PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

HiFiMAN SuperMini

Cze 13, 2017

Index

Jak małe może być urządzenie, które odtwarza gęste pliki – w tym także DSD64 – pracuje do 22 godzin bez ładowania i bez problemu napędza nawet pełnowymiarowe domowe słuchawki? Oto odpowiedź.

Dystrybutor: Rafko, www.rafko.com
Cena: 2199 zł
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Marek Dyba | Zdjęcia: AV

audioklan

 

 


Odtwarzacz mobilny HiFiMAN SuperMini 

TEST

HiFiMAN SuperMini aaa 

Kiedyś miniaturyzacja była domeną Japończyków, którzy tworzyli coraz mniejsze urządzenia elektroniczne, raz po raz szokując świat kolejnym, jeszcze mniejszym zegarkiem elektronicznym, kalkulatorem, radiem czy telewizorem. Dziś coraz mniejsze urządzenia audio wysokiej klasy, przynajmniej w kategorii przenośnych, właściwie nie dziwią, a przynajmniej nie powinny. Tyle że ja jestem człowiekiem trochę starej daty i nie siedzę w nowinkach tej akurat działki audio.

Pojawienie się naprawdę miniaturowego DAP-a HiFiMAN-a początkowo potraktowałem jako ciekawostkę. Ponieważ jednak wybierałem się w dłuższą podróż, postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym, sprawdzając, ile to z owej miniaturyzacji da się wycisnąć pod względem sonicznym.


Budowa i Funkcjonalność

Dopiero gdy wziąłem ten odtwarzacz do ręki, zdałem sobie sprawę z tego, jak jest mały. Mówimy bowiem o maluchu ważącym niecałe 70 g, szerokim na 4,5 cm i grubym na 8,5 mm. Wprawdzie współczesny iPod nano jest jeszcze mniejszy, ale pamiętajmy, że Supermini to sprzęt dedykowany audiofilom. Na tle AK70 (Astell&Kern) Supermini jest jak karzełek. W dodatku bateria ma wystarczać nawet na 22 godziny grania (bez konieczności ładowania). Nie ma wątpliwości, że pod względem żywotności Supermini bije na głowę koreańskiego rywala, co sprawdził użytkujący go na co dzień redaktor naczelny, który wypróbował także testowany odtwarzacz.

Kolejną niespodzianką jest nadspodziewanie duża moc tego DAP-a. Nie mniej niż osiem op-ampów są w stanie zapewnić napięcie wyjściowe na poziomie aż 4,2 V przy obciążeniu 32 Ω (na wyjściu zbalansowanym), co oznacza możliwość wysterowania niemal każdych słuchawek. W przypadku wyjścia niezbalansowanego (Supermini ma obydwa) napięcie spada o połowę – stawia to tego DAP-a mniej więcej na równi z AK70.

HiFiMAN SuperMini tyl

Miniaturowa obudowa świetnie leży w dłoni. Aluminium pełni funkcję skutecznego radiatora.

 

Sercem urządzenia jest procesor zawiadujący wszystkimi funkcjami urządzenia, zawierający dekodery audio oraz przetwornik c/a. By podołać tym wszystkim operacjom, nie grzejąc się nadmiernie (nawet podczas głośnego grania odtwarzacz w ogóle się nie nagrzewa), a więc nie pobierając dużo mocy, należało napisać własny system operacyjny. I HiFiMAN to zrobił – OS nazywa się Taichi 2.0. Jego zasadnicza cecha to fakt, że przez ponad 95 procent czasu procesor działa w trybie jednowątkowym, co pozwala na pełne wykorzystanie zasobów urządzenia wyłącznie na potrzeby procesu odtwarzania muzyki, a to – jak argumentuje producent – skutkuje znacznie niższym jitterem. Ale jest pewien minus – odtwarzacz nie potrafi odtwarzać muzyki bez przerw pomiędzy utworami, co wynika właśnie z pracy jednowątkowej (gapless wymaga wczytywania sygnału do bufora w trakcie odtwarzania muzyki, a to już nie jest praca jednowątkowa). Jak zapowiedział Fang Bian, udało się już znaleźć rozwiązanie tej kwestii i jeszcze w tym roku powinna się ukazać aktualizacja firmware'u, dzięki której SuperMini będzie wspierał odczyt gapless.

Co się tyczy formatów, maluch HiFiMAN-a wspiera wszystkie bezstratne (włącznie z DSD – pliki DSF i DFF) – z jednym, dość istotnym wykluczeniem: nie odtwarza 24-bitowych plików AIFF. Te trzeba konwertować do formatów ALAC, WAV lub FLAC.

Obsługę uproszczono do ekstremum, co paradoksalnie wyszło temu urządzeniu na dobre – szybko się uruchamia (ok. 15 s) i prawie bez zwłoki reaguje na polecenia – słowem, miła niespodzianka w przypadku producenta, który z czym jak z czym, ale z interfejsem zawsze miał kłopot. Choć trzeba dodać, że rozmieszczenie przycisków nie każdemu przypadnie do gustu. Oddalenie przycisku „wstecz” (znajdującego się z boku) od kursorów i „ok” (znajdujących się pod wyświetlaczem) jest nielogiczne i mało wygodne.

Wykonanie jest bardzo dobre. Obudowę wykonano z aluminium i wyposażono w niewielki, energooszczędny czarno-biały wyświetlacz OLED, a obsługę powierzono fizycznym przyciskom, z których, jak już wspomniałem, trzy znajdują się poniżej, a reszta z boku. Supermini nie ma wbudowanej pamięci flash – magazynem muzyki mogą być wyłącznie karty microSD, ale nawet te o pojemności 256 GB. Slot znajduje się na dole obudowy, wraz z portem microUSB do ładowania i transferu danych.

Jest jeszcze jedna niespodzianka – za 2199 zł otrzymujemy nie tylko sam odtwarzacz, ale coś jeszcze: zbalansowane słuchawki dokanałowe (ponoć jest to model RE-400B wart 479 zł). Szkoda tylko, że nie pomyślano o jakimś futerale, bo przy codziennym użytkowaniu prędzej czy później obudowa się zarysuje. Warto też podkreślić, że HiFiMAN zrobił postępy w kwestii tworzenia porządnych, eleganckich opakowań swoich produktów.


Brzmienie

Zacząłem od odsłuchów w podróży, a więc z dołączonymi w komplecie dokami, zamiennie z moimi Finalami F7200 (sporo droższymi, ale niezbalansowanymi). Brzmienie oceniam bardziej z pozycji miłośnika muzyki i człowieka mającego styczność raczej z „dużymi" systemami audio niż osoby osłuchanej z wieloma DAP-ami. I Cały mój swoisty sceptycyzm ulotnił się po pierwszych kilku utworach. SuperMini gra równo i spójnie, rzec można, że niemal neutralne (niemal, bo jednak delikatnie po cieplejszej stronie mocy). Co więcej, jest to  brzmienie, które mogę określić mianem naturalne. O ile neutralność to brak preferencji którejkolwiek części pasma, brak podbarwień, co jest ważne póki nie prowadzi do zimnego, pozbawionego emocji odtwarzania dźwięku, o tyle naturalność to pewna miękkość tegoż dźwięku, to jego odpowiednia temperatura (nie za zimny, nie za ciepły, ale minimalnie na plusie, bo tak grają instrumenty w naturze) i odpowiedni poziom ekspresji. SuperMini potrafi tak właśnie zagrać. Doskonale wypadł więc album Raya Browna. Jego kontrabas był szybki, schodził nisko z dobrym dociążeniem dźwięku, wspartym długimi wybrzmieniami. Towarzyszący mu fortepian brzmiał wcale nie gorzej dzięki dobrze oddanej barwie, pięknej dźwięczności i (o dziwo!) odpowiedniej potędze brzmienia (OK, biorąc niewielką poprawkę na grający system). Świetnie został odtworzony koncert „San Francisco Friday Night" – szybki, ale i pełny dźwięk gitar, dobra separacja, niezła rozdzielczość, umiejętność wydobycia wielu szczegółów grania każdego z mistrzów gitary, no i duża ekspresja plus udane oddanie koncertowej atmosfery tego wydarzenia. Słuchałem tego naprawdę zaskoczony, że ten maluch poprzez malutkie, douszne słuchawki, potrafi to tak przekonująco zagrać!

HiFiMAN SuperMini vs AK70

W porównaniu naszym referencyjnym małym DAP-em (Astell&Kern AK70), SuperMini jest znacznie węższy i cieńszy.
W dodatku dwa razy lżejszy (68 v 134 g).

 

Jednym z albumów w formacie DSD, który zabrałem, był sampler wydawnictwa Opus. Dobrze zrealizowane i odtworzone pliki DSD brzmią niesamowicie... analogowo (z braku lepszego określenia), co dla mnie oznacza zbliżenie się do brzmienia płyty winylowej. SuperMini w tym względzie przypominał mi mojego LampizatOra Big7, czyli najlepszy (obok GoldenGate'a) DAC DSD, jaki znam. Oczywiście nie twierdzę, że to ta sama klasa, ale charakter brzmienia jest podobny. Dźwięk był (naturalnie) miękki, barwny, wyjątkowo płynny, ale jednocześnie czysty i detaliczny. Nie było tu hektarów przestrzeni oferowanych przez Lampiego, ale w przypadku odsłuchu słuchawkowego to oczywiste. SuperMini, zwłaszcza z Finalami F7200, a w jeszcze większym stopniu z pełnowymiarowymi Sonorusami VI (które napędzał zupełnie swobodnie!) budował może nie jakąś wybitnie dużą scenę, ale była ona na tyle naturalna, że nawet ja, człowiek wręcz uczulony na tym punkcie, nie zwracałem uwagi na jej (słuchawkowe) ograniczenie. Sporą rolę odegrały tu zapewne trójwymiarowe źródła pozorne, które precyzyjnie rozlokowane na owej niezbyt dużej scenie tworzyły intymny klimat obcowania z muzyką – rzecz dla mnie nie do przecenienia.

Posłuchałem również kilku albumów z muzyką filmową, m.in. z „Piratów z Karaibów" czy „Głębi". SuperMini zaserwował mi z nimi kolejną niespodziankę: jak ten maluch, nawet z Finalami Sonorus VI, potrafi zagrać z taką mocą, rozmachem, z robiącym duże wrażenie tutti orkiestry – naprawdę nie mam pojęcia.

Ale potrafi! I robi to bez widocznego wysiłku – nie stwierdziłem żadnych negatywnych efektów głośnego grania nawet takiej złożonej, dość gęstej muzyki. Dalej było czysto, detalicznie, płynnie i angażująco. Ludzie w samolocie patrzyli na mnie dość dziwnie, gdy mocno wczułem się czy to w muzykę z tego pierwszego filmu (zwłaszcza gdy na gitarach szaleli Rodrigo i Gabriela), czy w trakcie koncertu AC/DC. Z tym ostatnim maluch HiFiMAN-a także radził sobie bardzo dobrze – pewnie prowadził rytm i częstował mnie ogromną porcją energii drzemiącej w tej muzyce. Spokojny przegląd wielu płyt z różnych gatunków muzycznych potwierdził wcześniejsze obserwacje. SuperMini to uniwersalna bestyjka, która swobodnie gra każdy rodzaj muzyki, utrzymując jakość brzmienia w pełni satysfakcjonującą dość wybrednego audiofila, jakim bez wątpienia jestem. Szczera rekomendacja!


Galeria


Naszym zdaniem

HiFiMAN zaoferował DAP-a, który w kapitalny sposób łączy walory praktyczne, jak lekkość, miniaturowe gabaryty oraz naprawdę długi czas pracy na jednym ładowaniu z wysoką jakością brzmienia – jedną z lepszych, jakie można uzyskać z DAP-a za około 2000 zł. W dodatku SuperMini ma mnóstwo mocy – na tyle, że bez problemu może grać nawet w całkiem opornymi słuchawkami domowymi, dostarczając naturalny, lekko ocieplony dźwięk całkiem wysokiego kalibru. Pod względem możliwości i wyposażenia nie ma sensu porównywać go z „wypasionym” AK70, ale SuperMini góruje nad swym rywalem codzienną praktycznością i mobilnością. Z drugiej strony, nie jest tak przestrzenny i analityczny. To propozycja dla tych, którzy szukają minimalistycznego napędu dobrych słuchawek, o którym szybko zapomnimy, że nosimy go w kieszeni kurtki czy nawet spodni. W tej cenie, zważywszy że i bardzo dobre słuchawki są już w komplecie, to autentycznie świetna propozycja. Nawet mimo tego, że na razie bez gaplessa.

System odsłuchowy:

Słuchawki douszne: HiFiMAN, Final F7200, Final Sonurus VI

HiFiMAN SuperMini zzz

 

Oceń ten artykuł
(3 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Sony NW-WM1Z

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją