PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Krell S-550i

Lip 20, 2014

Index

Budowa

S-550i to dosyć klasyczny wzmacniacz analogowy, tyle że na wskroś nowoczesny. Świadczy o tym jego wyposażenie i cechy funkcjonalne: elektroniczna (zbalansowana) regulacja poziomu, zapewniająca zbieżność kanałów rzędu 0,05 dB, wyświetlacz LCD (notabene bardzo nietypowy), wbudowane menu umożliwiające programowanie wybranych parametrów i ustawień (np. czułości wejść) czy dołączona w fabrycznym komplecie stacja dokująca dla iPhone’a/iPada. Jak twierdzi producent, pobiera z iPoda analogowy sygnał zbalansowany (taki ponoć jest), zapewniając tym samym lepszą jakość dźwięku. To wprawdzie i tak tylko gadżet, ale dla miłośników urządzeń Apple z pewnością przydatny.

Prócz iPhone’a, do wzmacniacza można podłączyć 4 klasyczne źródła sygnału analogowego: jedno zbalansowane i trzy niezbalanasowane (RCA). Dowolne z nich można przekształcić w wejście na końcówkę mocy (Theater Throughput Mode), wybierając odpowiednią opcję w menu. Zaciski głośnikowe są pojedyncze, ale pozwalają skorzystać jednocześnie z widełek i bananów, więc bi-wiring kłopotliwy nie będzie.

krell-s550i-srodek2

Wielka moc i potężny transformator sprawiły, że Krell zdecydował się zastosować mało typowe, 20-amperowe gniazdo prądowe (niekompatybilne z przewodami zasilającymi zakończonymi wtykami IEC). W warunkach europejskich, gdzie napięcie zasilania wynosi 230 V to wprawdzie nadmierna zapobiegliwość (gniazdo IEC z powodzeniem by wystarczyło – ma limit 16 A, czyli prawie 4 kW), ale rozwiązanie to ma jeden plus: zniechęca do eksperymentowania z kablami zasilającymi. Ten znajdujący się w fabrycznym wyposażeniu jest niczego sobie.

Wygląd wyraźnie nawiązuje do stylistyki „baby Krella” (S-300i), obudowa jest jednak znacznie większa (przede wszystkim –  wyższa). Mimo to – jak na wzmacniacz o tak wyżyłowanych parametrach, wyposażony w potężny transformator o mocy 1,8 kVA (!) – S-550i jest całkiem kompaktowy. Z powodzeniem zmieści się w typowym stoliku audio, pozostawiając sporą przestrzeń na wentylację, która jest Krellowi bezwzględnie potrzebna. Podczas pracy wzmacniacz wyraźnie się nagrzewa, zaś przy większym obciążeniu górna pokrywa potrafi nawet lekko parzyć. Przekonaliśmy się o tym w trakcie testu, gdy Krell podłączony do niskoimpedancyjnych kolumn Gamut Phi5 MkII nagrzewał się tak mocno, że do akcji wkraczało zabezpieczenie termiczne (komunikat „Over Temperature” na wyświetlaczu).

Obudowę tworzy kilka, skręcanych ze sobą elementów: spód, tylna ścianka, panele boczne i górna pokrywa. Elementy te wykonano z blach stalowych. Czołówka jest aluminiowa, precyzyjnie wyszczotkowana, a pokrętło głośności wypolerowane na wysoki połysk. Chassis mieści złożony i skomplikowany układ elektroniczny, którego centralną część okupuje wspomniany już, wielki transformator toroidalny o mocy 1750 W. Wspierają go kondensatory ukryte pod stalowym ekranem o sumarycznej pojemności 68 tys. uF. Właściwy tor sygnałowy mieści się na pionowych płytkach SMD biegnących wzdłuż boków urządzenia. Sekcja przedwzmacniacza, działająca w domenie prądowej (Krell Current Mode), bazuje na opracowaniu z modelu Phantom i ma stabilizowane zasilanie. Zastosowano wyłącznie elementy dyskretne, całkowicie rezygnując ze sprzężenia zwrotnego. Ta część ścieżki sygnałowej jest zbalansowana. Stopnie końcowe każdego kanału (fizycznie rozdzielone) zbudowano z użyciem aż 7 komplementarnych par tranzystorów bipolarnych typu LAPT (układy wieloemiterowe dużej mocy i o szerokim paśmie, ft=50 MHz) – Sankenów A1860/C4886. Krell najwyraźniej zastosował płytką pętlę ujemnego sprzężenia zwrotnego. Zniekształcenia THD są na poziomie 0,02% (w szerokim zakresie pasma i mocy), zaś impedancja wyjściowa to relatywnie wysokie 0,08 oma (współczynnik tłumienia ok. 100).


Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją