Na jakimś etapie winylowej przygody wielu z nas posiadało albo gramofon Regi, albo choć jedno z jego ramion (czasem modyfikowane przez inną firmę). Czy nowy szczytowy model tej marki może być gramofonem docelowym dla wymagającego audiofila? Sprawdzamy.
Dystrybutor: this.pl Audio, www.this.pl |
Tekst: Marek Dyba | Zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Mistrz rytmu
Rega od lat kojarzy się z niedrogimi i średnio drogimi, acz oferującymi wysoką jakość brzmienia, rozwiązaniami dla miłośników analogu, choć nie tylko dla nich, bo oferta obejmuje również elektronikę i kolumny. Pierwszy produkt Regi powstał w 1973 roku, a jedno z najpopularniejszych ramion gramofonowych, wykorzystywanych także przez wielu innych producentów gramofonów, RB300, dziesięć lat później. Śledząc ponad 40-letnią historię marki, nie da się nie zauważyć jej ciągłego rozwoju, poszukiwań nowych rozwiązań, nowych materiałów, ewolucji pomysłów na to, jak w rozsądnej cenie zaoferować klientom brzmienie wysokiej klasy. Nie jestem pewnie jedyną osobą, którą całkowicie zaskoczył model RP8 o zupełnie odmiennej, zgodnie z nazewnictwem producenta, szkieletowej budowie. Testowana Rega RP10 to rozwinięcie tej samej idei, połączenia prostoty oraz zaawansowanych rozwiązań i materiałów, niskiej wagi a także wyjątkowej sztywności plinty, ceramicznego talerza i zupełnie nowego ramienia RB2000. Wcześniejszego modelu nie miałem okazji posłuchać, więc RP10 pozostawało dla mnie (brzmieniowo) całkowitą tajemnicą. Ale podobnie jak wiele osób, zadawałem sobie pytanie – czy tak niepozorna (w sensie wielkości i wagi, bo za oko i owszem, łapie!), na pierwszy rzut oka, konstrukcja, może faktycznie oferować brzmienie wysokiej klasy? W czasach gdy wielu producentów tworzy ważące po kilkadziesiąt kilogramów, piętrowe monstra, do przenoszenia których są potrzebne cztery osoby, Rega oferuje niewielki, lekki jak piórko topowy model – w cenie, jak na sugerowane high-endowe brzmienie, bardzo przystępnej. Czy inżynierom Regi udało się zatem dokonać niemal niemożliwego, czy może to tylko chwyt marketingowy? Pozostało posłuchać i ocenić.