dobór wzmacniacza czy źródła.

Ostatni punkt oznacza, że kupując aktywne, scyfryzowane zestawy głośnikowe – takie jak LS50W –  nabywamy w zasadzie cały lub prawie cały system hi-fi. Jedynie dysk NAS, napęd CD, odtwarzacz DVD, streamer lub aktywny subwoofer, tudzież gramofon, mogą być tymi elementami, które zechcemy dodać od razu lub nieco później. Jednak już na początku – nawet bez tych urządzeń – za pośrednictwem LS50W można odtwarzać muzykę. Wystarczy konto na TiDAL-u.


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją