PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Heco The New Statement

Mar 31, 2015

Index

Brzmienie

Pierwsze wrażenie było po prostu słabe – okazało się, że kolumny są niewygrzane. Raziła przejaskrawiona, ostra i mało rozdzielcza góra, dziura na średnicy, która niemal kamuflowała wokale oraz bas, który jednostajnie pomrukiwał w średnim podzakresie. Był mocno podbity i ciągnął się niemiłosiernie, nie mogąc trafić w rytm. Nie było też stereofonii – dźwięk był przymocowany do głośników. Jednak już po dwóch godzinach dość głośnego grania coś zaczęło się zmieniać. Kolumny zostały włączone aż na cztery doby, podczas których pracowały niemal non stop. Efekt okazał się oszałamiający. Kolejna sesja odsłuchowa wywołała niemalże szok. Statementy przeszły transformację – doprawdy trudno było je poznać.

heco-new-statement-tweeterPierwszym objawem normalności był bas, który tym razem rytmicznie nadążał za resztą pasma. A trzeba podkreślić, że Heco dysponują basem potężnym – dwa 8-calowe woofery potrafią przepompować spore ilości powietrza. Liniowość basu nie jest idealna, jego siła skupia się głównie w średnim i wyższym podzakresie, niemniej czuć, że potrafi zejść nisko (w końcu specyfikacje producenta mówiące o dolnej częstotliwości granicznej 18 Hz do czegoś zobowiązują…). Nie jest to bas szczególnie konturowy, ale też nie miękki, ani taki, który pozwoliłby na delektowanie się niuansami gry na instrumentach. Pod tym względem nowe Statementy nie wyróżniają się ani w swojej cenie, ani wśród kolumn mniejszych i tańszych. Mimo to ich bas to coś niecodziennego. W ogóle zresztą słuchanie tak dużych kolumn należy do zupełnie innej kategorii doznań, niż kolumn mniejszych, nawet tych trójdrożnych. W porównaniu z Heco, moje Equilibrium Atmosphere są niemal pozbawione basu. Brzmią z nieporównywanie mniejszą skalą. Właśnie skala jest tu słowem-kluczem. Heco tworzą nieprawdopodobny spektakl, z olbrzymią ścianą dźwięku na pierwszym planie. Brzmienie jest otwarte, żywe. Owszem, wysokie tony są troszkę podbite, przez to i nieco rozjaśnione, jednakże dzięki temu równoważą potęgę basu.

Brzmienie zakresu średnio-wysokotonowego jest bardzo precyzyjne, z wyraźnym konturem, nagłym atakiem, świetną dynamiką. Szybkość i dynamika środka i góry pasma są imponujące. Daje to bardzo efektowny dźwięk, niezwykle bezpośredni,

spektakularny. Bynajmniej nie chodzi tu o muzykę dyskotekową. Słuchałem na nich gitar Antonio Forcione. Heco zdawały się być wręcz stworzone do odtwarzania tego instrumentu. Czy to była wersja studyjna, czy koncertowa – brzmiały świetnie. Słychać było nagłe szarpnięcia i rezonans pudła. Struny nie były w ogóle zawoalowane. Nie brzmiały jak winylowe. Poszczególne szarpnięcia oceniłem jako niezwykle czyste, efektownie oderwane od tła, podane blisko, selektywnie. Wyraźnie słychać było różnicę pomiędzy wykonaniem koncertowym i studyjnym, co wiązało się z inną projekcją przestrzeni.

Heco w bardzo sugestywny sposób prezentują przestrzeń. Głos Diany Krall był bardzo namacalny, bliski, obecny w pokoju odsłuchowym. Było słychać, że kontrabas jest cokolwiek przerysowany, zbyt duży, zbyt potężny. Brzmiał, jakby zamiast jednego grały dwa lub nawet trzy instrumenty.

Wyjątkowo efektownie zabrzmiała muzyka elektroniczna lub mocno nią okraszony. Z utworów Depeche Mode udało się wycisnąć ostatnie poty. W kulminacyjnym fragmencie „Personal Jesus" z albumu „Violator" (hi-res PCM 24/48) pozwoliłem sobie na odkręcenie potencjometru głośności w przedwzmacniaczu Atolla do wartości 75 (maksymalna wartość to 80). Przez chwilę miałem wrażenie, że sufit spadnie mi na głowę. Tak potężne impulsy na basie i skala dźwięku są absolutnie nieosiągalne dla mniejszych zestawów. Dynamika makro jest tu więc w swojej własnej klasie jakości. Oczywiście potrzebny jest do tego wydajny prądowo wzmacniacz.

Zauważyłem jedną ciekawą rzecz: tych kolumn słucha się głośniej niż innych. Jednak dopóki nie wyjdziemy z pokoju i do niego nie wrócimy, nie przerwawszy odtwarzania, dopóty nie zdamy sobie z tego sprawy.

Gdybym miał się na koniec do czegoś przyczepić, to napisałbym, że świetna analityczność tych kolumn ociera się chwilami o kliniczność. New Statementy pokazują bardzo dużo, ale na dłuższą metę można być nieco zmęczonym tym natłokiem informacji i spektakularnością. Nie są to więc kolumny odpowiednie do relaksu. Pobudzają niczym duża dawka kofeiny, dają kopa w przenośni i dosłownie, natomiast zabrakło w nich pierwiastka ciepła i łagodności. Budują napięcie i nie pozwalają na odpoczynek. Słuchając ich, trzeba być cały czas skupionym, pobudzonym. Takie są, choć niewykluczone, że dłuższe wygrzewanie mogłoby je trochę uspokoić. Kto wie?


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją