Wydrukuj tę stronę

Gramofon Rega RP10 + wkładka Apheta 2

Sie 01, 2015

Na jakimś etapie winylowej przygody wielu z nas posiadało albo gramofon Regi, albo choć jedno z jego ramion (czasem modyfikowane przez inną firmę). Czy nowy szczytowy model tej marki może być gramofonem docelowym dla wymagającego audiofila? Sprawdzamy.

Dystrybutor: this.pl Audio, www.this.pl 
Cena: gramofon + wkładka 3798 GPB (osobno 2998+998GBP)
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Marek Dyba | Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Mistrz rytmu

 Rega-RP10-aaa

Rega od lat kojarzy się z niedrogimi i średnio drogimi, acz oferującymi wysoką jakość brzmienia, rozwiązaniami dla miłośników analogu, choć nie tylko dla nich, bo oferta obejmuje również elektronikę i kolumny. Pierwszy produkt Regi powstał w 1973 roku, a jedno z najpopularniejszych ramion gramofonowych, wykorzystywanych także przez wielu innych producentów gramofonów, RB300, dziesięć lat później. Śledząc ponad 40-letnią historię marki, nie da się nie zauważyć jej ciągłego rozwoju, poszukiwań nowych rozwiązań, nowych materiałów, ewolucji pomysłów na to, jak w rozsądnej cenie zaoferować klientom brzmienie wysokiej klasy. Nie jestem pewnie jedyną osobą, którą całkowicie zaskoczył model RP8 o zupełnie odmiennej, zgodnie z nazewnictwem producenta, szkieletowej budowie. Testowana Rega RP10 to rozwinięcie tej samej idei, połączenia prostoty oraz zaawansowanych rozwiązań i materiałów, niskiej wagi a także wyjątkowej sztywności plinty, ceramicznego talerza i zupełnie nowego ramienia RB2000. Wcześniejszego modelu nie miałem okazji posłuchać, więc RP10 pozostawało dla mnie (brzmieniowo) całkowitą tajemnicą. Ale podobnie jak wiele osób, zadawałem sobie pytanie – czy tak niepozorna (w sensie wielkości i wagi, bo za oko i owszem, łapie!), na pierwszy rzut oka, konstrukcja, może faktycznie oferować brzmienie wysokiej klasy? W czasach gdy wielu producentów tworzy ważące po kilkadziesiąt kilogramów, piętrowe monstra, do przenoszenia których są potrzebne cztery osoby, Rega oferuje niewielki, lekki jak piórko topowy model  – w cenie, jak na sugerowane high-endowe brzmienie, bardzo przystępnej. Czy inżynierom Regi udało się zatem dokonać niemal niemożliwego, czy może to tylko chwyt marketingowy? Pozostało posłuchać i ocenić.


Budowa

Producent określa swój nowy gramofon mianem konstrukcji szkieletowej. Faktycznie jest to bardzo lekka, niewielka konstrukcja, i gdyby nie zewnętrzna część plinty, wyglądałaby jak szkielet gramofonu, który dopiero ma zostać obudowany. Plinta jest bowiem dwuczęściowa. Wewnętrzna część w kształcie przypominającym nieco motyla, na dodatek z kilkoma wycięciami, została wykonana z ultralekkiej pianki poliolefinowej umieszczonej między dwiema warstwami żywicy fenolowej. Plinta jest dzięki temu bardzo lekka (około 7 razy lżejsza niż w modelu RP3!) i wyjątkowo sztywna – również dzięki dodatkowemu usztywnieniu „podwójną klamrą”, łączącą ramię gramofonowe z piastą łożyska talerza napędowego.

Rega-RP10-chassis

By maksymalnie zredukować rezonanse, element ten wykonano z dwóch materiałów: górną część z magnezu, a dolną z fenolu – dwóch najlżejszych i najsztywniejszych z dostępnych materiałów, z których każdy implikuje inną częstotliwość rezonansową. Drugim elementem plinty jest zewnętrzna rama nadająca gramofonowi tradycyjny, prostokątny kształt, co umożliwia zastosowanie (dołączonej w zestawie) akrylowej pokrywy. Jedyne punkty styczne między zewnętrzną ramą a wewnętrzną częścią plinty występują w trzech stopach, na których spoczywa plinta. Co ciekawe, można w ogóle nie używać zewnętrznej ramy. Na jednym końcu wspomnianej wcześniej „podwójnej klamry” (jak to nazywa Rega) umieszczono precyzyjne łożysko talerza, na nim osadzono wykonywany na obrabiarkach CNC aluminiowy subtalerz, na który jest nakładany właściwy ceramiczny talerz. W tym ostatnim większość masy skoncentrowano blisko zewnętrznej krawędzi  – po to, by maksymalnie zwiększyć moment bezwładności (symulując w ten sposób większą, jednolicie rozłożoną, masę talerza).

Nisko-wibracyjny silnik synchroniczny jest zamontowany w wewnętrznej części plinty, blisko głównego łożyska, co niejako zmusiło producenta, by zadbał o jak najlepszą izolację drgań. Umożliwiło to wykorzystanie bardzo krótkich pasków napędowych (dwóch o okrągłym przekroju), które przenoszą napęd na subtalerz. Silnik jest napędzany zaawansowanym zewnętrznym zasilaczem RP10-PSU, z wbudowanym stabilizatorem  prądu zasilającego, umożliwiającym także wybór prędkości obrotowej (33 1/3 i 45 obrotów na minutę) za pomocą przycisków. Rega chwali się, iż każdy silnik jest ręcznie dostrajany do konkretnego zasilacza celem minimalizacji wibracji i zapewnienia optymalnej pracy tego pierwszego.
Na drugim końcu „podwójnej klamry” umieszczono nowe ramię, oznaczone symbolem RB2000, będące rozwinięciem wcześniejszego modelu RB1000. Struktura całego ramienia została zaprojektowana tak, aby zmniejszyć do minimum mechaniczne połączenia poprzez wykorzystanie w krytycznych obszarach sztywniejszych materiałów. Spasowanie poszczególnych elementów jest wykonywane z tak wielką precyzją, że żadne elementy nie są klejone. Dla realizacji filozofii projektu gramofonu RP10 zaprojektowano zupełnie nowy, precyzyjny zespół łożyskowania pionowego o małej masie. Ramię, podobnie jak inne z serii RB, ma charakterystyczną budowę – główka i rurka ramienia oraz obudowa łożyska stanowią całość wykonaną z aluminium. Na potrzeby RB2000 przeprojektowano ją celem uzyskania lepszej redystrybucji masy oraz jeszcze większej redukcji naprężeń i rezonansów. Każda sztuka jest drobiazgowo ręcznie szlifowana tak, by zachować tylko absolutnie niezbędną masę. Ta zaawansowana konstrukcja rurki zwiększa sztywność całego układu przy jednoczesnym zmniejszeniu nacisku na łożyska.

Rega-RP10-detal

Gramofon wyposażono w solidne kable zakończone od strony phonostage'a wtykami RCA. Gramofon do testu otrzymaliśmy z najnowszą wkładką typu MC Regi. Model Apheta 2 jest rozwinięciem pierwszej wersji tej wkładki. W przeciwieństwie do innych wkładek typu MC, w Aphecie Rega nie stosuje się stalowego zawieszenia (uznając za niekorzystny rezonans własny takiego rozwiązania, występujący między 8–12 kHz), ani gumowego/piankowego tłumienia (bo z czasem się zużywa). Obudowa wkładki stanowi więc jedną całość wykonaną z anodyzowanego aluminium i, podobnie jak sam gramofon, ma formę, którą można by nazwać szkieletową. Dlatego też zaprojektowano osłonkę z przezroczystego materiału, umożliwiającą mocowanie wkładki w ramieniu, bez ryzyka uszkodzenia wewnętrznego okablowania. Cewkę ręcznie nawinięto na dwukrotnie mniejszy (niż w pierwszej wersji) krzyż wykonany z żelaza, co pozwoliło zmniejszyć masę wkładki. Zastosowano w niej silny magnes neodymowy oraz igłę ze szlifem „Vital”.

 


Brzmienie

Po wypakowaniu RP10, obejrzeniu z każdej strony, ręcznym opuszczeniu wysoko uniesionych brwi (co to są brwi?) na swoje miejsce, ustawieniu gramofonu na stoliku, sprawdzeniu poprawności fabrycznego ustawienia wkładki, ustawieniu nacisku igły i anty-skatingu, jakoś podświadomie sięgnąłem po płytę Rebekki Pidgeon (w przeciwieństwie do odsłuchów gramofonów ciężkich, gdzie zwykle zaczynam raczej od AC/DC, czy Metalliki).  Otwarty umysł otwartym umysłem, ale będąc ciągle w szoku związanym z oryginalnością konstrukcji, a przede wszystkim ze znikomą masą gramofonu, odruchowo sięgnąłem po tak właśnie, „lżejszy" repertuar. Rebecca zabrzmiała pięknie – namacalny, pełny emocji głos, z delikatnie podkreślonymi sybilantami przykuwał uwagę od pierwszej do ostatniej nuty. Płynne, gładkie, otwarte, pełne powietrza brzmienie towarzyszącego zespołu doskonale komponowało się z prowadzącym wokalem. Następnie na talerzu wylądował stary krążek Dire Straits („Communique") w japońskim wydaniu. Rega od początku popisywała się znakomitym pace & rhythm – charakterystyczna gitara basowa niezwykle punktualnie prowadziła rytm każdego kawałka, napędzała ich tempo bez zbędnego przeciągania poszczególnych dźwięków, bez wyciągania ich na pierwszy plan, ale jednocześnie nie było wątpliwości, że to właśnie one wyznaczają puls każdego nagrania. Także perkusja prezentowała się w bardzo rytmiczny, zwarty sposób – może nie tak dociążony jak przypadku choćby mojego własnego gramofonu, ale sprężystość, szybkość i znakomity timing niskich tonów kazały mi natychmiast zapomnieć o jakichkolwiek zastrzeżeniach. Chcąc zmienić klimat, położyłem na talerzu genialny występ Jarreta z Kolonii. Rega pięknie odtworzyła klimat tego koncertu. Improwizacje Keitha wciągnęły mnie natychmiast, czarując zmiennym rytmem, huśtawką nastrojów, oraz bardzo przekonującym brzmieniem dużego, mającego realne trzy wymiary fortepianu. Na płycie świetnie została uchwycona akustyka sali, a i RP10 oddał wszystko wzorcowo – wrażenie uczestnictwa w koncercie na dużej sali, w otoczeniu wielu osób, było nieodparte. W tym nagraniu zwróciłem także uwagę na dźwięczność prezentacji – każde uderzenie palca w klawiaturę wydobywało wibrujący, barwny, soczysty dźwięk, a świetnie słyszalne pomruki czy praca nóg artysty pogłębiały jeszcze bardziej wrażenie realności rozgrywającego się przede mną fantastycznego spektaklu muzycznego. Także i trudniejsze zadanie w postaci Chicagowskiej Orkiestry Symfonicznej pod Reinerem, grającej gorącą hiszpańską muzykę, nie było dla RP10 trudnym wyzwaniem. Rega zagrała tę dużą, żywiołową muzykę swobodnie, przejrzyście, czysto, z rozmachem, a i dynamika orkiestry robiła wrażenie. Tu także były momenty, kiedy prosiło się o nieco więcej dociążenia na dole pasma, ale wspominany już wcześniej znakomity timing, świetne różnicowanie i konturowość dołu pasma robiły swoje, przesuwając nieco akcenty muzyczne, ale tworząc wcale nie mniej imponujące widowisko muzyczne, niż wiele innych, także sporo droższych, gramofonów. Rega robiła wrażenie dynamiką nie tylko w skali makro, ale także i mikro, doskonale oddawała i te wielkie, i te drobne skoki dynamiki, nie gubiła się nawet przy najbardziej szalonych zmianach tempa. Płynne, spójne granie ze swobodą godną topowych konkurentów to cechy charakterystyczne tego gramofonu.

Rega-RP10-wkadka

Na koniec sesji odsłuchowej zostawiłem sobie Dead Can Dance wydane przez Mobile Fidelity. Choć się tego nie spodziewałem, było to jedno z najbardziej spektakularnych odtworzeń tej płyty (właściwie dwóch – „Spiritchaser" i „Into the Labyrinth”), jakie do tej pory słyszałem. Nie spodziewałem się, bo na płytach tego duetu pełno jest mocnego, niskiego, elektronicznego basu. Po raz kolejny jednak rewelacyjny timing RP10, konturowość i szybkość basu zrobiły swoje. Dodajmy do tego ową cudowną dźwięczność góry pasma, gładkość i nasycenie środka oraz umiejętność złożeniach tych wszystkich elementów razem tak, że nie miałem wyjścia i każdego dnia odsłuchów obie płyty DCD musiały zabrzmieć choć raz.


Galeria


Naszym zdaniem

Rega-RP10-zzzFilozofia Roya Gandy'ego pozostała niezmienna przez lata. Jego wyborem zawsze były lekkie i maksymalnie sztywne konstrukcje gramofonów. W nowym RP10, wyniósł realizację tejże filozofii na ekstremalny poziom. Grono konstruktorów dzieli się na tych, którzy podzielają poglądy Roya, i na tych, którzy uważają, że gramofon musi być duży i bardzo ciężki. Podobny podział występuje wśród użytkowników. Niezależnie od tego, do której grupy się zaliczacie, warto zachować otwarty umysł i opierać ocenę na własnych odsłuchach, a nie na uprzedzeniach do takich, czy innych rozwiązań. RP10 z wkładką Apheta 2 to gramofon z wysokiej półki – znacznie wyższej niż wskazuje na to jego cena.  Gra czysto, z rozmachem, świetnie różnicuje nagrania, dzięki czemu zupełnie inaczej brzmią te sprzed kilkudziesięciu lat, a inaczej te nagrywane współcześnie. Wkładka Apheta 2, choć jej cena nie robi wielkiego wrażenia na „zatwardziałych”, przyzwyczajonych do kosmicznych cen winylolubach, to współpracując z ramieniem RP2000, potrafi wydobyć ogromną liczbę detali z rowków płyty przy niskim własnym szumie przesuwu oraz rzadkiej umiejętności unikania podkreślania trzasków biorących się z zabrudzeń czy delikatnych uszkodzeń płyty.

Równie dobrze słuchało mi się nagranego na żywo akustycznego jazzu, bluesowo-rockowych szaleństw Muddy Watersa ze Stonesami czy ciężkiej, elektronicznej muzyki Dead Can Dance. Tak, zdarzało się Redze delikatnie podkreślić sybilanty tam, gdzie one na płycie występowały. Tak, znam gramofony, które bardziej dociążają dół pasma. Niewiele natomiast jest takich, które oferują tak genialny timing, tak doskonale prowadzą tempo i rytm, grają tak gładko i spójnie, z równie otwartą i dźwięczną górą pasma. A już na pewno nie za takie pieniądze! Dodajmy do tego konstrukcję, która swą oryginalnością przyciągnie wzrok zarówno kompletnych laików, jak i znawców tematu – i Rega RP10 staje się jedną z najatrakcyjniejszych propozycji na rynku. Nie tylko w swoim przedziale cenowym, ale i wśród gramofonów dwa razy droższych. Rekomendacja!

System odsłuchowy

Pomieszczenie: 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio
Wzmacniacze: ArtAudio Symphony II, Modwright KWA100SE, słuchawkowe Questyle CMA800R, Schiit Audio LYR
Przedwzmacniacz: Modwright LS100
Kolumny: Bastianis Matterhorn, Amphion Argon 7L; słuchawki: Audeze LCD3, FAD Pandora Hope VI
Gramofon odniesienia: TransFi Salvation, ramię TransFi Tomahawk, wkładki Koetsu Black i AT 33PTG; Przedwzmacniacze phono: ESELabs Nibiru, iFi Audio iPhono
Kable sygnałowe: LessLoss Anchorwave, Antipodes Cables Komako; cyfrowe: Audiomica, Audioquest (USB)
Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
Zasilanie: dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, listwy: Furutech TP-609e i Gigawatt PF2 mk2, kable sieciowe LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech

 

Oceń ten artykuł
(3 głosów)