Wydrukuj tę stronę

Bowers & Wilkins P7 - Słuchawki mobilne

Lis 25, 2015

Wzorowa jakość wykonania i dbałość o detale to jeszcze nie wszystko. Także i dźwięk nowych Bowersów jest wysokiej próby.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl
Cena: 1649 zł

Tekst: Dawid Grzyb | Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Bowers & Wilkins P7

BW-P7

Jeżeli kiedykolwiek ktoś zastanawiał się, z jakimi słuchawkami powinni być widziani celebryci, gwiazdy filmowe czy sportowcy, odpowiedzią jest model P7. Bije od niego luksus, przywiązanie do detali w każdym calu. Wzornictwo jest mocno vintage’owe, niepodrabialne. Nie jest przesadą stwierdzenie, że ponadczasowe. 

P7 to nieco przerośnięta i zamknięta konstrukcja w zasadzie wokółuszna. Niewielkie małżowiny bez większego problemu pomieszczą się w sporych nausznikach. Widać też, że to sprzęt przeznaczony na ulicę. Solidny i elastyczny przewód sygnałowy jest wprowadzany do jednej muszli. Można go zdemontować, choć nie jest to wcale oczywiste. Najpierw należy odczepić dość twardy, powleczony skórą nausznik, który trzyma się muszli za pomocą solidnych magnesów.

BW-P7-poduszka

Siatka chroniąca przetwornik, który do złudzenia przypomina klasyczny głośnik (B&W podkreśla znaczenie tego faktu) jest chromowana, idealnie dopasowana do wewnętrznej części muszli. Ta zewnętrzna jest aluminiowa, owalna i wyszczotkowana, przyozdabia ją spore logo producenta. Pałąk składa się z elegancko wyprofilowanych, fikuśnie powyginanych stalowych ramion, które nikną w jego dalszej części mającej kontakt z głową. Jest obszty wysokogatunkową skórą. Regulacja pałąka stawia spory opór, ale tak ma być. Kabel sygnałowy jest owinięty nylonowym oplotem, więc niemało zniesie.

Jakość wykonania P7 jest pierwszorzędna. Nie są to jednak najwygodniejsze słuchawki w naszym teście. Strefa ucisku jest duża, a skórzane elementy – twarde. Po wielu godzinach odsłuchu Bowersy trochę dają się we znaki


Brzmienie

P7 to przykład słuchawek, które sprawdzają się dobrze tam, gdzie większość sobie nie daje rady. Po założeniu ich na głowę już po chwili słychać, że stworzono je z myślą o ciężkim, brudnym, rockowym graniu. Ma to swoje i dobre, i złe strony. Im więcej P7 się słucha, tym bardziej się je docenia za ogół, czyli to, jak sobie radzą
z dowolnym materiałem.

Na początku uwagę słuchacza przykuwa nisko osadzony środek brzmieniowej ciężkości – bas zwraca na siebie uwagę. Jest go sporo na samym dole, choć jego wyższe podzakresy nie są przeładowane. Właśnie tak powinno się go w mobilnych słuchawkach robić. Midbas jest na tyle dobrze kontrolowany, że nie zalewa niższej średnicy, swoją drogą również czytelnej. Najbardziej treściwy środek jest osłabiony, ale tylko odrobinę. W znakomitej większości nagrań nie będzie to stanowiło najmniejszego problemu. Wyższa średnica oraz góra są należycie obecne, nieprzesadzone w żadną stronę. Soprany są detaliczne, ale dobrze utemperowane. Nic nie kłuje w uszy, sybilantów brak.

BW-P7-driver

Barwa jest w sam raz. P7 nie brzmią ani przesadnie kolorowo, ani syntetycznie. Udało się osiągnąć złoty środek. Oczywiście da się jeszcze lepiej, co pokazują słuchawki dwa, trzy razy droższe. Ale w kontekście ceny tego produktu czepianie się barwy byłoby aktem złośliwości. Kolejną zaletą P7 jest dynamika, atak. To przekłada się na sprężystość dźwięku, znakomitą kontrolę nawet najniższego basu. No i sprawia tym samym, że te słuchawki dostarczają mnóstwo frajdy. Słuchanie starego rocka powoduje, że zamiast zastanawiać się nad dźwiękiem, człowiek się po prostu daje porwać rytmowi, stopy same tupią w podłogę.

Kolejną mocną stroną P7 jest stereofonia. Co prawda nie w sensie spektakularnego rozbudowania, bo są słuchawki grające szerzej i głębiej. Jednak poukładanie przestrzeni, jej spójność oraz należyta ilość powietrza sprawiają, że przekaz nie wydaje się ani klaustrofobiczny, ani przesadnie odległy. Brawo.

 


Podsumowanie

SPRZĘT TOWARZYSZĄCY:

  • ODTWARZACZ MOBILNY: HiFiMAN HM-901
  • ŹRÓDŁO + WZMACNIACZ: COS Engineering D1 + Questyle CMA800R
  • KABEL USB: FAW Copper Series Twin
  • KONWERTER S/PDIF: Audiobyte Hydra-X+
  • PROGRAM: Foobar 2000
  • KOMPUTER: HP Spectre XT Ultrabook 13-2000ew
  • SŁUCHAWKI ODNIESIENIA: Creative Aurvana Live! + kabel FAW Color Series, Sony MDR-Z7

BW-P7-zzz

Pozostałe słuchawki w teście grupowym

Denon MM300

Denon AH-MM300

Focal Spirit One S

Focal Spirit One S

Magnat LZR980

Magnat LZR980

Panasonic RP-HD10

Panasonic RP-HD10

Polk Audio Hinge

Polk Audio Hinge

Podsumowanie testu - Słuchawki mobilne 850 - 1600 zł

W drogich słuchawkach przeznaczonych na ulicę można przebierać niczym w rękawiczkach. Ta grupa produktowa mocno się rozrosła na przestrzeni ostatnich lat. Z jednej strony trzeba się z tego cieszyć, a z drugiej – jest wiele dobrych wyborów. Pojawia się więc dylemat. Trzeba też przyznać, że producenci niebędący specjalistami od nauszników popełniają więcej błędów, a ich produkty nie zawsze oferują dobrą relacją jakości do (nieraz wygórowanej) ceny.

słuchawki mobilne

Wyraźnie widać – a raczej słychać – że góruje konkretna szkoła brzmienia: ta nasycona i zorientowana na niższe składowe słyszalnego pasma. Najwyraźniej taki przekaz najbardziej przemawia do większości odbiorców. W końcu bas to bardzo lubiany zakres. Zamknięta konstrukcja mu najczęściej pomaga. Niestety, w audio tak już jest, że coś często dzieje się kosztem czegoś. Przesadnie zaakcentowany bas powoduje woal niższych części środka pasma, na które jesteśmy również bardzo wrażliwi. Te naprawdę dobre słuchawki pod tym względem nie zawodzą, nie pomijają też reszty częstotliwości, a pod względem stereofonii przekazu, jego rozdzielczości i ataku również spełniają oczekiwania. Warto także zaznaczyć, że dobre słuchawki to nie tylko te, które dobrze brzmią. Należy zwrócić uwagę na jakość wykonania (solidność) oraz komfort noszenia. Pod tym względem występują spore różnice wśród testowanych modeli, i w ogóle.

Naszym faworytem jest Bowers & Wilkins P7 – także w kontekście wysokiej ceny. Prezentuje się obłędnie; ponadczasowo i wyjątkowo pancernie. Nie jest najwygodniejszy ze stawki, ale świetnie wykonany. Zadbano o drobiazgi – nawet te, których nie widać gołym okiem. Choć największe wrażenie robi dźwięk. P7 nie rozgramiają konkurencji pod każdym względem, są jednak wyjątkowo wyrównane, wyszukane. Równowaga tonalna, holografia oraz rozdzielczość są bardzo dobre, barwa również. Choć z początku P7 sprawiają wrażenie nieco metalicznych po przesiadce z chociażby modelu Focal Spirit One S, to szybko można się do tego przyzwyczaić, a zamiast rzeczonej metaliczności doszukać neutralności.

Na sprzęt Focala powinny zwrócić uwagę osoby szukające brzmienia miękkiego i basowego. Natomiast te zainteresowane przeciwnym biegunem brzmieniowym niech dadzą szansę osobliwemu debiutantowi Panasonica – modelowi RP-HD10. W połączeniu z miękkimi źródłami i wzmacniaczami może niejedną osobę zaskoczyć. Wisienką na torcie jest fakt, że to jedne z najwygodniejszych słuchawek, z jakimi miałem styczność.

Oceń ten artykuł
(0 głosów)