Wydrukuj tę stronę

Ayon Audio CD-10 Signature

Kwi 28, 2018

Nowy CD-10 to przede wszystkim odtwarzacz płyt CD, choć formalnie odtwarza także krążki Super Audio CD. Ma regulowane wyjście, lampy na pokładzie i upsampling do DSD. W dodatku nie kosztuje fortunę. Sprawdzamy, czy faktycznie jest to coś wyjątkowego.

Dystrybutor: Nautilus Poland, www.nautilus.net.pl
Cena: 16 900 zł + 4190 zł (opcja Signature)
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Marek Dyba, Filip Kulpa (opis techniczny) | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Ayon Audio CD-10 Signature - Odtwarzacz CD

TEST


Ayon CD 10 1 aaa 

Pod koniec ubiegłego roku Ayon wprowadził na rynek odtwarzacz CD-35. Zwiastował on w pewnym sensie nowe otwarcie tej marki na źródła cyfrowe. Austriacka firma zdecydowała się w końcu wykorzystać pełnię możliwości napędów StreamUnlimited, dając możliwość odczytu płyt Super Audio CD. Kolejną, chyba nawet ważniejszą, nowością był konwerter sygnału PCM do DSD, również opracowany we współpracy z byłymi inżynierami Philipsa. To właśnie ten drugi element sprawił, że ten nietani, ale też wcale nienależący do najdroższych, odtwarzacz kompaktowy stał się „hitem” sprzedażowym Ayona. Jego szef, Gerhard Hirt,  przyznał, że wzorował się na dźwięku, jakiego dostarcza najlepszy możliwy nośnik, czyli analogowa taśma matka. By to osiągnąć, Hirt sięgnął po format DSD. Na płytach CD mamy jednak zapis PCM, więc jedyną drogą był upsampling do DSD. Prace na odpowiednim układem DSP trwały kilka lat. CD-35, a potem także streamer S-10, były pierwszymi urządzeniami Ayona korzystającymi z tego rozwiązania.

Bez względu na to, jak znakomitym odtwarzaczem CD jest 35-ka, wydatek ponad 40 tys. złotych (tyle kosztuje wersja Signature) to dla większości audiofilów zupełna abstrakcja. Dlatego powstał dużo tańszy odtwarzacz CD-10, który formalnie zastępuje model CD-1sx. Analogicznie jak w przypadku wcześniej wymienionych, dostępne są dwie wersje urządzenia: podstawowa oraz Signature. Tę drugą wyposażono we wspomniany upsampler DSP oraz wyższej klasy kondensatory sprzęgające Mundorfa. Właśnie ją przetestowaliśmy.

 

Budowa

Z zewnątrz właściwie nic się nie zmieniło. Firma konsekwentnie trzyma się swojego charakterystycznego dizajnu. Mamy więc tę samą czarną, solidną, wykonaną z anodyzowanego aluminium obudowę o zaokrąglonych narożnikach, zwieńczoną u góry masywnym okrągłym kołnierzem, stanowiącym podporę dla dekla z pleksi, którym przykrywamy płytę. CD-10 – tak jak i jego poprzednicy – jest bowiem ładowany od góry. Płytę dociskamy niewielkim krążkiem z logo Super Audio CD. Czytnik pochodzi od wspomnianego już StreamUnlimited. Jakość wykonania jest, jak zwykle, bardzo dobra. Odtwarzacz waży niespełna 11 kg (o 2 kg mniej niż podaje producent).

 

Ayon CD 10 2 tyl pod katem

Tył wygląda podobnie jak w innych odtwarzaczach Ayona. CD-10 może służyć jako przetwornik c/a.

 

Wzdłuż przedniej krawędzi, na górnej płycie, umieszczono rząd przycisków do obsługi napędu, wyboru wejścia, odtwarzanego formatu i głośności (wszystkie te funkcje można obsługiwać także za pomocą metalowego pilota). Czytelny wyświetlacz z czerwonymi znakami wyświetla takie informacje, jak liczba utworów, numer i czas utworu odtwarzanego, a także poziom wyjściowy – ten może być bowiem regulowany. Dookoła znajduje się mnóstwo drobniejszych, podświetlanych wskaźników, informujących o wielu funkcjach, acz z odległości kilku metrów odczytać ich już raczej nie sposób. Z bliska dowiemy się, czy odtwarzana jest płyta (warstwa) CD czy SACD, który z dwóch filtrów cyfrowych (slow rolloff lub fast rolloff) wybrano, czy włączono konwersję PCM –> DSD (albo upsampling DSD) i jakie próbkowanie DSD wybrano (5,6 lub 11,3 MHz), bądź też jaką częstotliwość próbkowania ma odtwarzany plik w formacie PCM. Główny włącznik, jak zwykle u Ayona, umieszczono na spodzie urządzenia, blisko przedniej krawędzi. W tym miejscu warto wspomnieć, że CD-10 jest wyjątkowo prądożerny. W stanie spoczynku (przy nieruchomej płycie) pobiera prawie 55 W mocy, czyli zdecydowanie więcej niż przeciętny wzmacniacz.

 

Ayon CD 10 3b top loader

Albo producent nie mógł się zdecydować, czy promować odtwarzanie SACD, czy też nie, albo zamówił dużą partię krążków dociskowych, które stosuje również w CD-35. Tak czy inaczej, na słuchanie płyt (warstw) SACD nie warto się nastawiać.

 

W trakcie przeprowadzania testu korespondowałem z Gerhardem Hirtem, który wyraźnie podkreślał fakt, iż CD-10 jest w założeniu odtwarzaczem płyt kompaktowych. Skąd zatem logo SACD na docisku płyty i informacja o kompatybilności z tym formatem w specyfikacji technicznej? Powód jest dość prozaiczny – brak dedykowanego chipsetu do odczytu Super Audio CD. Jak wiadomo, Sony zaprzestało produkcji tego układu. Część producentów odtwarzaczy high-end zaczęło radzić sobie z tym problemem (choćby Marantz), jednak koszty implementacji nowego rozwiązania są zbyt duże, by był sens je ponosić w odniesieniu do dwóch modeli odtwarzaczy, których sprzedaż – nie oszukujmy się – jest mimo wszystko niewielka. Czytnik StreamUmilited odczytuje warstwę SACD, jednak sam z siebie nie potrafi tego robić w sposób pełnowartościowy. Mamy więc swego rodzaju protezę. Głównym handikapem funkcjonalnym są sztucznie wstawiane przerwy między utworami (problem znany z wczesnych odtwarzaczy sieciowych). W trakcie testu odkryłem także, że na dwóch krążkach (z zaledwie kilku płyt SACD, jakie posiadam) odtwarzaczowi zdarzało się samoczynnie przeskakiwać  do następnego utworu po zaledwie kilku sekundach odczytu. Nie należy więc nastawiać się na słuchanie nagrań w formacie DSD – chyba że skorzystamy z wejścia USB, które taką możliwość zapewnia. Użytkownicy komputerów z systemem Windows, by skorzystać z pełni możliwości wejścia USB, muszą zainstalować sterownik dostępny na stronie producenta.

Prócz wejścia USB, na tylnym panelu urządzenia znajdziemy dwa wejścia cyfrowe (optyczne i współosiowe), jedno wyjście cyfrowe oraz dwa komplety wyjść analogowych: RCA i XLR. Są też trzy niewielkie przełączniki. Jednym wybieramy aktywne wyjście analogowe, drugim – wzmocnienie (dwa ustawienia), trzecim – odłączamy lub aktywujemy wbudowaną regulacją głośności. Jeśli sterujemy bezpośrednio końcówką (czyli jest aktywna regulacja poziomu), istnieje możliwość wykorzystania jeszcze dwóch (osobnych dla każdego kanału) przełączników na spodzie urządzenia. To na wypadek, gdyby się okazało, że szum lamp jest nadmierny. Wówczas można go obniżyć (kosztem zmniejszonego poziomu wyjściowego).

 

Układ elektroniczny

Architektura wnętrza CD-10 mocno przypomina wcześniejsze modele odtwarzaczy CD tego producenta. Niemal cały układ (pomijając bufory lampowe) zmontowano „do góry nogami”. Składa się on z dużej liczby płytek połączonych ze sobą nie mniej licznymi wiązkami przewodów. W materiałach producenta czytamy o krótkiej ścieżce sygnałowej, jednak prawdę mówiąc nie bardzo wiem, jak dopasować te deklaracje do stanu faktycznego.

 

Ayon CD 10 4a wnetrze1

Wnętrze wygląda znajomo: układ płytek przypomina starsze modele. Cały układ z wyjątkiem odwróconych płytek skrywających lampowe układy wyjściowe i zasilacz wysokonapięciowy wisi „do góry nogami".

 

Tuż pod napędem znajduje się płytka serwo, a zaraz pod nią – spora płytka SMD układu DSP zawierająca znajomo wyglądający szary moduł „PCM->DSD converter” (właściwy procesor jest niewidoczny). Element ten komunikuje się z sekcją przetwornika c/a przy wykorzystaniu wielostykowej ekranowanej taśmy przewodzącej. Bliżej tylnej ścianki znajduje się niewielka płytka z układem XMOS 8U6C5 obsługującym wejście USB. W tej części układu zastosowano pojedynczą kość 32-bitowego przetwornika AKM AK4490EQ w otoczeniu sporej grupki złocistych elektrolitów. Sygnał analogowy jest już domeną wzmacniaczy operacyjnych OPA134UA (dwie sztuki na kanał). Zwieńczeniem tej części analogowej są cztery kondensatory sygnałowe M-Cap Supreme Mundorfa 1,5 µF/600 VDC. W tym miejscu kończy się zwarty i krótki tor sygnałowy SMD, a rozpoczyna część lampowa w klasie A, bez sprzężenia zwrotnego, na bazie triod 6H30, zbudowana według trochę wymuszonej koncepcji dual-mono. Przewody łączące wspomnianą płytkę analogową z prawym i lewym kanałem są zdecydowanie nierównej długości, co wynika z faktu, że prawe wyjścia znajdują się niemal przy samej płytce analogowej, podczas gdy wyjścia kanału lewego przeniesiono na drugą stronę obudowy. Rozwiązanie to jest kontynuowane przez Ayona już od wielu lat i prawdę mówiąc, trudno odgadnąć, dlaczego. Ciekawostką jest również to, że płytka bufora lampowego lewego kanału jest zintegrowana z sekcją zasilania wysokonapięciowego dla lamp (zastosowano tu prostownik lampowy), w konsekwencji czego inna wiązka przewodów biegnie z powrotem do płytki kanału prawego. Ogólnie trzeba przyznać, że układ jest mocno rozproszony, a liczba i długość połączeń bardziej przypominają rozbudowane wzmacniacze niż odtwarzacze CD. Odkąd pamiętam, odtwarzacze Ayona były zawsze budowane w ten właśnie sposób.

W zasilaczu pracuje niskoszumny transformator typu R-core z kilkoma uzwojeniami wtórnymi dla poszczególnych sekcji urządzenia. Te z kolei mają indywidualne stopnie stabilizacji na bazie układów LM317/LM337 oraz LM1086. (FK)

 

Brzmienie

Gerhard Hirt sugeruje, aby płyty hybrydowe SACD (a takich jest zdecydowana większość) odtwarzać z warstwy CD, korzystając przy tym z upsamplingu do DSD. Rekomendacja ta nie dziwi w kontekście powyższych obserwacji dotyczących odczytu Super Audio CD.

Test odtwarzacza S-10 pokazał, że to właśnie konwersja PCM-u do DSD, przynajmniej z mojego punktu widzenia, stanowi o wyjątkowości nowych propozycji Gerharda. Dlatego tym razem konwersję do DSD 256 włączyłem właściwie z automatu.

Rozpocząłem – na przekór zaleceniom twórcy – od płyt SACD. Brzmienie z warstw SACD (z włączonym upsamplingiem do DSD256, ale też i bez niego) było znakomite – gęste, płynne, namacalne, z niesamowitą, ogromną, ale precyzyjną przestrzenią, z dużymi źródłami pozornymi i z wyborną mikrodynamiką. Tworzyło to wyjątkowo naturalny, wciągający obraz muzyki, w którym słychać było wzorowanie się na analogowych taśmach. Gerhard miał jednakże rację twierdząc, że dźwięk, który można uzyskać z warstwy CD (przynajmniej dla tych kilku hybrydowych krążków – głównie samplerów, które posiadam) z włączonym upsampligiem właściwie nie odbiega od tego z warstwy SACD. Jeśli więc posiadacie dużą kolekcję płyt hybrydowych SACD, jest to bardzo dobra wiadomość.

 

Ayon CD 10 4c konweterPCM DSD

Schowany pod obudową procesor DSP to dzieło firmy StreamUnlimited. Ustawienia upsamplingu do DSD można zmieniać.

 

Zalet tego brzmienia jest wiele, ale w moim odczuciu te, które robią największą różnicę (w porównaniu nawet ze sporo droższymi odtwarzaczami CD) to fantastyczny sposób prezentacji przestrzeni, wielkość i gęstość źródeł pozornych i ta niezwykła organiczność, jaką oferują nośniki analogowe, a której w moim odczuciu cyfrowym najczęściej jednak brakuje. Co do sceny, rzecz nie w tym, że jest ona zawsze ogromna, bo CD-10 nie ma tendencji do jej powiększania. Chodzi raczej o realizm, który zaczyna się od wielkości i wyjątkowej namacalności źródeł pozornych, pokazania relacji przestrzennych między instrumentami na scenie, świetnego oddania akustyki pomieszczeń, wybrzmień, pogłosu, itd. To wszystko wraz z wyjątkową ekspresją i energetycznością dźwięku tworzy niezwykłe, wciągające spektakle – zwłaszcza gdy przychodzi do dobrze nagranych koncertów. Gdy album zrealizowano w małym klubie, doskonale słychać, że przestrzeń jest ograniczona, acz trójwymiarowa, namacalna, bliska. Gdy natomiast udało się uchwycić ogromną przestrzeń, powiedzmy kościoła, to pokój odsłuchowy rozrasta się do niebotycznych rozmiarów. To jedno z bardzo nielicznych źródeł cyfrowych (do nich należą też choćby DACi LampizatOra), które tak dobrze różnicuje aspekt przestrzenny prezentacji w zależności od nagrania.

Owa organiczność brzmienia, wyróżniająca CD-10 pośród większości znanych mi odtwarzaczy CD to kombinacja gładkości, nasycenia, spójności i naturalności dźwięku, dzięki czemu przy dobrych nagraniach łatwo jest zapomnieć, że to jednak tylko reprodukcja. To granie niewymuszone, swobodne, otwarte, pełne powietrza i naturalnej energii instrumentów. Oczywiście dotyczy to przede wszystkim instrumentów akustycznych, ale – jak pokazały kolejne odsłuchy – nie tylko ich. Sięgając kolejny raz do Audioneta Plancka, który dla mnie wyznaczył pewną referencję, trzeba zauważyć, że Ayon nie oferuje aż takiej precyzji, tak znakomitej separacji i nie ma aż tak szybkiego ataku i tak imponującej dynamiki (zwłaszcza w skali makro), a i rozdzielczość nie jest aż tak wysoka. Tyle że są to cechy, które przynajmniej po części można przypisać formatowi PCM. Wystarczy więc wyłączyć upsampling do DSD, by w tych aspektach testowany odtwarzacz nieco zyskał (co nie znaczy, że dorównał Planckowi), ale odbywa się to kosztem wymienionych wcześniej cech. Dla mnie wybór w przypadku większości nagrań był jasny – wolałem sposób prezentacji z upsamplingiem do DSD.

 

Ayon CD 10 4d sekcja DACa

Sekcja cyfrowo-analogowa bazuje na dobrze znanych elementach: kości AK4490EQ i pojedynczych wzmacniaczach operacyjnych OPA134UA. Dalej sygnał biegnie przez drogie kondensatory Mundorfa (jeden z dwóch wyróżników wersji Signature).

 

Były jednakże wyjątki, na przykład dobrze zrealizowane kawałki rockowe. W ich przypadku szybkość ataku, dynamika, nieco twardszy bas są pożądane, a aspekty przestrzenne czy naturalność brzmienia – mniej istotne. Wystarczy wcisnąć odpowiedni przycisk na pilocie i dostajemy inny, bardziej pasujący do takich albumów charakter brzmienia. Ayon pokazywał w nich spore możliwości dynamiczne, grał energetycznie, dobrze prowadził tempo i rytm, a i jego naturalny, gęsty sposób prezentacji źródeł pozornych świetnie się sprawdzał. Przy tych słabiej zrealizowanych (czyli bądźmy szczerzy: przy większości) przydawał się bardziej wybaczający charakter formatu DSD, który nie obnażał w aż tak oczywisty sposób kompresji, rozjaśnienia i chropowatości góry pasma, a także chociaż odrobinę „nadrabiał” przestrzenną płaskość takich nagrań.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem 

Ayon CD 10 6 zzzW analogii do taśm czy płyt winylowych, Ayon CD10 umożliwia użytkownikowi bliski, silnie emocjonalny kontakt z muzyką. Wówczas okazuje się, że bas, średnica, rozdzielczość, dynamika, czyli te wszystkie aspekty brzmienia, które zwykle poddajemy selektywnej analizie, znikają z listy priorytetów. Proszę mnie dobrze zrozumieć – żaden z tych podstawowych aspektów brzmienia nie wypada tu źle: jest dobrze, bardzo dobrze, a w przypadku niektórych wręcz znakomicie. Mam jednakże wrażenie, że w przypadku CD-10 najważniejszy jest efekt końcowy. To właśnie on sprawia, że wielu audiofilów, zwłaszcza miłośników nośników analogowych, ze mną włącznie, postawi CD10 w jednym rzędzie z nawet dwukrotnie droższymi konkurentami. Naprawdę rzadko się zdarza, żebym ja – fan analogu – po teście odtwarzacza CD czuł chęć jego posiadania. CD-10 to właśnie jeden z tych przypadków. (MD)

System odsłuchowy:

Pomieszczenie: 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio
Kolumny: Ubiq Audio Model One Duelund Edition
Wzmacniacze: Modwright KWA100SE
Przedwzmacniacz: AudiaFlight FLS1
Źródła cyfrowe: pasywny PC z WIN10 64bit, Roon 1.3, JPlay 6.1, zasilacz liniowy HDPlex, karta USB Jcat Femto z zasilaczem Bakoon BPS-02, USB Isolator Jcat.
Kable sygnałowe: Hijiri Million, KingRex uCraft Y (USB), TelluriumQ Silver Diamond (USB)                                                                                             
Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
Zasilanie: dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, listwy: ISOL-8 Substation Integra i Gigawatt PF2 mk2, kable sieciowe LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech

Oceń ten artykuł
(3 głosów)