PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Leben CS300F

Mar 16, 2016

Index

Brzmienie

Słuchanie muzyki za pośrednictwem tego wzmacniacza to niezwykle przyjemne doznanie. Oto bowiem z doskonale znanych głośników zaczyna płynąć dźwięk o takim stopniu „upłynnienia” i homogeniczności, że wielu audiofilów zaczęłoby poważnie się zastanawiać, dlaczego grają na wzmacniaczu X, skoro jest trzy razy droższy, a nie daje tego, co oferuje mały Leben. Cóż to takiego? Rzadko spotykana pełnia i autentyczność barw. Doskonały koloryt, intensywny przekaz harmonicznych. Instrumenty i wokale dosłownie nimi ociekają. W połączeniu z Meitnerem MA-1 i Zolerami wrażenie, że słucha się muzyki zapisanej cyfrowo, zupełnie zanikało. CS-300F oferuje wyjątkową naturalność przekazu, czego nie należy mylić z neutralnością, bowiem Leben neutralny nie jest. Dosładza i nieco zaokrągla górę pasma, nie pozbawiając jej jednak klarowności i dźwięczności. Odsuwa scenę dźwiękową, sadzając słuchacza w dalszym rzędzie, w żadnej jednak mierze nie redukując efektu namacalności dźwięku. Brzmienie tego wzmacniacza jest tak mięsiste, tak zawiesiste, tak soczyste, że chciałoby się je zjeść. A mimo to pozostaje całkiem klarowne i przestrzenne.

Muszę przyznać, że po przesiadce ze wzmacniacza odniesienia, nie czułem żadnego dyskomfortu związanego z gorszą reprodukcją barw czy ulatującym gdzieś poczuciem namacalności wykonawców. Te aspekty brzmienia zostały zachowane na bardzo wysokim poziomie, a nawet plasowały się wyżej. Owszem, jak już wspomniałem, instrumenty i wokaliści stali się bardziej odlegli, troszkę brakowało mi w przekazie japońskiej integry bezpośredniości, a jeszcze bardziej twardego ataku, lecz mówiąc szczerze, tego w ogóle nie oczekiwałem. Stąd też moje postrzeganie Lebena w tych właśnie kategoriach było inne – łagodniejsze – niż zwykle. W każdym razie, odsłuch muzyki był niezwykle wciągający i naprawdę realistyczny. Słuchanie dobrze nagranej klasyki to prawdziwa uczta dla zmysłów. Jazzu też, ale tak naprawdę – jak zaraz wyjaśnię – Leben czuje się najlepiej wtedy, gdy nie ma za wiele do przekazania w najniższych oktawach. Wówczas jego średnica oddycha pełną piersią, jest kapitalnie swobodna, rozdzielcza, a cały przekaz bardzo, bardzo przestrzenny – acz ze wspomnianym lekkim zdystansowaniem sceny, co akurat w tym przypadku bardzo mi się podobało. Zresztą, jak wspomniałem, CS300F to wymarzony wzmacniacz do klasyki (i skutecznych kolumn), więc taki rodzaj przestrzenności pasuje jak ulał.

Leben-CS300F-tyl

Na temat basu i dynamiki tego wzmacniacza można przeczytać różne, niekiedy trochę niewiarygodne, opowieści z cyklu „wielkie kolumny X wysterował bez trudu”. Moja ocena tego aspektu wzmacniacza niech będzie przeciwwagą dla tych wypowiedzi, co w żadnym razie nie oznacza, że nie zgadzam się z nimi dla zasady. Musimy zdać sobie sprawę z ograniczeń tej konstrukcji i – jeśli Leben ma nam długo służyć – w pełni i świadomie je zaakceptować. Podstawowym problemem jest naprawdę mała moc wyjściowa. Nie uważam, że CS-300F gra jak mocniejszy wzmacniacz. Świadczy o tym choćby głośniejszy odsłuch utworów z fortepianem lub wibrafonem w roli głównej. Są to instrumenty, w przypadku których stwierdzenie zniekształceń jest banalnie proste – pojedyncze procenty objawiają się wyraźnymi „zanieczyszczeniami” transjentów. Mimo zastosowania kolumn o efektywności 91–93 dB, Leben zaczynał zniekształcać już przy umiarkowanie wysokich poziomach SPL. Zapas mocy był słyszalnie mniejszy niż w przypadku testowanej niedawno mikrointegry z przetwornikiem Teac AI-101DA. Tak „po cichu” liczyłem na nieco więcej.

Bas również ma swoją specyfikę – trzeba powiedzieć, że dość typową dla lampowców. Z jednej strony potrafi mile zaskoczyć nasyceniem – nazwijmy je „potęgą”, a przede wszystkim ładnymi, zaokrąglonymi barwami – z drugiej zaś, wyraźnie słychać, że w najniższym zakresie jest wiotki i nie schodzi naprawdę nisko, z odpowiednią energią. To normalne zjawisko w przypadku takiego wzmacniacza, a nie krytyka per se. Poza tym pozostanie ono niezauważone w przypadku podłączenia monitorów, co – jak sądzę – będzie dość częste. Przypuszczalnie tylko niewielki odsetek przyszłych użytkowników podłączy Lebena do dużych pełnopasmowych kolumn z obfitym dołem poniżej 50 Hz. Absolutnie do tego nie namawiam.


Oceń ten artykuł
(26 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją