„Jedenastka” zajmowała do niedawna najwyższe miejsce w ofercie odtwarzaczy Marantza. Obecnie to drugi od góry odtwarzacz CD/SACS w ofercie tej marki.
Dystrybutor: Horn Distribution, www.horn.pl |
Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Marantz SA-11S3 - Odtwarzacz CD
TEST
Wprowadzony do sprzedaży końcem 2012 roku SA-11S3 jest wykonany bajecznie, a jego wygląd – co tu dużo mówić – przyćmiewa wszystkie inne urządzenia naszego testu. Taki jest Marantz, niezmiennie od lat, i za to – choć nie tylko – go cenimy.
Budowa
Po otwarciu obudowy tylko umocniliśmy się w przekonaniu, że nie da się dziś lepiej wydać 17 tys. zł na odtwarzacz CD. To jedno z tych nielicznych urządzeń, które „nie boi się” porównań z przeszłością, gdy mechanika wiodła prym nad elektroniką.
Podział ścianki przedniej na trzy segmenty, pionowe ciemnoniebieskie podświetlenie dające nastrojowy efekt przy zgaszonym świetle (można je wyłączyć), odcinająca się od reszty górna pokrywa – każdy z wymienionych detali, a także boki, to kawał bardzo grubego aluminium w ciepłym, srebrnomiedzianym odcieniu (zwanym szampańskim). Spód i ściankę tylną wykonano ze stali, ale została ona obustronnie powleczona warstwą miedzi. Tak samo zrobiono ze wszystkimi wkrętami, a nawet z ekranem okrywającym transformator zasilacza. Miedziowanie wszystkiego, co się da, to specjalność szefa audiofilskiej kuchni Marantza – Kena Ishiwaty.
Marantz, obok Yamahy i Ayona, dysponuje jednym z najlepszych technicznie, w tym teście, napędów CD (SACD). Wykonany jest w dużej mierze z metalu, ekranowany, ponadto ma stabilnie i cicho pracującą szufladę. Pod tym względem nie ma się do czego przyczepić. Dostajemy to, za co płacimy.
Czytnik jest w dużej mierze wykonany z metalu. Dyskretny tor wyjściowy za przetwornikiem c/a składa się z nieprzyzwoicie dużej liczby elementów.
Tor analogowy jest dyskretny (zmontowany powierzchniowo) i zawiera mnóstwo elementów dyskretnych tworzących (niegdyś ekranowane) moduły HDAM SA3. Przetwornik c/a to układ DSD1792 (Burr Brown).
Transformator jest toroidalny. Jest też drugi, typu EI, ale pełni on funkcje pomocnicze. Zasilanie nie jest tak rozbudowane, jak w odtwarzaczu Metronome'a, niemniej rozdzielono poszczególne jego sekcje z zastosowaniem licznych stabilizatorów napięcia. Zwraca uwagę mnogość przeciwzakłóceniowych pierścieni ferrytowych, które pozakładano na niemal każde połączenie kablowe.
Za wejście USB odpowiada nieszczególnie nowy układ Tenor TE8802L (pamiętajmy, że konstrukcja tego odtwarzacza liczy sobie już 4 lata). Konsekwencją tego stanu rzeczy jest brak wsparcia dla plików DSD – szkoda o tyle, że – jak się zaraz przekonamy – tor audio został zoptymalizowany pod kątem odtwarzania materiału Super Audio CD. Prócz wejścia USB, Marantz ma także dwa wejścia S/PDIF.
Brzmienie
Balans tonalny zdaje się nie odbiegać od neutralności. Nie słychać dominacji żadnego zakresu pasma. Marantz cały czas, obojętnie przy jakiej muzyce, sprawia wrażenie dość wyważonego, nie jest więc ani ciepły, ani jakoś wyraźnie chłodny. Niemniej, nieco bliżej mu w tę drugą stronę. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że (jako jedyny) został dosłany do testu jako zupełnie nowy egzemplarz. Dwie doby wygrzewania wpłynęły pozytywnie na precyzję brzmienia, która w porównaniu ze stanem początkowym uległa poprawie i osiągnęła bardzo wysoki poziom. Można nawet uznać ją za jedną z cech przewodnich tego urządzenia.
Przy odsłuchu fortepianu czuć bardzo dokładne krawędzie każdego dźwięku. Uderzenia młoteczków w struny są bardzo bezpośrednie, czuć każdy dźwięk z osobna. Barwa fortepianu, choć czysta, jest minimalnie utwardzona, nie tak plastyczna, jak na żywo. To stwierdzenie można też odnieść w zasadzie do każdego innego instrumentu czy wokali. Poziom wysycenia barw jest delikatnie osłabiony. Nie doszukamy się w nich zbyt wiele soczystości. To wszystko może mieć jednak związek ze zbyt krótkim okresem wygrzewania. Nie ma więc pewności, że egzemplarze w pełni wygrzane zagrają w opisywany sposób.
Bas w porównaniu ze średnicą jest mniej precyzyjny. Operuje głównie w średnim i wyższym zakresie. Najniższe podzakresy są lekko ograniczone. Pewnym mankamentem, słyszalnym zwłaszcza w przypadku kontrabasu, jest umiarkowane zróżnicowanie barwowe.
W kategorii przestrzennej Marantz zaprezentował się dość przeciętnie. W porównaniu z odtwarzaczem Metronome, który rozmywał lokalizację źródeł pozornych, nie czułem postępu. Metronome dawał jednak lepsze wrażenia ogólne, będąc lepiej napowietrzony. Rozmiary sceny tworzonej przez Marantza również nie przydają mu punktów. Jakość góry pasma, która w porównaniu z francuskim odtwarzaczem jest bardziej obecna, oceniam jako dobrą, ale ustępuje ona rozdzielczością zarówno Metronomowi, jak przetwornikowi M2Techa.
Włożenie do szuflady krążka Super Audio CD raptownie odmienia obraz tego playera, sprawiając, że brzmi o klasę lepiej, bez trudu kwalifikując się do kategorii. Płyty SACD brzmią atrakcyjnie, z gęściejszą, nasyconą i żywą barwą wokali, skrzypiec i wszystkiego w ogóle. Czuć, że odtwarzaczowi „chce się grać”.
Zysk słychać w każdym zakresie pasma. Dźwięk jest ogólnie pełniejszy, a owo wypełnienie słychać także na górze pasma. Wysokie tony nie są tylko wykonturowane, ale czuć ich wagę, momentami są nawet lekko wysłodzone. Przy okazji poprawia się też plastyczność przekazu, wcześniej odczuwany lekki chłód gdzieś zanika. Pozostaje za to precyzja, która tym razem rozciąga się także na zakres basowy. Ten zaś staje się wyraźnie głębszy – w tym aspekcie różnica jest podwójnie zaskakująca.
To, co opisałem powyżej, dotyczy domyślnego ustawienia dla filtru cyfrowego 1. Przełączenie na nr 2 jest wyraźnie słyszalne – wprowadza on znacznie więcej swobody, dźwięk o wiele lepiej odrywa się od kolumn, jest bardziej przestrzenny. Ustawienie to pozwoliło uzyskać najbardziej muzykalne brzmienie (z płyt SACD i w ogóle): pełne, gęste i muzykalne.
Galeria
- Marantz SA-11S3 Marantz SA-11S3
- Tył Tył
- Wnętrze Wnętrze
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://www.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2018/item/667-marantz-sa-11s3?showall=1#sigProGalleriafa6ec44e6e
Naszym zdaniem
Marantz jest jak kameleon: przy odsłuchu krążków CD nie porywa, brzmiąc odrobinę chłodno i bez oczekiwanego wyrafinowania, natomiast z płyt SACD wydobywa znacznie więcej plastyczności, barw i przestrzeni. W tym zastosowaniu przewyższa jakością brzmienia wszystkie pozostałe odtwarzacze w teście, zatem jest najlepszym wyborem dla audiofilów ze sporą kolekcją płyt Super Audio CD. Jakość wykonania i wygląd są poza wszelką dyskusją – to przysłowiowy wzorzec metra.
Wstęp testu - 6 odtwarzaczy CD (8 000-20 000 zł)
Sceptycy prorokują wyginięcie tego gatunku, ale on nie bardzo chce zniknąć z audiofilskiej rzeczywistości. Przesadą byłoby stwierdzenie, iż odtwarzacze kompaktowe mają się dobrze, ale też nie sposób nie zauważyć, że trzymają się lepiej, niż zakładano. Sprawdziliśmy, czy ten stan rzeczy ma racjonalne uzasadnienie.
Pozostałe odtwarzacze w teście grupowym:
Ayon CD-1sx | Metronome Le Player 2 |
Moon Neo CD260D DAC | Musical Fidelity M6scd |
Yamaha CD-S2100 |