PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Technics SU-R1000

Kwi 26, 2024

Pierwszy po wielu latach test wzmacniacza tej marki wzbudził u nas wielką ciekawość. Rozbudził też oczekiwania — tym bardziej, że chodzi o flagową Integrę za ponad 40 tys. zł. Integrę wprost naszpikowaną innowacyjnymi rozwiązaniami technicznymi.

Dystrybutor: Panasonic Marketing Europe, www.technics.com 
Cena (w czasie testu): 41 900 zł
Dostępne wykończenia: czarny, srebrny

Tekst: Marek Lacki, Filip Kulpa | Zdjęcia: Technics, AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2023 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

audioklan

 

 


Wzmacniacz zintegrowany Technics SU-R1000 - Japoński majstersztyk

TEST

Technics SU R1000

Technics ma przeszło 50-letnią tradycję w produkowaniu wzmacniaczy tranzystorowych. Zaczął je oferować już w 1969 roku, a więc w czasie, gdy wciąż jeszcze królowały konstrukcje lampowe — mowa o modelu funkcjonującym pod kilkoma oznaczeniami, zależnie od rynku: 50A, SU-50A, SU-2010 i EAA-2010. Była to całkiem okazała integra o mocy znamionowej 30 W na kanał przy 8 omach i mocy muzycznej sięgającej 120 W — jak na tamte czasy, całkiem imponujące wartości. Cena 95 tys. jenów nie należała do przystępnych.

W 1973 roku pojawiła się końcówka mocy SE-10000, a cztery lata później — spektakularny wzmacniacz końcowy dual-mono SE-A1, który produkowano do 1980 r. To bezkompromisowe urządzenie ważyło ponad 50 kg i kosztowało w Japonii milion jenów (w Niemczech — 15 500 marek). Moc? 350 W na kanał, niezależnie od obciążenia (4–8 omów). Obydwa wzmacniacze miały słynne „wycieraczki”.

Na początku lat 80. Technics zaoferował kolejne dwie końcówki mocy — dziś wciąż poszukiwany SE-A5 i jego mocniejszą/droższą odmianę, SE-A3. 2900 marek niemieckich w 1981 r. to wciąż był high-end (przynajmniej cenowy). Wielu czytelników AV zapewne pamięta te modele z prospektów, ponieważ oficjalnie nie były dostępne na hermetycznym rynku z epoki PRL. Odrębną kwestią są walory soniczne tych konstrukcji, ale to temat na inną okazję.

Ponad 30 lat temu debiutował kolejny, dzielony wzmacniacz — SU-C7000/SE-A7000, którego wyróżnik stanowił bateryjnie zasilany przedwzmacniacz. Produkowano go, w kolejnych wersjach, aż do 2002 r. Cena kompletu wynosiła 13 800 marek. Był to ostatni prawdziwie high-endowy wzmacniacz Technicsa przed 2010 r., kiedy to Panasonic zadecydował o „zahibernowaniu” Technicsa na czas nieokreślony. Ten niechlubny epizod w historii marki trwał cztery lata. W momencie reaktywacji Technicsa zadebiutował wzmacniacz dzielony SE-R1/SU-R1. Nawiązania do konstrukcji z lat 80. i 90. były ewidentne, ale symboliczne — zachowano proporcje obudowy oraz wielkie wskaźniki wysterowania. I to tyle. Pod względem technicznym była to już zupełnie inna konstrukcja, w której japońscy inżynierowie dali popis swoich kompetencji.

R-jedynka wykorzystywała autorski stopień końcowy w klasie D, który w odróżnieniu od większości wzmacniaczy tego typu, operował na sygnałach cyfrowych i bazował na stopniu sterującym zbudowanym z bardzo szybkich tranzystorów z azotku galu (GaN). W urządzeniu tym zadebiutował także obwód JENO oraz układ korekcji sygnału zależnie od podłączonych zestawów głośnikowych — LAPC. Kolejne nowinki dotyczyły zasilania. Technics po latach pokazał, że wciąż potrafi. Dla rynku hi-fi było to nie lada zaskoczenie.

Pewną część z tych ambitnych patentów udało się przenieść do znacznie tańszej integry SU-G700, jednak pomiędzy serią Grand (do której ten wzmacniacz przynależał) a referencyjną R1 powstała przepaść.

W 2021 r. Panasonic, właściciel marki, postanowił temu zaradzić, wprowadzając do sprzedaży wzmacniacz zintegrowany z serii referencyjnej, model SU-R1000, bohater tego spotkania.

 

Wzorowe wykonanie

Zacznijmy od tego, że jest to imponujące urządzenie. Zwraca na siebie uwagę ponadprzeciętnymi wymiarami i wzorową jakością wykonania. Niewiele jest produktów konkurencji tak perfekcyjnie spasowanych. Szczeliny są na tyle wąskie, że można w nie wcisnąć co najwyżej ludzki włos. Również grubość elementów i ich sztywność budzi prawdziwe uznanie. Opukiwanie paneli nie powoduje jakiegokolwiek rezonowania, co nie jest wcale oczywiste nawet w urządzeniach jeszcze droższych. Pilot jest częściowo metalowy i elegancko wykonany. Mimo że zawiera sporą liczbę przycisków, to w praktyce okazuje się czytelny i intuicyjny w użyciu.

Rozbudowane korekcje

Front wzmacniacza zdominowało, ciągnące się na całej szerokości okno, za którym, na białym tle umieszczono — a jakże — wskazówkowe wskaźniki mocy. Są one podświetlone białym światłem o chłodnym, niebieskawym odcieniu. Intensywność świecenia można regulować w trzech krokach lub całkowicie je wyłączyć. Wzmacniacz zapamiętuje ostatni wybór i po ponownym włączeniu jaskrawość podświetlenia jest taka sama, jak przed wyłączeniem.

Technics SU R1000 front

SU-R1000 jest wytwarzany w Malezji, ale jakość wykonania z powodzeniem dorównuje najlepszym urządzeniom z Japonii. Spasowanie szczelin reprezentuje poziom nieosiągalny dla zdecydowanej większości rywali.

 

Okazała gałka regulacji głośności emuluje działanie klasycznego potencjometru — ma położenia skrajne, mimo że nie została połączona z potencjometrem (regulacja odbywa się w domenie cyfrowej). Jest za to sterowana silnikiem. Głośność jest pokazywana na małym wyświetlaczu monochromatycznym, zlokalizowanym w górnym prawym rogu przedniej ścianki. Skala jest decybelowa i zaczyna się od poziomu -88 dB, a precyzja regulacji wynosi 1 dB. Pokazywane jest także wybrane źródło — analogowe, bądź cyfrowe. W tym drugim przypadku możemy odczytać częstotliwość próbkowania. Displej służy ponadto do obsługi menu, w którym ukryto liczne opcje. Można uaktywnić, bądź zdezaktywować regulację barwy. Do dyspozycji jest 3-punktowy korektor EQ (100 Hz, 1 kHz, 10 kHz). Da się też ustawić filtr dolnoprzepustowy, który ogranicza pasmo przenoszenia do 20 kHz (domyślnie do 80 kHz). Jest także funkcja tłumika (Attenuator), która redukuje czułość wybranych wejść. To ważna opcja, do której jeszcze powrócimy w dalszej części. Z poziomu menu można ponadto aktywować poszczególne wejścia i wyjścia, np. wyjście przedwzmacniacza czy wejście na końcówkę mocy itp.

Technics SU R1000 plyta

Testowy winyl w komplecie ze wzmacniaczem cyfrowym? Nie, to nie jest żadna pomyłka ani prowokacja. Ma to głębszy sens.

 

Dalsze możliwości obejmują optymalizację ustawień przedwzmacniacza gramofonowego i jest to zagadnienie zasługujące na szersze omówienie. Układ korekcyjny RIAA ma konstrukcję hybrydową, tj. analogowo-cyfrową. Filtr analogowy dokonuje korekcji w obrębie małych częstotliwości (stała czasowa 3180 µs), a cyfrowy — w obrębie wyższego zakresu. W ten sposób uzyskano dużą precyzję korekcji RIAA (±1 dB w zakresie 20 Hz – 20 kHz). W komplecie otrzymujemy testową płytę gramofonową. Po jej włączeniu, podłączeniu gramofonu do jednego z wejść (RCA lub zbalansowanego XLR) i aktywowaniu funkcji Cartridge Optimizer, wbudowany układ DSP/FPGA dokonuje analizy sygnałów testowych, a następnie wprowadza automatyczne korekcje dwojakiego typu. Po pierwsze, minimalizowane są przesłuchy międzykanałowe, które stanowią poważną wadę zapisu rowkowego. Szkoda, że inżynierowie Technicsa nie poszli o krok dalej, oferując narzędzie do optymalizacji azymutu, czyli korekty robionej najczęściej „na oko”, która jest niestety niedokładna. Drugą z korekt jest Response Optimizer, czyli pomiar charakterystyki częstotliwościowej systemu odczytu oraz korekcja częstotliwościowo-fazowa przy 400 częstotliwościach (!) w celu skompensowania niedopasowania obciążenia (głównie pojemności) do danej wkładki. Przy okazji jest wyrównywana jej własna charakterystyka przenoszenia (wkładki nie są zbyt liniowe). To wszystko odbywa się w domenie cyfrowej. Tak, cyfrowej — i nie jest to przypadek, lecz skutek przyjętej koncepcji urządzenia. Jedno z ustawień dla wkładek MC (wejście XLR) jest ręczne — to gain, czyli wzmocnienie. Możemy je regulować w zakresie 9 dB, przy czym dobrze jest wybrać najniższe ustawienie. Dlaczego — o tym niebawem.

Cyfrowa klasa D

Na temat konstrukcji SU-R1000 można by napisać bardzo obszerny artykuł. Postaramy się tę kwestię możliwie zwięźle omówić. Najogólniej rzecz ujmując, mamy do czynienia z bardzo rozbudowanym układem w pełni cyfrowego wzmacniacza z zaawansowanym zasilaczem impulsowym (w przeciwieństwie do SU-R1, który ma zasilanie liniowe). Sygnały z wejść analogowych są digitalizowane za pośrednictwem kości przetwornika AKM AK5572. Tym samym, SU-R1000 nie posiada wbudowanego układu konwersji c/a. Cały wzmacniacz to de facto przetwornik c/a dużej mocy, podłączony bezpośrednio do zestawów głośnikowych. Nie jest to bynajmniej nowa koncepcja. Pierwszym urządzeniem zbudowanym według tej idei był pamiętny TacT Millennium (1998 r.). Kilka lat później powróciła do niej firma NAD, która wraz z producentem półprzewodników Zetex stworzyła „Direct Digital Amplifier” — najpierw był to model M2, a później także sporo tańszy C390DD. Pomysł TacT-a kontynuują także wzmacniacze Lyngdorf Audio.

Technics SU R1000 schemat1

Schemat blokowy wzmacniacza SU-R1000. Sygnał z wejść analogowych jest digitalizowany, a z wejść cyfrowych jest obrabiany w tej formie aż do samej końcówki mocy.

 

Nie zmienia to faktu, że znakomita większość wzmacniaczy w klasie D przyjmuje sygnał analogowy i w takiej wersji go „obrabia” aż do samego stopnia końcowego, który wykonuje operację polegającą na zamianie sygnału ciągłego na dyskretny ciąg impulsów o zmiennej szerokości (PWM), który steruje szybko przełączanymi tranzystorami. Dalej jest wspomniany, dolnoprzepustowy filtr LC, który pełni podwójną funkcję: rekonstruuje (wygładza) sygnał wyjściowy i odcina szum wysokoczęstotliwościowy generowany (w obfitości) przez impulsowy stopień mocy.

Moc innowacji

Na tym jednak podobieństwa typowej klasy D do dzieła inżyniera Tetsuya Itani i jego zespołu się kończą. Na bazie doświadczeń zdobytych podczas konstruowania flagowej końcówki mocy SU-R1, stworzono blok cyfrowy, który zastępuje obwody analogowego przedwzmacniacza w klasycznym wzmacniaczu zintegrowanym (bez względu na klasę). Składa się on z układu DSP współpracującego z przetwornikiem a/c obsługującym wejścia analogowe oraz dwóch sekcji obwodu JENO (Jitter Elimination and Noise Shaping Optimisation). W jego skład wchodzi konwerter częstotliwości próbkowania (SRC), dokonujący upsamplingu sygnałów wejściowych do formatu PCM 768 kHz, konwerter delta-sigma z układem kształtowania szumu oraz precyzyjny zegar zasilany bateryjnie, który taktuje całym obwodem i synchronizuje stopień końcowy. Jak wyjaśnia producent, zastosowano innowacyjne połączenie pętli fazowej (PLL) z kształtowaniem szumu w celu tłumienia komponentów spektrum jittera o małej częstotliwości. Zniekształcenia te są przenoszone w obszar dużych częstotliwości, gdzie skutecznie je „gubi” upsampler (SRC). Sprytne i ponoć unikatowe rozwiązanie.
Stopień końcowy otrzymuje sygnał cyfrowy PWM (o zmiennej szerokości impulsu), który steruje bardzo szybkimi tranzystorami polowymi z azotku galu (GaN-FET) o bardzo niskiej rezystancji w stanie przewodzenia i bardzo krótkim tzw. czasie martwym. Dla uzyskania precyzji przełączania zastosowano pojedynczą parę tych tranzystorów. Moc ciągła jest określana na poziomie 150 W na kanał przy 8 omach. Sądząc po warunkach pomiaru (THD=0,5%, 1 kHz) można by uznać, że są to wartości podane z pewną dawką optymizmu, jednak niezależne pomiary przeprowadzone przez „Stereophile” potwierdzają deklaracje producenta.

Technics SU R1000 wnetrze

SU-R1000 to wyjątkowo złożone urządzenie. Układ zabudowano piętrowo.

 

W konstrukcji R1000 niezwykle ważne są jeszcze dwa elementy, a mianowicie zasilacz i układ korekcji zniekształceń ACDT (Active Distortion Cancelling Technology). Pętla przypominająca na pierwszy rzut oka ujemne sprzężenie zwrotne, pobiera analogowy sygnał trafiający do głośników, następnie digitalizuje go, po czym dokonywane jest dopasowanie poziomu do sygnału wchodzącego do sterownika FET, usuwana składowa stała, by w końcu komparator porównał obydwa przebiegi i wygenerował na wyjściu „czysty” sygnał zniekształceń. Ten jest zawracany (w odwrotnej polaryzacji) na wejście wspomnianego układu JENO. Producent wyjaśnia, że w ten sposób eliminowany jest wpływ wstecznej siły elektromotorycznej generowanej przez cewki i filtry głośników, jak również fluktuacji napięcia zasilania pod obciążeniem oraz inne zakłócenia i szumy. Brzmi to przekonująco, ale może też budzić wątpliwości, czy oby na pewno tak duża ingerencja w sygnał cyfrowy nie ma negatywnego wpływu na brzmienie. Z pewnością wiele zależy od precyzji filtrów cyfrowych i mocy obliczeniowej DSP. W tym względzie producent nie ujawnia żadnych informacji. Na jednym ze zdjęć można dostrzec układ FPGA Altera III. Co ciekawe, poziom generowanych przez wzmacniacz zniekształceń THD wcale nie jest rekordowo niski — w szerokim zakresie mocy wyraża się w setnych części procenta. Dawne konstrukcje analogowe z lat 80. i 90. były pod tym względem „doskonalsze” — oczywiście za sprawą pętli sprzężenia zwrotnego, co do którego obecny zespół inżynierów Technicsa wypowiada się z dużą rezerwą.

Impulsowy zasilacz Advanced Speed Silent Power Supply składa się z czterech niezależnych bloków, oddzielnie dla układów wejść analogowych (stopień phono i konwersja a/c), dla sekcji cyfrowej (JENO) oraz końcówek mocy lewego i prawego kanału. Zasilacz jest przełączany z dużą częstotliwością (rzędu 400 kHz) i współpracuje z ultraniskoszumnym regulatorem napięciowym, efektem czego ma być mniejszy szum niż w przypadku konwencjonalnego zasilania liniowego.

LAPC (Load Adaptive Phase Cancellation)

Jedną z unikatowych funkcji urządzenia jest LAPC, uruchamiana dedykowanym przyciskiem na pilocie. Jak sama nazwa wskazuje, jest to rodzaj kompensacji/korekcji dokonywanej (automatycznie) w zależności od podłączonego obciążenia. Obecność tej funkcji ma bezpośredni związek z działaniem filtru dolnoprzepustowego na wyjściu. To problematyczny element każdego wzmacniacza w klasie D. Bez tego filtru, nie mógłby on prawidłowo działać. Z drugiej jednak strony, filtr powoduje niepożądany wzrost impedancji wyjściowej w górnym zakresie pasma akustycznego, ponadto wchodzi w interakcję z głośnikami i ich filtrami, co powoduje pewne zaburzenia wynikowej charakterystyki częstotliwościowej i fazowej. Zadaniem LAPC jest skompensowanie tych niedoskonałości.

Technics SU R1000 schemat2

Poglądowe przedstawienie idei działania pętli cyfrowej korekcji zniekształceń.

 

Wbudowany we wzmacniacz układ DSP dokonuje analizy sygnału elektrycznego na zaciskach wzmacniacza pod obciążeniem (po podłączeniu kolumn), a następnie wylicza i wprowadza odpowiednie korekcje. Cała procedura trwa kilka minut. W tym czasie wzmacniacz wysyła kilka serii sygnałów testowych o różnej amplitudzie i czasie trwania. Działanie funkcji jest sygnalizowane pomarańczową diodą w okienku wskaźników mocy. Kompensację można wyłączyć w celu porównania dźwięku „przed” i „po”.

Efekty działania układu są słyszalne, lecz niejednoznaczne. W systemie testowym red. naczelnego korekcja LAPC powodowała zmniejszenie ilości basu i jego swoiste osuszenie. Jednocześnie wzrastała precyzja w wyższych rejestrach, ale efekt ten nie był zbyt naturalny. Ostateczny odbiór korekcji zależał od tego, czy aktywne były wejścia analogowe, czy cyfrowe.

Wejścia i wyjścia

Tylna ścianka prezentuje się imponująco. Zwraca uwagę wzorowy porządek oraz najwyższa jakość gniazd, niezależnie od ich rodzaju i funkcji. Terminalne głośnikowe są podwójne (można je niezależnie załączać). Pokaźna średnica zakrętek i rozmieszczenie ich w dużej odległości od siebie sprzyja wygodnemu korzystaniu z zacisków, niezależnie od typu zakończenia kabla, co szczególnie docenimy w przypadku widełek.

Technics SU R1000 wejscia

Nietypowe rozmieszczenie gniazd wejść liniowych. Zbalansowane wejścia XLR phono obsługują wkładki MC.

 

Jak już zaznaczyliśmy, SU-R1000 jest wzmacniaczem w pełni cyfrowym. Nie powinna więc dziwić przewaga liczby wejść cyfrowych nad analogowymi. Wśród tych pierwszych znalazły się dwa porty USB Audio 2.0 (niespotykane), obydwa kompatybilne z formatami DSD 512 (natywnym), PCM 384 kHz i MQA. Mamy również do dyspozycji dwa wejścia współosiowe SPDIF i dwa optyczne. Dwa analogowe wejścia liniowe zostały zdublowane (pary RCA i XLR), a trzeci komplet przeznaczono dla gramofonu. Tu również mamy pary RCA i XLR. Przyznam, że pierwszy raz widzę coś takiego we wzmacniaczu zintegrowanym. Złącza XLR wykorzystamy jedynie w przypadku wkładek MC i gramofonów wyposażonych w zbalansowane wyjście.

Wzmacniacz wyposażono ponadto w wyjście z przedwzmacniacza, bezpośrednie wejście na końcówkę mocy oraz pętlę do nagrywania.


Tajemniczy „Attenuator”

Dostępna w „setupie”, wspomniana już funkcja tłumika redukuje czułość wejść analogowych o 20 dB. Jak się okazuje, wejścia liniowe XLR dość łatwo jest przesterować. Przetwornik c/a o znamionowym poziomie wyjściowym 4 V RMS (Meitner MA3) powodował słyszalne zniekształcenia sygnału. Włączenie funkcji Attenuator rozwiązuje problem. Ale jest też drugie, równie ważne zastosowanie tej opcji.

Końcówka mocy w SU-R1000 odznacza się dużym wzmocnieniem, rzędu 30 dB. Podawanie na wejście liniowe sygnału z typowego źródła cyfrowego (2 V) wiąże się z tym, że już przy poziomie rzędu -30 dB odsłuch jest głośny lub bardzo głośny, zależnie od efektywności kolumn i wielkości/akustyki pomieszczenia. W praktyce częściej będziemy operować w zakresie około -40 dB lub poniżej. To znaczny poziom tłumienia, które — przypomnijmy — jest dokonywane w dziedzinie cyfrowej. Prowadzi to do degradacji rozdzielczości toru cyfrowego (konwersji c/a). Technics nie podaje, z jaką precyzją działa regulacja, ale tak czy owak, 42 dB ściszenia odpowiada utracie 7 bitów. Są oczywiście metody, by minimalizować te straty, ale jako złotą regułę należy przyjmować, że im mniej tłumienia cyfrowego, tym lepiej. Funkcja „Attenuator” jest regulacją aktywną wyłącznie dla wejść analogowych, co oznacza, że wstępne ściszenie sygnału odbywa się (analogowo) w stopniach wejściowych. Dzięki temu możemy korzystać z górnych 20-30 dB, a nie 40-50 dB regulacji cyfrowej. To istotna różnica.

Technics SU R1000 volume

Niewielki wyświetlacz jest w pełni użyteczny, choć wskazanie głośności jest nieco za małe. W przypadku korzystania z wejść analogowych warto zwrócić uwagę na funkcję Attenuator.

 

Próby odsłuchowe potwierdziły słuszność tej metody optymalizacji jakości dźwięku — dzięki ściszeniu wejść przekaz zyskuje na przestrzenności i zwiewności, staje się bardziej swobodny. W jeszcze lepszej sytuacji będą użytkownicy źródeł z przełączanym maksymalnym poziomem sygnału wyjściowego. Ustawienia niższe niż 2 V zapewnią optymalne efekty. Należy jeszcze zaznaczyć, że przy pełnym rozkręceniu potencjometru i wyłączonej funkcji tłumika, wzmacniacz mocno szumi. Tak duże wzmocnienie w odniesieniu do źródeł cyfrowych wydaje się zbędne, dlatego warto korzystać z „Attenuatora”.

 

Brzmienie - wejścia analogowe

Z opisu wzmacniacza dość jednoznacznie wynika, że „preferuje” on sygnały cyfrowe na wejściu, ponieważ pozostają one w tej formie aż to ostatniego etapu wzmocnienia prądowego (konwerter a/c na wejściu nie ma zastosowania). Należałoby zatem uznać, że cały układ został zoptymalizowany pod źródła sygnału cyfrowego, z którymi zaprezentuje pełnię swoich możliwości. Jakby na to nie patrzeć, ma to niebagatelną zaletę praktyczną: niższy koszt niż w przypadku konieczności użycia kompletnego odtwarzacza/DAC-a. Zważmy przy okazji, że cena urządzenia obejmuje nie tylko wzmacniacz, ale również przetwornik c/a, którym SU-R1000 jest niejako z definicji.

Na przekór teorii postanowiłem zacząć testy od domyślnych dla większości audiofilów wejść analogowych, podłączając do nich swoje referencyjne źródło, czyli przetwornik c/a Meitner MA3. Z naszych dotychczasowych doświadczeń dotyczących dużo tańszych wzmacniaczy w klasie D z konwersją a/c na wejściu wynika, że wcale niekoniecznie powoduje ona, iż takie urządzenie zagra gorzej niż z wejść cyfrowych. Bywa dokładnie na odwrót — i tym razem było podobnie.

Technics SU R1000 gniazda

Do wzmacniacza można podłączyć 6 źródeł cyfrowych i trzy analogowe, w tym gramofon z wkładką MM lub MC (XLR).
Terminale głośnikowe są świetne. Plus i minus rozmieszczono w pionie, co jest całkiem wygodne.

 

Jeśli widząc wzmacniacz o tak potężnej posturze, oczekujecie adekwatnych do wyglądu osiągów motorycznych, to nie zawiedziecie się. Technics imponuje ponadprzeciętnie potężnym, ale i kontrolowanym basem, którego rozciągnięcie i dynamika zdają się nie mieć ograniczeń. Slogan mówiący o tym, że w danym wzmacniaczu „czuć moc” pasuje tu jak ulał. Nie jest jednak na szczęście tak, że japońska integra „pompuje” bez opamiętania niskimi składowymi. Nie ma tu stałej obecności tego zakresu, która mogłaby zostać odebrana jako maniera. Bas odzywa się tylko wówczas, gdy jest o to „proszony”, jednakże w momentach spiętrzenia — gdy oczekujemy naprawdę potężnego uderzenia — SU-R1000 taki efekt zapewnia i nie pozostawia w tym względzie żadnego niedosytu.

W okresie ostatnich kilku miesięcy miałem okazję testować kilka wzmacniaczy w zbliżonej cenie, jak również droższych. Żaden z nich nie zbliżał się do Technicsa możliwościami w zakresie potęgi i rozciągnięcia basu w połączeniu z tak dobrą i swobodną kontrolą, choć może niektóre nieco lepiej różnicowały ten zakres i nieco precyzyjniej rysowały kontury.

Technics SU R1000 pokrywa

Ale to nie bas jest głównym atutem japońskiego wzmacniacza. Warto posłuchać zarówno dużych składów orkiestrowych, jak i małych ensembli. Dobrze, żeby były to nagrania audiofilskie, bez kompresji, z prawdziwym zakresem dynamicznym. Co w nich usłyszymy? Przestrzeń. Aby się tak jednak stało, wzmacniacz musi pograć przynajmniej 30–40 minut, a najlepiej pełną godzinę. Dobrze rozgrzany zaczyna roztaczać przed słuchaczem bardzo rozległą panoramę dźwiękową. Głębia jest imponująca. Wystarczy zamknąć oczy, by śledzić instrumenty z najodleglejszych miejsc sali. W przypadku mniejszych składów, rozkład instrumentów na scenie można wręcz narysować. Prezentacja jest jednak w pewnym stopniu zdystansowana, pozbawiona ofensywności.

Dobrze zrealizowane nagrania brzmią w sposób zupełnie nienachalny, nigdy nie podchodząc za blisko, nie przekraczając granicy komfortu. Co innego, gdy puścimy typowe nagranie pop. Wówczas japońska integra może podać je bardziej „na twarz” i ukazać jako płaskie, bez wyrazu. Niemniej jednak, zawsze będzie zachowany dystans do pierwszego planu. Różnice pomiędzy poszczególnymi nagraniami potrafią być w tym względzie ogromne. Wydaje się, że Technics stara się pokazać jak najwięcej prawdy o informacjach przestrzennych ukrytych w nagraniach. Jeśli te informacje są wartościowe, czeka nas prawdziwa uczta dla uszu. Od dobrych realizacji nie sposób się oderwać.

Technics SU R1000 pilot

Pilot jest niczego sobie, ale nie zaszkodziłoby, gdyby był mniejszy.

 

Ogólny charakter brzmienia Technicsa (podkreślam, że nadal jest tu mowa o wejściach analogowych) określiłbym jako delikatnie złagodzony. Jeśli ktoś oczekuje silnej bezpośredniości, mocnego nasycenia, a zwłaszcza ofensywności w prezentacji, to wbrew łatce, którą przypięto japońskiej marce w latach 90., tego tutaj nie odnajdzie. Nie ma także osuszenia ani wyostrzenia.

Poziom analityczności dźwięku jest bardzo wysoki, jednak nie idzie to w parze z ekstremalnie niskim poziomem jakichkolwiek zniekształceń. Dźwięk określiłbym jako wyjątkowo czysty w skali bezwzględnej, a przez to łagodny. Szczególnie dotyczy to średnicy. W poprawnie (ale nie wybitnych) zrealizowanych nagraniach, właściwie nie sposób natknąć się na jakikolwiek ślad wyostrzeń. Barwy są neutralne, nieprzekłamane, bardzo dobrze różnicowane. Nie doszukałem się w brzmieniu tego wzmacniacza stałej maniery, przewidywalności. Jeśli jednak miałbym (trochę na siłę) się do czegoś przyczepić, to stwierdziłbym, że być może z niektórymi, mniej szczegółowymi źródłami, nasycenie barw, bezpośredniość i struktura mikrodynamiczna są lekko stonowane. Z Meitnerem Technicsa słuchało mi się jednak naprawdę dobrze. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że za parę dni będę musiał go oddać i wtedy zrobiło mi się nawet szkoda, bo zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić.

Brzmienie — wejścia cyfrowe

Odłączenie DAC-a Meitnera i podanie tego samego sygnału cyfrowego do wejść USB Audio (z SOtM-a) i koncentrycznego (z Denona DCD-1015) wyraźnie zmieniło charakter SU-R1000. I nie była to zmiana korzystna. Brzmienie nabrało twardszego, syntetycznego posmaku, pogorszyła się płynność i szczegółowość. Ucierpiała głębia sceny, panorama dźwiękowa przybliżyła się do słuchacza. Przekaz całościowo sprawiał wrażenie wyraźnie bardziej precyzyjnego, konturowego, ale bardziej wysilonego. Był po prostu mniej naturalny. Poszczególne instrumenty zdawały się ze sobą rywalizować o ważność w miksie, niejako wbrew zamysłowi realizatora nagrania. Barwy podążyły w kierunku ochłodzenia i osuszenia. Konsekwencją tego wszystkiego był spadek muzykalności, a co za tym idzie, mniejsze zaangażowanie słuchacza w dłuższy odsłuch.

Technics SU R1000

Biorąc pod uwagę, że digitalizacja sygnału wejściowego nie jest tutaj niczym złym, a dwa różne ustawienia gainu umożliwiają optymalizację działania regulacji głośności, można z powodzeniem założyć, że podłączenie gramofonu wysokiej klasy przyniesie kolejne, ciekawe odkrycia. Oto mamy więc wzmacniacz cyfrowy, który subiektywnie lepiej brzmi z.... wejść analogowych.

Galeria



Naszym zdaniem

Technics SU-R1000 jest pod wieloma względami imponującym urządzeniem. Wrażenie robi nie tylko jakość wykonania i wygląd, ale także możliwości funkcjonalne oraz innowacyjna technika. W obydwu tych dziedzinach referencyjna integra Technicsa zawstydza wiele zbliżonych cenowo wzmacniaczy od uznanych rywali. Nieprzeciętne brzmienie dopełnia tego obrazu, choć należy wyraźnie rozgraniczyć efekty uzyskiwane z wejść cyfrowych i analogowych — w tym drugim przypadku mamy na myśli podłączenie DAC-a wysokiej klasy (lub gramofonu i phonostage’a). Wbrew oczekiwaniom i logice, SU-R1000 brzmi wyraźniej lepiej, gdy podłączymy do niego klasowy DAC (lub gramofon) niż transport strumieniowy. Gdy dodamy do tego obecność funkcji LAPC, okaże się, że możemy uzyskać co najmniej cztery różne brzmienia z jednego urządzenia (pomijając wbudowaną korekcję barwy).

Technics SU R1000 ocena i dane techniczneW optymalnej konfiguracji „R-tysiączka” zapewnia gładki, pozbawiony wyostrzeń, przestrzenny dźwięk o sugestywnej głębi i solidnej dawce szczegółowości. Dla niektórych może to być przekaz zbyt mało ofensywny i barwny oraz trochę zdystansowany. W takim przypadku warto skorzystać z wejść USB.

Uwzględniając wszystkie atuty urządzenia, należy obiektywnie stwierdzić, że SU-R1000 jest wart swojej wysokiej ceny, aczkowiek nie jest to propozycja dla każdego (kto dysponuje odpowiednim budżetem).

 

Artykuł pochodzi z Audio-Video 3/2023 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

Sprzęt towarzyszący:

  • Transport cyfrowy: SOTM SMS-200 Ultra + zasilacz S-Booster
  • DAC: Meitner MA3
  • Kolumny: Akkus Fidelia One
  • Kabel głośnikowy: Tellurium Q Blue II
  • Interkonekt: Purist Audio Design Vesta RCA
  • Kabel USB: Tellurium Q Silver
  • Zasilanie: 2 x listw Enerr One + Enerr Transcenda Supreme HC, kable własnej konstrukcji

 

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją