Wydrukuj tę stronę

Odtwarzacz CD Roksan Kandy K3

Kwi 30, 2015

Nietypowy wygląd i prosta konstrukcja nie zwiastują niczego szczególnego, a jednak brzmieniowo Roksan się broni – i to skutecznie.

Dystrybutor: Polpak Poland, www.polpak.com.pl
Cena: 5499 zł
Dostępne wykończenia: czarny, srebrny

Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Roksan Kandy K3

Roksan-K3-aaa

Produkty Roksana testowaliśmy już na łamach AV, ale było to ładnych kilka lat temu. Dla niewtajemniczonych: Roksan to marka brytyjska, a konkretnie angielska, mająca swoją siedzibę w Londynie, istniejąca od 30 lat. Aktualnie firma zajmuje się produkcją sprzętu hi-fi w szerokim asortymencie, czyli bez specjalizacji w konkretnej dziedzinie. W ofercie są więc zarówno kolumny głośnikowe, wzmacniacze, odtwarzacze, ramiona gramofonowe czy nawet całe gramofony (dzięki nim firma zasłynęła). Są też zasilacze, przedwzmacniacze gramofonowe, wkładki oraz sporo akcesoriów. Odtwarzacze CD – (aż) trzy. Najdroższy jest model Oxygene, następnie Caspian M2. Kandy K3 to najtańsza propozycja, następca Kandy K2.


Budowa

Roksan ma najładniejszy, choć plastikowy pilot. Jest oryginalny – nie widziałem jeszcze podobnego. Dla wielu osób może to być pewien plus. Niebanalna jest też stylistyka obudowy. Z jednej strony niby prosta, bo wpisana w prostopadłościan, a jednak również zupełnie odmienna niż u rywali. Przednią ściankę pokryto ciemną farbą, która w swej strukturze przypomina korę drewna. Ma wyraźne pionowe bruzdy, niektóre z nich są rozbielone (w wersji „opium”). Daje to bardzo ciekawy i niezwykle oryginalny efekt. Jest też wersja jasna – antracite. Drugim zabiegiem jest wyeksponowanie naturalnego aluminium na krawędziach oraz zaokrąglony pionowy frez po lewej stronie przedniej ścianki, który także nie został pomalowany. Oryginalny jest także wyświetlacz. Przypomina on trochę dawne wyświetlacze japońskie, z uwagi na graficzne odwzorowanie na nim wszystkich utworów z płyty. Wyświetlają się one w postaci kafelków. Ich liczba odpowiada liczbie piosenek płycie, a utwór, który jest w danej chwili odtwarzany, zostaje wyróżniony poprzez miganie. Pamiętacie stare odtwarzacze Sony z lat 90.? To właśnie coś podobnego. Kolor jest intensywnie niebieski. Trudno powiedzieć – dlaczego, ale wyświetlacz jest fajny. Jeszcze jeden element przykuwa uwagę: wypukłe, wygrawerowane logo producenta w tylnej części górnej ścianki.

Roksan-K3-plyta

Wnętrze jest niemal puste. Centralnie z przodu zamontowano transport, po lewej niewielki transformator toroidalny, a z tyłu – na stosunkowo małej płytce – znajduje się cała reszta, czyli część cyfrowo-analogowa i zasilacz. Przetwornik c/a to układ PCM1798 Burr Browna. W torze audio pracują scalaki NE5534 (po dwa na kanał). Takie same NE5534, ale pojedynczo w każdym kanale, zostały użyte jako bufory wyjściowe. Jak widać, konstrukcja elektroniki nie jest zbyt wyszukana, ale czasem proste rozwiązania działają, i to zaskakująco dobrze. I tak właśnie jest tym razem.


Brzmienie

K3 to bez wątpienia bardzo udany odtwarzacz, którego głównymi atutami są piękna barwa i muzykalność. Roksan nie jest ani tak szybki i dynamiczny jak Atoll, ani nie dorównuje również pod tym względem droższemu z odtwarzaczy Primare, jednak na pewno nie odstaje w kategoriach szybkościowych od większości innych w tej stawce, górując na przyklad (choć nieznacznie) nad Yamahą. Jego bas jest wolniejszy i mniej kontrolowany niż z Atolla, ale jest równie masywny, zapewnia dużą skalę brzmienia i ma ładną, zróżnicowaną barwę. Mimo że jego szybkość jest raczej średnia niż wysoka, to jest bardzo czytelny, pokazuje fakturę instrumentów.

W reprodukcji wokali wyraźnie lepszy niż Atoll jest Roksan. Przewyższa tu nawet Yamahę, o Primare CD22 nie wspominając. Generalnie barwy Roksana należy uznać za znakomite w konfrontacji z ceną, niezależnie od tego, czy dotyczy to środka, basu, czy góry pasma. Środek jednak zazwyczaj najbardziej przykuwa uwagę i tutaj Roksan wykazuje się pozytywnie. Góra pasma mieni się także różnymi odcieniami. Podobać się może z pewnością to, że wysokie tony wyróżniają się dużą rozdzielczością, której nie należy jednak utożsamiać ani z wyostrzeniem, ani z rozjaśnieniem dźwięku. Soprany są raczej delikatne, ale dźwięczne, otwarte, ale i realistyczne, gdyż zachowują odpowiedni ciężar. Dzwonki, talerze, są ładnie wydzielone, wyraźne, metaliczne w pozytywnym sensie, ale nigdy nie ostre. Wysoko oceniłem też mikrodynamikę, ekspresję, wysycenie barwą w całym paśmie.

Roksan-K3-gniazda

Stereofonia również zasługuje na pochwałę. Scena ma sporą głębię. Wyraźnie, lecz i subtelnie słychać dźwięki z dalszych planów. Dobra jest gradacja głębokości, a dźwięk nigdy nie wychodzi przed linię kolumn.
Oczywiście, osoby nastawione na granie ofensywne, wychodzące przed linię kolumn, nie będą zachwycone tym odtwarzaczem, jednak nie dla nich jest on adresowany.


Galeria


Naszym zdaniem

Roksan-K3-zzzMuzykalny odtwarzacz, zdolny zarówno do śledzenia niuansów, jak i do grania w tle. Po cichu brzmi w sposób dyskretny i nieirytujący, nieco głośniej wydobywa sporo szczegółów, pozostając zawsze gładkim, ale i nasyconym w zakresie barwy. Nie jest może najszybszy, ustępując wyraźnie dynamitowi Atolla, jednakże i tu zapewnia solidny poziom.

Sprzęt towarzyszący:

  • Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, kolumny ustawione na dłuższej ścianie w jednej trzeciej długości pokoju; niezależna linia zasilająca z zabezp. 25 A.
  • Komputer: Dell Studio 1555, Windows 8.1 PRO, 2 x 2,2 GHz, 4 GB RAM
  • Program: JPLAY 5.2 + J.River Media Center 18
  • Kolumny: Magico S3
  • Kable cyfrowe: USB Wireworld Ultraviolet 7
  • Zasilacz USB: IFI USBPower + kabel IFI Gemini
  • Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight
  • Interkonekt: Equilibrium Turbine XLR i RCA
  • Kable zasilające: Enerr Symbol, Enerr Holograph i Furutech FP-314Ag
  • Kondycjoner: Enerr AC Point One z kablem Symbol
  • Stolik: Rogoz Audio 4SPB3/BBS

Pozostałe odtwarzacze w teście grupowym:

Creek-Evo50-main Primare-CD32-main
Creek Evolution 50 CD Primare CD 32
Atoll-CD50SE-main Yamaha-CD-S2100-main
Atoll CD50SE-2 Yamaha CD-S210
Primare-CD22-main   
Primare CD 22  

Pożegnanie kompaktów?

Odtwarzacze CD, choć ustępują pola nowocześniejszym i doskonalszym technicznie rozwiązaniom w postaci przetworników USB i streamerów, są wciąż kupowane, a optymiści twierdzą nawet, że mają się dobrze. Nie jesteśmy tego tacy pewni, ale skoro zapotrzebowanie istnieje, to trzeba było przeprowadzić test grupowy. I tak, w teście sześciu modeli, z przedziału cenowego 3–10 tysięcy złotych, próbowaliśmy sprawdzić ich „atrakcyjność”. Co z tego wyszło?

odtwarzacze-grupowo 

Podsumowanie

Dźwięk uzyskiwany z odtwarzaczy CD jest mniej satysfakcjonujący niż jeszcze kilka lat temu. Bynajmniej nie dlatego, że jest gorszy. Problem w tym, że odtwarzaczom wyrosła silna konkurencja w postaci przetworników cyfrowo-analogowych, które sprzężone z komputerem potrafią tyle samo – za połowę ceny. A czasem potrafią nawet więcej.

Nie da się zaprzeczyć, że odtwarzacz płyt CD ma obiektywne wady. Psuje się w nim mechanika (szczególnie ta produkowana dziś), ma laser o krótkiej żywotności, a, co najważniejsze, jakość odczytu płyty jest obarczona pewnym marginesem błędu, gdyż odbywa się to w czasie rzeczywistym. Poza tym sama aplikacja napędu rodzi problemy: konieczność dodatkowego zasilania, nieuniknione zakłócenia RFI i wibracje. O tym, że napędy CD są złym rozwiązaniem z punktu widzenia wierności brzmienia świadczy to, że wszystkie odtwarzacze w tym teście wyposażone w asynchroniczne wejście USB grały lepiej, gdy korzystały właśnie z niego, niż gdy odtwarzały oryginalny (zripowany) krążek.

Mamy jednak świadomość tego, że odtwarzacze CD właściwie nie konkurują z przetwornikami czy strumieniowcami. Ich odbiorcami jest inna grupa docelowa – audiofile, ludzie, którzy kochają płyty, uwielbiają je wyjmować z okładek, wkładać do szuflady i cieszyć się z samego ceremoniału fizycznego odtwarzania muzyki. W związku z tym odtwarzacze trzeba porównywać pomiędzy sobą, w swoje kategorii, nie próbując ich konfrontować z nowocześniejszymi rozwiązaniami.
Oczywiście, nie mamy nic przeciwko kompaktom. Zwracamy jedynie uwagę, że dzisiejsze odtwarzacze CD nie są rozwiązaniem efektywnym w senie budowania jak najlepszych systemów hi-fi za jak najmniejsze kwoty.

Żaden odtwarzacz nie okazał się ewidentnie słaby. Poszczególne modele zaskoczyły różnymi cechami. Yamaha – niezwykle starannym, wręcz luksusowym wykonaniem, godnym drogich lub bardzo drogich urządzeń high-end, Atoll – niecodzienną dynamiką i basem, a także świetną budową i niską ceną (bardzo jesteśmy ciekawi, jak CD50SE-2 zabrzmiałby, gdyby zamiast przetwornika PCM1792 zaaplikować mu PCM1704K), natomiast Roksan – muzykalnością. Z kolei Creek i oba odtwarzacze Primare dały to, czego można się było po nich spodziewać: Primare – precyzję, Creek – ogólną poprawność.

Przygotowując test zbiorczy odtwarzaczy, niejako w podtekście albo podświadomie robiliśmy go jako pożegnalny. Nie chodzi o to, że chcemy płytę CD skazać na niebyt, ale po prostu przewidujemy, iż kolejnego grupowego testu może nie udać się już przeprowadzić z uwagi na fakt, że nowe modele w zasadzie już nie powstają. Już teraz był z tym mały problem, a rozmowy z niektórymi dystrybutorami potwierdziły, że powoli wycofują oni dyskofony z oferty z uwagi na znacznie mniejsze zainteresowanie tą grupą produktów. Rzecz jasna, nie wszyscy, gdyż przetestowane modele były w większości nowościami lub przynajmniej modelami z niewielkim stażem rynkowym. Jeden z modeli, na które czekaliśmy, nie zdążył dojechać. To Arcam CDS27. Zapewne już niebawem ukaże się jego recenzja. Zostańcie z nami :-)

Oceń ten artykuł
(0 głosów)