Wydrukuj tę stronę

Odtwarzacz CD Primare CD 22

Kwi 30, 2015

Nowy model Primare powstał z myślą o dedykowanym wzmacniaczu i systemach o ewidentnie łagodnym charakterze.

Dystrybutor: Voice, www.voice.com.pl
Cena: 5490 zł
Dostępne wykończenia: srebrny, czarny

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Primare CD 22

Primare-CD22-aaa

CD22 to obecnie podstawowy model odtwarzacza CD tej szwedzkiej marki – jeden z dwóch w ofercie – kontynuujący tradycję serii 20 zapoczątkowanej w 1998 roku. To nowa konstrukcja, która zastąpiła nieco wysłużony model CD21.


Budowa

Jako że w dalszej części tego testu publikujemy opis modelu CD32, to ograniczę się do zasadniczych różnic pomiędzy nimi. Z zewnątrz dotyczy to wyświetlacza na przedniej ściance, który nie jest oledem, lecz tradycyjnym displejem matrycowym TFT. Jest przez to zdecydowanie mniej czytelny. Poza tym, nie ma żadnych różnic w funkcjonalności ani w wyglądzie przedniej ścianki. W CD22, w czarnej wersji kolorystycznej, zdecydowano się na kontrastową stylistykę: szuflada i guziki są srebrne.

Kolejne różnice można odnaleźć na panelu tylnym. Brakuje wyjść XLR – zarówno analogowych, jak i wyjścia cyfrowego. Sama obudowa jest identyczna.

Primare-CD22-wnetrze

We wnętrzu rozplanowanie elementów również jest takie samo, z tą jednak różnicą, że płyta główna została podzielona na dwie. Jej lewa strona zawiera elementy zasilania i wyjścia cyfrowe, natomiast prawa jest zasadniczo częścią analogową. Zamiast dwóch kości przetwornika, tym razem jest tylko jedna, w dodatku gorsza: to Burr Brown PCM1792.

Mimo tych zmian, odtwarzacz wzbudza zaufanie. Układ jest zdecydowanie bardziej rozbudowany niż w Creeku, sprawia wrażenie sporo droższego. Nie oszczędzano zbytnio na zasilaniu: konstruktorzy przyłożyli się. Czytnik jest z Astatecha, czyli mamy „przemysłowy” standard.

Mimo że CD22 jest nową konstrukcją, nie ma wejść cyfrowych. To świadomy zabieg producenta. Wejście USB znajdziemy w dedykowanym wzmacniaczu zintegrowanym. Szkoda, bo przetwornik w odtwarzaczu jest dużo rozsądniejszym i z reguły technicznie lepszym rozwiązaniem niż we wzmacniaczu. To ma być zachęta Szwedów do tego, by kupić kompletny system.


Brzmienie

Tańszy z odtwarzaczy Primare dał się poznać jako urządzenie żywe, by nie powiedzieć – wyostrzone w brzmieniu. Była to cecha dominująca i na dłuższą metę mogła powodować irytację z powodu pojawiającej się (od czasu do czasu) przenikliwości dźwięku. Owszem, zjawisko nie było obecne przez cały czas, jednakże mimo wszystko, nawet niezależnie od rodzaju muzyki, dało się je wychwycić. Miało to swoje wady i zalety. Do zalet należało z całą pewnością wykonturowanie basu, który był szybszy niż z np. Creeka, czy szczególnie z Yamahy, choć wolniejszy niż z Atolla. Ilość basu była średnia, był twardy, ale jednocześnie – i to jest z kolei wada – wydawał się ujednolicony w barwie, rozdając trochę zbyt podobne do siebie uderzenia. Summa summarum był to jednak dobry bas, bo z dwojga złego chyba lepszy jest zwarty, choć nawet trochę ujednolicony, niż barwny, ale kompletnie rozmyty. To zresztą kwestia proporcji tych cech i preferencji słuchacza.

Primare-CD22-gniazda

Zazwyczaj takie zwarte, szybkie brzmienie pozwala na głośny odsłuch dynamicznych kawałków, szczególnie muzyki rockowej. Zazwyczaj, gdyż zależy to od tego, na ile ta zwartość została osiągnięta kosztem wyostrzenia. W tym miejscu ujawniła się druga wada, gdyż okazało się, że natarczywość dźwięku przy głośnym słuchaniu przeważa nad zaletami płynącymi z kontroli i rytmiczności basu, co na dłuższą metę powodowało zmęczenie. Naprawdę głośny odsłuch trzech utworów pod rząd właściwie nie był możliwy, a nawet jeśli tak, to nie było to przyjemne doświadczenie w torze audio o neutralnym i w pełni transparentnym brzmieniu.

Powyższe zastrzeżenia bynajmniej nie dyskwalifikują tego odtwarzacza. Nie są to bowiem cechy złego brzmienia jako takiego. To raczej wynik przyjętej przez twórcę konwencji brzmienia. Primare CD22 ma bowiem bardo dobrą rozdzielczość, dobrą stereofonię i mały poziom  zniekształceń, ale aby jednak usłyszeć z niego subiektywnie dobry dźwięk, potrzeba znaleźć mu odpowiedniego partnera w postaci wzmacniacza lub kolumn głośnikowych o łagodnym, wręcz nieco zawoalowanym brzmieniu. Sądzę, że dzięki temu da się uzyskać prawidłową równowagę brzmienia.


Galeria


Naszym zdaniem

Primare-CD22-zzzCD22 to odtwarzacz z wyraźnym charakterem. Żywy, wręcz wyostrzony, przez co na dłuższą metę trudny do słuchania na neutralnym sprzęcie. Potrzebuje łagodnych partnerów, którzy pozwolą wydobyć z niego to, co dobre. Potencjał jest.

Sprzęt towarzyszący:

  • Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, kolumny ustawione na dłuższej ścianie w jednej trzeciej długości pokoju; niezależna linia zasilająca z zabezp. 25 A.
  • Komputer: Dell Studio 1555, Windows 8.1 PRO, 2 x 2,2 GHz, 4 GB RAM
  • Program: JPLAY 5.2 + J.River Media Center 18
  • Kolumny: Magico S3
  • Kable cyfrowe: USB Wireworld Ultraviolet 7
  • Zasilacz USB: IFI USBPower + kabel IFI Gemini
  • Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight
  • Interkonekt: Equilibrium Turbine XLR i RCA
  • Kable zasilające: Enerr Symbol, Enerr Holograph i Furutech FP-314Ag
  • Kondycjoner: Enerr AC Point One z kablem Symbol
  • Stolik: Rogoz Audio 4SPB3/BBS

Pozostałe odtwarzacze w teście grupowym:

Creek-Evo50-main Primare-CD32-main
Creek Evolution 50 CD Primare CD 32
Roksan-K3-main Yamaha-CD-S2100-main
Roksan Kandy K3 Yamaha CD-S210
Atoll-CD50SE-main   
Atoll CD50SE-2  

Pożegnanie kompaktów?

Odtwarzacze CD, choć ustępują pola nowocześniejszym i doskonalszym technicznie rozwiązaniom w postaci przetworników USB i streamerów, są wciąż kupowane, a optymiści twierdzą nawet, że mają się dobrze. Nie jesteśmy tego tacy pewni, ale skoro zapotrzebowanie istnieje, to trzeba było przeprowadzić test grupowy. I tak, w teście sześciu modeli, z przedziału cenowego 3–10 tysięcy złotych, próbowaliśmy sprawdzić ich „atrakcyjność”. Co z tego wyszło?

odtwarzacze-grupowo 

Podsumowanie

Dźwięk uzyskiwany z odtwarzaczy CD jest mniej satysfakcjonujący niż jeszcze kilka lat temu. Bynajmniej nie dlatego, że jest gorszy. Problem w tym, że odtwarzaczom wyrosła silna konkurencja w postaci przetworników cyfrowo-analogowych, które sprzężone z komputerem potrafią tyle samo – za połowę ceny. A czasem potrafią nawet więcej.

Nie da się zaprzeczyć, że odtwarzacz płyt CD ma obiektywne wady. Psuje się w nim mechanika (szczególnie ta produkowana dziś), ma laser o krótkiej żywotności, a, co najważniejsze, jakość odczytu płyty jest obarczona pewnym marginesem błędu, gdyż odbywa się to w czasie rzeczywistym. Poza tym sama aplikacja napędu rodzi problemy: konieczność dodatkowego zasilania, nieuniknione zakłócenia RFI i wibracje. O tym, że napędy CD są złym rozwiązaniem z punktu widzenia wierności brzmienia świadczy to, że wszystkie odtwarzacze w tym teście wyposażone w asynchroniczne wejście USB grały lepiej, gdy korzystały właśnie z niego, niż gdy odtwarzały oryginalny (zripowany) krążek.

Mamy jednak świadomość tego, że odtwarzacze CD właściwie nie konkurują z przetwornikami czy strumieniowcami. Ich odbiorcami jest inna grupa docelowa – audiofile, ludzie, którzy kochają płyty, uwielbiają je wyjmować z okładek, wkładać do szuflady i cieszyć się z samego ceremoniału fizycznego odtwarzania muzyki. W związku z tym odtwarzacze trzeba porównywać pomiędzy sobą, w swoje kategorii, nie próbując ich konfrontować z nowocześniejszymi rozwiązaniami.
Oczywiście, nie mamy nic przeciwko kompaktom. Zwracamy jedynie uwagę, że dzisiejsze odtwarzacze CD nie są rozwiązaniem efektywnym w senie budowania jak najlepszych systemów hi-fi za jak najmniejsze kwoty.

Żaden odtwarzacz nie okazał się ewidentnie słaby. Poszczególne modele zaskoczyły różnymi cechami. Yamaha – niezwykle starannym, wręcz luksusowym wykonaniem, godnym drogich lub bardzo drogich urządzeń high-end, Atoll – niecodzienną dynamiką i basem, a także świetną budową i niską ceną (bardzo jesteśmy ciekawi, jak CD50SE-2 zabrzmiałby, gdyby zamiast przetwornika PCM1792 zaaplikować mu PCM1704K), natomiast Roksan – muzykalnością. Z kolei Creek i oba odtwarzacze Primare dały to, czego można się było po nich spodziewać: Primare – precyzję, Creek – ogólną poprawność.

Przygotowując test zbiorczy odtwarzaczy, niejako w podtekście albo podświadomie robiliśmy go jako pożegnalny. Nie chodzi o to, że chcemy płytę CD skazać na niebyt, ale po prostu przewidujemy, iż kolejnego grupowego testu może nie udać się już przeprowadzić z uwagi na fakt, że nowe modele w zasadzie już nie powstają. Już teraz był z tym mały problem, a rozmowy z niektórymi dystrybutorami potwierdziły, że powoli wycofują oni dyskofony z oferty z uwagi na znacznie mniejsze zainteresowanie tą grupą produktów. Rzecz jasna, nie wszyscy, gdyż przetestowane modele były w większości nowościami lub przynajmniej modelami z niewielkim stażem rynkowym. Jeden z modeli, na które czekaliśmy, nie zdążył dojechać. To Arcam CDS27. Zapewne już niebawem ukaże się jego recenzja. Zostańcie z nami :-)

Oceń ten artykuł
(0 głosów)