Wydrukuj tę stronę

Yamaha MusicCast WXAD-10

Mar 21, 2018

Miniaturowy odtwarzacz Yamahy to gratka dla tych, którzy jeszcze nie posiadają streamera, a chcieliby tę funkcjonalność dodać do swojej miniwieży lub… czegoś znacznie lepszego.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.pl
Cena w trakcie trwania testu: 799 zł (obecnie: 666 zł, dostępny TUTAJ)
Dostępne wykończenia: ciemnoszary mat

Tekst: Marek Lacki  | Zdjęcia: Yamaha

audioklan

 

 


Yamaha MusicCast WXAD-10 - Odtwarzacz strumieniowy

TEST

YAM WXAD10 1 aaa

Dawniej, gdy mówiliśmy „źródło cyfrowe”, mieliśmy na myśli odtwarzacz CD – z reguły taki standardowy o szerokości 43–44 cm, czasem mniejszego formatu: midi lub mini. Niegdysiejsze mini to dzisiejsze „maxi” – z perspektywy niepozornego pudełeczka oferowanego przez Yamahę pod kryptonimem WXAD-10. Firma nie używa nawet wobec niego określenia „odtwarzacz” – nazywa to urządzenie bezprzewodowym adapterem strumieniowym (Wireless Streaming Adapter). Z jednej strony gabaryty i plastikowa obudowa niejako przyporządkowują ten produkt do niższej kategorii sprzętu, z drugiej zaś – założenie było takie, żeby sprzedawać ten produkt jako właśnie przystawkę do starszych PianoCraftów, tudzież zestawów innych marek pozbawionych funkcjonalności sieciowych. Jak zwał, tak zwał, ale w rzeczy samej jest to po prostu odtwarzacz z dwoma rodzajami wyjść analogowych; podłączamy go do dowolnego wzmacniacza.

 

Funkcjonalność i budowa

WXAD-10 jest wielkości pudełka po perfumach: ma 13 cm szerokości i trochę ponad 10 cm głębokości. Waży tyle co nic, przez co z łatwością przesuwa się po blacie stolika – szczególnie szklanego. Zastosowanie masy plastycznej typu Blu-Tack jest dobrym rozwiązaniem, by zmusić małego grajka do pozostania na miejscu, gdy nieopatrznie poruszyliśmy interkonekt. Obudowa, choć w całości plastikowa, jest na swój sposób sympatyczna, a to za sprawą wykończenia matową, chropowatą farbą w ciemnoszarym kolorze.

Urządzenie jest zasilane napięciem stałym 5 V dostarczanym z zewnętrznego 1-amperowego zasilacza wtyczkowego – podobnego do ładowarek telefonów – za pośrednictwem kabla USB -> mini-USB. Zgubienie czy awaria zasilacza nie będzie więc stanowiło problemu. Na upartego WXAD-10 można nawet zasilać z powerbanka.

YAM WXAD10 2 z gory

Obudowa jest w całości wykonana z tworzywa. Urządzenie waży niewiele więcej niż smartfon, który w tym przypadku jest też pilotem.

 

Sprzęt nie ma pilota, jedyna opcja sterowania to dedykowana aplikacja MusicCast  (iOS i Android). Pisaliśmy o niej już wiele razy, więc nie będziemy się powtarzać. Jak zwykle, działa bezbłędnie. Pierwsze podłączenie wymaga aktywacji funkcjonalności MusicCast, w czym pomaga wspomniana aplikacja – prowadzi nas krok po kroku. Jeśli korzystamy z kabla zamiast WiFi, procedura przebiega błyskawicznie. Dostępne protokoły transmisji to DLNA i AirPlay. W wyposażeniu jest też moduł Bluetooth.

Na froncie znajdują się tylko trzy miniaturowe diody. Włącznik ukryto pod spodem. Z tyłu znajdują się dwa gniazda USB typu B: mikro – do aktualizacji oprogramowania – oraz mini – do podłączenia wspomnianego zasilacza. Wyjścia audio są dwa: para cinch i stałopoziomowy mały jack.

Strumieniowanie może odbywać się z serwera lokalnego, radia internetowego lub jednego z serwisów streamingowych. W Polsce można korzystać ze Spotifya, Deezera i TiDAL-a, ale wgrane jest też oprogramowanie do obsługi Napstera, Juke, Qobuza. WXAD-10 obsługuje pliki bezstratne FLAC, WAV, AIFF jakości 24 bity / 192 kH oraz Apple Lossless 24/96. Odczyt oczywiście odbywa się bez przerw (gapless).

Sercem urządzenia jest przetwornik c/a PCM5121. Kluczem do wysokiej jakości dźwięku ma być jednak autorski moduł strumieniowy zapewniający niski poziom jittera i duży odstęp od szumu.

 

Brzmienie

Czy od źródła za mniej niż 800 zł można w ogóle wymagać dobrej jakości dźwięku? Gdyby sprawa dotyczyła odtwarzacza CD za tę kwotę, odpowiedziałbym bez wahania, że nie. Dźwięk byłby zapewne siermiężny, z kulawą barwą, nudny albo ostry.

Wielu osobom wciąż z trudem przychodzi zaakceptowanie nowego stanu rzeczy: że urządzenia mobilne lub niepozorny produkt bez czytnika CD potrafią dziś więcej niż niegdysiejsze stacjonarne odtwarzacze o ciężarze dużej cegły. Oto kolejny dowód, że tak właśnie się dzieje.

Sądzę, iż producent w ogóle nie przewidział ewentualności, że jakiś szalony recenzent podłączy owo źródło kablem droższym od niego samego do dzielonego wzmacniacza za 40 tys. zł. Ów recenzent, czyli po prostu ja, nie spodziewał się natomiast zbyt wiele usłyszeć. Srodze się jednak rozczarował – tyle że miło.

YAM WXAD10 3 tyl

Dobrze, że nie jesteśmy zmuszeni do korzystania z WiFi lub – odwortnie – kabla LAN. WXAD10 zapewnia obie opcje łączności. Plus Bluetooth. Do zasilania wystarczy ładowarka od telefonu (5 VDC / 1 A).

 

Strumieniując muzykę w jakości bezstratnej z TiDAL-a (HiFi) uzyskałem zaskakującą zwartość i rytm dźwięku. Można rzec, że wszystkie skoczne i rytmiczne rodzaje muzyki były wręcz faworyzowane. Dynamika była bardzo dobra zarówno subiektywnie, jak obiektywnie. Powstało niespodziewane połączenie: nie za twardy, lecz zwarty i sprężysty oraz wystarczająco głęboki bas zestawiono z ogólnie łagodnie i przyjaźnie brzmiącym zakresem średnio-wysokotonowym. Jakość wysokich tonów nie wykraczała co prawda poza klasę D naszego rankingu, niemniej nie słyszałem w sopranach niczego rażącego. Dźwięk nie był ani rozjaśniony, ani przygaszony. Środek pasma jawi się jako zaskakująco czysty, nie jakiś mocno nasycony czy gęsty, ale za to klarowny, choć nieco miękki i raczej gładki. Balans tonalny w przypadku TiDAL-a był delikatnie akcentowany na skrajach pasma, ale w ogólnej równowadze poprawny, choć efektowny.

Największą zaletą i największym zaskoczeniem okazała się jednak przestrzeń. Wrażenia ogólnej przestrzenności, oddechu po niepozornym plastikowym pudełku, ważącym tyle co dwie tabliczki czekolady, nikt by się raczej nie spodziewał. A jednak! W połączeniu z dobrym rytmem i ładnym  wykończeniem skrajów pasma dało to bardzo efektowny dźwięk. Swobodny, nieściśnięty, niepowodujący odruchów obronnych słuchu przed cyfrowymi zniekształceniami.

 

YAM WXAD10 4 DAC

W roli przetwornika c/a i odbiornika wejściowego zastosowano układ Burr-Brown PCM 5121.

 

Brakuje jednak – z tym, że nie w kontekście ceny, lecz w ogóle – namacalności. Zasadniczo dźwięk nie budzi jednak większych zastrzeżeń, nawet w drogim systemie, jeśli nie nastawimy się na odsłuch analityczny. To duże zaskoczenie.

Strumieniowanie z YouTube’a poprzez AirPlay zmieniło charakter dźwięku. W przypadku TiDAL-a jest żywy i zwarty (ma on zresztą to do siebie, że podkręca trochę krawędzie). Materiał skomprymowany z YouTube’a brzmiał w sposób ewidentnie rozmiękczony. Bas nadal zachowywał sprężystość, ale stał się po prostu miękki. Przełom basu i środka wykazywał lekkie podkreślenie, co nadawało średnicy pełni. To może być nawet przyjemne, ale wierność przekazu na tym cierpi. Były jednak momenty, że agresywnie i natarczywie nagrane utwory zostały pokazane ze swoją natarczywością. Mimo tych ograniczeń – będących wynikiem silnej kompresji materiału (nie urządzenia) – słuchanie z YouTube’a dawało sporo przyjemności.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem

Kto da więcej za mniej? Dziś pewnie nikt. WXAD-10 to zaskakująco dobrze brzmiący odtwarzacz nowej ery. Sprawdzi się doskonale nie tylko ze starszymi zestawami klasy popularnej. Jego faktyczne umiejętności sięgają znacznie dalej. Może to być drugie źródło dźwięku w systemie średniej klasy, służące na przykład do puszczania muzyki z telefonu czy właśnie serwisów strumieniowych. To także znakomite źródło dla aktywnych głośników. Zastosowań jest wiele więcej, co w kontekście uzyskanej jakości dźwięku i jej relacji do ceny sprawia, że grupa docelowa jest tak naprawdę bardzo szeroka.

 

YAM WXAD10 5 zzz

Oceń ten artykuł
(0 głosów)