Wydrukuj tę stronę

Cambridge Audio DacMagic XS

Lip 20, 2014

DacMagic XS jest jeszcze „pachnącą” nowością. Pojawił się końcem ubiegłego roku, debiutując w naszym kraju na wystawie Audio Show. Wówczas pokazał mi go osobiście Daniel Poulton – przedstawiciel Cambridge Audio.

Dystrybutor: Audio Center, www.cambridgeaudio.pl
Cena rynkowa: 590 zł

Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: autor, Cambridge Audio

audioklan

 

 


Mini-DAK poniżej tysiąca

dacmagic-xs-aaa
Moje zdumienie wywołały gabaryty urządzenia oraz znakomita jakość wykonania – obudowa ze szczotkowanego aluminium. Wówczas jeszcze nie znałem ceny, a ta okazała się kolejną niespodzianką. Podczas gdy konkurenci wyceniają podobne produkty na pułapie tysiąca złotych i powyżej, Cambridge Audio jest znacznie tańsze: DacMagic XS kosztuje zaledwie 590 zł.


Budowa

W odróżnieniu od rywali, urządzenie jest wyjątkowo poręczne. Zamiast czegoś na kształt pendrajwa (vide: AudioQuest DragonFly), spłaszczonego walca (Meridian Explorer) czy sporego, mimo wszystko, prostopadłościanu (Hegel Super), najmniejszy DAC Cambridge’a jest spłaszczonym prostopadłościanem – tak małym, że z powodzeniem mieści się w pudełku po zapałkach, zostawiając jeszcze miejsce na drugiego XS-a. W liczbach wygląda to następująco: długość – 53,3 mm, szerokość – 30 mm, wysokość – 9,7 mm, masa – 23 g. Imponujące. Gniazdo USB jest formatu mikro, a w komplecie otrzymujemy odpowiedni, krótki przewód mikro USB->USB(A), łączący XS-a z komputerem.

Wyjęty z opakowania DacMagic XS jest urządzeniem plug and play – nie wymaga instalacji sterowników (nawet w Windowsie), przy czym interfejs pracuje wówczas w standardzie 1.0, nie pozwalając na odtwarzanie plików 24/192 ani 24/176,4. Ograniczenie to zanika z chwilą przełączenia wejścia do standardu USB 2.0 HS, co polega na przytrzymaniu obu przycisków regulacji głośności przez dłuższą chwilę. Wówczas użytkownicy komputerów PC muszą zainstalować odpowiedni sterownik, zaś „makowcy” nadal mają święty spokój, bowiem wejście jest kompatybilne ze standardem USB Class 2 Audio. Jako przetwornika c/a użyto układu ESS  Audio ES9023.

Regulacja głośności działa w domenie analogowej i jest to ważna cecha odróżniająca produkt CA od rywali, którzy w ogóle nie mają regulacji poziomu – ta jest kontrolowana za pomocą programu w komputerze. W związku z tym należy się liczyć z pogarszaniem jakości brzmienia przy dużym ściszeniu, czyli cichym słuchaniu, co w szczególności dotknie użytkowników dysponujących słuchawkami o dużej czułości.

Maksymalne napięcie wyjściowe DacMagica XS wynosi niecałe 1,7 V RMS i wartość ta praktycznie nie zależy od obciążenia (przy 50 omach spada do zaledwie 1,67 V). Dzieje się tak za sprawą bardzo małej impedancji wyjściowej, wynoszącej nieco ponad pół oma. Tak korzystną małą wartość omawianego parametru (jednego w ważniejszych w przypadku wzmacniacza słuchawkowego) ma dwukrotnie droższy Hegel Super, natomiast redakcyjny Meridian Explorer (wczesna wersja) – aż 100-krotnie większą impedancję wyjścia (w późniejszych egzemplarzach zmniejszono ją do około 5 omów).


Brzmienie

Swoboda, z jaką ten doprawdy miniaturowy DAC napędzał moje duże, otwarte, w przybliżeniu 50-omowe słuchawki AKG K701, wzbudził moje szczere uznanie. Od takiej pchełki trudno oczekiwać cudów, a jednak ilość „powietrza”, swoboda grania, zakres dynamiki i skal brzmienia budziły prawdziwe uznanie. Bez bezpośredniego porównania z wyjściem w Naimie XS2 czy innym, dobrym stacjonarnym słuchawkowcu, trudno byłoby mi wskazać jakieś konkretne wady czy ograniczenia DacMagica XS. Wprawdzie już Merdian Explorer pokazał, że takowe istnieją, jednak ze swoją 50-omową impedancją, był o mniej więcej połowę cichszy od XS-a, co – zważywszy na potrzeby tych słuchawek (mała czułość) – było różnicą zasadniczą, przesądzającą o tym, którego DAC-a do tych słuchawek lepiej byłoby wybrać. Osobiście wybrałbym jednak Cambridge’a – właśnie ze względu na większą moc, mimo że (dwukrotnie droższy) Meridian oferuje bez wątpienia więcej przestrzeni, lepszą rozdzielczość i namacalność brzmienia. Porównania do M2Techa nie mają większego sensu, chyba że dysponujemy czułymi słuchawkami o równym przebiegu impedancji, bowiem włoski DAC, ze swoją 1000-krotnie (!!!) większą impedancją wyjściową, ma znacznie niższe napięcie wyjściowe przy realnych obciążeniach kilkudziesięciu omów, a jego brzmienie będzie uzależnione od kształtu krzywej impedancji.
dacmagic-xs-front2
Przy podłączeniu do wzmacniacza (Naim Nait XS2, C-J ET2) DacMagic wciąż pozytywnie zaskakuje, dostarczając przyjemne, całościowo nieco ocieplone brzmienie o umiarkowanej przejrzystości, ale wciąż dobrej muzykalności i dynamice. Bez wątpienia jest to lepszy dźwięk niż z przeciętnego odtwarzacza Blu-ray/DVD czy taniego kompaktu sprzed lat. Jednak w zestawieniu z M2Techem (zobacz test) nie ma już zbyt wiele do powiedzenia. Jest mniej informacji, a ta która jest, wydaje się mniej uporządkowana, scena jest mniejsza, płytsza, a bas słabiej zdefiniowany, nieco rozmyty.


dacmagic-xs-zzzNaszym zdaniem

DacMagic XS działa zgodnie z przeznaczeniem: to świetne, wprost doskonałe (w relacji do gabarytów i ceny) „rozszerzenie” laptopa, pozwalające posłuchać muzyki z naprawdę dobrym poziomem jakości brzmienia. Ta niepozorna pchełka jest tak mała, że podpięta do portu USB w ogóle nie przeszkadza. W dodatku XS ma wygodną regulacją głośności, za sprawą bardzo małej impedancji wyjściowej jest praktycznie nieczuły na rodzaj (impedancję) słuchawek, a poziom wyjściowy (1,7 V RMS) jest wystarczający do wysterowania 99% z nich. Zasłużona rekomendacja dla przemyślanego produktu, w bardzo dobrej cenie.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)