PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Roksan K3

Kwi 12, 2017

Index

Brzmienie

Brytyjska konstrukcja przejawia talent przy muzyce rockowej, do której jest chyba specjalnie stworzona. To „specjalnie” jest oczywiście skrótem myślowym, jednakże nie odbiega ono daleko się od prawdy. Bez wątpienia zaś, po odsłuchaniu Roksana, można uznać, że muzyka rockowa brzmi na nim co najmniej dobrze, a konkretnie – najlepiej w teście. Arcam ma co prawda jeszcze nieco szybszy i twardszy bas, lecz Roksan jest obfitszy w tym zakresie, a przy okazji góruje precyzją oddawania konturów nad pozostałymi wzmacniaczami w teście. Szybkość także jest na poziomie zbliżonym do najlepszych. Połączenie dobrego podparcia na basie, z jego szybkością i konturami oraz szybkością w ogóle w całym pasmie zapewnia spore możliwości dynamiczne. Roksan nie ma, co prawda, tak dużej rozpiętości dynamicznej jak Atoll, ale i tak potrafi tworzyć niezłe kontrasty. Podstawą jest jednak świetnie prowadzony rytm i spójność polegająca na podobnej szybkości w całym zakresie pasma – od basu aż po wysokie tony.

Roksan K3 2 tyl

Wejście na koncówkę mocy, gramofonowe MM i moduł Bluetooth czynią Roksana bardzo funkcjonalnym. Z przodu mamy gniazdo słuchawkowe 3,5 mm.

Roksan to wzmacniacz o dużym zapasie mocy. Granica, za którą zaczyna się kompresja, jest położona znacznie dalej, niż wynika z potrzeb najgłośniejszego nawet słuchania w średniej wielkości pomieszczeniu, ze  średnio efektywnymi kolumnami. To nie tylko kwestia osiągów na prądożernym basie, ale także efekt niezmąconej prezentacji w średnich i wysokich tonach, gdy podkręcamy gałkę głośności. Roksan kontroluje dźwięk, nie męczy się, jest swobodny. Prezentacja zdaje się więc potwierdzać to, co figuruje w danych technicznych – duża moc ma tutaj ewidentnie korzystne przełożenie na dźwięk. Nie zawsze tak jest.

Trzymając się jeszcze klimatów rockowych, warto wspomnieć o barwie. Ta jest w Roksanie nieco ożywiona, ale nie na tyle, aby mówić o jakiejkolwiek ostrości. Na tyle jednak, aby właśnie przy rocku docenić jej walory. Roksan chętnie pokazuje pazur w środkowym zakresie, dzięki czemu jest dobrym urządzeniem do oceny gry na gitarach elektrycznych, z właściwym oddaniem ich naturalnej drapieżności.

Rzecz jasna, są i małe minusy. Wokalom brakuje nieco plastyczności i ciepła. No cóż, w klasie średniej trudno jest uzyskać wszystko naraz. Wyżej na skali częstotliwości występują niedomagania polegające na spłyceniu brzmienia talerzy perkusyjnych. O ile bas w Roksanie ma wagę właśnie odpowiednią, to wysokie tony, choć odpowiednie ilościowo, są nieco „niedoważone”. Chodzi tu nie o ich ilość, lecz charakter. 

Do wad, a raczej niedociągnięć w stosunku do czołówki testu, zaliczyłbym też jakość stereofonii. Jest poprawna, ale wyraźnie mniej sugestywna niż u rywali. Źródła pozorne są ukazywane z mniejszą precyzją, mniej jest dźwięków swobodnie zawieszonych w powietrzu.


Oceń ten artykuł
(7 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją