CD-S2100 jest obecnie drugim modelem od góry w ofercie odtwarzaczy Yamahy. Wyżej plasuje się ponad dwukrotnie droższy model CD-S3000. Jednak to CD-S2100 reprezentuje japońską markę w tym porównaniu.
Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.com.pl |
Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Yamaha CD-S2100 - Odtwarzacz CD
TEST
Jest zbudowany jak czołg, a swym zaawansowaniem zawstydza znacznie droższych rywali. Poza tym posłużył nam jako znany punkt odniesienia – kiedyś już go bowiem testowaliśmy (AV 2/15). Jako że nic w audio nie jest niezmienne, poddajemy go weryfikacji raz jeszcze – tym razem na tle dla dużo droższych rywali. Czy to on obroni się w relacji jakości do ceny, czy też w ich przypadku uda się uzasadnić dwukrotnie wyższe ceny?
Budowa
Niewątpliwą zaletą tego odtwarzacza jest jego wyjątkowo precyzyjne i efektowne, acz klasycznie eleganckie wykonanie. Boki z drewna lakierowanego na wysoki połysk, podwójna obudowa ze stali z licznymi wzmocnieniami, przegrodami, ekranami tworzą obraz wybitnie solidnego urządzenia. Ugruntowuje go widok przedniej ścianki, która może nie jest szczególnie gruba (wykonana z aluminium), ale znakomicie wykończona i nawiązuje stylistycznie do urządzeń sprzed dekad. Masa ponad 15 kg zapewnia Yamasze niezrównany – w testowej stawce – przelicznik wagi do ceny. Dostajemy to, za co płacimy – ponad wszelką wątpliwość.
Trzy wejścia cyfrowe sprawiają, że CD-S2100 jest nie mniej funkcjonalny od rywali. Wejście USB przyjmuje sygnał DSD 2,8 MHz.
Trzeba się wykazać starannością albo wprawą podczas kładzenia płyty na aluminiową tackę szuflady, bo inaczej zachodzi ryzyko jej zakleszczenia w szczelnie – tak małe tolerancje pozostawił producent. Swoją drogą, szuflada porusza się dostojnie i cicho. Nic dziwnego, skoro nie jest to żaden tani napęd komputerowy, lecz konstrukcja zaimplementowana z droższego modelu CD-S3000, a stworzona specjalnie dla niego. Mechanizm jest całkowicie zaekranowany i w większości wykonany z metalu.
Wnętrze szczelnie wypełnia elektronika. Na lewo od transportu, na całej głębokości obudowy, rozciąga się zasilacz sekcji cyfrowej, którego głównym elementem jest transformator typu EI (Bando). Oddzielne zasilanie stworzono dla części analogowej – znajduje się po prawej stronie. Tu źródłem napięcia jest transformator toroidalny (tej samej marki). Towarzyszy mu bateria czterech kondensatorów o pojemności 4700 µF każdy (Nippon Chemicon). W obu zasilaczach znajdują się diody prostownicze i liczne stabilizatory napięcia, niektóre z własnymi radiatorami. Tor analogowy, począwszy od przetwornika c/a (ESS Sabre ES9016), jest zbalansowany, zbudowany wyłącznie z elementów dyskretnych. Yamaha podkreśla zastosowanie jednostopniowego konwertera prąd-napięcie (I-V). Uwagę przykuwają kondensatory Nichicon (elektrolityczne i niebieskie polipropylenowe).
Warto wspomnieć o asynchronicznym wejściu USB (PCM 24/192, DSD 2,8 MHz) obsługiwanym przez programowalny układ FPGA Yamahy. Wejście i wyjście S/PDIF jest izolowane mikrotransformatorem Pulse. Przypuszcza się, że CD-S2100 może być całkiem niezłym transportem…
Brzmienie
Szukacie odtwarzacza, który zapewni obszerny, obfity bas i jednocześnie będzie miał dość łagodny charakter? Jeśli tak, Yamaha może być faworytem. Dół pasma nie jest w żadnym wypadku przesadzony, jednakże wydaje się, że jest większy niż u konkurentów. Gros energii skupia się jednak w średnim podzakresie, natomiast najniższy bas jest już nieco skromniejszy, acz nadal słyszalny. Szybkość niskich tonów można uznać za wystarczającą, aby utrzymać przyzwoitej jakości rytm, chociaż osoby szukające tutaj i w zakresie konturowości wyjątkowości, raczej nie będą usatysfakcjonowane.
Yamaha gra dźwiękiem dość miękkim, nienastawionym na ekspozycję konturów. Pod tym względem jest dość spójna i cecha ta rozciąga się mniej więcej po równo na całe pasmo. Taka charakterystyka wpływa zwykle pozytywnie na muzykalność sprzętu, sprzyja relaksowi przy muzyce, nie drażni. Rzeczywiście, słuchanie Yamahy nie jest męczące i nie byłoby takie nawet wówczas, gdyby odtwarzacz wpiąć w rozjaśniony system. Można zatem przyjąć, że barwy są łagodne. A jak z ich wysyceniem? Dźwięk z jednej strony ma łagodne kontury i nie jest wychudzony. Wypełnienie może nie jest bardzo dobre, ale niezłe. W subiektywnym odbiorze odnosi się jednak wrażenie, że poziom nasycenia barw jest trochę mniejszy, niż można by oczekiwać. Pod tym względem CD-S2100 brzmi dość podobnie do Maranza, gdy ten też gra z płyt CD, jest jednak słabszy od Moona. W rezultacie zmniejszone jest zaangażowanie słuchacza.
Wydaje się, że dźwięk jest trochę za bardzo wypolerowany, nie wciąga tak, byśmy skupiali się mocno na słuchanym repertuarze.
Dbałość o takie detale jak zaciskane śrubami połączenia kabli zasilania można spotkać tylko u dużych japońskich wytwórców.
Pod względem przestrzenności osiągi Yamahy nie odbiegają w żadną stronę od średniej testu, co jest pewnego rodzaju nobilitacją, jeśli pamiętamy o cenie. Precyzja lokalizacji jest tu na poziomie zbliżonym do tego, co prezentuje Marantz (grając z CD) oraz Metronome. Nie ma więc najmniejszego problemu z ustaleniem pozycji źródeł, ale ich punktowość jest nieco rozmyta. W kategorii obszerności sceny niewiele można zarzucić jej szerokości, aczkolwiek wyraźniejsze wychodzenie poza bazę kolumn nie odbywa się swobodnie. Pierwszy plan nie jest wysunięty w kierunku słuchacza, zaczyna się nie wcześniej niż na linii kolumn. Z drugiej jednak strony rozciągnięcie sceny w głąb jest umiarkowane. Niezbyt ekspansywny charakter dźwięku, umiarkowane wysycenie barw i jednocześnie niewysunięty pierwszy plan to z jednej strony gwarancja, że słuchacz nie zostanie niczym urażony, jednak z drugiej – poziom namacalności dźwięku, wrażenia obecności muzyków na scenie są nieco słabsze niż u (droższych) rywali.
Na repertuarze z płyt Super Audio CD jest nieco lepiej niż z płyt CD, ale różnica ta nie tworzy przepaści. W porównaniu z Marantzem, u którego zmiana rodzaju nośnika całkowicie zmieniała i charakter, i poziom jakości, w Yamasze charakter zostaje z grubsza podobny. Zyskują jednak pewne aspekty, jak choćby rozciągnięcie i zróżnicowanie basu a także wrażenia przestrzenne. Dźwięk z płyt SACD jest swobodniejszy i precyzyjniejszy. Lepsze są też barwy, aczkolwiek nadal pozostają one raczej umiarkowanie nasycone.
Galeria
- Yamaha CD-S2100 Yamaha CD-S2100
- Tył Tył
- Sekcja DAC-a Sekcja DAC-a
- Wnętrze Wnętrze
- Wnętrze - detale Wnętrze - detale
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://www.avtest.pl/zrodla-cyfrowe/item/671-yamaha-cd-s2100?showall=1#sigProGalleria5d5449ea5e
Naszym zdaniem
Zbudowany jak czołg, pod względem jakości wykonania nie ma sobie równych w swojej cenie i nawet na tle dwukrotnie droższego Marantza nie wygląda jak ubogi krewny. Podczas odsłuchu, na tle dużo droższych modeli, wychodzą na jaw pewne ograniczenia (nasycenia barw, namacalność), ale relacja jakości do ceny jest wciąż ponadprzeciętna – lepsza niż średnia w teście. Jeśli szukacie ostatniego odtwarzacza CD bliżej 10 niż 20 tys. zł, CD-S2100 jest pewnym kandydatem do zakupu.
Wstęp testu - 6 odtwarzaczy CD (8 000-20 000 zł)
Sceptycy prorokują wyginięcie tego gatunku, ale on nie bardzo chce zniknąć z audiofilskiej rzeczywistości. Przesadą byłoby stwierdzenie, iż odtwarzacze kompaktowe mają się dobrze, ale też nie sposób nie zauważyć, że trzymają się lepiej, niż zakładano. Sprawdziliśmy, czy ten stan rzeczy ma racjonalne uzasadnienie.
Pozostałe odtwarzacze w teście grupowym:
Marantz SA-11S3 | Ayon CD-1sx |
Metronome Le Player 2 | Moon Neo CD260D DAC |
Musical Fidelity M6scd |