PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

JBL L75ms

Cze 14, 2023

JBL, w dość typowym dla siebie stylu, postanowił stworzyć coś dużego. Nowy „system muzyczny” imponuje potężnym brzmieniem wydobywającym się z równie dużej obudowy. Ale czy to wystarczy?

Dystrybutor: Suport, www.jbl.com
Cena: 7499 zł (lipiec 2022)

Tekst: Ignacy Rogoń | Zdjęcia: AV

Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2022 - KUP WYDANIE PDF

audioklan

 

 


Głośnik all-in-one JBL L75ms

TEST

JBL L75ms

JBL od pewnego czasu coraz chętniej nawiązuje do swojej przeszłości. Nie inaczej jest tym razem — L75ms stylistycznie odwołuje się do głośników z początku lat 70. Wyznacznikami obecnie produkowanej serii są skrzynki wykończone fornirem w kolorze orzecha włoskiego oraz maskownice z pianki Quadrex o charakterystycznym wzorze tabliczki czekolady. Trzeba przyznać, że to połączenie ma w sobie to „coś”. Atrakcyjny design to jedno. Sprawdźmy, jak ten 16-kilogramowy głośnik o gabarytach niedużej podłogowej kolumny głośnikowej wypada w starciu z konkurencją.

Budowa i funkcjonalność

To jeden z największych i najcięższych znanych mi systemów all-in-one. Pod maskownicą, na przedniej ściance w kształcie spodu kołyski, znalazło się pięć, całkiem konkretnych głośników: 130-mm woofery z papierowymi membranami — bardzo podobnymi do tych w monitorach L52 Classic — nieco mniejszy, centralnie położony przetwornik (określany jako średniotonowy), także z membraną celulozową oraz dwie 25-mm aluminiowe kopułki wysokotonowe. Producent nie określa podziału pasma, jednak ponad wszelką wątpliwość lewy i prawy głośnik przenoszą niski i średni zakres częstotliwości, tworząc z tweeterami dwudrożny tor stereofoniczny. Przy odtwarzaniu sygnału dwukanałowego udział środkowego głośnika jest wyraźnie ograniczony. Inaczej rzecz się ma w przypadku materiału filmowego (surround) — wspomniany głośnik reprodukuje kanał centralny.

JBL L75ms front

L75ms jest wentylowany przez dwa promieniujące do przodu porty BR. Sądząc na podstawie rozmiarów radiatora na tylnej ściance oraz zróżnicowanej mocy poszczególnych kanałów (25, 50 i 125 W), zastosowany wzmacniacz najprawdopodobniej nie pracuje w klasie D, tylko raczej w AB. Poniżej radiatora znajdują się gniazda Aux (3,5 mm), wejście phono MM (RCA), gniazdo HDMI ARC, port USB typu A i RJ-45 (LAN) oraz wyjście na subwoofer. Gniazdo zasilania jest w standardzie IEC C8. Na górnej ściance znalazł się minimalistyczny, przyciskowy panel sterujący służący do wyboru źródła i sterowania głośnością. Pilot na podczerwień jest funkcjonalny, ale nie zachwyca jakością wykonania. Za jego pośrednictwem uruchomimy funkcję SFX (Sound Field Expander), która dość wyraźnie uprzestrzennia panoramę dźwiękową.

JBL L75ms gniazda

L75ms ma wszystkie potrzebne złącza, włącznie z wejściami gramofonowym oraz liniowym i HDMI ARC. Choć temu systemowi nie brakuje basu, to subwoofer da się podłączyć. Niskie tony można odchudzić regulacją „Bass Contour". 

 

Pod względem funkcjonalnym JBL oferuje niemal właściwie to samo, co u rywala, a nawet ciut więcej. Mamy zatem Chromecast, AirPlay 2, Tidal Connect, Spotify Connect, a także UPnP, co ucieszy zbieraczy plików, także tych hi-res audio (urządzenie radzi sobie z sygnałem PCM 192 kHz). Certyfikacja Roon Ready jest zapowiedziana. Tradycjonaliści docenią wsparcie rozwijanej przez koncern Harmana całkiem przejrzystej i prostej w obsłudze aplikacji MusicLife. Niestety, nie pozwala ona na zagłębienie się w ustawienia głośnika — w tym celu trzeba użyć przeglądarki internetowej. Łączność Bluetooth, wspiera tylko podstawowy kodek SBC, ale w kontekście reszty funkcjonalności (bezstratne Chromecast i AirPlay 2) nie jest to problem. 

Brzmienie

Odsłuchy rozpocząłem od albumu „What The Dead Man Say” grupy Trivium. Brzmienie podwójnej stopy perkusyjnej w tytułowym kawałku wprowadziło mnie w osłupienie.

Mięsisty, pełen energii bas to jeden z największych atutów tej konstrukcji. Jest on mocno zaakcentowany — ja w trakcie testu korzystałem głównie z ustawienia -3 dB. Dolny środek pasma jest sprężysty i został dociążony, dzięki czemu nisko nastrojone gitary brzmią bardzo masywnie. Ma to też swoje minusy — na albumie „Colour to the Moon” Allana Taylora partie wokalne sprawiały wrażenie nieco dudniących. W dodatku przy gęstych pasażach można odnieść wrażenie, że głośnikowi brakuje selektywności. Wyższe składowe średnicy są wycofane i sprawiają wrażenie wyblakłych. Z tego powodu brzmienie odebrałem jako mniej muzykalne, niż w przypadku rywali. Z kolei góra pasma przejawia tendencję do natarczywości. Szkoda, że producent nie zaproponował żadnego rozwiązania, które pozwoliłoby dostosować jej natężenie do preferencji słuchacza.

JBL L75ms glosniki

Aluminiowa kopułka jest elementem dwudrożnego systemu dwukanałowego.

 

Prezentacji detali brakuje finezji znanej z głośników McIntosha i Sonus fabera. Bardzo dobre wrażenie wywarł jednak odsłuch muzyki Hansa Zimmera i Lisy Gerrard napisanej do filmu „Gladiator”. W kompozycji „Battle” JBL pokazał na co go stać pod względem dynamiki — zwłaszcza tej makro. L75ms potrafi być piekielnie głośny — bez problemu rozkręcimy z jego pomocą niezłą imprezę. Moje obserwacje potwierdził utwór „Till Tomorow” grupy Yello. Rytmicznie JBL miał trudności, by dotrzymać kroku rynkowemu liderowi — tu pałeczkę pierwszeństwa nadal dumnie dzierży Naim. Kolejnym, niepodważalnym atutem „amerykanina” jest bardzo dobra, wykraczająca mocno poza obrys urządzenia, projekcja dźwięku. Trudno na tej szerokiej scenie precyzyjnie wskazać poszczególne źródła dźwięku — taki już urok quasi-stereofonicznego rozwiązania. Tak jak już wspomniałem, ocena muzykalności ucierpiała przez nieco matową średnicę. Nie w każdym gatunku muzycznym będzie to problemem. L75ms najlepiej czuje się w metalu, ciężkim rocku, elektronice, a także (o dziwo) w symfonice (choć nie zawsze). Trochę gorzej JBL sprawdzi się w utworach z pogranicza jazzu i piosenki autorskiej — partiom wokalnym często brakowało barwności i blasku, przez co odbierałem je jako nieco syntetyczne.

JBL L75ms pilot

Podłączenie budżetowego gramofonu do wejścia phono okazało się mieć korzystny wpływ na brzmienie. Przede wszystkim średnica pasma nabrała soczystości, a skrajne częstotliwości zostały utemperowane, w efekcie czego brzmienie stało się bardziej naturalne i przystępne.

Galeria

 

Naszym zdaniem

JBL L75msDla kogo JBL będzie atrakcyjną propozycją? Przede wszystkim dla tych, którym zależy na efektownym nagłośnieniu sporej przestrzeni. L75ms potrafi zaimponować zdecydowanym, dobrze kontrolowanym basem, przestrzenną, choć niezbyt czytelną sceną oraz spektakularną makrodynamiką. To najmocniejsze strony amerykańskiej konstrukcji. Na tle rywali to z pewnością najbardziej charakterny, żywiołowy i skory do popisów głośnik. Nie należy natomiast oczekiwać od niego ponadprzeciętnej precyzji, neutralności czy większego wyrafinowania — w tych aspektach są bowiem lepsi.

Funkcjonalnie jest niemal idealnie. Szkoda jedynie, że zabrakło wejścia optycznego. Wykonanie nie budzi zastrzeżeń, chociaż fornir nie jest tak szlachetny, jak ten w (dużo mniejszym i droższym) Sonusie. Większym problemem może być rozmiar tego głośnika — by go pomieścić, potrzebny jest spory kawałek blatu, biurko lub regał.

Pozostaje kwestia ceny. Producent wycenił swój produkt o 1000 zł poniżej Naima Mu-so 2, a to dobra cena. Szukając uniwersalnego systemu all-in-one warto posłuchać JBL-a — pod warunkiem, że mamy dostatecznie dużo miejsca.

 

Artykuł pochodzi z archiwalnego wydania Audio-Video 7-8/2022 - KUP WYDANIE PDF




 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją