Index
Po trzech latach produkcji swojego najlepszego zestawu stereo serii 2020AE, Denon opracował jego następcę. Mimo że na zewnątrz i wewnątrz bardzo przypomina poprzednika, producent twierdzi, że otwiera „nową erę”. Istotnie, zapowiada to jedna zmiana…
Dystrybutor: Horn Distribution, www.denon.pl |
Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: Denon, AV |
|
|
Zestaw Denon PMA-2500NE / DCD-2500NE
TEST
Denon jest jednym z pierwszoligowych japońskich graczy na rynku hi-fi, obok Yamahy, Pioneera i Marantza. Podobnie jak oni, już kilka lat temu zareagował na ożywienie, jakie miało miejsce na rynku sprzętu hi-fi stereo. Nowy odtwarzacz DCD-2500NE i partnerujący mu wzmacniacz PMA-2500NE są następcami modeli DCD-2020AE i PMA-2020AE oferowanych od przełomu 2012 i 2013 roku. Symbol NE odnosi się do słów „New Era”. To zapowiedź wielkich zmian, a co to oznacza w praktyce?
Nim odpowiemy na to pytanie, warto się na chwilę zatrzymać przy cenach. Trudno nie zauważyć, że system jest bezpośrednią odpowiedzią na wprowadzony ponad rok wcześniej zestaw Yamahy CD-S2100/A-S2100. Również siostrzany (dla Denona) Marantz ma propozycję w tym samym przedziale cenowym – nowe modele serii 14S1 SE.
Wygląd i funkcjonalność
Pod względem wyglądu i jakości wykonania japońskie produkty stanowią dziś absolutny punkt odniesienia w swoich przedziałach cenowych. Europejscy i amerykańscy producenci mogą im tylko pozazdrościć. Denony serii 2500 nie wyłamują się z tego schematu, a wręcz podnoszą poprzeczkę! O ile odtwarzacz ma jeszcze dość minimalistyczną formę, wynikającą wyłącznie z funkcjonalności, o tyle w wielkim 25-kg wzmacniaczu (który nie jest jednak większy od poprzednika) styliści wyeksponowali element, który przykuwa uwagę – wielką gałkę regulacji głośności. Z uwagi na pilot zdalnego sterowana (identyczny dla wzmacniacza i odtwarzacza) będzie ona raczej rzadko używana. Umieszczono ją w głębokim wyżłobieniu, które swoim kształtem sugeruje aż kilkucentymetrową grubość przedniej ścianki. Efekt jest znakomity. Wzorcowo rozmieszczono przyciski i pokrętła, co nadało całości elegancji, a także wpłynęło na prostotę obsługi. Wzmacniacz ma też niewielki, umieszczony po prawej stronie, wyświetlacz OLED, na którym pojawia się informacja o wybranym źródle sygnału, a w przypadku wejścia USB – o parametrach odtwarzanego sygnału. Tak, zgadza się: wzmacniacz – choć wygląda tradycyjnie – ma znacznie rozszerzoną funkcjonalność: wysokiej klasy moduł przetwornika c/a z asynchronicznym wejściem USB audio, pozwalającym na odczyt materiału Quad DSD 11,2 MHz lub PCM 32/384.
Część cyfrową oraz wyświetlacz można całkowicie wyłączyć, jeśli korzysta się ze źródła analogowego – jednego z czterech liniowych lub z gramofonu analogowego (z wkładką MM lub MC). Wejścia phono i CD są lepszej jakości od pozostałych. Bezpośrednie wejście na końcówkę mocy i podwójne, przełączane terminale głośnikowe zamykają listę potencjalnych życzeń. Nikomu niczego nie zabraknie.
Wygląd i jakość wykonania japońskich produktów stanowi dziś absolutny punkt odniesienia w swoich przedziałach cenowych.
Równie elegancko i funkcjonalnie jest w odtwarzaczu. Tu również stosowne guziki znajdują się dokładnie tam, gdzie się ich spodziewamy. Cicho, miękko i dostojnie pracuje szuflada znanego z poprzednika napędu Advanced S.V.H. Po jej wysunięciu czuć porządne, sztywne mocowanie. Ona sama została wykończona lepiej niż w niejednym uznanym high-endowym odtwarzaczu – jest aluminiowa, ma zaokrąglone wszystkie krawędzie, została pokryta aksamitną w dotyku farbą.
Skoro wzmacniacz może pełnić funkcję USB DAC-a, to odtwarzacz już jej mieć nie musi, prawda? Idąc tym tropem rozumowania, Denon nie umieścił w swoim odtwarzaczu jakichkolwiek wejść cyfrowych, redukując ten model do pierwotnej roli „cedeka” z nietypowym dodatkiem – czyli możliwością odtwarzania plików audio hi-res (PCM 24/192 i DSD 5,6 MHz) zapisanych na… płytach DVD-R/RW lub DVD+R/+RW. To opcja chyba tylko dla zatwardziałych zwolenników nośników optycznych, którzy wierzą w cudowną „moc” napędów CD, a raczej DVD. Rozwiązanie zupełnie niewygodne, kwestionujące sens zabawy w pliki, aczkolwiek zapewniające ciekawą możliwość słuchania materiału hi-res, bez bawienia się w podłączanie komputera czy odtwarzacza strumieniowego.
Denon oparł się rynkowej presji wyposażania swoich urządzeń w złącza XLR. Uznał je za zbyteczne – i chyba słusznie, bo wzmacniacz nie ma zbalansowanego toru sygnałowego. Zatem po co psuć go dodatkowym scalakiem do desymetryzacji sygnału?
Obudowy obu urządzeń są warstwowe. Podstawę stanowi stalowa rama oraz dół i spód chassis. Do niej dokręcono aluminiowe boki i fronty. Te pierwsze mają dodatkowo od wewnątrz doklejone płaty blachy, co służy redukcji drgań i wibracji. Podobny zabieg, tyle że z użyciem dwóch warstw stalowej blachy, zastosowano w przypadku górnych pokryw; opukiwane, rzeczywiście nie rezonują.
Odtwarzacz DCD-2500NE
We wnętrzu odtwarzacza nie ma żadnych niespodzianek: łudząco podobną architekturę wnętrza miał DCD-2020AE. Tak czy inaczej, to miły widok. Centralne miejsce zajmuje zacnie wyglądający mechanizm czytnika zamknięty w metalowej obudowie, pokryty od góry płatem blachy ze stali nierdzewnej. Konstrukcja charakteryzuje się nisko położonym środkiem ciężkości i dużą odpornością na wibracje/rezonanse, co z kolei zmniejsza wymagania stawiane systemom serwa i korekcji błędów, a to w konsekwencji minimalizuje poziom generowanych szumów i zakłóceń. Na uwagę zasługuje fakt, że czytnik radzi sobie także z płytami Super Audio. Jak pisaliśmy przy okazji odtwarzacza dCS Rossini za ponad 100 tys. zł, Sony będące dostawcą chipów do dekodowania SACD zaprzestało ich produkcji, co spowodowało brak możliwości korzystania z audiofilskich napędów VRDS Teaca. Denon skutecznie poradził sobie z tym problemem w odtwarzaczu, który jest 12 razy tańszy.
Zasilacz, mechanizm czytnika, a także większość toru audio zostały zaadaptowane bez większych zmian z poprzednika (DCD-2020AE). 2500NE to wyjątkowo solidny odtwarzacz.
Bardzo podobnie jak w 2020AE wygląda zasilacz złożony aż z trzech transformatorów ulokowanych po lewej stronie. Jeden miniaturowy odpowiada za funkcję czuwania i funkcje pomocnicze, dwa większe, typu EI, o zróżnicowanej wielkości, zasilają sekcję analogową i cyfrową. Części analogowej, w jej pobliżu, dedykowano pozostałe elementy zasilacza – jak para kondensatorów filtrujących Nichocon z nadrukiem logo Denona, po 3300 µF oraz druga para mniejszych o pojemności po 470 µF, a także stabilizatory napięcia.
Układy audio rozmieszczono na dwóch płytkach ułożonych piętrowo. Są one jednak inaczej obsadzone elementami. W części cyfrowej najważniejszym z nich jest programowalny układ FPGA Altera Cyclone IV. Prawdopodobnie to on realizuje algorytm interpolacji i upsamplingu danych – Advanced Al32 Processing Plus. Pewną zagadką w odtwarzaczu (pozbawionym wejść cyfrowych) jest użycie interfejsu TI PCM9211. Za konwersję c/a odpowiada 32-bitowy przetwornik PCM1795. Zastosowano dwa niezależne zegary umieszczone w pobliżu DAC-a, dedykowane dwóm rodzinom częstotliwości próbkowania: 44,1 i 48 kHz (oraz ich wielokrotnościom) – to na wypadek odsłuchu plików z płyt. Sic!
Wzmacniacz PMA-2500NE
Również i wzmacniacz żywo przypomina poprzednika (2020AE). Wnętrze podzielono grodziami z blachy stalowej, które odseparowują od siebie część sterującą i przedwzmacniacz na froncie, część wejściową po prawej stronie, od końcówek mocy, które wraz z zasilaczem znalazły się pośrodku. Również i tu mamy trzy transformatory. Dwa główne typu EI są obrócone względem siebie, znosząc wzajemnie rozproszone pole magnetyczne (Leakage Cancelling). Zasilają osobno poszczególne kanały. Do każdego z nich został przyporządkowany spory, pojedynczy kondensator Nichicona o pojemności 12 000 µF – identycznie jak w poprzedniku. Za prostowanie napięcia odpowiadają diody Shottky’ego. Zastosowano grube (14 AWG) przewody zasilające z miedzi beztlenowej biegnące od gniazda IEC do zasilacza.
Lewy bok wzmacniacza odsłania budowę monofonicznych płytek wzmacniaczy. Zadbano o bardzo małą rezystancję doprowadzeń zasilania.
Topologia końcówki mocy nie została zmieniona. Stopnie końcowe bazują na wysokoprądowych mosfetach (UHC-MOS), po jednej parze na kanał, zapewniającej 80 W mocy znamionowej, która znacząco rośnie przy obciążeniu 4-omowym (Denon podaje 160 W na kanał, ale przy 1 kHz i zniekształceniach 0,7%). Użyto sprawdzonej techniki bootstrapowanej kaskody w połączeniu w układem dual FET. W otworze na płytce lewej końcówki mocy można dostrzec tranzystor bipolarny 2SC4495 – prawdopodobnie element stopnia sterującego. Regulacja głośności bazuje na tradycyjnym potencjometrze.
Układ konwertera c/a wykorzystuje te same rozwiązania, które występują we wzmacniaczu: 32-bitowy układ PCM1795 i procesor Advanced Al32 Processing Plus. Jak już wspomnieliśmy, wejście USB umożliwia odtwarzanie materiału o ekstremalnych parametrach: DXD i DSD 256.
Brzmienie
Test systemu 2020AE, który opublikowaliśmy w wydaniu 1/2013 (patrz avtest.pl) wykazał, że wzmacniacz był znacznie lepszym elementem systemu niż odtwarzacz. Podobnie było i tym razem, co w zasadzie nie powinno dziwić, zważywszy na duże podobieństwa nowych modeli do poprzedników. Wzmacniacz to prawdziwa gwiazda, która błyszczy – i to dosłownie – natomiast odtwarzacz tylko mu towarzyszy, próbując mu dorównać.
W proponowanej przez Denona cenie 11 tys. zł raczej trudno będzie znaleźć wzmacniacz równie neutralny, muzykalny i przestrzenny jednocześnie, choć oczywistym kandydatem do tego zadania wydaje się nagrodzona przez nas Yamaha A-S2100. Niestety, nie miałem okazji porównać obydwu modeli. Na pewno znajdzie się kilka integr, które zagrożą albo i pokonają Denona w którejś z wymienionych konkurencji, jednak trudno uwierzyć, że znajdzie się taki, który go pokona we wszystkich naraz.
Rzecz w tym, że PMA-2500NE brzmi wyjątkowo rzetelnie i równo, neutralnie, nie popadając jednocześnie w nudę. Kluczową rolę odgrywają barwy. Bez wątpienia należy je określić jako bogate, żywe, w żadnym razie szare czy nudne. W tym miejscu drobna uwaga: wzmacniacz wymaga solidnego wygrzania – dopiero po pięciu dniach od pierwszego wyjęcia z pudełka pokazał swoją prawdziwą klasę. Dobra jest precyzja, kontury, choć z drugiej strony czuć w tym brzmieniu lekkie ocieplenie. Z tego powodu atrakcyjniej wypadają nagrania PCM niż z natury łagodniejsze DSD, które odtwarzane przez Denona stają się już nieco zbyt łagodne. Wzmacniacz jest na tyle przezroczysty, że bez najmniejszego problemu pokazał różnicę między plikami 24/192 a materiałem DXD (24/352,8). Ten drugi brzmiał doprawdy całkiem realistycznie, w czym miały udział przede wszystkim dobrej jakości wysokie tony. Dobre nagrania PCM w formacie CD też potrafiły zabrzmieć realistycznie. Denon dość wyraźnie ukazywał różnice pomiędzy nagraniami słabymi i dobrymi – to oznaka ewidentnej klasy.
Dużym atutem jest przestrzeń. Mamy tu wszystko, czego potrzeba: powietrze, głębię, dużą szerokość i bardzo dobrą precyzję lokalizacji – zarówno na pierwszym, jak i w dalszych planach. W dobrze zrealizowanych nagraniach pierwszoplanowe wokale były na tyle namacalne, że nie mieliśmy żadnych wątpliwości, iż Denon gra w jednej lidze z urządzeniami z kategorii A z naszego rankingu. Z tego co pamiętam, za lepszą przestrzeń można pochwalić Baltlab Endo 2, który jednak ustępuje Denonowi pod względem jakości basu.
A basu jest akurat tyle, ile trzeba. Ani więcej, ani mniej. Subiektywnie nie sięga on otchłani, to znaczy nie pracuje efektywnie w najniższych rejestrach, choć jest w nich obecny. Z zasadzie, dopóki nie skupiamy się na tym elemencie, nie zwraca on na siebie uwagi. Barwy basu są przeciętnie dobre, ale nie można mówić o ujednolicaniu, czy jakichkolwiek problemach.
Denon jest dość szybki i dynamiczny. Nie osiąga jednak w tym zakresie poziomu najlepszych z najlepszych. Nie znaczy to jednak, że ma w z tym jakiś problem. Powiedziałbym, że dynamika jest na szkolną czwórkę z plusem.
***
Czas na odtwarzacz. Słuchany najpierw w izolacji, tj. z referencyjnym wzmacniaczem Atoll PR400/AM400, okazał się znacznie mniej uzdolniony niż wzmacniacz. Dźwięk tego pierwszego jest szczuplejszy, ma mniejszy rozmach i słabszą dynamikę. Czuć też ograniczenia w górze pasma. Po części wynikają one z ograniczeń formatu CD, po części z innych uwarunkowań. Generalnie jest to brzmienie neutralne, ale owa neutralność jest okupiona zredukowaną intensywnością barw. Trudno powiedzieć, na ile wpłynął na to dość krótki okres wygrzewania (6 dób), jednak fakty są takie, że barwy były relatywnie szare, mdłe, zgaszone. Nie odczuwałem „życia” w środku pasma – wszystko brzmiało zbyt gładko, a przez to nijako. Z pozoru wszystko było na miejscu, ale efekt angażowania w muzykę został spłycony.
Odtwarzacz ustępuje wzmacniaczowi po trosze w każdym aspekcie brzmienia, w tym również w dynamice i basie. Na tle konkurencyjnych odtwarzaczy w tego przedziału cenowego, DCD-2500NE nie wyróżnia się w żadną stronę. To taka dobra, typowa średnia. Przetwornikom c/a, nawet o połowę tańszym, wyraźnie ustępował. Uświadomiło mi to porównanie z referencyjnym M2Techem Young DSD.
***
Brzmienie systemu jako całości z jednej strony jest determinowane ograniczeniami odtwarzacza, z drugiej jednak – występuje pewna synergia pomiędzy obydwoma urządzeniami. I tak, firmowe połączenie okazało się bardziej udane niż konfiguracja odtwarzacza ze wzmacniaczem odniesienia. PMA-20500NE w magiczny sposób zatuszował to, co słuchane na wzmacniaczu referencyjnym było oczywiste, a bynajmniej nie stanowiło zalety. W szczególności barwy nie wydawały się już takie szare, poprawiło się też wypełnienie dźwięku, co jednak nie zmienia faktu, że różnica klas pomiędzy znakomitym wzmacniaczem a tylko dobrym odtwarzaczem jest znacząca.
DAC we wzmacniaczu
Oczywiste pytanie, które zada sobie każdy audiofil po przejściu na „ciemną stronę mocy” (słuchanie plików) brzmi: Skoro wzmacniacz ma podobną sekcję przetwornika jak odtwarzacz, to czy nie jest tak, że można się spokojnie bez niego obejść?
Okazuje się, że i tak, i nie. Brzmienie uzyskane w połączeniu z komputerem przechyliło się wyraźnie w kierunku ochłodzenia, było więc inne niż uzyskane z połączenia z firmowym odtwarzaczem i zupełnie inne niż z przetwornikiem zewnętrznym. Biorąc pod uwagę pliki w rozdzielczości Red Book CD 16/44,1, wbudowany przetwornik nie wnosi nic ponad to, co proponuje firmowy odtwarzacz (poza zmianą charakteru brzmienia). Gdy w grę wchodzą pliki o wysokiej rozdzielczości, potencjał wbudowanego przetwornika rośnie i może on nawet zapewnić dźwięk lepszy niż ten uzyskiwany w połączeniu z firmowym odtwarzaczem – przy założeniu, że za jego pomocą ograniczamy się do płyt CD (przypomnijmy, że jest możliwość nagrywania plików hi-res na nośniki DVD-R/-RW/+R/+RW). Będzie to brzmienie obiektywnie lepsze, ale wciąż o chłodnej barwie, o czym należy pamiętać.
2500NE to wyjątkowo solidny odtwarzacz.
W porównaniu z przetwornikiem M2Tech Young DSD było to jednak brzmienie znacznie słabsze, w każdym aspekcie. Wynika z tego analogiczny wniosek jak w przypadku odtwarzacza: wbudowany DAC nie jest w stanie wydobyć pełni potencjału integry. Z drugiej strony, sens zakupu firmowego odtwarzacza, w sytuacji, gdy można wykorzystać wbudowany we wzmacniacz przetwornik c/a, pozostaje jednak dyskusyjny i wart rozważenia chyba wyłącznie przez konserwatystów dysponujących ogromnymi bibliotekami płyt CD, z którymi pryncypialnie nie chcą się rozstać.
Galeria
- Zestaw Denon PMA-2500NE / DCD-2500NE Zestaw Denon PMA-2500NE / DCD-2500NE
- Denon PMA-2500NE Denon PMA-2500NE
- Denon DCD-2500NE Denon DCD-2500NE
- Detale Detale
- Denon PMA-2500NE - lewy bok Denon PMA-2500NE - lewy bok
- Denon PMA-2500NE - prawy bok Denon PMA-2500NE - prawy bok
- Wzmacniacz - wnętrze Wzmacniacz - wnętrze
- Odtwarzacz - wnętrze Odtwarzacz - wnętrze
- Transformatory Transformatory
- Sekcja cyfrowa Sekcja cyfrowa
- Zasilacz Zasilacz
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://www.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2018/item/595-denon-pma-2500ne-dcd-2500ne?showall=1#sigProGalleriaef8282da02
Naszym zdaniem
Denon wykonał nietypowe i zarazem dość ryzykowne posunięcie. Zaoferował system, w którym odtwarzacz CD może być traktowany jako dodatek stworzony z myślą o tych, którzy jeszcze nie przeszli na odsłuch plików, a może nawet w ogóle nie zamierzają tego zrobić. W tej sytuacji przeniesienie wejść cyfrowych do wzmacniacza wydaje się logiczne – z pewnością chodziło o „oczyszczenie” układu. Zabieg ten ma ostatecznie pewien sens, bo DCD-2500NE wydaje się brzmieć lepiej niż poprzednik.
Jakby jednak nie patrzeć, Denon trochę zaryzykował obniżając atrakcyjność samego odtwarzacza. Zwróćmy uwagę, że podrożał tylko wzmacniacz – właśnie ze względu na dodatnie przetwornika c/a. Podrożał, ale i tak – w swojej cenie – jest to znakomite urządzenie, warte swojej ceny. I tak oto wyłania się niezwykle groźny rywal Yamahy A-S2100, nad którą – dzięki dodaniu DAC-a – Denon ma istotną przewagę funkcjonalną. Jakość wykonania i wygląd są nie do pobicia w tej cenie, zaś dźwięk – w rozpatrywanym przedziale cenowym – jest co najmniej bardzo dobry: neutralny, przestrzenny i muzykalny. Wprawdzie wbudowany przetwornik nie wykorzystuje całego potencjału wzmacniacza, ale otrzymujemy go (DAC) za darmo, co automatycznie kwestionuje sens zakupu firmowego odtwarzacza – tym bardziej, że uzyskiwana z niego jakość brzmienia nie jest lepsza w kategoriach bezwzględnych. Co najwyżej zmienia się charakter brzmienia. PMA-2500NE bezwzględnie zasługuje na uwagę i… towarzystwo zacnego źródła.
System odsłuchowy:
Pomieszczenie: 37 m2 o zmiennej wysokości, adaptowane akustycznie, o średnim czasie pogłosu, kolumny ustawione na krótszej ścianie w 1/3 głębokości pokoju. Oddzielna linia zasilająca z zabezp. 25A z niezależnym uziemieniem o wysokiej wydajności
Kolumny: Equilibrium Atmosphere (2012)
Komputer: Asus A555L (Win 10, 4GB RAM, Intel Core i3-5005U, 2GHz); J.River MC21
Przedwzmacniacz: Atoll PR400
Końcówka mocy: Atoll AM400
Interkonekty: Equilibrium Turbine XLR
Kabel USB: iFi Audio Gemini
Kable głośnikowe: Equilibrium Tune 55 Ultimate
Kable zasilające: Enerr Transcenda Supreme 2 x, Transcenda Ultimate
Listwa: Enerr One 2 x + kabel Enerr Transcenda Supreme HC (20A)
Stolik: Rogoz Audio 4SPB3/BBS