Wydrukuj tę stronę

Przetwornik USB Ayre QB-9 DSD

Paź 20, 2014

Mija pięć lat, odkąd firma Ayre wprowadziła na rynek swój pierwszy USB-DAC. Od tego czasu przeszedł on dwie istotne modernizacje, wzbogacające go o odczyt materiału PCM 192 kHz, a teraz – także DSD. Dzięki tej drugiej QB-9 jest urządzeniem znacznie lepszym od pierwowzoru.

Dystrybutor: Fast, www.audiofast.pl
Cena (za parę)
: 14 650 zł
Dostępne wykończenia: czarne, srebrne

Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Ekstensywny upgrade

Ayre-QB-9dsd

W 2009 roku przetworniki c/a USB, pomijając konstrukcje Gordona Rankina (Wavelenght Audio), były absolutną nowością na rynku źródeł cyfrowych, szczególnie tych high-endowych. Ayre należy do pierwszych producentów, którzy zdecydowali się licencjonować asynchroniczny transfer sygnału poprzez USB właśnie Wavelenght Audio. Technikę tę zastosowano, z dobrym skutkiem, w pierwotnej wersji przetwornika QB-9, który recenzowaliśmy na naszych łamach (artykuł dostępny na naszej stronie av.com.pl).

Pierwsza wersja QB-9 miała ograniczenie w próbkowaniu sygnału PCM do 96 kHz. Pierwszy upgrade hardware’owy usunął ten limit, dając możliwość odczytu plików PCM 24/192. Niedługo potem zrobiło się głośno o DSD. Wobec presji rynku, Charles Hansen zdecydował się wprowadzić i ten upgrade (dokonując przy okazji wielu ważnych ulepszeń), choć sam pozostaje sceptyczny wobec wynalazku Philipsa i Sony. Polecam zapoznanie się z artykułem jego autorstwa „DSD vs PCM” na stronie www.ayre.com. Hansen rzeczowo przedstawia wątpliwości natury technicznej związane z tym formatem. Daje również możliwość samodzielnego porównania obydwu formatów, udostępniając fragmenty zgranych płyt winylowych do postaci DSD i 24-bitowego PCM-u. Dlaczego tak? Ponieważ to, że dany album jest wydany w formacie DSD, wcale nie oznacza, że został w nim nagrany, a nawet jeśli tak było, to na etapie miksowania i masteringu musiał być transkodowany do formatu PCM. Nagrania „direct do SACD” są rzadko spotykane, a jeśli już są, to można je porównać z wersją CD, co nie daje odpowiedzi na pytanie: Co jest lepsze – DSD czy PCM?

System odsłuchowy:

  • KOMPUTERY: Apple iMac 27” (mid 2011, Intel Core i5 3,1 GHz, 12 GB RAM, SSD 500 GB + HDD 1 TB), Apple MacBook Air MD231 (mid 2012), SSD 128 GB, Intel Core i5 1,8 GHz, 4 GB RAM)
  • WZMACNIACZE: Conrad-Johnson ET2 / Audionet AMPI V2, Accuphase E-600
  • KOLUMNY GŁOŚNIKOWE: Zoller Temptation 2000, ATC SCM7 (2013)
  • KABLE GŁOŚNIKOWE: Equilibrium Equilight / SunRay
  • ZASILANIE: listwa Furutech f-TP615E, kable sieciowe Furutech FP-614Ag/G, Equilibrium
  • AKCESORIA: stoliki Rogoz Audio 4PBS/BBS, StandART STO

Budowa

Z zewnątrz nic się nie zmieniło. QB-9 nadal jest małym, niepozornie wyglądającym urządzeniem zamkniętym w obudowie zrobionej z niezbyt grubych aluminiowych blach. Osobliwością tego modelu jest brak jakichkolwiek innych wejść cyfrowych, nie można ich dostać nawet za dopłatą. Z jednej strony szkoda, bo do QB-9 nie podłączymy niczego poza komputerem –  a taką możliwość dają rywale – z drugiej jednak wiadomo, że ta decyzja była podyktowana chęcią minimalizacji kosztów. Poza tym, jak twierdzi PS Audio, każde dodatkowe wejście cyfrowe (typ) to potencjalna degradacja brzmienia.

QB-9 jest zatem minimalistycznym DAK-iem, pozbawionym pilota (właściwie nie wiadomo, do czego miałby się przydać – może jedynie do zdalnego włączania urządzenia?), jak również wszelkich regulacji dźwięku. Z jednym wyjątkiem – możliwością przełączania algorytmu filtracji cyfrowej. Mikroprzełącznik na tylnym panelu umożliwia wybór opcji „Listen” lub „Measure”. Pierwsza oznacza lepszą odpowiedź impulsową (większą akuratność fazową), druga – bardziej płaską charakterystykę częstotliwościową. Jedno kosztem drugiego. Zalecaną opcją jest, jak się nietrudno domyślić, ustawienie „Listen”, z którego korzystaliśmy podczas testów.

Jedynym „luksusem” w QB-9 jest ten sam, co dawniej, wyświetlacz fluorescencyjny świecący na niebiesko, a wskazujący zaokrągloną wartość częstotliwości próbkowania (w kHz lub MHz). Przy braku sygnału wejściowego, ale aktywnym połączeniu USB, świecą się trzy poziome kreski, które zamieniają się w zieloną kropkę po odłączeniu kabla USB. Można także, innym mikroprzełącznikiem (DIP-em) ustalić, czy QB-9 ma przechodzić z trybu uśpienia do pełnej gotowości w chwili podłączenia komputera, czy też dopiero z chwilą podania na wejście odpowiedniego sygnału. Wreszcie, w analogiczny sposób, da się wyłączyć wyświetlacz.

Ayre-QB-9dsd-trafo

Warto wspomnieć, że tryb uśpienia utrzymuje elektronikę w stanie „rozgrzania”, o czym świadczy cały czas ciepła obudowa oraz pobór energii elektrycznej, który utrzymuje się na dość wysokim poziomie. QB-9 nie wymaga w związku z tym wygrzewania przed odsłuchem, ale też zachęca do wyjmowania z gniazda kabla zasilającego przy dłuższym nieużywaniu sprzętu.

Wnętrze przetwornika składa się z nowej płyty głównej (tu w wersji v2.1), na której zamontowano cały tor audio i elementy zasilacza, oraz przymocowanego bezpośrednio do spodniej ścianki wysokiej klasy transformatora Mercury Magnetics (produkowanego w Kalifornii) z rdzeniem typu EI.

Płyta główna jest produktem nieprzeciętnie wysokiej jakości. Świadczy o tym precyzja wykonania i prowadzenia ścieżek drukowanych, czystość montażu SMD. Połączenia kablowe zredukowano do absolutnego minimum. Tor sygnałowy też jest bardzo krótki. Wystarczy spojrzeć na odległość, jaką dzieli przetwornik c/a (układ ESS9016S, który zastąpił Burr-Browna DSD1796) od wyjść – nie więcej niż 12 cm. Tory sygnałowe lewego i prawego kanału są idealnie symetryczne. W pobliżu DAC-a znajdują się bardziej precyzyjne,  niż dawniej, oscylatory Crysteka o wyższych częstotliwościach pracy (45,158 i 49,152 MHz). Izolowane optoelektronicznie wejście USB kontroluje układ XMOS SK1220L1. Nowością w stosunku do pierwszej wersji QB-9 jest dedykowane zasilanie portu – napięcie z szyny USB komputera jest ignorowane. Zasilany z oddzielnego stabilizatora 317MG układ FPGA Xilinx Spartan XC3S200A przejął funkcję filtru cyfrowego – realizuje dwa wspomniane algorytmy, z których ten ciekawszy (Listen) jest filtrem typu minimum phase, charakteryzującym się brakiem pra-echa (oscylacji przed impulsem) oraz bardzo krótkim (ok. 2 okresów) post-echem (oscylacjami po impulsie). Ceną, jaką trzeba zapłacić za tę pożądaną odpowiedź czasową (fazową), jest opadająca już powyżej około 10 kHz charakterystyka amplitudowa (częstotliwościowa), co może być – i w zasadzie jest – do stwierdzenia podczas odsłuchu.

Cały tor analogowy (zmieniony w stosunku do poprzedniej wersji) przykryto elastyczną matą tłumiącą, zatem trudno cokolwiek powiedzieć o budowie tej części układu.


Podłączenie

Użytkownicy komputerów Mac z systemami OS 10.6.4 lub nowszymi nie muszą niczego instalować: podłączają kabel USB, wybierają urządzenie wyjściowe i voilla – muzyka gra. W przypadku Windowsa zachodzi, jak zwykle, konieczność instalacji odpowiedniego sterownika.

QB-9DSD umożliwia odsłuch materiału DSD, co w jednym i drugim systemie OS wymusza konieczność użycia odpowiedniego oprogramowania. W przypadku pecetów będzie to np. J.River Media Center 18/19, w przypadku maców można skorzystać z programów Pure Music lub Audirvana Plus. Na obydwu moich komputerach (Mac OS 10.8.5) autodetekcja protokołu transmisji pakietowej (DSD over PCM) nie działała – trzeba było ręcznie wybrać jedną z dwóch opcji DoP.

Jak na razie QB-9DSD nie pozwala na odsłuch materiałów DXD (PCM 352,8 i 384 kHz) oraz DSD128. Prace nad odpowiednim upgradem już zapowiedziano.


Brzmienie

Audiofile niechętnie przyjmują do wiadomości, że przetworniki USB podłączone do komputera z odpowiednim oprogramowaniem bardzo często znacząco przewyższają (brzmieniowo) odtwarzacze CD w zbliżonej cenie. Dotyczy to w szczególności sprzętu średniej klasy, ale i w high-endzie powyższa teza zachowuje ważność. Oczywiście wyjątki od reguły się zdarzają, bardziej jednak dotyczą tych, którzy mają specyficzne upodobania brzmieniowe lub są emocjonalnie związani z posiadanym odtwarzaczem.

QB-9 DSD to jedno z tych urządzeń, których walory brzmieniowe nie sposób podważyć. Weźmy dla przykładu scenę dźwiękową. Obraz stereofoniczny jest tak swobodny, tak „napowietrzony”, jak z żadnego znanego mi DAC-a za zbliżoną kwotę. Uderza przejrzystość sceny, precyzja, z jaką są rysowane wirtualne obrazy przestrzenne. Doskonale oderwane od głośników, zawieszone w szerokiej i głębokiej scenie. W tym zakresie przetwornik Ayre przesuwa w górę poprzeczkę jakościową dla źródeł cyfrowych za mniej niż 20 tys. złotych. Odsłuch muzyki zyskuje dzięki temu bardzo wiele: obojętnie, czy jest to klasyka, jazz, muzyka elektroniczna, czy nawet rock. Nowy QB-9 operuje kapitalną rozdzielczością drobnych detali, niuansów, okruchów przenoszonych ze studia nagraniowego. Nie ma tu jednak żadnej sztucznej ekspozycji, podbicia góry pasma, irytującej na dłuższą metę hiperanalityczności. Dźwięk ma naturalną lekkość, swobodę. Nie pojawia się też choćby śladowe zawoalowanie, stępienie, ocieplenie, jak np. w zbliżonym cenowo przetworniku Auralic Vega. Dla poszukiwaczy prawdy o nagraniach, amerykański DAC jest z pewnością lepszym wyborem.

Mimo znakomitej przejrzystości średniego zakresu, QB-9 DSD nie cierpi na osuszenie czy wychudzenie barw. Te są naturalne, gładkie, realistyczne. Nie mają wprawdzie soczystości i wypełnienia znanych z referencyjnego Meitnera MA-1, ale – zważywszy na dwukrotną różnicę w cenie – absolutnie nie czyniłbym z tego formalnego zarzutu, bo i tak – mając na uwadze cenę „dziewiątki” – realizm barwowy trzeba ocenić bardzo dobrze. Właściwie jedynym zastrzeżeniem, jaki można bezpiecznie sformułować, jest to, że góra pasma wydaje się minimalnie utemperowana. Pamiętam, że tę samą cechę miała oryginalna wersja tego DAC-a i, jak należy przypuszczać, ma ona swe źródło w algorytmie filtracji cyfrowej, która – jak wspomniałem – delikatnie „przycina” najwyższy zakres, począwszy od około 10 kHz. To słychać, ale wcale nie uważam, że to źle – szczególnie biorąc pod uwagę, iż większość kolumn głośnikowych ma mniej lub bardziej podbity zakres wysokotonowy. Wysokie tony są ponadto bardzo czyste i wolne od ziarnistości. Dyskretne, ale mimo to bardzo szczegółowe, eteryczne, zwiewne.

Ayre-QB-9dsd-gniazda

Bardzo wysoko oceniam również bas. Jest nieprzeciętnie czysty i dokładny. Odsłuchy nagrań z kontrabasem wypadają doskonale – szczególnie jeśli kolumny i wzmacniacz mają podobne możliwości. Wiele odtwarzaczy i DAC-ów minimalnie, ale jednak zanieczyszcza bas, wprowadzając niepotrzebne otłuszczenie, woalkę, stępienie krawędzi. Tu nie ma tego typu „dodatków”. Bas z QB-9 ma najlepszą definicję i precyzję, jaką słyszałem ze względnie niedrogiego przetwornika czy odtwarzacza cyfrowego w ogóle.

Zważmy, że do tej pory nie wspomniałem ani słowem o tym, jak QB-9 brzmi na materiale hi-res. Staram się tego nie robić, bo takie rozgraniczanie jest w gruncie rzeczy sztucznym zabiegiem. Bez względu na format, Ayre zachowuje wszystkie opisane cechy, eksponując je bardziej lub mniej – przede wszystkim zależy to od samego nagrania, mniej zaś od formatu.

Nawiązując jeszcze do gorącego tematu, jakim jest DSD, dodam, że odsłuch albumu „The Bassface Trio Plays Gershwin” w tym właśnie formacie dostarczył sporo więcej przyjemności aniżeli rip warstwy CD hybrydowego krążka. Fortepian cechowała słyszalnie większa swoboda, naturalność, soprany były gładsze, scena – większa, lepiej napowietrzona. Czy był to przeskok wyraźniejszy niż, średnio rzecz biorąc, PCM hi-res względem CD? Absolutnie nie – i tu się zgadzam z Charlesem Hansenem.

Na koniec posłuchałem specjalnej edycji kultowego albumu „Graceland” Paula Simona wydanego z okazji 25-lecia ukazania się tej płyty. Wow! Nie dość, że dodano nowe wersje znanych utworów i komentarz samego artysty – to jeszcze ten dźwięk! Dużo bliższy analogu, brzmienia naturalnego, brzmienia, jakie chcielibyśmy słuchać. Wszystko w 24 bitach i 96 kilohercach, czyli wcale nie w najwyższej jakości PCM. Za 16,5 dolara to jest absolutna rewelacja, a Ayre QB-9 doskonale ukazał potencjał nowego wydania oraz „fun”, jaki dostarcza ta żywa, radosna muzyka. To chyba najlepszy powód, dla którego USB-DAK-i tej klasy mają wielki, niezaprzeczalny sens.


Galeria


Naszym zdaniem

Ayre-QB-9dsd-zzzAyre QB-9DSD jest wprawdzie sporo droższy niż 4 lata temu i może powstać podejrzenie, że w kontekście tego, jak wielki postęp w przetwornikach c/a obserwujemy w ostatnich latach, urządzenie się zestarzało i nie oferuje już – jak oryginał – równie dobrej relacji jakości do ceny. Tak jednak nie jest, co więcej  – i to było prawdziwym zaskoczeniem – QB-9 to bodaj najlepszy USB-DAC, jaki znam za około 15 tysięcy złotych. Słuchałem zarówno Auralica Vegi, jak i – całkiem niedawno – Resonessence Labs Invicty Mirusa. Obydwa są bardzo dobre, lecz na tle redakcyjnego Meitnera okazały się, mimo wszystko,  urządzeniami ewidentnie niższej klasy. Z Ayre jest nieco inaczej. Mimo że tańszy od obydwu, to pod względem klarowności i przejrzystości, stereofonii QB-9 zbliżył się do MA-1 w sposób, jakiego bym się nie spodziewał. DAC Ayre to wręcz wymarzone źródło do prawdziwie transparentnych systemów, które nie potrzebują żadnego „dogrzania” ani dociążenia, a zdecydowanie docenią one fenomenalną przestrzeń, superdokładny bas i nieprzeciętną higienę dźwięku. Zdecydowanie zasłużona rekomendacja. Brawo Ayre!

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)