PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

HiFiMAN SuperMini

Cze 13, 2017

Index

Brzmienie

Zacząłem od odsłuchów w podróży, a więc z dołączonymi w komplecie dokami, zamiennie z moimi Finalami F7200 (sporo droższymi, ale niezbalansowanymi). Brzmienie oceniam bardziej z pozycji miłośnika muzyki i człowieka mającego styczność raczej z „dużymi" systemami audio niż osoby osłuchanej z wieloma DAP-ami. I Cały mój swoisty sceptycyzm ulotnił się po pierwszych kilku utworach. SuperMini gra równo i spójnie, rzec można, że niemal neutralne (niemal, bo jednak delikatnie po cieplejszej stronie mocy). Co więcej, jest to  brzmienie, które mogę określić mianem naturalne. O ile neutralność to brak preferencji którejkolwiek części pasma, brak podbarwień, co jest ważne póki nie prowadzi do zimnego, pozbawionego emocji odtwarzania dźwięku, o tyle naturalność to pewna miękkość tegoż dźwięku, to jego odpowiednia temperatura (nie za zimny, nie za ciepły, ale minimalnie na plusie, bo tak grają instrumenty w naturze) i odpowiedni poziom ekspresji. SuperMini potrafi tak właśnie zagrać. Doskonale wypadł więc album Raya Browna. Jego kontrabas był szybki, schodził nisko z dobrym dociążeniem dźwięku, wspartym długimi wybrzmieniami. Towarzyszący mu fortepian brzmiał wcale nie gorzej dzięki dobrze oddanej barwie, pięknej dźwięczności i (o dziwo!) odpowiedniej potędze brzmienia (OK, biorąc niewielką poprawkę na grający system). Świetnie został odtworzony koncert „San Francisco Friday Night" – szybki, ale i pełny dźwięk gitar, dobra separacja, niezła rozdzielczość, umiejętność wydobycia wielu szczegółów grania każdego z mistrzów gitary, no i duża ekspresja plus udane oddanie koncertowej atmosfery tego wydarzenia. Słuchałem tego naprawdę zaskoczony, że ten maluch poprzez malutkie, douszne słuchawki, potrafi to tak przekonująco zagrać!

HiFiMAN SuperMini vs AK70

W porównaniu naszym referencyjnym małym DAP-em (Astell&Kern AK70), SuperMini jest znacznie węższy i cieńszy.
W dodatku dwa razy lżejszy (68 v 134 g).

 

Jednym z albumów w formacie DSD, który zabrałem, był sampler wydawnictwa Opus. Dobrze zrealizowane i odtworzone pliki DSD brzmią niesamowicie... analogowo (z braku lepszego określenia), co dla mnie oznacza zbliżenie się do brzmienia płyty winylowej. SuperMini w tym względzie przypominał mi mojego LampizatOra Big7, czyli najlepszy (obok GoldenGate'a) DAC DSD, jaki znam. Oczywiście nie twierdzę, że to ta sama klasa, ale charakter brzmienia jest podobny. Dźwięk był (naturalnie) miękki, barwny, wyjątkowo płynny, ale jednocześnie czysty i detaliczny. Nie było tu hektarów przestrzeni oferowanych przez Lampiego, ale w przypadku odsłuchu słuchawkowego to oczywiste. SuperMini, zwłaszcza z Finalami F7200, a w jeszcze większym stopniu z pełnowymiarowymi Sonorusami VI (które napędzał zupełnie swobodnie!) budował może nie jakąś wybitnie dużą scenę, ale była ona na tyle naturalna, że nawet ja, człowiek wręcz uczulony na tym punkcie, nie zwracałem uwagi na jej (słuchawkowe) ograniczenie. Sporą rolę odegrały tu zapewne trójwymiarowe źródła pozorne, które precyzyjnie rozlokowane na owej niezbyt dużej scenie tworzyły intymny klimat obcowania z muzyką – rzecz dla mnie nie do przecenienia.

Posłuchałem również kilku albumów z muzyką filmową, m.in. z „Piratów z Karaibów" czy „Głębi". SuperMini zaserwował mi z nimi kolejną niespodziankę: jak ten maluch, nawet z Finalami Sonorus VI, potrafi zagrać z taką mocą, rozmachem, z robiącym duże wrażenie tutti orkiestry – naprawdę nie mam pojęcia.

Ale potrafi! I robi to bez widocznego wysiłku – nie stwierdziłem żadnych negatywnych efektów głośnego grania nawet takiej złożonej, dość gęstej muzyki. Dalej było czysto, detalicznie, płynnie i angażująco. Ludzie w samolocie patrzyli na mnie dość dziwnie, gdy mocno wczułem się czy to w muzykę z tego pierwszego filmu (zwłaszcza gdy na gitarach szaleli Rodrigo i Gabriela), czy w trakcie koncertu AC/DC. Z tym ostatnim maluch HiFiMAN-a także radził sobie bardzo dobrze – pewnie prowadził rytm i częstował mnie ogromną porcją energii drzemiącej w tej muzyce. Spokojny przegląd wielu płyt z różnych gatunków muzycznych potwierdził wcześniejsze obserwacje. SuperMini to uniwersalna bestyjka, która swobodnie gra każdy rodzaj muzyki, utrzymując jakość brzmienia w pełni satysfakcjonującą dość wybrednego audiofila, jakim bez wątpienia jestem. Szczera rekomendacja!


Oceń ten artykuł
(3 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Sony NW-WM1Z

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją