Dystrybutor: Delta-Audio, www.delta-audio.pl |
Tekst: Marek Dyba | Zdjęcia: AV |
|
|
Gold Note Giglio - Gramofon
TEST
Część z Państwa pamięta być może firmę Maurizio Atteriniego sprzed kilku lat, gdy była już obecna na polskim rynku. Gold Note może brzmieć znajomo, bo wcześniej ta sama firma używała marek Blue Note, Golden Note i Blacknote. Każda z nich została stworzona dla różnego rodzaju urządzeń audio, co miało pewne uzasadnienie. Obecna sytuacja z jedną nazwą i wspólnym logiem dla całej oferty jest jednak zdecydowanie czytelniejsza dla potencjalnych klientów.
Podobnie jak kilka lat temu, ważną pozycję w ofercie stanowią komponenty służące do odtwarzania płyt winylowych – gramofony, ramiona, wkładki czy przedwzmacniacze phono. Do testu otrzymaliśmy gramofon Giglio, a do kompletu wkładkę typu MC Donatello Gold.
Giglio za sprawą oryginalnego dizajnu przynależy do jednej rodziny gramofonów z modelami Mediterraneo oraz Pianosa, zajmując środkowe miejsce w tej „serii”. Wszystkie wyróżniają się oryginalną plintą, której główny, wyprofilowany, dolny element wykonano z drewna, górny – to akrylowa płyta, a między nimi znalazł się stalowy insert. Całość stoi na trzech solidnych aluminiowych stożkach i jest wyposażona, co dziś (poza tanimi gramofonami) nie jest zbyt częste, w akrylową pokrywę. Ten relatywnie nieduży gramofon prezentuje się bardzo elegancko i... „po włosku”. A jak gra?
Budowa
Jak wspomniałem, plinta gramofonu ma budowę warstwową. Dolną warstwę tworzy lite sezonowane drewno orzechowe (w czarnej i białej wersji gramofonu jest to mdf). Kształt tego elementu przypomina pagórki i doliny – jest inspirowany pięknym krajobrazem Toskanii. Z jednej strony w dużym stopniu nadaje gramofonowi oryginalności, z drugiej – ma uzasadnienie techniczne: zapewnia mniejszą podatność chassis na rezonanse. Drugą warstwę stanowi 3-mm grubości płyta stalowa (mająca dociążyć całą konstrukcję). Wreszcie trzecia zewnętrzna warstwa to akryl o grubości 20 mm – w jej środku umieszczono elektronikę.
Silnik jest schowany w chassis, rolkę napędową wykonano z aluminium.
Całość tworzy sztywną, dość ciężką, stosunkowo odporną na wibracje (acz nie tak jak gramofony odprzęgnięte) strukturę ustawioną na trzech solidnych, dość wysokich, metalowych, regulowanych stożkach. To właśnie spora wysokość tych ostatnich pozwala użytkownikowi podziwiać oryginalny kształt spodniej strony plinty. Atutem urządzenia jest pokrywa z pleksi; niestety nie da się jej zdjąć poprzez zwykłe ściągnięcie z zawiasów, trzeba je najpierw odkręcić, co jest niewygodne.
Obudowę głównego łożyska gramofonu wykonano z polerowanego brązu, znajdująca się w środku chromowana stalowa kulka pracuje na mosiężnej bieżni, a długi na 8 cm szpindel wykonano z utwardzanej stali węglowej. By założyć talerz, trzeba odkręcić końcówkę szpindla, a następnie wykorzystać ją do dokręcenia talerza. Taki sposób montażu gwarantuje również zachowanie optymalnej, zdaniem producenta, odległości między talerzem a plintą (3 mm).
Firmowe ramię Gold Note B 5.1 jest seryjnym wyposażeniem gramofonu.
Talerz o grubości 23 mm i masie 2,4 kg wykonano z polimeru na bazie poliacetalu (POM) – Sustarinu. W zestawie znajduje się dość gruba żelowa mata oraz średniej wielkości, niezbyt ciężki (208 g) aluminiowy docisk bez gwintu. Moment obrotowy ze szwajcarskiego 12-woltowego silnika synchronicznego rodem z modelu Mediterraneo przekazuje gumowy pasek o okrągłym przekroju. Zastosowany mikrokontroler wykorzystuje technikę modulacji PWM do pełnej regeneracji prądu przemiennego, co zapewnia dużą stabilność obrotów, bez względu na jakość zasilania. Ponadto kształt rolki napędowej został zoptymalizowany, by zminimalizować drżenie i kołysanie dźwięku oraz poziom szumów. Oczywiście, przełączenie prędkości obrotowej jest elektroniczne (33 1/3 lub 45 obr./min) za pomocą przycisków umieszczonych w przednim lewym rogu akrylowej płyty. Umożliwiają one również regulację i zapamiętanie nowych ustawień obrotów.
Donatello Gold to mniej więcej środek oferty wkładek Gold Note. To niskopoziomowy przetwornik MC (0,5 mv). Obudowa jest wykonana z duraluminium, wspornik – z aluminium, igła ma szlif mikroeliptyczny.
Gramofon jest fabrycznie wyposażony w 9-calowe ramię Gold Note B 5.1 o długości efektywnej 242 mm. To ramię z zawieszeniem kardanowym, wykorzystujące precyzyjne łożyska niemieckiej firmy GRW. Rurka ramienia jest aluminiowa. Zakończono ją zintegrowanym płaskim elementem pełniącym funkcję główki, z dwoma podłużnymi otworami do montażu wkładki oraz uchwytem do podnoszenia ramienia. Ramię ze standardową przeciwwagą akceptuje wkładki o masie do 15 g (opcjonalne przeciwwagi są dostępne). Rozwiązanie anty-skatingu jest klasyczne – ciężarek zawieszony na żyłce. Możliwa jest oczywiście regulacja siły nacisku igły, wysokości ramienia (VTA) oraz azymutu. Ramię okablowano miedzianymi drucikami Hyper Litz o przekroju 36AWG. Wyprowadzenie sygnału odbywa się za pośrednictwem gniazda DIN umieszczonego w spodzie plinty (w zestawie znajduje się stosowny interkonekt zakończony wtykami RCA).
Na potrzeby testu była w ramieniu zamontowana firmowa wkładka MC Donatello Gold (4090 zł). Zapewnia ona sygnał na poziomie 0,5 mV. W zestawie dołączono prosty szablon do ustawiania wkładki i ramienia.
Brzmienie
Giglio to sztywno zawieszony gramofon o umiarkowanej masie, należy więc zadbać o dobrą izolację od drgań. U mnie stanął na „drewnianej” (Wood) platformie Franc Audio Accessories, wyposażonej w firmowe nóżki ceramiczne, a tę umieściłem na stoliku Base VI.
Od pierwszego albumu brzmienie Giglio „zgadzało się” z jego wyglądem i włoskim pochodzeniem. Było bowiem ciepłe, nasycone, wręcz gęste, ale też pełne życia i blasku. Ten zestaw cech pokazuje wyraźnie, że prezentacja opiera się (co jest prawdą również dla niemal każdej muzyki) przede wszystkim na średnicy. Rzecz nie tyle w przesadnej ekspozycji tej części pasma czy wypychaniu jej na siłę do przodu, ile w wyraźnym zaznaczeniu, że to właśnie tu znajduje się większość informacji, niemal niezależnie od rodzaju słuchanej muzyki. To średnica jest najbardziej rozdzielcza i najlepiej różnicowana – zarówno w zakresie barwy, jak i dynamiki – i to przede wszystkim ona przyciąga uwagę słuchacza. Nic więc dziwnego, że poza najbardziej krytyczną częścią odsłuchów, w czasie której dokonywałem w pełni świadomych wyborów dobrze znanych krążków z różnych gatunków muzycznych, mimowolnie sięgałem przede wszystkim po nagrania akustyczne i wokalne. One bowiem brzmią na Giglio chwilami wręcz magicznie. Weźmy choćby album „The Raven” Rebecci Pidgeon albo „The Best of Eva Cassidy”, a nawet „oklepany” na wszystkich wystawach „Companion” Patricii Barber. Każdy z tych głosów jest zupełnie inny. Różnice w barwie, sposobie śpiewania, sybilantach zostały oddane bezbłędnie. Każdy z głosów, nawet Evy Cassidy, został pokazany w mocny, namacalny sposób. Postaci wokalistek były duże, trójwymiarowe, dobrze wypełnione, ale obrysowane raczej grubą kreską i ustawione przed towarzyszącymi zespołami. Z jednej strony tworzyło to wrażenie bliskości, z drugiej – wcale nie miałem wrażenia wypychania pierwszego planu przed linię kolumn. Faktem natomiast jest, że to właśnie wydarzenia z przodu sceny były w centrum uwagi, a wszystko, co dalej, wtórowało niejako wydarzeniom na pierwszym planie.
Obudowa głównego łożyska została wykonana z brązu.
Krążki z nieco „żywszą” muzyką Etty James i Janis Joplin pokazały, jak dobrze włoski gramofon operuje emocjami, jak udanie oddaje niezwykłą ekspresję i żywiołowość tych artystek. Potrafi też pokazać trochę pazura – gdy Etta, Janis albo – z innej beczki – Steven Tylor włączali najwyższy bieg, z którym tańsze gramofony często nie do końca sobie radzą, nie potrafiąc zagrać takiego „wydzierania się” odpowiednio czysto, Gold Note spisał się bez zarzutu. Było w tym graniu mnóstwo energii, witalności. Płyty jazzowe, zwłaszcza te z dużym udziałem dęciaków, pokazały natomiast, że mimo wspominanego skupienia na środku pasma, także jego wyższa część brzmi w otwarty, dźwięczny, energetyczny sposób. Kilka albumów w klimatach nowoorleańskiego jazzu, czy nawet klasyka w wykonaniu Milesa, zabrzmiały bardzo interesująco. Z jednej strony w tym graniu było dużo powietrza, z drugiej – dźwięk okreśłiłbym jako mocno dociążony i nasycony, dźwięczny, ale nigdy nie zbyt ostry czy zbyt jasny. Ta ostatnia cecha sprawdzała się również przy nieco słabszych realizacjach, np. w przypadku wydanego w naszym kraju przed wieloma laty albumu „C.O.C.X” Tomasza Stańki. Giglio bardzo dobrze oddał kwintesencję tej muzyki, piękną barwę trąbki i pokazał zaskakująco wiele detali zapisanych w rowkach płyty, nieco głębiej chowając niedoskonałości techniczne nagrania i wydania.
Skupiłem się na średnicy, bo jest ona najmocniejszą stroną testowanego gramofonu. Nie oznacza to jednakże, że skraje pasma są zaniedbane. Napisałem już kilka słów o tonach wysokich, które – ujmując rzecz krótko – należą bardziej do rodzaju „złotych” niż „srebrnych”, czyli są nieco cieplejsze, mocniej dociążone, ale trzeba jednocześnie zaznaczyć, że jest tu dużo detali i powietrza. Oczywiście spore znaczenie będzie miała wkładka – bardziej neutralnie grająca niż (lekko ciepły, dociążony) Donatello Gold da nieco inne rezultaty w tym zakresie, ale sprawi też, że użytkownik będzie raczej sięgał po te lepsze wydania ze swojej winylowej kolekcji, bo tych nieco gorszych nie będzie się dało słuchać z tak wielką przyjemnością.
Polimerowy, dobrze tłumiący drgania talerz pokrywa żelowa mata. Prócz warstwowego, drewniano-stalowo-akrylowego chassis to główna bariera dla drgań pochodzących z podłoża i powietrza.
Dół pasma w pewnym sensie jest lustrzanym odbiciem góry – bas potrafi zejść nisko, zabrzmieć potężnie, ale nie jest przesadnie konturowy, choć jakoś mocno zaokrąglonym bym go nie nazwał. Tak podane skraje pasma i owa mocna, dobrze różnicowana średnica sprawiają, że bardzo dobrze słucha się na tym gramofonie rocka i muzyki elektronicznej. Przykładem tej ostatniej jest często słuchana przeze mnie zremasterowana przez samego Marka Bilińskiego płyta z jego największymi hitami. Jest tam sporo mocnego, niskiego elektronicznego basu, trochę ciekawych efektów przestrzennych i wszystko to Giglio oddał ponadprzeciętnie dobrze. Na wydanym nie tak dawno przez MoFi (na dwóch krążkach na 45 obr./min) „Brothers In Arms” włoski gramofon pokazał, że potrafi pewnie prowadzić rytm, zagrać energetycznie, mocno, a jednocześnie jednak dość czysto. A i na dynamikę, zwłaszcza tę w skali makro, nie można narzekać.
Galeria
- Gramofon Gold Note Giglio Gramofon Gold Note Giglio
- Widok z góry Widok z góry
- Spód Chassis Spód Chassis
- Profil Profil
- Detale obudowy Detale obudowy
- Donatello Donatello
- Ramię Ramię
- Mata Mata
- Rolka napędu Rolka napędu
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://www.avtest.pl/zrodla-analogowe/item/837-gold-note-giglio#sigProGalleria12e2c66423
Naszym zdaniem
Piękny, a jednocześnie skromny w wyrazie gramofon o brzmieniu, które najprościej można określić jako piękne, naturalne i emocjonalnie angażujące. Opiera się ono na gęstości, nasyceniu, gładkości, z lekko zaokrąglonymi, ale dość mocnymi skrajami pasma. I choć średnica „gra tu pierwsze skrzypce”, a uwaga słuchacza mimowolnie skupia się na pierwszym planie, to nie tylko nagrania wokalne i akustyczne brzmią świetnie. Przy rocku i elektronice przydaje się pewne prowadzenie rytmu, mocny, mięsisty bas i delikatnie wygładzona góra pasma, która odsuwa na dalszy plan ewentualne słabości będące częstą „dolegliwością” takich nagrań. To gramofon bardziej dla melomanów niż wiecznych poszukiwaczy doskonałego dźwięku. Ci pierwsi wsiąkną w świat pięknej, kolorowej, pełnej emocji muzyki, zaś ci drudzy będą marudzić, że nie jest to idealnie neutralne granie. Jedni i drudzy będą mieli swoje racje, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że twórcom tego gramofonu zależało na trafieniu w gusta tej pierwszej grupy – i trzeba przyznać, że wyszło im to bardzo dobrze.
System odsłuchowy:
Pomieszczenie: 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio i AudioForm
Wzmacniacz: Modwright KWA100SE
Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1 (liniowy), Grandinote Celio mk IV (gramofonowy)
Kolumny: Ubiq Audio Model One Duelund Edition
Kable sygnałowe: Hijiri Million
Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
Zasilanie: dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, listwy: ISOL-8 Integra, kable sieciowe LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech